Media kłamią, czyli relacje uczestników Marszu i fotorelacje
Relacja subiektywna z Marszu Niepodległości 11 listopada 2010
Relacja subiektywna z Marszu Niepodległości 11 listopada 2010
1. Siły porządkowe – Przygotowane na wszelki wypadek. Udało im się nie wejść do czynnej interwencji.
2. Strona „antyfaszystów” – czyli nielegalne zgromadzenie, bronione przez dwa kordony policji. Jeden na koniach, drugi z tarczami.
3. Ziemia niczyja.
Podwójny kordon, pieszy i konny stoi zwrócony w stronę legalnej demonstracji, ochraniając nielegalną zadymę, zaopatrzoną we wszelkie akcesoria: transparenty, wielkie banery, megafony, przez które nadawana jest propaganda antyfaszystowska.
Państwo prawa.
4. Strona „faszystów” – czyli demonstracja legalna, której policja nie była w stanie zapewnić spokojnego przemarszu ustaloną trasą.
5. Demonstracja, której nie było. Była, miało nie być.
Ci młodzi chłopcy, krzyczeli:
Bóg, Honor i Ojczyzna!
Cześć bohaterom!
Barwy Biało – Czerwone – Niezwyciężone!
Roman Dmowski – wyzwoliciel Polski!
NSZ – Narodowe Siły Zbrojne!
A ich przeciwnicy, którzy nielegalnie starali się im przeszkodzić: Hańba! (w domyśle: faszyzm).
Odpowiedź też była:
Raz sierpem, raz młotem, w czerwoną hołotę.
Ostro.
Czyżby to były hasła faszystowskie?
O tak. Teraz rozumiem. W latach 80-tych, w stanie wojennym, moja dobra znajoma z Regionu Mazowsze, z kręgów KOR, na moje określenie komunistów „czerwoni”, powiedziała: „ty jesteś faszystą?”
Potem „przyznała mi się”: „Jestem Żydówką”. Ja: „Tak? Aaaa. No i co z tego?” . „No bo WY, to jesteście antysemici”. Długo starałem się ją uspokoić, że po pierwsze, faszystą nie jestem, jestem katolickim konserwatystą, po drugie, miałem pradziadka Żyda i zarzucano mi nieraz, że jestem filosemitą.
Często o niej myślę z żalem. Wówczas, gdy w Gazecie Wyborczej publikuje się teksty, jako żywo pachnące stalinowską propagandą.
W ostatnich dniach uświadamiam sobie ze zgrozą, że w dalszym ciągu, świadomie, czy nie, realizowana jest stalinowska dyrektywa, żeby przeciwników bolszewików nazywać faszystami, antysemitami. I jak się to wiele razy powtórzy, to przylgnie.
Stalina dawno nie ma.
Ze względu na moją znajomą, ze względu na dobre wspomnienia wspólnego działania, całym wysiłkiem bronię się przed myślą, że tam siedzą jakieś porąbane wnuki stalinowców, wrogowie Polski.
A może jednak już z nimi zerwała, jak wielu porządnych ludzi, którzy po jakimś czasie otrzeźwieli?
Dzień Niepodległości. Prezydent wygłosił dobre przemówienie.
Ale siły antyfaszystowskie nie usłuchały jego wezwania do narodowej zgody i współpracy.
Zamierzały przeszkodzić demontracji patriotycznej, ponieważ demonstrowała młodzież, spod znaku niesłusznych organizacji. A byli tam: Wolność i Praworządność Janusza Korwin-Mikkego, ONR, Młodzież Wszechpolska, kibice klubu sportowego „Hutnik” i inne grupy, głównie młodzieży.
Demonstrację poręczały ogólnie szanowane a w każdym razie całkowicie obce idei faszyzmu osobistości z kręgów prawicowych. Jednak zamiast stać się rekojmią dla czystości intencji i godnego przebiegu demonstracji, dały Gazecie Wyborczej powód do stwierdzenia: „W Polsce nie jest już wstyd sprzyjać faszystom”.
Faszyści. Pamiętam. Ten termin – to stalinowskie określenie Niemców, Narodowych Socjalistów. Żeby zamazać pokrewieństwo. W Polsce komunistycznej, do roku 1956, to obowiązkowa nazwa każdego Żołnierza Niepodległości, każdej Organizacji Walczącej Jeszcze Wówczas O Niepodległość, każdego Zasłużonego Polaka, który ośmielił się być w opozycji lub walczyć zbrojnie przeciw nowemu okupantowi.
Władysław Anders, Stanisław Maczek, Jan Nowak Jeziorański, Witold Pilecki, Antoni Heda – Szary, Józef Kuraś –Ogień, Zygmunt Szyndzielarz – Łupaszka.
Kazimierz Moczarski który siedział w jednej celi z katem getta warszawskiego. A ordynans kata opatrywał faszyście dłonie z wyrywanymi na przesłuchaniach paznokciami.
To wszysto byli faszyści. Tak pisano w komunistycznych gazetach. Faszyści! Pamiętam!
Listopad 2010. Siedem mięsięcy po katastrofie Smoleńskiej. Dwadzieścia jeden lat III Rzeczypospolitej.
Zgoda buduje – przemawia Przezydent.
Młodzi, patriotyczni chłopcy, którzy chcą być dumni ze swego kraju, ze swego narodu, którzy chcą to zademonstrować i w tym celu jadą przez cała Polskę.
Źle myślą? Są za mało tolerancyjni? Za mało kochają mniejszości? Są za bardzo homofobiczni?
Za bardzo katoliccy? Za mało lewicowi i za mało antykapitalistyczni?
Tak! Potrzebna demonstracja siły antyfaszystów, o nazwie, jakby żywcem przeniesionej z sowieckich czasów rozkułaczania i wywożenia polskich panów na Sybir.
Na pewno ich nauczy toleracji dla lewicowych idei.
Blokowanie przez policję legalnej, zachowującej się nienagannie demonstracji i ochranianie nielegalnej blokady, na pewno nauczy ich szacunku do III Rzeczypospolitej i praworządności.
Godzinna blokada na ulicy Browarnej całkowicie zbiła organizatorów demonstracji z pantałyku. Specjalnie czekałem, mimo zimna i obowiązków rodzinnych, jak długo ludzie wytrzymają.
Na co liczono, nie proponując kolejnej zmiany trasy i trzymając ludzi w przejmującym zimnie przez godzinę?
Na to, że te kilka tysięcy znudzi się i się rozejdzie? Bo zadymiarzy lepiej nie ruszać, żeby nie zadrzeć z wpływowym dziennikiem, który dał hasło do zadymy i kupił zadymiarzom gwizdki?
Żeby nie zadrzeć z naczelnym, który właśnie został kawalerem Orła Białego?
Po śpiewach, hasłach a nawet rozgrzewających podskokach, w obliczu groźby prowokacji lub ekscesów najbardziej niecierpliwych młodych ludzi, organizatorzy ogłaszali dalej: czekać, nie ma zmiany trasy.
Wreszcie kilku młodych chłopaków z flagą powiedziało basta! I poszli w przecznicę. Pociągnęli za sobą tłum. Kiedy Janusz Korwin-Mikke postanowił też za nimi się udać, pochód ruszył dalej, do celu, do pomnika Romana Dmowskiego. Można było go powstrzymać tylko siłą.
Na szczęście policja po prostu dostosowała się do sytuacji blokując przecznice i nie dopuszczając zadymiarzy.
Demonstracja została uratowana przez paru odważnych, nieposłusznych chłopaków.
Przeszła ulicą Dobrą. Przy dojściu do Solca stanąłem na chodniku i sfilmowałem przemarsz. Trwał 6 minut. Tylu faszystów z całej Polski, głównie Młodzieży Wszechpolskiej, przyjechało, żeby wziąć udział w tym marszu.
Nigdy nie byli mi specjalnie bliscy. Prawdopodobnie przez dorabianą gębę faszysty.
Aż do dzisiaj. Teraz wiem, że to dobrze wychowani porządnie ubrani i odpowiedzialni chłopcy. Taki symptomatyczny szczegół. Słyszałem bardzo mało, o wiele mniej, niż przeciętnie się słyszy, przekleństw.
Warszawiacy, tak jak Rafał Ziemkiewicz, poszli na te demonstrację tylko dlatego, żeby dać wyraz swojemu oburzeniu przeciw wołającej o pomstę do nieba manipulacji Gazety Lewaków.
Byli może trochę zagubieni i obcy w tym tłumie młodzieży; chłopców i dziewcząt. Ale ja mam nadzieję, sądząc po sobie, że czuli się jak wśród swoich, trochę niesfornych i czupurnych dzieci.
To są faszyści?
Tak, według nomenklatury Stalina. Ale ja bym im jeszcze tak zaszczytnego miana nie nadawał. Jeszcze muszą sobie nań zasłużyć.
Mają dobre zadatki. Jak będzie kiedyś trzeba, będą ratować życie nawet tym zadymiarzom.
