…i po rozprawie (Jana Kossakowskiego)

avatar użytkownika Maryla

Relacja z krótkiej rozprawy sądowej jaka odbyła się dzisiaj w Warszawie, dotyczącej umieszczenia w szpitalu psychiatrycznym p. Jana Kossakowskiego – jednego z Obrońców Krzyża.


Rozprawa miała rozpocząć się o 15. Na korytarzu czeka p. Jan i ponad 30 osób, w większości znanych „z widzenia” z Krakowskiego Przedmieścia. Atmosfera przyjazna, bez większego napięcia. Większość osób półgłosem rozmawia w parach bądź większych grupkach o zmiennym składzie. Przy okazji rozdawane są kopie listu s. Elżbiety OV do ks. Kalwarczyka (kanclerza Kurii Metropolitalnej), wiersz Kazimierza J. Węgrzyna oraz – za niewielką odpłatnością – okrągłe znaczki z biało-czerwonym tłem, krzyżem i napisami „I.S.O.K. 10 IV Warszawa 2010".

Wreszcie około 15:30 ogłoszone zostaje rozpoczęcie rozprawy. Wchodzimy na salę, siadamy w ławach dla publiczności. Nie dla wszystkich starcza miejsc – kilka osób, w tym fotoreporterzy i strażnik sądowy, musi stać.

Pan Kossakowski jest z pełnomocnikiem. Wysoki Sąd w sile dwóch osób – pani sędzia i protokolantka. Na sali jest też wezwany biegły sądowy.

Rozprawa zaczyna się od pouczenia publiczności o konieczności zachowania ciszy i spokoju oraz od kwestii nagrywania przebiegu postępowania. Osoby pragnące nagrywać składają odpowiednie dokumenty, po czym Sąd ogłasza przerwę by się naradzić. Opuszczamy salę rozpraw; w korytarzu ktoś żartobliwie komentuje, że pani sędzia teraz się naradza sama ze sobą, więc być może byłaby właściwszą osobą w miejsce p. Jana.

Po kilku minutach wracamy na salę. Sąd ogłasza, że nie zgadza się na „utrwalanie cyfrowe” przebiegu rozprawy, że wystarczający będzie protokół. Strażnik uważnie kontroluje stan sprzętu reporterów, zwraca jednemu z nich uwagę, że nadal ma włączoną kamerę.

Pełnomocnik p. Jana wnosi o odroczenie. Wprawdzie w aktach znajduje się pisemna opinia biegłego, ale nie ma dokumentacji lekarskiej ze szpitala. Ze względu na to pełnomocnik nie mógł się odpowiednio przygotować do postępowania, w tym do zadawania pytań biegłemu.
Zostaje również złożony wniosek o wezwanie w charakterze świadków m. in. policjantów, którzy zadecydowali o przewiezieniu p. Jana na Nowowiejską.

Sąd przychyla się do wniosków i odracza rozprawę do piątego listopada.

Na korytarzu pełnomocnik udziela krótkich wywiadów. Nie może podawać szczegółów, ale jest dobrej myśli – jego zdaniem opinia biegłego jest dla p. Jana korzystna i wskazuje na to, że „posadzenie” go na tydzień do szpitala psychiatrycznego nie miało podstaw.

http://niepoprawni.pl/blog/1554/%E2%80%A6i-po-rozprawie

Etykietowanie:

3 komentarze

avatar użytkownika Wojciech Kozlowski

1. To skandal

zeby w sprawie zabraklo podstawowej dokumentacji medycznej. Kto zrekompensuje czas spolecznie urzyteczny stracony przez tylu ludzi? Jakie sa koszta tego czasu i kto za strate odpowie?

Ostatnio zmieniony przez Wojciech Kozlowski o śr., 06/10/2010 - 03:01.

Wojciech Kozlowski

avatar użytkownika gość z drogi

2. pełne poparcie dla Pana Jana i Osob,ktore przyszły na rozprawę

żałuję,ze mieszkam tak daleko od Stolicy,ale sercem jestem z WAMI,ot przykład Ludzkiej
Solidarności....pieknej solidarnosci
Panie Janie,wytrwałosci....i cierpliwosci.........:)
pójdą na "zmeczenie "ale i tak juz przegrali......my to wiemy i "oni"tez

gość z drogi

avatar użytkownika Maryla

3. Solidarni2010.pl

Solidarni2010.pl

Słyszał pan, co
krzyczano w Gdańsku?
"Tego w mediach chyba nie było, a tam tłum
szczeniaków wołał: „Chcemy Barabasza”.
Wcześniej mnóstwo rzeczy,
które dochodziły do mnie spod krzyża, nie robiło na mnie wrażenia, ale
to wołanie „Chcemy Barabasza” zwaliło mnie z nóg. "

- Waldemar
Łysiak 25 września 2010 r. dla „Rzeczpospolitej”

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl