Rymkiewicz i Janion z łódzkiej pepiniery (rekontra)
Maryla, sob., 13/11/2010 - 23:15
Łódź
Pierwszy po wojnie Zjazd Delegatów Kół Polonistycznych wyższych uczelni odbył się 31 października 1946 roku w Krakowie. Tygodnik Powszechny donosi, że łódzka grupa marksistowska stanowiła jaskrawy kontrast z całą reszta młodzieży. Warszawa protestowała przeciw jakiemukolwiek politycznemu kwalifikowaniu młodzieży, a Lublin zachowywał postawę zdecydowanie katolicką. Referaty wygłosiły delegatki Uniwersytetu Łódzkiego - dwudziestoletnia Maria Janion i o cztery lata starsza Maria Żmigrodzka. Na zjeździe zarysowała się wyraźna linia podziału pomiędzy Łodzią, a wszystkimi pozostałymi ośrodkami akademickimi. Tadeusz Drewnowski we wspomnieniach zatytułowanych „Tyle hałasu – o nic” (czyżby o nic?) wspomina, że kilkuosobowa grupka łódzka ginęła wśród wrogiego tłumu. Pisze z rozbrajającą szczerością, że przy pomocy Stefana Żółkiewskiego redaktora „Kuźnicy" nawiązali dialog ze zgromadzeniem. Można sobie wyobrazić, jak ten bardzo wysoki funkcjonariusz reżimu komunistycznego rzucony przez PPR na odcinek nauki i kultury „pomagał” nawiązać dialog.
Jarosław Marek Rymkiewicz, którego rodzina po wojnie osiedliła się w Łodzi ma lat jedenaście.
W roku 1947 Zjazd Kół Polonistycznych odbył się ponownie w Krakowie. Doszło na nim do kolejnego starcia „marksistowskiej" szkoły łódzkiej reprezentowanej przez Marię Janion, Marię Żmigrodzką oraz Tadeusza Drewnowskiego (ich opiekunem i mentorem pozostawał Stefan Żółkiewski) z pozostałymi uczestnikami zjazdu. Tym razem największy opór łódzkim marksistom stawiał Kraków oraz Poznań.
W roku 1948 zjazd odbywa się w Łodzi. Drewnowski wspomina: „Na łódzkim zjeździe po raz pierwszy zaczęły chwiać się szale wpływów wśród młodzieży. Ideę odnowy polonistyki wspierały już nie pojedyncze głosy, lecz całe grupy”. „Odnowa polonistyki” – to zwrot typowo orwellowski oznaczający po prostu wprowadzenie do polonistyki marksistowskiej metody badawczej.
Tak wykuwała się polonistyka. Rymkiewicz ma lat 13.
Wyrój
Tadeusz Drewnowski wspomina: „Wyrój z Łodzi zaczął się dość nagle. „Kuźnica" dała sygnał środowisku pisarskiemu. Ale wkrótce rozpoczął się również exodus naukowców i młodej kadry. (…) Powstał wówczas Instytut Badań Literackich, pepiniera nowej polonistyki”. Stefan Żółkiewski autor projektu wielkiej czystki w polonistyce (zwalniano oraz odsuwano od pracy dydaktycznej przedwojennych profesorów) planuje: „należy wyselekcjonować starannie niewielką, ale istotnie cenną grupę badaczy. Umożliwić im realnie twórczą pracę badawczą, a będą obrastać kadrami. Spełnią podstawowy warunek wszelkiego planowania — dostarczą wykonawców planu”.
Maria Janion oraz Maria Żmigrodzka pracują w Instytucie Badań Literackich. Jarosław Rymkiewicz ma 15 lat.
Rok 1951. Zjazd młodych pisarzy w Nieborowie. Wiktor Woroszylski wygłasza referat programowy „W walce o literaturę Polski Ludowej”, natomiast nierozłączni Tadeusz Drewnowski, Maria Janion oraz Maria Żmigrodzka przedstawiają referat „Literatura polska w służbie narodu i postępu”.
Jarosław Marek Rymkiewicz chodzi do dziesiątej klasy, jedenastoletniej szkoły średniej. W 1952 roku rozpoczyna studia polonistyczne na łódzkim Uniwersytecie i kończy je w 1956 roku. Trzydzieści lat później w rozmowie z Jackiem Trznadlem mówi wprost, że „przeszedł przez stalinowski uniwersytet”.
Stefan Żółkiewski oraz przez niego wybrani uczniowie (starannie wyselekcjonowani) kładli stalinowskie podwaliny pod łódzką polonistykę i właśnie tam trafił Jarosław Marek Rymkiewicz.
Z powyżej przywołanych faktów widać, że w Polsce nie mógł gorzej trafić.
Maria Janion, asystentka Żółkiewskiego, pytana o destrukcyjną rolę Stefana Żółkiewskiego i Jana Kotta w tych latach zwierza się Trznadlowi w rozmowie umieszczonej w „Hańbie domowej”: „Powiem panu szczerze, oni mnie zniszczyli”. Mnie i parę osób z naszego środowiska.
„Usiłowaliśmy robić marksistowski przełom w literaturoznawstwie” - mówi z rozbrajającą naiwnością Maria Janion. Janion oraz Żmigrodzka specjalizowały się w „romantyzmie”. Czy z polecenia Żółkiewskiego? - Jeżeli oczywiście nadawanie romantyzmowi marksistowskiej interpretacji można nazwać „specjalizowaniem się”.
Romantyk
W swoim „Abecadle” krytyk literacki Ryszard Matuszewski (zmarły w tym roku) tak opisuje byłego bliskiego przyjaciela Rymkiewicza: poeta intelektualista, uczony erudyta, polonista z Instytutu badań Literackich, a także pisarz, doskonały tłumacz oraz adaptator utworów scenicznych.
Ja, jako czytelnik wielu książek Rymkiewicza mogę dodać, że po prostu żyje Polską, kocha ją, nieustannie z nią rozmawiając.
Bohater powieści „Rozmowy polskie latem roku 1983” pan Mareczek (alter ego autora) rozmawia z panią Żabką (czyżby Marią jedną albo drugą?). Pani Żabka mówi: - gdybyście potrafili tak przeformułować te wasze polskie problemy żeby one zaczęły się rymować z problemami świata i kontynuuje myśl - Polacy ugrzęźli w dziecinnym mesjanizmie, wszyscy mówią jakimś dziwnym dziewiętnastowiecznym językiem. „Zgubi was ta wasza anachroniczna wiara w zbawczą moc polskości”.
Pan Mareczek na to: Albo ocali. Bo zwracam pani uwagę na to, że dzięki tym naszym mesjanistycznym fantasmagoriom odzyskaliśmy niepodległość w 1918 roku. Gdyby nie Mickiewicz Polski by nie było” i dodaje, że zdaje się mówią o dwóch różnych rzeczach – pani Żabka o polityce, a on o duchu narodowym.
Historia zatacza koło i w 1995 roku Instytut Badań Literackich wydaje „Nasze pojedynki o romantyzm” – przy rozmowie spotykają się główni bohaterowie mojego tekstu. Maria Janion, Maria Żmigrodzka oraz Jarosław Marek Rymkiewicz.
W rozdziale zatytułowanym „Zarządzanie dziedzictwem” dochodzi do wymiany zdań, – która sprowadza się do tego, jak bardzo Polacy powinni się „przeformułować”, by bardziej rymować się ze światem, czyli w gruncie rzeczy chodzi o nasz patriotyzm.
Niemiłosiernie skracając myśli i wypowiedzi, docierając jednakże do sedna – przedstawiam stanowiska. Rymkiewicz stwierdził, że: „Każde pokolenie polskie, które wchodzi w historię i próbuje pojąć jej tutejszy sens, musi na nowo przeczytać Pana Tadeusza i musi się w nim odnaleźć”.
