Nowe-stare metody

avatar użytkownika thaer

 

Szanowni Państwo!

 

Pewien czas temu, a dokładnie 20.05 br. popełniłem wpis w swym blogu zatytułowany „Gagarin, a sprawa polska” ( http://thaer.salon24.pl/184667,gagarin-a-sprawa-polska zachęcam wszystkich do lektury.) Poruszyłem w nim poważne kwestie, stawiające w wątpliwość chęć sowieckich i rosyjskich komisji do wyjaśnienia sprawy zgodnie z prawdą. Jako przykład posłużyła mi sprawa zagadkowej śmierci sowieckiego kosmonauty Gagarina. Już wtedy dostrzegałem pewnie analogie w pracach ówczesnej sowieckiej komisji mającej na celu wyjaśnienie przyczyn katastrofy, z pracami MAK-u. Byłem przekonany, iż podobne przypadki mataczenia pojawią się w przypadku „Operacji Smoleńsk”, a podstawą do tego twierdzenia jest moje przekonanie: „Raz wypracowanych sposobów dezinformacji, technik manipulacji oraz mataczenia, służby sowieckie i rosyjskie będą się trzymać i w przypadku Smoleńska”. W jednym z komentarzy do dyskusji pod moim wpisem napisałem:

 

(...)Niestety, tak się dziwnie składa ze nie działały w tym czasie aparaty fotograficzne pozwalające na robienie zdjęć ekranom radarów.(...)

 

Pragnę zacytować teraz fragment z książki dotyczący tego zdarzenia. Książki, która posłużyła mi jako podstawa do opracowania wyżej wspomnianego wyżej wpisu. A dlaczego akurat fragment dotyczący zdjęć? Sprawa wyjaśni się za chwilę:

 

„(...)Biełcerkowski znalazł wiele innych błędów w procedurach stosowanych przez kontrolerów lotów i w oryginalnym sprawozdaniu komisji. W 1968 roku, zgodnie z obowiązującą praktyką. należało w regularnych odstępach czasu fotografować ekrany radarów. Konsole radarów były w tym celu wyposażone w automatyczne aparaty fotograficzne, ale 27 marca w bazie Czkałowski aparaty były zepsute. Wobec tego kontrolerzy zastosowali prymitywny system rezerwowy. Kładli na ekranie radaru odpowiednio przycięte arkusze kalki technicznej i zaznaczali na nich w regularnych odstępach czasu położenie różnych obiektów. Biełcerkowski znalazł stare i wyblakłe arkusze dyskretnie umieszczone w teczce zatytułowanej „drugorzędne materiały”, tak jakby ktoś chciał zamaskować ich znaczenie. „W czasie oryginalnego dochodzenia nie zdołaliśmy się zając bardzo wieloma zagadnieniami. Zgodziliśmy się, że dwie grupy dowodów, taśmy z nagraniami rozmów i arkusze z ekranów, dowodzą. iż kontroler lotu rozmawiał z innym samolotem, który uważał za samolot Gagarina. Najprawdopodobniej samolot Gagarina zbliżył się tak bardzo do drugiego samolotu, że przez chwilę na ekranie widać było tylko jeden obiekt. Samolot Gagarina uderzył w ziemię, a drugi samolot wciąż było na ekranie.”(...)”[1]

 

Oto fragment wystąpienia Edmunda Klicha z 21.10.2010 r. przed połączonymi sejmowymi komisjami: Infrastruktury oraz Sprawiedliwości i Praw Człowieka.

 

„(...) Może rozwinę trochę ten temat. Chodzi o to, że i w Polsce, i w Federacji Rosyjskiej są przepisy określone, że jeśli ląduje u nas head, a u nich to się nazywa liternyj, czyli znaczy "osoba ważna", jeśli to jest tego typu lot, to muszą być wykonywane zdjęcia z ekranów podejścia - radiolokatorów. W czasie zeznania oficer, który kierował tym stanowiskiem, mówił, że sprawdził urządzenie robiące zdjęcie i urządzenie pracowało. No, jak prosiliśmy o to, to powiedziano nam, że niestety, żadnej pracy tych urządzeń nie stwierdzono, że nie ma żadnych zapisów. W związku z tym poprosiliśmy nawet, żeby to, co tam jest, przekazano nam, a my postaramy się, może w Polsce znajdą się specjaliści, którzy jakiś ten ślad znajdą, coś tam odczytają. Niestety, do tej pory tego żeśmy nie otrzymali.
W tym piśmie z 19. m.in. prosiłem o zakres obowiązków wszystkich osób funkcyjnych. Dalej o to, jakie są przepisy dotyczące funkcjonowania, bo żeby ocenić działanie kogoś, to trzeba mieć najpierw wzorzec, jak powinno być, a potem, jak wie się, jak było, to można powiedzieć, co było dobrze, co źle, co było uchybieniem, co było, załóżmy, dużym naruszeniem. Prosiliśmy ewentualnie o wyniki tych ekspertyz, jeśli oni jakieś wykonywali, żeby też te wyniki były. Odpowiedzi na część tych pytań, można powiedzieć, później, żeśmy dużo później otrzymali, ale całości nigdy.(...)”.[2]

 

 

W pierwszym przypadku, a więc katastrofy Gagarina aparaty robiące zdjęcia nie działały. Tak więc kontrolerzy wykonali prymitywną, ale wymaganą pracę, polegającą na użyciu kalki technicznej. Komisja wyjaśniająca skrupulatnie ukryła te materiały. W przypadku Smoleńska aparaty działały, ale tak naprawdę nie stwierdzono żadnej pracy tych urządzeń. Być może i teraz panicznie przykładano kalki do monitorów i ołówkiem zaznaczano pozycję? Mimo iż, obie sprawy dzieli prawie 42 lata, metody postępowania służb rosyjskich nie zmieniły się od czasów sowieckich. Co więcej zostały dokładnie skopiowane i przeniesione na grunt teraźniejszości. W dalszym ciągu pojawią się próby mataczenia oraz niedochodzenia do prawdy. To wszystko jeszcze bardziej utwierdza mnie w przekonaniu, iż do prawdy nigdy nie dojdziemy, a na pewno nie w sytuacji kiedy służby rosyjskie oraz MAK będzie sędzią we własnej sprawie.