Faszysta. Od wczoraj.
http://fronda.pl/krisr/blog/dzienn
- Zaloguj się, by odpowiadać
21 komentarzy
1. Obrazki z Marszu Niepodległości - byłem, widziałem (Dziadek Wnuk
Wczoraj wraz z wnuczętami poszedłem na Plac Zamkowy. Niestety lata lecą, więc przyszedłem za późno, żeby wziąć udział w samym marszu, wraz z tłumem osób, który stał zablokowany przez policję, obserwowałem co się dzieje a później poszliśmy w stronę pomnika Dmowskiego, żeby posłuchać przemówień. Kilka obrazków utkwiło mi w pamięci.
Obrazek pierwszy: jakaś pani z kamerzystą TVNu szukali chętnych do rozmowy. Zapytali młodą dziewczynę, stojącą obok mnie, po co tu przyszła. A ona z uśmiechem, że popiera Marsz Niepodległości, i bardzo żałuje, że nie może dotrzeć do ludzi, którzy stoją przez Zamkiem. Pani z TVNu zrzedła mina i kazała przestać kręcić. Po chwili widziałem ją jak podchodzi do grupki gwizdających i próbuje rozmawiać. Gwizdający jednak ją ignorowali, skacząc jak nakręceni.
Obrazek drugi: rozkazy? Stałem dość blisko osób blokujących przejście pochodu. Wśród tych ludzi wyróżniał się jeden człowiek, który z komórką w ręku regularnie chodził do ludzi w pasiakach i wydawał polecenia kilku młodym ludziom, którzy błyskawicznie roznosili wieści w stojącej grupie protestujących. Widać było dobrą organizację. Co mnie uderzyło, to samych protestujących aktywnie było bardzo mało, dużo więcej było gapiów, którzy odnosili się do tych rzekomych antyfaszystów bardzo wrogo. Szczególne oburzenie w zasięgu mojego (słabszego już jednak z powodu wieku i przygłuszonego gwizdkami) słuchu budzili ludzie w pasiakach obozowych.
Obrazek trzeci: idąc w stronę pomnika Dmowskiego czekałem aż przejdą oddziały policji (budzące nota bene dziki entuzjam wnuka i wnuczki) koło mnie stał jakiś wyższy rangą policjant i słuchał informacji z krótkofalówki. Z głośnika padały informacje o ilości uczestników marszu (szacujemy ich na 2000 osób - w kontekście zabezpieczenia pochodu) oraz informacja o kilkuset protestujących w małych grupkach. Po chwili z głosników poleciały rozkazy oddzielenia antyfaszystów, którzy zaczęli (według mówiącego policjanta) rzucać kamieniami w pochód.
Obrazek czwarty: komentarze ulicy. Mimo, że byliśmy można powiedzieć w centrum protestu przeciw Marszowi Niepodległości, bardzo dużo komentarzy było wyjątkowo pochlebnych dla Marszu, a mnóstwo komentarzy mówiło o nienawiści protestujących rzekomych "antyfaszystów". Bardziej słuchałem niż mówiłem, zwłaszcza, że dwa kochane dzieciaki ze mną zajmowały moją uwage, ale było to uderzające.
Obrazek piąty: nienawiść i nakręcenie rzekomych "antyfaszystów". Zasłonięte szalikami twarze, przekleństwa, dużo nienawiści - tak odbierałem tych "nakręconych". Im głośniej krzyczeli, tym gorzej się zachowywali. Wyzywali też policjantów, już idąc do pomnika widziałem jak kilku takich ludzi atakuje policjantów. Czy ich złapano nie wiem, ale zachowanie na tle spokojnego pochodu było żenujące.
Obrazek szósty: media. to co widziałem wieczorem na nagraniu z TVN24 i TVP Info bardzo odbiegało od rzeczywistych wydarzeń. Nie pokazano prawie w ogóle chamstwa, nie mówiono o nielegalnej demonstracji, tłumy ludzi z Marszu Niepodległości pokazywano z daleko, za to garstkę protestujących pokazywano jakby ich było naprawdę dużo. Na moje oko Marsz Niepodległości liczył kilka tysięcy osób, "pseudo antyfaszystów" z Wyborczej było najwyżej kilkuset.
Warto było przyjść, warto było to przeżyć.
Media kłamią - gdyby ktoś jeszcze nie wiedział.
http://dziadunio.salon24.pl/249207,obrazki-z-marszu-niepodleglosci-bylem...
byłem, widziałem, mam nawet super fotke z widokiem z góry na wiec lewaków - wyraznie widac ze
bylo ich max200 osob, naszych ok 3000 grupy zorganizowanej plus przechodnie ktorzy bili nam brawo, rodziny itp; co do Marszu to pozytywnie zaskoczyla mnie ilosc osob spoza Stolicy, znakomite wrazenie zrobili ci niby 'kibole' - okazali sie wielkimi patriotami, reprezentowali m.in. Lecha, Wisłę, oczywiscie Legię, Hutnik, Koronę, Jagiellonie, ŁkS - byli badzo spokojni i olali lewackie prowokacje - brawa!
pzzdr
SŁOWIK 86 706 | 12.11.2010 17:56
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
2. Marsz Niepodległości 11.11.2010 Warszawa
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
3. Moja prawda jest mojsza, czyli Blumsztajn i jego faszyści
Relacja Rafała Ziemkiewicza bezpośredniego uczestnika wczorajszego Marszu Niepodległości.
Byłem tam, paradoksalnie, z tej samej przyczyny, dla której kilka lat temu broniłem swoim piórem tzw. parady równości, kiedy zakazywały jej ówczesne władze Warszawy i Poznania. Doskonale rozumiałem wtedy oburzenie ludzi, którzy za haniebne uważali, że władza pozwala, by ulicami ich miasta szedł pochód "sodomitów".
Tak samo w jakimś stopniu rozumiem tych, których oburza, żeby ulicami szedł pochód "faszystów". Ale zasadą, której się trzymać musimy, jest to, że zarówno jedni, jak i drudzy, jak i wszyscy inni, mają do tego takie samo prawo. Każdy ma to prawo zagwarantowane przez konstytucję, dopóki nie naruszy obowiązującego porządku, i nikomu nie wolno go odbierać wskutek podejrzenia, że być może chce podczas manifestacji prawo łamać. Jeśli złamie, od tego, żeby je wyegzekwować, jest policja, a nie żadne ochotnicze bojówki.
Prawo orzekania, że ktoś narusza publiczny ład - na przykład propagując faszyzm - należy zaś do sądu. Wyłącznie do sądu. Żaden redaktor, żadna gazeta ani organizacja nie może sobie uzurpować prawa do orzekania, kto jest faszystą i komu na podstawie tego oskarżenia można jego konstytucyjne prawa odbierać. A tym bardziej nie ma prawa odwoływać się, dla przeprowadzenia swojej woli, do przemocy.
Tymczasem wczoraj w Warszawie (i, zdaje się, paru innych miejscach) mieliśmy do czynienia z czymś, na co w kraju demokratycznym przyzwolenia być nie może. Wpływowa gazeta, dla celów politycznych i pewnie w jakimś stopniu dla autopromocji, przeprowadziła kilkutygodniową nagonkę, judząc do użycia przemocy i zablokowania Marszu Niepodległości, rzucając nań anatemę faszyzmu.
Obłuda i nikczemność, jaką popisują się w tej sprawie podwładni Adama Michnika, są po prostu niezmierzone. Tak, jak Goering z jego sławnym "to ja decyduję, kto jest Żydem", redaktor Blumsztajn i podobni mu "szczujni dziennikarze" (jak zwał ten gatunek propagandystów śp. Jerzy Dobrowolski) przyznali sobie prawo decydowania, kto jest faszystą i egzekwowania swoich wyroków za pomocą skrzykiwanych poprzez prasowe łamy bojówek, skądinąd w dużej części odwołujących się do ideologii równie zbrodniczych jak hitlerowski narodowy socjalizm.
Takim właśnie przekonaniem kieruje się dziś "Gazeta Wyborcza", w poczuciu siły, jakie daje jej możliwość zwołania w oznaczone miejsce kilkuset agresywnych bandziorów, zdecydowanych rozprawiać się z osobami wskazanymi przez liderów jako "faszyści" za pomocą pałek i kastetów.
Tak, musi to zostać powiedziane bardzo wyraźnie: wczoraj na warszawskich ulicach faszystami byli nie uczestnicy marszu, nie działacze ONR ani MW, którzy - zaświadczam jako naoczny świadek - zachowywali się w sposób godny Święta Niepodległości, ale tych kilkuset wyjących i gwiżdżących, agresywnych osobników sprowadzonych tam i podjudzonych przez "Gazetę Wyborczą". Faszystami byli uzbrojeni w młotki i kastety bandyci, którzy wdarli się do pociągu z Torunia i pobili jadących nim członków ONR, a nie ci, którzy zostali pobici - moralna odpowiedzialność za tę napaść świętoszków od Michnika jest oczywista i niezaprzeczalna.
utożsamianie tradycji polskiego ruchu narodowego, endecji, i jednego z ojców polskiej niepodległości Romana Dmowskiego z hitleryzmem, jakiego konsekwentnie od lat dokonuje "Gazeta Wyborcza" i na jakim oparła swą propagandę przeciwko - de facto - Świętu Niepodległości (część "antyfaszystów" poprzebierała się w oświęcimskie pasiaki, co jest wyjątkową podłością, może jeszcze gorszą, niż przemoc fizyczna) jest odrażającym kłamstwem, nikczemnym spotwarzaniem i zohydzaniem polskiej historii.