Maria Janion ustawiając się z boku mówi: „Oglądam nasze rozmowy ze stanowiska historyka literatury, historyka kultury i widzę sytuację, powiedzmy, socjopsychologiczną” i puentuje, że „podczas naszych pojedynków” jedni piszą pamflet na romantyzm, a drudzy, dają nam odczuć swoje poczucie obcości wobec ojczyzny romantycznej.
A gdzie widzi pani profesor Janion profesora Rymkiewicza?
Ojczyzna
Dorota Siwicka – (o zgrozo – moja uwaga - autorka szkolnych podręczników) – mówi, że „Ojczyzna nie jest i na szczęście dzisiaj nie musi być najważniejszą instancją, decydującą o moich życiowych poczynaniach...” – i słyszy w odpowiedzi od Rymkiewicza: „Ale to jest, pani Doroto, jak rozumiem, pani deklaracja ideowa. To nie ma nic wspólnego z romantyzmem. Po prostu są na świecie ludzie, którym ojczyzna jest potrzebna i są tacy, którym jest troszkę mniej potrzebna, i są tacy... i Siwicka odpowiada: „To nie jest deklaracja ideowa, lecz jedynie stwierdzenie, że wampir ojczyzny przestał mnie gryźć”.
Polonistkę gryzie wampir ojczyzny, a Obywatel Poeta chciałby, by porządnie ugryziono żubra ….
Żabki chcą zrymować nas ze światem, Warszawę z Moskwą i Berlinem, Polaków z Niemcami, Komorowskiego z Putinem, a Jarosław Marek Rymkiewicz pragnie … ale o tym za tydzień.
Ps. Tekst ukazał się w Warszawskiej Gazecie nr 45.
1. Podaję daty i przywołuję fakty, gdyż Gazeta Wyborcza piórem swojego publicysty Orlińskiego („Wiwat Stalin, precz z papieżem!”) dokonała próby lustracji Rymkiewicza, który ponoć „pierwsze kroki stawiał w służbie komunistom”.
2. Za tydzień dalszy ciąg – nawiązanie do słynnej rozmowy z Rymkiewiczem z 1993 roku, „Dlaczego jestem taki wściekły”. Paweł Śpiewak w „Pamięci po komunizmie” pisał:
„Zadaniem inteligenta, zadaniem pisarza nie jest, po wielekroć powtarza Rymkiewicz, pouczanie innych ludzi jak mają żyć, co mają czytać, jakie powinni posiadać potrzeby - ale odczytywać zbiorowy los. „Nie zbudujemy naszego nowego życia i nie naprawimy szkód ostatniego półwiecza, jeśli nie odnajdziemy sensu naszego wspólnego tutaj, między naszymi rzekami, istnienia. A ten sens jest ukryty właśnie w przeszłości".
3. Podaję link do mojego poprzedniego tekstu „Rozmowy Rymkiewicza” mogącego być wprowadzeniem do dzisiejszego wywiadu z Jarosławem Markiem Rymkiewiczem w „Naszym Dzienniku” - (LINK - Elity nie potrzebują Polski).
Zachęcam do przeczytania wywiadu z poetą, oto fragment:
„Przygotował Pan już swoją mowę na proces, który wytoczył Panu redaktor naczelny "Gazety Wyborczej"? Mam wrażenie, że to może być Pana najważniejszy tekst w ostatnich latach.
- Najważniejsza jest poezja, bo jeśli coś z dzieł ludzkich może liczyć na długie trwanie, to tylko ona. (…)
To będzie wielkie przemówienie w obronie wolności słowa?
