Dobry ksiądz - martwy ksiądz
No, i znowu ktoś umarł. Umarł stary, wredny proboszcz, o którym niejeden silny obywatel powiedziałby, że pasibrzuch i majętny darmozjad. Rzeczywiście, mieliśmy proboszcza , który był otyły, miał czerwoną twarz i strasznie wtrącał się do polityki. W czasach stanu wojennego sprowadzał ze Stanów dary i dzieciom na religii rozdawał słoiczki z deserami, a także zupki miksowane (sama wówczas będąc niejadkiem, nakarmiłam taką mojego psa). Z tego czasu pamiętam też wściekle ostry, twardy jak kamień żółty ser i solone masło w długich, szarych kartonowych pudełkach. Oczywiście, proboszcz źle robił, bo mógł przecież zdbać, by masło było słodkie.
Proboszcz ten wyraźnie wtrącał się w życie parafian. W niedzielnym kazaniu powiedział kiedyś, że niektórzy -nie będzie wskazywał palcem sąsiadów - zamiast święcić Dzień Pański, kopią rowy. W dzień darł się z ambony i kazał zdzierać gardła członkiniom scholi dziecięcej, swoim "aniołeczkom", jak nas nazywał. Wieczorami ustępował miejsca na ołtarzu świeckim. Pamiętam, ale jak przez mgłę, jakąś panią recytującą wiersz: "...brat zabił brata", czy jakoś tak. Dopiero miesiąc temu odkryłam, że to była Ojczyzno ma Do dziś pamiętam głuchą ciszę, która towarzyszyła tej recytacji, powagę na twarzach dorosłych, która mnie mocno zastanawiała, bo według mnie występom powinien towarzyszyć entuzjazm. Podkładem muzycznym do tych spotkań była znajoma melodia, ale jej pochodzenie odkryłam też dopiero teraz, przed miesiącem. Była to Pieśń konfederatów barskich Niedawno też moja mama, słysząc jak głośno wspominam, uświadomiła mnie, że to też było w czasie stanu wojennego. Tak zwane wieczornice.
A poza tym proboszcz wciąż wołał o pieniądze. Tylko że... mało kto wiedział, ile przy okazji wydeptał chodników po te pieniądze w pałacu samego arcybiskupa. Już nie musieliśmy słuchać lekcji religii, siedząc w okolicy lampy świetlówki albo w przyziemiu kościoła. Bo on ten dom parafialny wybudował akurat wtedy, gdy powstanie takiej budowli najbardziej godziło w świecki charakter państwa. Czy musiał się z tego spowiadać w odpowiednim urzędzie, nie wiem. Nowotwór poszedł piorunem i On już teraz przed sądem Bożym. Pewnie dowiem się za kilka dni, gdy będzie po pogrzebie i ktoś starszy i mądrzejszy ode mnie napisze o nim swoich kilka zdań.
- Sosenka - blog
- Zaloguj się, by odpowiadać
1 komentarz
1. Grande Dame na Sosenkowie,
Grande Dame,
Dziś Pani pisze o bohaterach w sutannach, starych, niemodnych ale potrzebnych nam i Światu.
Ładnie !
Pierwsze słyszę, ze Pani ma psa. Jak się wabi ?
Ukłony najniższe
Michał Stanisław de Zieleśkiewicz