Główny dyrygent tej propagandy, Adam Michnik, odbierał wczoraj Order Orła Białego. Ramię w ramię z nim odbierał go Aleksander Hall. Aleksander Hall też się wielokrotnie odwoływał do tradycji Dmowskiego, chwalił ją, pisał i mówił, że są w tej tradycji "rzeczy wspaniałe". Mógłby być przez podwładnych Michnika okrzyknięty faszystą równie dobrze, jak młodzi działacze ONR i MW. Oczywiście, nie zostanie, dopóki pozostaje człowiekiem z udeckiego towarzystwa. To też jest miara moralności Michnika i jego podwładnych.
Całość tu: http://fakty.interia.pl/felietony/ziemkiewicz/news/blumsztajn-i-jego-fas...
PS.
Ja rozumiem to, że Rafałowi Ziemkiewiczowi, który nie bierze ochoczo udziału w tej powszechnej nagonce na kaczorów można przykleić gębę pisowca, ale dziwi mnie wymowne milczenie gorących zwolenników Janusza Korwin-Mikke i jego liberalnych poglądów, którzy przez jego wczorajszy udział w tym marszu także stali się faszystami.
Dotyczy to także innych znanych uczestników marszu i osób, które utożsamiały się z ich poglądami.
Będą musieli jakoś w tej sytuacji się odnaleźć.
http://post.salon24.pl/249209,moja-prawda-jest-mojsza-czyli-blumsztajn-i...
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
4. podejrzany Robert B.
http://www.rp.pl/artykul/92106,563111.html
11 osób zostało ukaranych mandatami za zakłócanie przebiegu zgromadzenia. Cztery mają odpowiadać za wykroczenia. Wśród zatrzymanych jest jeden nieletni; jego sprawa trafi do sądu rodzinnego - wyjaśnił Karczyński.
Do warszawskiej Prokuratury Rejonowej Śródmieście-Północ wpłynęły trzy sprawy dotyczące czwartkowych manifestacji. - W jednej z tych spraw zarzut naruszenia nietykalności cielesnej funkcjonariusza policji będzie miał postawiony pan Robert Biedroń - poinformował prokurator Dariusz Ślepokura z warszawskiej prokuratury okręgowej. - W kolejnej sprawie zarzuty także o naruszenie nietykalności cielesnej funkcjonariuszy policji będzie miało przedstawione pięć innych osób - dodał.
W trzeciej sprawie, dotyczącej czynnej napaści na funkcjonariuszy, zostało zatrzymanych sześć osób. - Jednak prokurator tutaj chce uzupełnienia materiału dowodowego - zaznaczył Ślepokura. Zgromadzone dowody, jak powiedział prokurator, na chwilę obecną nie pozwalają przedstawić jeszcze tym osobom zarzutów."
wszyscy to bojówkarze lewaccy - nasłani przez Blumsztajna i GW na Polaków z biało-czerwonymi flagami Polski.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
5. Fotorelacja 11 listopada 2010 Warszawa – klęska „gazety wyborcze
Jan BodakowskiFotorelacja 11 listopada 2010 Warszawa – klęska „gazety
wyborczej”11 listopada w Warszawie było pochmurno i ciemno, większość
zdjęć więc mi się nie udała. Panoramy były zbyt ciemne (niestety mój
aparat nie ma funkcji zdjęć przy kiepskim oświetleniu). Portrety
rozmazane z powodu zbyt szybkiego przemieszczania się demonstrantów. W
pobliże narodowców trudno było się dostać. Otoczeni byli szczelnymi
kordonami policji. Dobre samopoczucie lewicowcy (którzy tradycyjnie biją
się z policją) nie było zakłócone kordonami policji (widać w III RP
lewicowcy mogą od lat bezkarnie napadać na policjantów i jawnie wzywać
do atakowania funkcjonariuszy, a narodowców z przyczyn politycznych
stygmatyzuje się kordonami oddziałów prewencji). Dostępu
na plac zamkowy bronił tłum lewicowców. Obecna była Pracownicza
Demokracja (są na wszystkich demonstracjach), anarcho trockiści,
homoseksualiści, feministki, osobnicy poprzebierani za kapo. Większość
osób z zakrytymi twarzami.Kolejno dwa szpalery policjantów. Rynsztunek bojowy, gazy, psy, konie.Pod
zamkiem królewskim otoczeni przez Policje narodowcy (MW, ONR, NOP,
autonomiczni nacjonaliści). Z nimi Janusz Korwin Mikkę, WIP, UPR,
Białorusini i Ukraińcy, tradycyjni katolicy i neopogańskie. Narodowcy
otoczeni policjantami w rynsztunku bojowym. Plac, szczelny kordon,
pochmurno, otoczona przez Policje z psami dyskryminowana mniejszość –
mam nachalne skojarzenie narodowcy wyglądają jak współcześni żydzi
na Umszlag Plac. Nie ma dla nich miejsca w IV Rzeszy.By
ominąć blokadę lewicy narodowcy przepędzeni zostają na Powiśle. Nie
wiadomo czemu policja nie przesunęła lewicowców. Zapada noc. W okolicach
Biblioteki Uniwersytetu Warszawskiego kolejna blokada lewicy. Kończę
fotografowanie demonstracji i wracam do domu. Mam takie dziwne uczucie
że ja odchodzę a narodowców zapędzą na pobliską stacje kolejową by
zapakować ich do bydlęcych wagonów. Następnego
dnia rano czytam relacje w „gazecie wyborczej”. Czerska podają że
narodowców było 2000 a lewaków i pederastów 3000. Oznacza to totalną
klęskę antypolskiego szmatławca. 3000 młodych narodowców którzy
skrzyknęli się przez internet, wobec 3000 lewicowych aktywistów których
skrzykiwała „gazeta wyborcza” od kilku tygodni wespół z innymi mediami
(to zresztą pokazuje jak nic nie jest warta powierzchnia reklamowa
w gazecie wyborczej). Jan Bodakowski
http://fronda.pl/12399/blog/fotorelacja_11_listopada_2010_warszawa_klesk...
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
6. Marsz od środka
Nigdy nie chodzę na demonstracje, marsze, protesty czy mecze.
Nie należę do żadnych organizacji ani partii - zawsze działam samodzielnie.
Zazwyczaj siedzę w domu.
Jednak dzisiaj sobie poszedłem, jako że GW wychodziła z siebie przez ponad tydzień, by zniszczyć ten marsz niepodległościowy.
Jedyne co wskórała to pobicie kilku osób jadących z Bydgoszczy na ten marsz. Bo samego pochodu nie była w stanie zatrzymać oczywiście. Może w przyszłości będzie miała takie zdolności, z pomocą Komorowskiego. No bo na odznaczeniach się chyba nie skończy, może jakieś dofinansowanie?
Pojechałem więc sobie na Plac Zamkowy. Wchodząc schodami na górę policja zatrzymała jakieś osoby - raczej za wygląd i ubiór. Ja byłem dobrze ubrany to się nie czepiali. Na górze obszedłem teren po jeden gwizdkowcy od michnika, a pod samym zamkiem ludzie z flagami biało czerwonymi otoczeni ciasnym kordonem policji. Generalnie policji było na placu chyba najwięcej.
Gdy wchodzilem do wnetrza kordonu to sie mnie pytali czy mam przy sobie ostre narzędzia.
Były pewne problemy z ruszeniem, ponieważ policja bardzo nas ściśle oblegała.
Nie było żadnych haseł faszystowskich. Wszystkie media kłamały. Były hasła:
"Bóg - honor - ojczyzna", "jestem dumny że jestem Polakiem" no i mniej wiecej takie: troche antybrukselskich, antyunijnych; "na drzewach zamiast liści będą wisieć komuniści";
Oddalilismy sie od dziczy na placu Zamkowym i szlismy jakimis uliczkami - ja pierwszy raz szedłem; była dobra przyjazna atmosfera, ale niestety strasznie zimno - az do teraz sie trzese z zimna;
Niestety po pewnym czasie pochód się zatrzymał - bojówki z gazety wybiórczej stały na drodze ze swoimi gwizdkami. Ja nic nie widziałem, tylko troche było słychać te gwizdki. Niestety czekaliśmi bardzo długo - pół godzin, albo godzinę. Ja stałem wtedy przy wielkiej fladze biało-czerwonej niesionej przez dziesiątki ludzi (bardzo długa flaga - sam materiał bez trzonka); Były też rodziny z dziećmi w wózkach;
Dołączały się kolejne grupy w międzyczasie i pochód był naprawdę długi - ja nie widziałem początku.
Kazali nam się cofać.
W końcu poszliśmy inną trasą - dziwne że policja nie mogła odblokować nam naszej trasy.
Ostatecznie doszliśmy do pomnika - tam były przemówienia, między innymi Janusza Korwina-Mikke - jego widziałem z bliska. Były przemówienia, podziękowania, hymn oraz modlitwa w intencji ludzi zaatakowanych przez bojówki gazety wybiórczej.
Widziałem stoisko telewizji narodowej oraz jakieś z książkami. Po tym rozeszliśmy się każdy w swoją stronę.
Fajna patriotyczna wielotysięczna manifestacja - niestety atakowana pzrez faszystów z gazety wyborczej co było smutne, że protestowali przeciwko obchodom dnia niepodległości.
http://maniek2.salon24.pl/248847,marsz-od-srodka
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
7. @ALL
Świetnie, właśnie takich relacji potrzeba jak najwięcej, ukązujacych prawdziwe oblicze wydarzeń. Wczoraj też napisałam relację: http://blogmedia24.pl/node/39865
8. Kawaler Czarnej Wrony,
Blumsztajn i inne pismaki z Czerskiej za oszczerstwa, za opluwanie polskiej państwowości, za znieważanie polskiego patriotyzmu i podżeganie kłamstwami tłumów - do prokuratora, do Sądu i do pierdla ! A pindy z Tefałen niech im noszą kanapki. My zaś s....y na GW i Tefałen ! To winniśmy pamięci o Niepodledłości i jej bohaterach...
Idem
9. @Maryla
Dzieki, dzis czesc, a jutro reszte, bo bardzo interesujace. T.
"Martwe dźwigi portowe nigdy nie będą Statuą Wolności".J.Ś.
LUBLIN moje miasto.
10. Serce rośnie.
http://wola44.wordpress.com/ >>> http://dokumentalny.blogspot.com/
11. Przeczytalam, objrzalam.
Przeczytalam, objrzalam. Potwierdzone relacje, zdjecia, filmy - to sa fakty. Podsumowujac: Sila w nas-patriotach, a telewizja KLAMIE! T.
"Martwe dźwigi portowe nigdy nie będą Statuą Wolności".J.Ś.
LUBLIN moje miasto.
12. Marsz Niepodległości – relacja uczestnika
Półtora godziny przed marszem rozpoczęła się blokująca dojście do Krakowskiego Przedmieścia, demonstracja przeciwników Marszu Niepodległości. Policjanci odgradzali demonstrantom jedynie drogę do Placu Zamkowego. Od początku widać było że policja nie ma zamiaru przepuścić Marszu Niepodległości głównymi ulicami Warszawy. Widać takie mieli wyraźne polecenie, nie wątpię że zdecydowano o tym na najwyższym szczeblu politycznym.
Nie próbowano okrążyć demonstrujących lewicowców, odgrodzić ich, ani zapewnić obejścia ich np. przez Plac Defilad, gdzie stały porozstawiane barierki. Ludzie którzy demonstrowali w Marszu Niepodległości, pod dziesiątkami biało-czerwonych flag musieli iść bocznymi ulicami. Centrum miasta zarezerwowane było dla ludzi demonstrujących pod flagami w kolorze wrzosu, czerwonymi, czarno czerwonymi, tęczowymi. Biało czerwone naliczyłem nad tym 2-3 tysięcznym tłumem 3 szt, gdzieś z tyłu.
Gdy w lecie próbowano zablokować „Paradę Równości” homoseksualistów policja zareagowała błyskawicznie, droga była po chwili wolna. W tym kraju, rządzonym przez PO i media widać są obywatele pierwszej i drugiej kategorii. Teraz policja za pierwszym razem na Placu Zamkowym i drugim nie reagowała na blokadę wcale, moim zdaniem łamiąc prawo. Po drodze nie dopuszczała do powrotu na główne ulice Warszawy. Jednak nie przeszkodziła, za drogim razem, po ok. 20 minutach czekania obejście grupy nielegalnie blokującej przejście legalnym demonstrantom. Blokujący przebrali się w obozowe pasiaki. Nie sadzę żeby wiedzieli że Brygada Świętokrzyska NSZ uwolniła Holiszowie, około 1000 więźniarek obozu koncentracyjnego, które miały zostać przez niemieckich faszystów spalone.
Z Palcu Zamkowego trzeba było zejść po schodach w dół. Po dojściu mniej więcej do uniwersytetu nastąpiła druga blokada i jej obejście . Wtedy wszyscy ruszyli szybkim marszem, tak że piesza policja dogoniła nas dopiero pod Mostem Poniatowskiego. Zaraz potem zblokowała próbę podjętą przez Korwina Mikke sprowadzenia ludzi do centrum. Korwin od drugiej blokady bardzo szybkim krokiem poprowadził pochód.
Tak więc do pomnika Romana Dmowskiego doszliśmy przez Łazienki. Po mostku którym szli podchorążowie zaczynając Powstanie Listopadowe.Ludzie wychodzili na plac przez dobrych kilka minut. Pod pomnikiem pierwszy przemawiał do 6-8 tysięcy zgromadzonych Artur Zawisza, który powitał narodowych: demokratów, radykałów, wolnościowców i stwierdził że jest to największe zgromadzenie tego nurtu politycznego po 1989 roku. Podziękował również w imieniu organizacji kombatanckiej NSZ. Potem przemawiali Robert Winnicki, Korwin Mikke (na Facebooku treść), Adam Witczak.
Na koniec kilka faktów które nie przeszły przez cenzurę polityczną głównych mediów:
W marszu uczestniczyło 6-8 tyś osób, w tym Korwin Mikke i Rafał Ziemkiewicz. Marsz przebiegł raczej spokojnie. Nie było absolutnie żadnych haseł, transparentów, symboli faszystowskich. Było mnóstwo biało-czerwonych flag. Hasła wg częstotliwości „Bóg, Honor i Ojczyzna”, „Nadchodzi, nadchodzi Marsz Niepodległości”, „Duma,duma, narodowa duma”, „Raz sierpem, raz młotem czerwoną hołotę”,” Biało-czerwona niezwyciężona”,”Roman Dmowski wyzwoliciel Polski”,”Cześć i chwała bohaterom”, ”Narodowe Siły Zbrojne”.
Obraz wytwarzany przez główne media to: mała grupka demonstrujących faszystów. Dlatego Korwin Mikke w kapeluszu, białym szaliku i muszce na czele takiego marszu to zbyt duży dysonans poznawczy. Liczba uczestników jak zwykle wielokrotnie zaniżona. Dlaczego nie podano liczby kontrmanifestantów kilkakrotnie większej nie rozumiem, ale wszystko przed nami. Z moich wyliczeń wychodziła podobna liczba jak podana przez gazety. Liczyłem krokami, jeden mój krok to 1 metr. Długość razy szerokość razy 3 osoby na metr. Pod Pałacem Prezydenckim 10 tego też zmierzyłem wyszło 10 tys. osób minimum.
Trzy tysiące kontrmanifestantów przy tych wszystkich lepionych w niedozwolonych miejscach plakatach i nalepkach, propagandzie telewizji, GWna, bezpłatnego Metra to nie jest specjalny sukces, tym bardziej że ludzie ci przyszli tam w większości dlatego że dali się okłamać.
Media ubolewają że musiano wydać zgodę na taką demonstrację. Widać jest to przygotowanie artyleryjskie pod zmianę prawa, umożliwiającego bardziej bezpośrednie ograniczenia.
Gwizdki kontrmanifestantów nie pasowały do tego święta. Maszerują, jadą konno żołnierze przebrani w historyczne mundury, te w których ich przodkowie przelewali krew za Polskę i słychać gwizdy. Łopocą na wietrze biało-czerwone flagi i słychać gwizdy. Słychać „Bóg, Honor i Ojczyzna” i są tacy którzy gwiżdżą.
http://romanzaleski.salon24.pl/249640,marsz-niepodleglosci-relacja-uczes...
