Od dwóch lat toczą się negocjacje rządu polskiego ze stroną rosyjską odnośnie podpisania nowej umowy gazowej. Wczoraj (17.10) odbyło się spotkanie w Moskwie, które miało zakończyć ciągnące się negocjacje. Mimo ogłaszania sukcesu przez rząd, nie wszystkie kwestie zostały jeszcze ustalone, zaś kształt umowy wydaje się jedynie przedłużeniem istniejącego już kontraktu jamalskiego.

 

Dotychczasowy przebieg rozmów można śmiało uznać za kompromitację negocjacyjna rządu, który przez 2 lata trzymał Polaków w niepewności - zarówno przedsiębiorców jak i odbiorców indywidualnych. Pokazuje to słabość państwa i wpływa negatywnie na postrzeganie naszej gospodarki, która może pozostać bez gazu, mimo że rząd ma rzekomo lepsze kontakty z Rosją. Wczorajsze ustalenia prezentowane, jako sukces w dużej mierze odzwierciedlają to, co od dłuższego czasu proponowała opozycja i niezależni eksperci - podpisywanie umowy na rosyjski gaz na tak długi okres jest sprzeczne z polskim interesem.

Polski rząd powinien wiedzieć, że w niektórych elementach w relacjach z Rosją lepiej występować po uzyskaniu wcześniej wsparcia Unii (tak jak to było w przypadku blokowania przez Rosję eksportu polskiego mięsa). Czyżby rząd polski, zgadzając się na zawarcie kontraktu do 2037 nie rozumiał tych racji oraz wyzwań, przed jakimi stanie Polska w przyszłości? Na szczęście okazało się, że podpisywanie takiej umowy wcale nie jest konieczne! Katastrofą byłoby przecież skazanie Polaków na drogi rosyjski gaz na tyle lat, zwłaszcza w momencie, kiedy technologie skraplania gazu są coraz tańsze i bardziej powszechne. Stary projekt umowy oznaczał faktycznie, że Polska wbrew UE udziela gwarancji na monopol Gazpromu na przesył gazu przez długie dziesięciolecia. Podpisanie takiego kontraktu byłoby zbytecznym gestem wobec strony rosyjskiej a państwo polskie stałoby się uzależnione od rosyjskich dostaw. Zawieranie umowy do 2037 roku nie miało żadnego uzasadnienia ekonomicznego i dodatkowo blokowało dywersyfikację dostaw energii. Gazoport powinien być gotowy od 2015 roku, a wraz z nim w przyszłości można liczyć na rozwój polskich inwestycji i ewentualne pozyskiwanie gazu łupkowego. Według badań opinii publicznej z września 2010 roku większość Polaków (62 procent) ten rodzaj bezpieczeństwa ceni sobie wyżej niż iluzje dobrych relacji z Rosją.

Interwencja Komisji Europejskiej, mimo że była wbrew stanowisku polskiego rządu okazała się korzystna dla konsumentów w Polsce. Okazało się, że Moskwa przyjmuje postulat zawarcia umowy do 2022 roku. Przebieg negocjacji pokazał jasno, że uniknięcie kłopotów w bilansie energetycznym w przyszłości stało się możliwe, nie dzięki nieustępliwości rządowych negocjatorów, a dzięki postawie instytucji UE i zmianie stanowiska Rosji.

 

Eksperci potwierdzają opinię, że umowa zawarta do 2022 roku nie jest nowym porozumieniem, a jedynie zwiększa ilość dostaw gazu do Polski w ramach obowiązującej już umowy jamalskiej. Zwiększenie dostaw gazu jest racjonalne, gdyż zapotrzebowanie na gaz ziemny będzie prawdopodobnie rosnąć. Trzeba zaznaczyć, że termin obowiązywania umowy powinien zakończyć się wraz z rokiem 2015, ze względu na planowane oddanie do użytku gazoportu w Świnoujściu. Mimo opinii rządu umowa do 2022 roku nie jest sukcesem, gdyż z polskiego punktu widzenia jest to i tak okres za długi, tym bardziej, że Gazprom nie zgadza się na zmianę zapisów w klauzuli o re-eksporcie, które pozwalałaby Polsce na sprzedaż nadmiaru zakupionego surowca.

 

http://pawel-kowal.salon24.pl/240146,epopeja-gazowych-sukcesow