- Prześladowanie i ograniczanie wolności słowa jest w naszym kraju rzeczą tak oczywistą, niemal codzienną, że właściwie nie warto już o tym mówić. W mojej mowie chciałbym raczej pokazać, w jaki sposób idee wczesnego komunizmu, czyli idee Róży Luksemburg, sformułowane na przełomie XIX i XX wieku, działają do dzisiaj i jaki mają wpływ na nasze życie. (…)
Mamy więc obecnie do czynienia z ideami rdzennie komunistycznymi - zresztą nie tylko w tej dziedzinie życia, w innych też - które występują w przebraniach liberalnych, demokratycznych, socjaldemokratycznych, a niegdyś stanowiły fundament światowego ruchu komunistycznego.
Biessmiertnaja Roza uważała, że Polacy nie powinni istnieć, nie powinni też domagać się niepodległości, ponieważ musi powstać w Europie jedna europejska klasa proletariuszy, a nie da się osiągnąć tego celu, jeśli będą istniały narody i narodowości.
(…) Coraz częściej słyszymy, że narodów nie będzie, bo nie są potrzebne. Wydaje mi się, że ludzie Adama Michnika są propagatorami właśnie tej idei, idei Europy ponadnarodowej, takiej Europy, która będzie się obywać bez narodów. To bardzo poważna sprawa, która dla mnie przybiera kształt pytania: czy Polacy mają szansę na przetrwanie, czy będą istnieli?”.
„Nie można wyobrazić sobie Polski bez Kościoła, bo on jest nam koniecznie potrzebny. Uważam, że Kościół i wojsko to są dwie najważniejsze instytucje narodowe. Obie są odpowiedzialne za to, co stanie się z Narodem”.
http://rekontra.salon24.pl/249409,rymkiewicz-i-janion-z-lodzkiej-pepiniery
- Zaloguj się, by odpowiadać
Etykietowanie:
2 komentarze
1. Tytuł
niezbyt trafny ....
hrabia Pim de Pim
2. Coś nie tak. Autor zadaje
Coś nie tak. Autor zadaje pytanie Marii Janion, a odpowiada Siwicka. Tymczasem stanowisko prof. Janion cytowane jest w akapicie powyżej :,,Maria Janion ustawiając się z boku mówi: „Oglądam nasze rozmowy ze stanowiska historyka literatury, historyka kultury i widzę sytuację, powiedzmy, socjopsychologiczną” i puentuje, że „podczas naszych pojedynków” jedni piszą pamflet na romantyzm, a drudzy, dają nam odczuć swoje poczucie obcości wobec ojczyzny romantycznej." Tak, Maria Janion ustawia się z boku, jako badaczka Romantyzmu. Co innego Maria Janion, jako komentatorka i wyznawczyni współczesnych ideologii. Wymieszanie tych dwóch postaw daje obraz fałszywy.
Przestrzegam przed tym artykułem,jako źródłem wiedzy o pracy naukowej Marii Janion.
,,Maria Janion, asystentka Żółkiewskiego, pytana o destrukcyjną rolę Stefana Żółkiewskiego i Jana Kotta w tych latach zwierza się Trznadlowi w rozmowie umieszczonej w „Hańbie domowej”: „Powiem panu szczerze, oni mnie zniszczyli”. Mnie i parę osób z naszego środowiska.
„Usiłowaliśmy robić marksistowski przełom w literaturoznawstwie” - mówi z rozbrajającą naiwnością Maria Janion" .
Maria Janion i naiwność. Maria Janion i ,,Żabka''.
Protekcjonalny ton i ironia nie pomogą spuentować w jednym felietoniku poglądów i pracy
badawczej tej intelektualistki. Pisanie, że Janion w swoich pracach o Romantyzmie dezawuuje polskość jest nadużyciem. Skutki przemocy komunizmu wobec twórców- artystów oraz naukowców zajmujących się kierunkami humanistycznymi, to temat bardzo skomplikowany. Tak skomplikowany,że jest albo pomijany, albo opisywany tak schematycznie,że niezgodnie z prawdą. Coś trzeba będzie zrobić np. z naszym stosunkiem do Iwaszkiewicza i jego twórczości. Tak właśnie - osobno. Oczywiście, oczywiście - ,,twórczość artysty i jego osobowość są tak integralne...". Temat bardzo trudny dlatego, jak się nie ma miejsca na pracę doktorską, ani pomysłu na genialną definicję lepiej pomijać.