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
13. Adolf Michnik i Seweryn Goebbels
11 listopada, nasz Dzień Niepodległości, gdzie to święto wszystkich Polaków próbowano wygwizdać i zachuczeć przez tuby propagandowe d...kratycznej III RyPy. Próbowano, bo się nie udało, a teraz lewactwo zbiera baty nawet od swoich rządowych sprzymierzeńców - http://kolmasiak.salon24.pl/248958,burmistrz-srodmiescia-po-o-antyfaszys.... Wielkie tuzy, apostołowie tolerancji z GW – jak Seweryn Blumsztajn niczym Goering Żydów w III Rzeszy, wybiórczo nazywają faszystami tych, którzy nie wierzą i nie łykają czerwono – różowej propagandy. To właśnie z lewa tak jak przed laty rodzi się nowy faszyzm, zasłaniając się hasłami antyfaszystowskimi. Kto nie z nimi ten faszysta, kto słowo „naród” sobie ceni ten faszysta, kto kocha Ojczyznę i wolność ten faszysta, naprzemiennie z nazistą. Powtarzają to jak mantra, a jak to tow. Dr. Goebbels ujął: „Kłamstwo powtarzane 1000 razy staje się prawdą. Straszą przebierańcami w pasiakach, kiedy to członkowie obozu narodowego również ginęli w Auschwitz, na Pawiaku, w Palmirach, a później w katowniach UB. http://wpolityce.pl/view/3796/W_imie_prawdy__polscy_narodowcy_maja_tyle_... . Jak widać tez za pomoc niesioną Żydom. Próbuje besztać się wartości od wielu lat dla Polaków święte. Tych, co je wyznają nazywając „faszystami”, w dzisiejszym chyba pojęciu GW i innej maści lewackiej bolszewii obywateli drugiej kategorii. Polska to widziała, otwórzmy oczy na próby manipulacji, nie dajmy zagarnąć swoich dusz. Powiedzmy dość! Michnikowszczyźnie. Niech jak najprędzej skona.
Dorzuce coś jeszcze z czerwonego szmatławca, stare ale pasuje do ich totalniackich zapedów.
http://wyborcza.pl/1,76842,4393674.html
W Suwałkach tez odbył się marsz, w którym uczestniczyli w dużej sile narodowcy, jak i harcerstwo, bez ekscesów, „hailowania” i bez mediów. Jak zdobędę zdjęcia to wrzucę. Szło około 200 osób. To tyle ilość, jaka miała być w Warszawie wg. wiadomej gadzinówki. Tyle było w małej mieścince gdzieś na kresach. Szliśmy oddzielnie nie mieliśmy ochoty patrzeć na cyrk PiSu i LSD połączonych razem. Ale to zrozumiałe socjalistyczny kolektyw w końcu się łączy. Zabrakło tylko Peło.
http://zprawejwolne.salon24.pl/249678,adolf-michnik-i-seweryn-goebbels
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
14. Marsz narodowców i kontra "antyfaszystów"
Po obejrzeniu rano "Antysalonu Ziemkiewicza" (http://www.tvp.pl/publicystyka/polityka/antysalon-ziemkiewicza/wideo/141...) naszło mnie na kilka przemyśleń.
Występująca na wizji niejaka Zuzanna Dąbrowska jak możemy zobaczyć klikając na link powyżej to zagorzała obrończyni tzw. antyfaszystów, a więc zagorzała anty-faszystka. Ostro atakuje obecny ruch narodowy posądzając go o neofaszyzm i nazizm oraz totalitaryzm. A kim jest owa pani, by takie zarzuty wysuwać? No właśnie: jedna z założycielek Polskiej Partii Socjalistycznej (1987), a następnie PPS-Rewolucja Demokratyczna. Czy człowiekowi ręce nie opadają? Kto tu jest totalniakiem?
Oczywiście w retoryce pani Dąbrowskiej padają zarzuty o antysemityzm, co ciekawe czyni to przedstawiając tekst rzekomo napisany przez Romana Dmowskiego w roku 1939, szkoda tylko, że ten wielki Polak zmarł już 2 stycznia 1939 roku nie produkując w tymże nieszczęsnym ani jednego tekstu. Co by jednak nie mówić, oczywiście Roman Dmowski dogłębnie analizował kwestię żydowską w Polsce, a nazwanie go antysemitą nie jest specjalnym nadużyciem. Należy jednak dostrzec kiedy to czynił, jakie miał ku temu powody itd. O tym oczywiście pani Dąbrowska nie wspomni, ale dziwić się temu nie ma co, bo pewnie nie zajrzała nawet do cytowanego numeru "Myśli Narodowej" nie wspominając już o dziełach Dmowskiego. Oczywiście jak zwykle w lewackiej retoryce na dalszy plan schodzi gigantyczny dorobek w kwestii ratowania polskiej niepodległości i wyciąga się tylko jego antysemickie wywody, które co trzeba przyznać są kroplą w morzu jego całej publicystyki.
Warto jednak zadać sobie pytanie - co dzisiejszy obóz narodowy ma wspólnego z antysemityzmem? Może chodzi o to, że na jakąś manifestację ONR-u sprzed bodaj roku, garstka ludzi wzięła banner z napisem "Precz z żydowską okupacją"? Czyli idąc tym tokiem rozumowania, po stronie "antyfaszystów" również byli antysemici! Ot, chociażby z ruchu "Kampania Solidarności z Palestyną" (zrzeszeni w porozumieniu "antyfaszystów" 11listopada.org) - niejednokrotnie podnosili takie same hasła, nawołując jednocześnie do bojkotu produktów produkowanych w Izraelu. Dziś wiec każdy kto sprzeciwia się syjonistycznej polityce Izraela, kto sprzeciwia się wojnie na Bliskim Wschodzie - ten faszysta!
Co dalej ciekawego plotła pani Dąbrowska? O zdjęciach łysoli w glanach, które wręczyć miała R. Ziemkiewiczowi, by unaocznić mu z kim to szedł w pochodzie. Oto właśnie zasugerowała, jakoby wszyscy uczestnicy marszu byli łysymi skiniolami w glanach. Oczywiście o różnego typu nieciekawych ludziach ze strony "antyfaszystów" nie wspominała. A trzeba przyznać jasno i otwarcie - po obu stronach barykady byli ludzie, którzy lubią chuliganić. Po stronie narodowców szli skinheadzi i niektórzy kibice (bo nie każdy kibic lubi rozróby) - nastawieni na rozwiązania siłowe, ale po stronie "antyfaszystów" również szli członkowie tzw. antify (lewacka bojówka) i niektórzy anarchiści (bo nie każdy anarchista lubi rozróby) - nastawieni na rozwiązania siłowe. Ten element awanturniczy - że tak go nazwę - występował po obu stronach! Ciężko więc pisać, że narodowcy = łysi skinheadzi, kiedy skinów była garstka, tak jak ciężko pisać, że "antyfaszyści" = bojówka lewacka antifa, bo też rozbójników po stronie lewicy była garstka. Nad ruchami skrajnymi po obu stronach rozwodzić się nie ma co - bo jedynie może ich to nobilitować. Spójrzmy na ludzi nastawionych merytorycznie, którzy po obu stronach stanęli.
I tak po stronie "antyfaszystów" mamy ruchy skrajnie socjalistyczne ("Stowarzyszenie Młodzi Socjaliści"), mamy "Stowarzyszenie Nigdy Więcej" które uhonorowało niejakiego Simona Mola - człowieka, który świadomie zarażał kobiety wirusem HIV, mamy przedstawicieli postkomunizmu z Wojciechem Olejniczkaiem (SLD = ex PZPR) na czele, mamy anarchistów (oczywiście tych bojowo nastawionych pomijam), którzy najchętniej zlikwidowaliby wszystkie struktury państwowe i nakazali wszystkim żyć w squotach. Mamy wreszcie "Boyówki feministyczne" - czyli feministki, które przypomnę - chcą wprowadzić w Polsce aborcję dla kobiet, a jest to pomysł iście nazistowski, wszak aborcję dla Polek wprowadził nie kto inny jak Hitler. I kto tu jest totalniakiem? Już nawet nie wspominam, że każdy ten ruch jest nastawiony wyraźnie antypolsko, gdyż żadna z tych grup nie wstydzi się swoich internacjonalistycznych, antychrześcijańskich poglądów. Nie wspominam również, że "antyfaszyści" uczestniczyli w nielegalnym zbiegowisku.
Po stronie narodowców idą: chrześcijanie katolicy, z Młodzieży Wszechpolskiej czy narodowo-katolickiego, raczej wolnorynkowego ONR-u, idą kombatanci z NSZ i AK, idą kibice (pomijam tych bojowo nastawionych jak w przypadku anarchistów), którzy raczą nas pięknymi oprawami ultras na stadionach, idą libertarianie (!!!) z Unii Polityki Realnej, Wolności i Praworządności na czele z Januszem Korwin Mikke - naczelnym liberałem Polski, idą wreszcie ludzie, którzy nie wstydzą się tego, kim są. Patrioci, którzy dla Ojczyzny i Narodu zrobią wszystko. Przytłaczająca większość to piewcy świata o chrześcijańskich wartościach, w którym podstawowymi zasadami są prawda i wolność oraz zielone światło dla cywilizacji życia, a czerwone dla cywilizacji śmierci! Idą w legalnym marszu. Ktoś za chwilę wyskoczy, a tu u was sami święci? Nie, nie sami, ale zdecydowana większość. Tak się składa, że według lewaków rzekomi rasiści, to w cale nie rasiści biologiczni, ale zwolennicy separatyzmu rasowego. Antysemici natomiast, to nie żadni antysemici rodem z NSDAP, ale po prostu przeciwnicy syjonizmu, których to również w swoich szeregach tego dnia "antyfaszyści" mieli. Rzekomi naziści, nazistami nie są, a po prostu antykomunistami. Oczywiście mieliśmy też skrajność w postaci chociażby neopogańskiej Zadrugi, ale to było raptem naście osób!
