Spektakl, jakiego nie było
Zbrodnia w Łodzi scementowała na dalsze długie lata partię Donalda Tuska z „zaprzyjaźnionymi mediami”. Nigdy do tej pory nie poczuły oba środowiska tak mocno tego, że jadą bez trzymanki na jednym wózku.
Wspólnie prowadzona „polityka miłości” szorstka jak koci język, doprowadziła po kilkuletnim „lizaniu” opozycyjnej partii i jej lidera do pierwszej krwi. Kiedyś może się nawet okazać, że był to nie pierwszy, a już 97 taki przypadek.
W takiej kłopotliwej sytuacji, jak zwykle wszystkie ręce zameldowały się na pokładzie by przekonać miejscową tubylczą ludność, że ofiara jest tak na prawdę katem.
Wybrnąć zwycięsko z tak beznadziejnej sytuacji można tylko wspólnym skomasowanym działaniem polegającym na odwróceniu kota ogonem.
Jak wiemy, zanim morderca Ryszard C. odmówił zeznań, co zajęło mu sześć godzin, zdążył niestety do kamer i mikrofonów wyartykułować swoją nienawiść do PiS-u i zdradzić swoje prawdziwe zamiary, czyli doprowadzić do tego, że "Przyjdzie taki dzień, że Jarosław będzie już rozmawiał z siłami ostateczności. Być może jeszcze w tym roku.”
Po krótkotrwałym kłopotliwym zamieszaniu i konsternacji koncentrujących się głównie na zrobieniu z mordercy niepoczytalnego wariata jeszcze przed wydaniem opinii przez psychiatrów, zmieniono strategię o 180 stopni.
Przydzielanie ochrony BOR kolejnym politykom w chwili, kiedy zbrodniarz przebywa pod kluczem stawiało pod znakiem zapytania słuszność przyjętej linii. Wątpliwości mogłyby się zrodzić nawet w głowach „młodych dobrze wykształconych z dużych miast”. No, bo, po co ta ochrona skoro „niewątpliwy wariat” siedzi za kratkami?
Z pomocą przyszło odnalezienie w kieszeni lub według innej wersji, w samochodzie Ryszarda C., kartki z listą polityków do odstrzału, uwzględniającą układ sił parlamentarnych, co uczyniło ze sprawcy prawdziwego demokratę i pluralistę. Kto wie czy z biegiem czasu na owej liście ktoś nie odczyta nazwiska któregoś z „wiodących” dziennikarzy lub dziennikarek pewnej telewizyjnej stacji?
Mimo odmowy zeznań przez zatrzymanego dowiedzieliśmy się również, że był on namiętnym słuchaczem Radia Maryja, co może w dużym stopniu pomóc panu Janowi Dworakowi i pani Magdalenie Bajer w odebraniu koncesji „wrażej rozgłośni”.
Po tygodniu od łódzkiej zbrodni jesteśmy już tak daleko od treści wyznań samego mordercy, że można śmiało, jako główny cel zamachu wskazać Stefana Niesiołowskiego.
Skuteczność bezprecedensowej medialnej akcji zmierzono sondażem, w którym 58% respondentów uznało PiS za głównego winnego obecności „języka nienawiści” w debacie publicznej.
Teraz już śmiało można do niedoszłych ofiar taksówkarza z Częstochowy dokooptować Janusza Palikota z Kazimierzem Kutzem i otrzymamy lepszy medialny majstersztyk niż ten z pijanym Lechem Kaczyńskim i generałem Błasikiem za sterami TU-154M.
- kokos26 - blog
- Zaloguj się, by odpowiadać
1 komentarz
1. Nici grube jak sznur wisielca
Warto zauważyć, że już w pierwszych doniesieniach Ryszard C. podczas wstępnego przesłuchania "odmówił składania zeznań" . Ta formuła - odmowy zeznań - świadczy że
gościowi bliżej do jakiegoś wygi, niekoniecznie sądowego, niż prostaczka pomyleńca.