Nie piszę o lewackich poglądach Janion. Piszę o tym,że pominięcie jej prac z dziedziny historii literatury byłoby podobne do takich zabiegów, jak eliminowanie twórczości Nowaczyńskiego z jej czasów studenckich.
Żebyśmy pamiętali , o czym mówimy - cytat : ,,Poeta żołnierz stał się najwyższym wcieleniem polskiej romantycznej wielkości. Tylko on miał prawo do publicznego uznania
hołdów i adoracji; inni uprawiający odmienną poezję, mogli się jeszcze przy tym ideale
Tyrteusza jako tako utrzymać ,ale uznając jego zdecydowaną wyższość i starając mu się dorównać. Mickiewicz w ,,Pielgrzymie Polskim" z lat 1832-1833 doszedł do pewnej skrajności: wychwalał pisarskie twory żołnierzy, ich ,,ducha wojennego przebijającego się coraz mocniej w nowej literaturze", ich,,styl obozowy". Podziwiając , ,,Powstanie na Wołyniu, czyli pamiętnik pułku jazdy wołyńskiej", pisany, przez dowódcę jej , Karola Różyckiego, przekazywał relację ze wspólnej lektury- wraz z nauką moralną dla literatów:
czytaliśmy Pamiętnik w kilku; słuchaczami byli rodacy poświęcający się , pisarze, jak to mówią, z profesji. Wszyscy słuchali ze łzami w oczach, wszyscy uznali iż to dzieło jest nowym dowodem prawdy dawnej, ale mało cenionej : że sztuka pisana leży nie w książkach, ale w duszy, że dosyć być nie pospolitym człowiekiem, aby zostać niepospolitym pisarzem". To prawdę mówiąc dosyć niebezpieczne - zlekceważenie literackiej profesji z pewnością było całkowicie obce autorowi ,,Lambra". Zresztą Mickiewicz ,jak wiadomo , nie krył swej swej wyniosłej pobłażliwości wobec młodego Słowackiego. Wtedy właśnie - w latach 1832-1833- zaczął się utrwalać kanon poezji polskiej, kanon romantycznego tyrteizmu, a w III części ,,Dziadów" wybuchł z całą siłą
polski mesjanizm.
Słowacki i swą biografią, i swą twórczością odbiegał znacznie od tego kanonu. Nie był ani
żołnierzem, ani poetą-żołnierzem. Przed powstaniem nie uczestniczył w..."
I dalej pisze Profesor o tym, co Polacy chętnie nazywają konfliktem, a historycy literatury
różnym rozumieniem misji. To próbka jej pisania o Romantyzmie. Powtarzam,żebyśmy pamiętali o czym mówimy.
Wydaje mi się ,że rozumiem intencje Autora: przeciwstawienie Rymkiewicza komunistycznemu ,,wyrojowi", ale sprowadzanie Marii Janion do roli propagandowego produktu jest, że użyję eufemizmu, nietrafione.
Winię Janion jedynie za to, że występując w duecie ze Szczuką, stała się w plebejskiej świadomości synonimem pewnych negatywnych zachowań, a przecież zupełnie nie funkcjonuje w tej świadomości,jako naukowiec.
Rozumiem,że nasze środowisko atakowane jest bez użycia merytorycznych argumentów, bo oni posiadają wszystkie media i hołdują zasadzie : liczy się ilość nie jakość. Trudno mi jest jednak, zaakceptować tę zasadę.
Cytat pochodzi z: Maria Janion, ,,Żyjąc tracimy życie'', Warszawa 2001.