Oczywiście, dla lewaków wszyscy to faszyści. Wszyscy którzy przeciwko nam to faszyści! Tako rzecze porozumienie 11listopada.org oraz "Gazeta Wyborcza". Jak ktoś zna historię, to coś mu to przypomina... Tak, tak ZSRR i PRL. To tam wszyscy przeciwnicy komunistycznego systemu byli faszystami, którzy kolaborowali z Niemcami i którzy próbują rozbijać wspaniały ład czerwonej demokracji. Polecam w tej kwestii film "New Poland" w którym niejednokrotnie spotykamy się z zabiegiem nazywania każdego oponenta przez radziecki reżim mianem faszysty (link: http://www.youtube.com/watch?v=OgCryl2Rocs).
Do zobaczenia na marszu za rok! My, Polacy, nigdy się nie poddamy!
http://patrio.salon24.pl/249861,marsz-narodowcow-i-kontra-antyfaszystow
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
15. Szarża na Marsz Niepodległości
Gdy czytam liczne notki i komentarze w
dyskusji na temat warszawskiego Marszu Niepodległości, mam wrażenie, że
zdecydowana większość dyskutantów nie dostrzega kilku postawowych
oczywistości i zapuszcza się w dalekoidące dywagacje, które z każdym
zdaniem oddalają się coraz bardziej od istoty sprawy.
Marsze Niepodległości odbyły się w całym
kraju i odbywają od lat bez większych zgrzytów. Tylko w tej pieprzonej
Warszawce, niemal co roku są w związku z tym marszem jakieś jaja i różne
sosy i kwasy.
Skąd to się bierze - może się wspólnie zastanowimy?
Sądzę, że szczególnie w Warszawce, do
której najechało tysiące wykształciuchów z całej Polski, wymóżdżonych i
podatnych na manipulacje młodych wykształconych z (już) dużego miasta
lemingów, dla których świętowanie czegoś takiego jak niepodległość
Polski jest już samo w sobie dużym obciachem, a uczestnictwo w tzw.
Paradach Równości czymś normalnym, a nawet obowiązkowym.
Krótko pisząc, dla tego całego pokolenia wymóżdżonych lemingów walka z
ciemnogrodem czy moherami jest cool, czyli postępowa i europejska pełną
(durną) gębą. Dlatego na dźwięk takich słów jak "Bóg, Honor, Ojczyzna",
czy nawet Polska, Naród, walka o niepodległość, bohaterstwo ... itd.
reagują oni histerycznym śmiechem, dostają drgawek, a nawet szału, gdyż
ich mózgi zostały już tak zaprogramowane, że wszytko to automatycznie
kojarzy się im z moherami i ciemnogrodem, z jakąś ekstremą czyli
patriotyzmem, który dla nich utożsamia wszystko co najgorsze,to znaczy
nacjonalizmem, szowinizmem i wreszcie z faszyzmem. Dlatego jako młodzi
nowocześni Europejczycy, za których się uważają, tolerować tego nie
mogą, nie są w stanie. To budzi ich protest, a czuwa nad tym Gazeta
Wyborcza i jej redaktor Sewek Blumsztajn.
Taki oto stan rzeczy utrwalił się dzięki długoletniemu praniu mózgów
przez nasze "wiodące media" i występujące w nich "autorytety" i
ostatecznie sprawił, że w dniu święta narodowego, ponownie obchodzonego w
tej niby wolnej niepodległej Polsce, "Marsze Niepodległości" zwłaszcza w
stolicy kraju są organizowane przez jakieś zupełnie niszowe grupy i
grupki obywateli, którym nie zdołano jeszcze wyprać mózgów.
Tymczasem święto zakończenia I wojny światowej 11 listopada pod nazwą Remembrance Day, Armistice Day, Independence Day
jest obchodzone co roku na całym świecie. W tym dniu wszyscy zwracają
się ku historii i wspominają zakończenie działań wojennych w 1918 roku.
Dla niektórych narodów, w tym Polaków jest to również Dzień
Niepodległości odzyskanej po 123 latach, a więc dzień szczególny, w
którym w myślach i rozmowach wszystkich Polaków pojawiają się takie
słowa jak Ojczyzna, Niepodległość, Patriotyzm, Poświęcenie itp.
Nie ma i nigdy nie miało to nic wspólnego z faszyzmem, czy jakimś
nacjonalizmem bądź szowinizmem. Takie uproszczone skojarzenia mogą się
tylko narodzić w chorych, wyalienowanych, zagubionych umysłach lub
totalnie wypranych mózgach.
Na koniec jeszcze słówko o tzw. "świętym
oburzeniu", które się unosi nad wszystkimi krytycznymi uwagami na temat
warszawskiego Marszu Niepodległości. Oburzeni wskazują tutaj na
uczestników tej manifestacji czyli Młodzież Wszechpolską i ONR, które to
ugrupowania odwołują się do tradycji tych organizacji działających w
czasach II RP i słusznie nie cieszących się najlepszą opinią. Nie będę
tutaj analizował, ani tym bardziej oceniał tego zjawiska, gdyż to jest
temat na osobną dyskusję, a tylko, za kolegą seamanem, zwrócę uwagę na
pewien paradoks czy nawet logiczną pułapkę w jaką się pakują wszyscy
krytycy dezawuujący warszawski Marsz Niepodległości pod pretekstem
uczestnictwa w nim między innym przedstawicieli MW i ONR.
Nie jest chyba dziełem przypadku, że wszyscy krytycy warszawskiego
Marszu Niepodległości łącznie z redakcją GW i sygnatariuszami
kuriozalnego "antyfaszystowskiego" apelu, byli nie tak dawno gorącymi
entuzjastami manifestacji skierowanej przeciwko obrońcom krzyża przed
pałacem prezydenckim na Krakowskim Przedmieściu. Jak dobrze pamiętamy
manifestację formalnie skrzyknął niejaki Taras, a w jej przygotowaniu i
kibicowaniu brało udział wiele znanych "osobistości" m.in. Palikot czy
Sewek Blumsztajn, a z kolei nazajutrz piał z zachwytu m.in. prof.
Radosław Markowski i inne nasze lokalne "autorytety". Nikomu jakoś nie
przeszkadzało, nikt nie wspomniał, nie oburzył, ani nawet się nie
zająknął, na fakt obecności wśród manifestantów, całkiem widoczną przed
pałacem prezydenckim takiego m.in. indywiduum jak szantażysta senatora
Piesiewicza, znany kryminalista, były esbek Zbigniew S. pseudonim
"Niemiec", z którym to nawet robiły sobie zdjęcia niektóre nasze
celebrytki, więc fakt musiał być dobrze i powszechnie znany. No i co? -
nic, żadnego dyskomfortu psychicznego? Ale gdzie tam, wręcz przeciwnie
manifestacja była cool, trendy, optymistyczna i w ogóle krzepiąca.
Proszę sobie poszukać i poczytać opinie na ten tema naszych czołowych
autorytetów.
Obrzydlistwo. Wstyd i hańba Wam, wymóżdżonym lemingom!
A o Waszych "autorytetach" już nie wspomnę, bo prędzej czy później
wylądują na haniebnym śmietniku historii, skąd będą może jeszcze do Wasz
szczeżyć zęby, ale to jest już Wasz problem.
Polacy są wolni i wolność miłujący.
i tak nam dopomóż Bóg.
http://giz3.salon24.pl/249868,szarza-na-marsz-niepodleglosci
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
16. Wygwizdać Orła?!
Mało kto z ludzi miłujących pokój będzie inicjatorem biegania "w miasto" by tam "robić zadymę". Są jednak takie dni, kiedy ludzie zbierają się w pewnych zasługujących na to miejscach by je uczcić. Do takich Dni należą Święta Państwowe.
W takie dni (i nie tylko w takie) władze gromadzącym się ludziom, zwłaszcza, gdy chcą oni w zorganizowanych oficjalnie wieloosobowych grupach wyrazić publicznie swoje zdanie - udzielają zezwolenia na zgromadzenie, przemarsz określoną trasą itp. Wydawanie takich zezwoleń ma swoje podstawy prawne określone konkretnymi przepisami. Jeżeli władze wydają zgodę - takie zgromadzenie jest legalne i ma prawo być w określonym miejscu i czasie w tym, a nie innym obszarze miasta.
Po wydaniu zezwolenia NIKT nie mam prawa zakłócać przebiegu takiego legalnego zgromadzenia, pochodu, przemarszu itd. Inaczej pogwałciłby obowiązujące prawo!
