Marek Migalski, czyli Marcinkiewicz II
Młody, ambitny z wielkim zamiłowaniem do parcia na szkło. Przełomem w jego politycznej karierze był moment, w którym dopadł go „układ”. Mówił o nim więcej niż sam Jarosław Kaczyński. Później cała niemal Polska usłyszała jak to obiecujący naukowiec jest szykanowany w pracy uczelnianej przez byłych TW, którzy blokują jego karierę.
Rękę wyciągnął do niego Jarosław Kaczyński i nasz popularny politolog wyruszył dzięki temu na europejskie salony. Tam zapomniał doszczętnie o wszechobecnym układzie i swoich dawnych oprawcach. Śląski splin zastąpiła brukselska euforia.
Później w okresie traumy po katastrofie smoleńskiej Marek Migalski dołączył do „żałobników” Kluzik- Rostkowskiej i Poncyliusza wkładając kowbojski kapelusz i różę w zęby by przy dźwiękach wesołej gitarowej muzyki ruszyć w Polskę na czas kampanii wyborczej. Do dziś uważa to za najlepszy pomysł i nie widzi w tym żadnej niestosowności.
Poszedł dokładnie trasą wytyczoną przez Platformę Obywatelską i „zaprzyjaźnione” z nią media. Kiedy popadł w niełaskę u prezesa woda sodowa nie przestała uderzać mu do głowy.
Podobną niezamierzona krzywdę wyrządził kiedyś Jarosław Kaczyński Kazimierzowi Marcinkiewiczowi.
Wejście na szczyt, pieniądze, kariera, błysk fleszy i nagle to wszystko można utracić, gdy prezes odbierze wiaderko i łopatkę pozostawiając dziecko szczęścia samotne w piaskownicy.
Zaczyna się tupanie nóżkami, gryzienie, drapanie dawnego dobroczyńcy. Kolejnym etapem jest wydanie książki obnażającej „przerażające fakty” z partyjnej kuchni.
Ostatnim akordem w błyskotliwej karierze będzie poznanie jakiejś Izabel i okazjonalne recitale w TV z racji kolejnych medialnych nagonek na opozycję. Kto wie czy kiedyś nie wystąpi u Justyny Pochanke w duecie z panem Kazimierzem?
Jedno jest pewne. Nadchodzi czas, kiedy telefon będzie dzwonił coraz rzadziej i aby odmienić zły los trzeba będzie walić w kaczora coraz mocniej. Tylko to pozostało.
- kokos26 - blog
- Zaloguj się, by odpowiadać
1 komentarz
1. Tak, to w najwyższym stopniu niesmaczne
taki Marcinkiewicz bis, a wydawałoby się że mądrzejszy