 



[1] „Gwiezdny Bohater. Prawda i legenda o Juriju Gagarinie” autorzy: Jamie Doran, Piers Bizony. – s. 189-190 Wydawnictwo Prószyński i S-ka. ISBN 83-7469-349-5

[2] „Nasz Dziennik” nr 250 (3876) Poniedziałek, 25 październik 2010 str. 5 - http://www.naszdziennik.pl/index.php?dat=20101025&typ=po&id=po51.txt

 

Etykietowanie:

9 komentarzy

avatar użytkownika circ

1. "żeśmy dużo później otrzymali,"

Jest takie słowo "żeśmy"?

Dobra notka. Dzięki.

avatar użytkownika thaer

2. odp

akurat sposobu wypowiedzi nie czepiałbym się. sam często używam takich zwrotów. ale to nie ma znaczenia dla Clou sprawy.

Pozdrawiam

avatar użytkownika Selka

3. @Thaer

Co my tu mówimy o zdjęciach ekranów, jak do tej pory nie wiemy kto to "ten trzeci" w tym baraczku zwanym "wieżą" (choć nazwisko jakieś jest wymieniane), i co tam do chol*ry robił? Klichowi powiedziano, że nie byl nawet przesłuchiwany...i już!
 A Ty tu o zdjęciach...może są, może nie ma - ale i tak "nie mamy Pana płaszcza, i co Pan nam zrobi?"


TU jest clou: "... i co Pan nam zrobi?"

[jak pomyślę, że większość Polakow liczyła, że przynajmniej w sprawach elementarnego bezpieczeństwa Polski - przynależnośc to tego kołchozu EU coś Polsce da, to mnie szlag trafia!!! 
TERAZ WIDAĆ TAKTYKĘ I STRATEGIĘ UNII I JEJ MIEJSCOWYCH I ZAMIEJSCOWYCH AKOLITÓW.  Wg mnie - ona brzmi: Polski ma nie być.
/a może...już nie ma, tylko nikt nam jeszcze o tym wprost nie powiedział?/

Selka

avatar użytkownika thaer

4. odp

ma pani/pan całkowita racje. Chciałem tylko wskazać jeden z wielu problemów, który poruszyłem w nieco ponad miesiąc po "Operacji Smoleńsk". Inne problemy są mi bliskie, a to że poruszam 1 świadczy tylko o tym, że na tyle na tą chwile mnie stać, aby rzeczowo do niego podejść.

Pozdrawiam serdecznie.

Zachęcam do spisywania własnych spostrzeżeń oraz obiekcji.

Ostatnio zmieniony przez thaer o sob., 30/10/2010 - 14:38.
avatar użytkownika Selka

5. Thaer

[Baba sum!]
Nie miał mój komentarz w najmniejszym stopniu dyskredytować tej analizy, którą Pan napisał !  Jesli choć w części tak Pan to odebrał - proszę wybaczyć!
Mogę być tylko pełna podziwu dla takiej pracy; (dzieki linkowi przynajmniej całość przeczytałam w ND, a i wiedza o książce - przydatna :)
Mój komentarz - uogólnia tylko sprawę do "globalnych" planów (tak sądzę) i nie miał w zamiarze  obniżać rangi szczegółowego naświetlania "jak to się mogło dziać".
Znając - choćby w zarysie ogólnym - historię "Kraju Rad",  rozsądny człowiek będzie brał pod uwagę taki przebieg wypadków w śledztwach "ważnych" dla "mocarstwa".  Jak widać po lawinowym rozwoju wypadków w Polsce i odwróceniu sojuszy - to śledztwo (smoleńskie) - jest "bardzo ważne".

 

Ostatnio zmieniony przez Selka o sob., 30/10/2010 - 15:09.

Selka

avatar użytkownika thaer

6. dop

Nie miałem tego na celu. Wiedziałem o co chodzi. Proszę nie wybaczać za nic, dobrze odczytałem zamiar komentarza. (a przynajmniej tak mi się wydaje)

Pozdrawiam serdecznie.

avatar użytkownika Selka

7. @Thaer

Cieszę się.

Selka

avatar użytkownika amica

8. Najlepiej to ujął Świetlik

Świetlik nie przepada za PiS, za PO też, ale sprawę MAK ujął jednoznacznie. Orzekł, że gdyby MAK badał sprawę Katynia stwierdziłby w dokumencie końcowym, że oficerowie pozabijali się sami, co stojący obok towarzysze starali się im usilnie wyperswadować.

avatar użytkownika thaer

9. odp

No więc właśnie, o to mi chodzi. To tak jak w jednym z filmów policja stwierdziła, że denat popełnił samobójstwo.

"- a jak je popełnił?
- dźgnął się w plecy 4 razy nożem, po czym sam siebie zrzucił z mostu"

Pozdro.