Takkże " Władze publiczne nie mają prawa przypisywania organizatorom zgromadzenia celów i intencji i na tej podstawie formułowania ocen prowadzących do dyskwalifikacji zgromadzenia" - czy to nieznany cytat z Przepisów. może nawet i z Konstytucji RP? Także nikt na ulicy lub z komentujących, póki nie ma faktów świadczących o złamaniu warunków otrzymania zezwolenia nie ma prawa zarzucać legalnemu zgromadzeniu złych intencji.
Teraz, w dzień Niepodległości, Święta, które wraz z ludźmi cieszącymi się Rocznicą, Wolnością i Tradycją mogło sobie spokojnie "przejść" na piechotę, do czego wraz z innymi mieszkańcami i spokojnymi przechodniami miało prawo - na trasie legalnego, zgłoszonego przecież w Ratuszu marszu "ktoś" postawił zakapturzoną formację nasyconą dostarczonymi usłużnie gwizdkami.
Kto rozdawał gwizdki - widać na foto na portalach. Co prawda Konstytucja nie zabrania swobodnego zakupu i rozdawania gwizdków i szalików a kapturki prawdopodobnie w środowisku gwiżdżących są zalecane, ale w jakim celu kupowano i rozdawano te gwizdki. A szaliczki zasłaniające twarz były po co?
Tak działa ktoś kto ma czyste sumienie? Jeśli ktoś ma honor i jego działania są moralnie i prawnie czyste - nie zasłania twarzy! Kto więc zasłaniał i po co? Czy po to by anonimowo pogwałcić przepis Konstytucji o wolności zgromadzeń?
Czxy po top, by rzucając butelkami w policjantów i polskie flagi, krzyczeć o niby doznawanej krzywdzie i z góry przypisując przechodzącym złe intencje?
Takie bezpodstawne insynuacje też są zabronione Konstytucją i orzecznictwem TK.
Czy przypadkiem nie zdarzało się już nie raz, że złodziej krzyczał: łapaj złodzieja?
Czy teraz było podobnie, czy nie?
Podobno jacyś ludzie z polską flagą zostali pobici w pociągu, ranni policjanci i przechodnie, a wśród zatrzymanych za czynną napaść jest podobno ktoś, kto skarżył się nie od wczoraj we wszystkich mediach na szykany i doznawaną przemoc.
Te gwiżdżące, krzyczące, agresywne i zakapturzone - to już nie są demonstracje wołające o tolerancję. To jest tolerancji nadużywanie! Całe szczęście że Policja, ingerująca adekwatnie do zachowań stosowała zasadę przestrzegania prawa, choć wydaje mi się, że dopuszczenie na ustawienie na drodze legalnego pochodu zakapturzonego towarzystwa nie powino w ogóle miec miejsca, bo nie ma siły - po pierwsze - zawsze ktoś niewinny wtedy oberwie, choćby rzuconą butelką lub pchnięty na znicze. ;powino się więc stosować prawo wobec "kapturzastej" gromady, bo chyba ona nie miała zezwolenia na zgromadzenie.
Nie życzę sobie zadym w moim mieście! Szanuję czyjeś poglądy i żadam szacunku dla moich. Dla mojej ciszy i spokoju. Tyle mam jako mieszkający w Warszawie od dziecka Obywatel.
Jako Polak doświadczony (a niektórzy powiedzą - skopany jak większość Rodaków) posadowieniem w PRL, doświadczając na własnej skórze reakcji ogłupiałych propagandą Nowej Huty i stonki ludzi, zachwyconych tym, że w porównaniu z niemiecką, nazistowską, i jak ją jescze nie nazwaći na pewno autentycznie faszystowską, okupacją niosącą śmierć - ich życie, bez bomb i łapanek jest sielanką.
Szczęśliwi, że mają gdzie mieszkać i cieszący się z rolki papieru toaletowego, przyzwyczajeni do działania kłamstwa, podłości przeróżnych, propagandy sukcesu, obiecanek, fałszywych autorytetów i "zbawców" zawsze wskazujących właściwy jedyny kierunek i kogo wygwizdać - tacy byli ludzie w Polsce pt PRL, i tacy jeszcze są. Dlaczego?! Przecież Ojczyzna jest teraz wolna?! Skąd te gwizdy w obliczu Świeta Narodowego i Flagi z Godłem Polski!?
Tym bardziej nie mogę pozostać obojętnym i nie spytać::
Czy w Polsce działa zakapturzony, hulający po ulicach, gwiżdżący faszyzm?
Chcecie gwizdkiem wypłoszyć Orła? W Polsce?
I to nie jest śmieszne, gwiżdżący człowieku w kapturku! Sam nigdy nie widziałeś faszysty. I dobrze. Mnie to się zawsze kojarzyło ze strzelaniem do ludzi i bardzo prawdziwą śmiercią osób bliskich. Gdy chcesz gdzieś wyjść - idż na spacer, lub do dyskoteki, a o faszyzm spytaj się Dziadka, Babci lub Mamy i Taty. Jeśli nawet pracowali w tzw. "aparacie" - może jednak odważą się i opowiedzą prawdę, jak to było w okupację i przed i po. Jeśli nie i zaczną się jąkać - sam będziesz wiedział, że to fałsz. Wtedy poszukaj tych, którzyt znali osobiście bohaterów poległych w walce z faszyzmem. Spuść z głowy wodę i zmyj papkę, tak usłużnie dostarczaną przez nieznanych ci ludzi. Jeśłi nie dasz się wyprać z "korzeni" - nie pójdziesz na "zadymę", którą ci sygnalizują ci zakapturzeni z gwizdkiem.
Nie będziesz gwizdał na siebie. Na Orła!
_________________ mkd
Maciej Krzysztof Dąbrowski
MKD Poezje
http://teksty.salon24.pl/249894,wygwizdac-orla
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
17. Kielce: Historyczna
Kielce: Historyczna rekonstrukcja w rocznicę zdobycia więzienia UB
Jak co roku, w rocznicę brawurowej akcji antykomunistycznego
podziemia, polegającej na odbiciu więzienia UB, Stowarzyszenie
Rekonstrukcji Historycznej „Jodła” przypomniało kielczanom przebieg i
okoliczności wydarzeń z nocy z 4 na 5 sierpnia 1945 roku.
Inscenizacja odbyła się w niedzielę na ulicy Zamkowej w
Kielcach, przy budynku dawnego więzienia Wojewódzkiego Urzędu
Bezpieczeństwa Publicznego. Odtworzono m.in. akcję odbijania więźniów
Armii Krajowej przez oddział Zrzeszenia Wolność i Niezawisłość,
dowodzony przez kpt. Antoniego Hedę "Szarego".
„Najpierw przedstawiliśmy skrótową historię oddziału +Szarego+.
Przypomnieliśmy także postaci dwóch żołnierzy z 27 Pułku Ułanów Armii
Krajowej, którzy dołączyli do Szarego po klęsce pod Jaktorowem w Puszczy
Kampinoskiej i brali udział w akcji rozbicia więzienia” – powiedział
Krawczyński.
Główny pokaz składał się z dwóch scen. Pierwsza przypominała
łączników i łączniczki Armii Krajowej. „ To nam dało asumpt do tego by
powiedzieć, kto znajdował się w więzieniu od stycznia 1945 roku.” –
wyjaśnił Krawczyński. Zaraz potem przedstawiono samą akcję zdobycia
więzienia, jaka rozegrała się w nocy z 4 na 5 sierpnia 1945 roku.
Rekonstruujący tamte wydarzenia starają się poznać okoliczności
odtwarzanych historii w najmniejszych szczegółach. I nie chodzi tu
wyłącznie o umundurowanie, militaria czy przebieg konkretnych sytuacji.
Dzięki analizie różnych źródeł wiadomo nawet, że tuż przed akcją, w
okolicach Kielc przeszedł lekki deszcz. „W czasie samej akcji była już
prawdopodobnie gwieździsta noc” – dodał Krawczyński.
Dowodzony przez "Szarego" oddział zaatakował więzienie przy ul.
Zamkowej 5 w Kielcach w nocy z 4 na 5 sierpnia 1945 roku. Uwolnił trzon
uwięzionej przez UB i NKWD konspiracyjnej struktury okręgu, m.in.
dowódcę II Dywizji Piechoty AK płk. Antoniego Żółkiewskiego "Lina",
który jednak tej samej nocy zmarł w wyniku wycieńczenia i ran
odniesionych w czasie przesłuchań. Według danych Instytutu Pamięci
Narodowej uwolniono wówczas ponad 350 osób.
Szturm na kieleckie więzienie poprzedzono upozorowanym atakiem na
oddalony o 50 km Szydłowiec. Gdy stacjonujący w Kielcach żołnierze
radzieccy, oddziały Milicji Obywatelskiej i Urzędu Bezpieczeństwa
podążali w stronę sfingowanej strzelaniny, partyzanci wkroczyli do
miasta i uwolnili towarzyszy broni.
Antoni Heda "Szary" (1916-2008) - uczestnik wojny obronnej 1939 r.,
żołnierz AK, więzień polityczny okresu stalinowskiego, kawaler orderów
Virtuti Militari - po wojnie ukrywał się z żoną i dwiema córkami, pod
różnymi nazwiskami. W 1948 r. został aresztowany i skazany na karę śmierci,
zamienioną później na dożywocie. Wyszedł na wolność w 1956 roku. Awans
generalski otrzymał w 2006 roku. Pochowany został w Podkowie Leśnej.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
18. WUEM ENCEHA - 11.11
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
19. ROZBICIE WIĘZIENIA UB W
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
20. Biedroń przed sądem - świadek zmienia zeznania
Policjant zeznający w charakterze świadka w procesie Roberta Biedronia ws. ataku na jednego z funkcjonariuszy policji chroniących Marsz Niepodległości w 2010 roku już dwukrotnie zmieniał w sądzie zeznania. Początkowo mężczyzna twierdził, że widział jak Biedroń uderza funkcjonariusza, później jednak wszystkiemu zaprzeczył i przekonywał, że „mógł widzieć inne zajście”.
Sąd Rejonowy dla Warszawy-Śródmieścia kontynuował dziś trwający już trzeci rok proces Biedronia oskarżonego o naruszenie nietykalności cielesnej policjanta (politykowi Twojego Ruchu grozi za to grzywna, do roku ograniczenia wolności lub do roku więzienia).
Jak podawały media, Biedroń uczestniczący w akcji blokowania Marszu Niepodległości w 2010 roku, miał wtedy być wśród osób, które rzucały kamieniami i racami w stronę legalnego marszu narodowców. Do akcji wkroczyła policja rozdzielając obie grupy.
Z zeznań interweniujących policjantów wynika, że Biedroń najpierw chwycił jednego z policjantów (sierż. Tomasza B.) i próbował mu wyrwać pałkę, a potem uderzył go w twarz. Biedroń twierdził natomiast, że tamtego dnia sam został pobity przez policję. Przed sądem toczy się również proces karny, w którym to sierż. Tomasz B. jest oskarżonym, a Biedroń – oskarżycielem.
Zeznając w tamtym procesie w charakterze świadka, w listopadzie ub.r. policjant Paweł W., który - jak twierdzi - był w kordonie funkcjonariuszy obok sierżanta Tomasza B. - zapewniał, że widział, jak Biedroń uderza policjanta.
Co ciekawe ten sam świadek wezwany na proces, w którym oskarżony jest Biedroń, całkowicie zmienił zeznania. Przesłuchanie zakończyło się stwierdzeniem sędziego, że świadek zeznaje „na granicy fałszywych zeznań” i wnioskiem prokuratora o powołaniu biegłego psychologa, który miałby ocenić, czy policjant konfabuluje w sposób niezamierzony, czy świadomie kłamie.
- Pod wpływem emocji związanych z rozprawą, w moich tamtych zeznaniach zabrakło pewnych elementów - oświadczył dziś świadek Paweł W. Dodając, że widział jak podczas próby zepchnięcia demonstrantów z ulicy, „jedna z osób” lewą ręką uderzyła policjanta w kask. - Później dowiedziałem się, że został zatrzymany Robert Biedroń i że zatrzymywał go B. Zakładam, że zatrzymany został ten, kto uderzył policjanta, ale nie mogę potwierdzić, że to pan Biedroń zrobił – dodał świadek.
Zeznając przed sądem Paweł W. nie potrafił wyjaśnić rozbieżności tych słów ze swymi zeznaniami z listopada zeszłego roku. Wtedy twierdził on, że Biedroń uderzał ręką prawą. Pytany o ten i inne szczegóły Paweł W. oświadczył, że nie widział „momentu styku ręki z kaskiem”.
- Nie wiem, kiedy lepiej pamiętałem zdarzenie - wtedy czy dziś – przekonywał w sądzie świadek, na co sędzia zareagował pytając: „pan przeszedł testy psychologiczne do policji? Za pierwszym razem?”. Sąd zdecydował ponownie wezwać Pawła W. i przesłuchać go z udziałem biegłego psychologa.
http://niezalezna.pl/52059-biedron-przed-sadem-swiadek-zmienia-zeznania
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
21. Zapadł wyrok w sprawie Biedronia. "Sąd nie miał pewności"
Poseł Twojego Ruchu Robert Biedroń uniewinniony od zarzutu spoliczkowania policjanta podczas obchodów rocznicowych Święta Niepodległości w 2010 roku. Sąd uznał, że nie wiadomo, czy doszło do rękoczynu.
Biedroń w towarzystwie działaczy lewicowych organizacji oraz anarchistów próbował zablokować idący ulicami Warszawy Marsz Niepodległości.
W konsekwencji musiała interweniować policja. Doszło do szamotaniny. Biedroń został oskarżony o naruszenie nietykalności cielesnej funkcjonariusza policji na służbie.
Zdaniem prokuratora, najpierw próbował wyrwać mu pałkę, a potem uderzył otwartą dłonią w twarz. Ale sąd uznał, że Biedroniowi nie można przypisać winy, bo nie ma na to wystarczających dowodów. Ani Biedronia, ani jego pełnomocnika nie było dziś w sądzie.
Biedroń twierdził, że tamtego dnia sam został pobity przez policję. W tym samym sądzie trwa proces karny, w którym sierż. B. jest oskarżonym, a Biedroń - oskarżycielem. W opinii sędziego Marka Krysztofiuka prokurator nie wykazał winy Biedronia. - Aby stwierdzić przestępstwo naruszenia nietykalności niezbędne jest udowodnienie zamiaru bądź bezpośredniego, bądź ewentualnego. Sprawca musi zatem chcieć popełnić taki czyn, ewentualnie przewidywać możliwość jego popełnienia i dążyć do tego, godzić się z tym - tłumaczył w ustnym uzasadnieniu wyroku. - W postępowaniu karnym, aby sąd stwierdził winę sprawcy, przede wszystkim musi nie mieć żadnych wątpliwości co do tego, czy oskarżony zrealizował znamiona przestępstwa, które jest mu zarzucane. W niniejszej sprawie sąd tej pewności nie ma, dlatego wszelkie niedające się usunąć wątpliwości sąd zmuszony jest rozstrzygać na korzyść oskarżonego - argumentował Krysztofiuk. Sędzia miał zastrzeżenia do wiarygodności zeznań niektórych świadków - policjantów, którzy byli w pobliżu zdarzenia. Zwrócił uwagę, że relacja jednego z policjantów, który miał widzieć moment uderzenia funkcjonariusza, "była w sprzeczności z zeznaniami pokrzywdzonego, co do istotnego elementu zdarzenia". Chodzi o moment, w którym Biedroń miał dotknąć twarzy sierż. Tomasza B. W ocenie sędziego zamiarem Biedronia nie było agresywne zachowanie wobec policjanta. Sędzia przyznał natomiast rację oskarżycielowi posiłkowemu, co do tego, że Biedroń na demonstracji znalazł się nie jako obserwator - jak utrzymywał sam poseł - ale włączył się w nią i stał się jej uczestnikiem. - Rację ma również oskarżyciel posiłkowy, a także prokurator, że oskarżony mógł wycofać się z miejsca, w którym się znalazł. Wynika to jednoznacznie, w ocenie sądu, z przedstawionego w trakcie procesu nagrania - powiedział sędzia. Dodał, że wyraźnie widać na nim, że Biedroń miał możliwość odejścia z miejsca, w którym gromadzili się demonstranci, mimo to podszedł do policyjnej tyraliery i stanął przed nią. Według oskarżyciela Piotra Skiby w uzasadnieniu ustnym sąd pominął "wiele istotnych okoliczności". - Wyrok jest niewątpliwie odmienny od tego, czego oczekiwała prokuratura. Apelacja zostanie niechybnie zapowiedziana - powiedział po rozprawie prokurator. W procesie wnioskował on o ukaranie Biedronia grzywną w wysokości 10 tys. zł. - Zarówno dowody zgromadzone w tej sprawie, jak i zdrowy rozsądek nie dają podstaw do ustalenia, że Robert Biedroń jest winny ataku, czy naruszenia nietykalności cielesnej funkcjonariusza policji, dlatego nie jesteśmy zaskoczeni tym wyrokiem, choć oczywiście się cieszymy - powiedział mec. Jan Mydłowski, który w piątek reprezentował Biedronia w sądzie. Dodał, że w drugiej sprawie, którą rozpoznaje sąd w związku z wydarzeniami z 11 listopada 2010 poseł będzie walczył o to, by wykazać, że w związku z jego zatrzymaniem doszło do nieprawidłowości. Nieprawidłowości te zdaniem adwokata skutkowały m.in. niesłusznym oskarżeniem Biedronia o naruszenie nietykalności policjanta.
- By skazać oskarżonego w procesie karnym, sąd musi mieć całkowitą pewność. W tej sprawie są pewności nie miał - mówił w uzasadnieniu sędzie Marek Krysztofiuk.
http://wiadomosci.dziennik.pl/polityka/artykuly/468943,robert-biedron-un...
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl