Pistolety i amunicja, które mieli przy sobie funkcjonariusze Biura Ochrony Rządu lecący 10 kwietnia z delegacją katyńską do Smoleńska, wciąż są w rękach Rosjan, a polscy śledczy nie mają pełnej "procesowej wiedzy" na ich temat. Nie wiadomo, czy i kiedy prokuratura rosyjska zechce nam tę broń przekazać.
Do Rosji wysłano stosowne wnioski oraz dokumentację broni wraz ze wzorami dla prowadzenia porównawczych badań balistycznych - można się tylko domyślać, że polski wniosek o zwrot broni zostanie rozpatrzony dopiero po ich wykonaniu.
Badająca okoliczności katastrofy samolotu Tu-154M Wojskowa Prokuratura Okręgowa nie ma pełnych "procesowych" informacji o losie broni funkcjonariuszy BOR, jaką odnaleziono na miejscu katastrofy. Być może szersza wiedza na ten temat znajduje się w przekazanej nam przez Rosjan dokumentacji, ale ta wciąż jest analizowana. Pewne jest jedynie to, że broń wciąż mają Rosjanie i nie wiadomo, kiedy pozwolą na jej powrót do kraju.
- W chwili obecnej trwa analiza materiałów procesowych przekazanych przez prokuraturę Federacji Rosyjskiej, także pod kątem ustaleń w sprawie broni i amunicji posiadanej przez funkcjonariuszy. W tej chwili nie mamy jeszcze pełnej procesowej wiedzy w tej kwestii, zatem nie jest możliwe udzielenie szczegółowych informacji - podkreślił płk Zbigniew Rzepa, rzecznik Naczelnej Prokuratury Wojskowej. W ten sposób prokuratura uchyliła się od odpowiedzi na pytania dotyczące tego, w jakim stanie są pistolety i czy zebrano komplet amunicji.
Z przekazanego "Naszemu Dziennikowi" stanowiska prokuratury można też wnioskować, że strona rosyjska nie odda broni funkcjonariuszy BOR przed wykonaniem wszelkich analiz z nią związanych, niezbędnych w rosyjskim śledztwie. Jak poinformował nas płk Rzepa, we wniosku o pomoc prawną z dnia 12 maja 2010 roku, który prokuratura rosyjska skierowała do prokuratury polskiej, Rosjanie zwrócili się o przekazanie dokumentów w sprawie broni i amunicji na pokładzie samolotu Tu-154M 101 (jej rodzaju i całkowitej liczby amunicji) oraz wzorów do prowadzenia porównawczych badań balistycznych "w celu rozpatrzenia kwestii przekazania stronie polskiej broni palnej i amunicji znalezionej na miejscu katastrofy". Wniosek ten został już zrealizowany.
Z przekazywanych wcześniej przez NPW informacji wynika, że Rosjanie przeprowadzili już badania balistyczne broni i wykluczyli jej użycie na pokładzie samolotu, ale wciąż pracują nad tymi dowodami, stąd wniosek o wydanie dokumentacji.
Warto przypomnieć, że jeszcze w kwietniu br. naczelny prokurator wojskowy gen. Krzysztof Parulski zapewniał, że w ciągu kilku dni po katastrofie udało się odnaleźć wszystkie pistolety będące na wyposażeniu oficerów BOR, którzy lecieli Tu-154M. Mówił wówczas o siedmiu glockach. Część z nich miała zachować się w dobrym stanie, podobnie zresztą jak część magazynków. Prokurator Parulski zaznaczał jednak, że odnaleziono też rozerwane magazynki, więc nie jest wykluczone, że części amunicji nie uda się odnaleźć. W podobny sposób w mediach wypowiadał się minister sprawiedliwości Krzysztof Kwiatkowski. Zaznaczał, że zarejestrowane na amatorskim filmie z miejsca katastrofy (opublikowanym w internecie) odgłosy strzałów to prawdopodobnie eksplozje amunicji broni BOR, która nastąpiła na skutek wysokiej temperatury. Szef NPW zapewniał także, że prokuratura zwróciła się do BOR z prośbą o ustalenie, czy broń mogła być użyta (broń miała zostać m.in. kontrolnie przestrzelona). Zapytaliśmy o tę sprawę Biuro Ochrony Rządu, ale jej rzecznik uchylił się od odpowiedzi i odesłał nas po szczegóły do prokuratury wojskowej.
3 komentarze
1. Prosze
obejrzyjcie cierpliwie do konca.
To ten sam film-a jednak inny.
2. @benenotta
Wydaję mi się ,że już go widziałem.
3. Pistolety i amunicja, które
Pistolety i amunicja, które mieli przy sobie funkcjonariusze Biura Ochrony Rządu lecący 10 kwietnia z delegacją katyńską do Smoleńska, wciąż są w rękach Rosjan, a polscy śledczy nie mają pełnej "procesowej wiedzy" na ich temat. Nie wiadomo, czy i kiedy prokuratura rosyjska zechce nam tę broń przekazać.
Do Rosji wysłano stosowne wnioski oraz dokumentację broni wraz ze wzorami dla prowadzenia porównawczych badań balistycznych - można się tylko domyślać, że polski wniosek o zwrot broni zostanie rozpatrzony dopiero po ich wykonaniu.
Badająca okoliczności katastrofy samolotu Tu-154M Wojskowa Prokuratura Okręgowa nie ma pełnych "procesowych" informacji o losie broni funkcjonariuszy BOR, jaką odnaleziono na miejscu katastrofy. Być może szersza wiedza na ten temat znajduje się w przekazanej nam przez Rosjan dokumentacji, ale ta wciąż jest analizowana. Pewne jest jedynie to, że broń wciąż mają Rosjanie i nie wiadomo, kiedy pozwolą na jej powrót do kraju.
- W chwili obecnej trwa analiza materiałów procesowych przekazanych przez prokuraturę Federacji Rosyjskiej, także pod kątem ustaleń w sprawie broni i amunicji posiadanej przez funkcjonariuszy. W tej chwili nie mamy jeszcze pełnej procesowej wiedzy w tej kwestii, zatem nie jest możliwe udzielenie szczegółowych informacji - podkreślił płk Zbigniew Rzepa, rzecznik Naczelnej Prokuratury Wojskowej. W ten sposób prokuratura uchyliła się od odpowiedzi na pytania dotyczące tego, w jakim stanie są pistolety i czy zebrano komplet amunicji.
Z przekazanego "Naszemu Dziennikowi" stanowiska prokuratury można też wnioskować, że strona rosyjska nie odda broni funkcjonariuszy BOR przed wykonaniem wszelkich analiz z nią związanych, niezbędnych w rosyjskim śledztwie. Jak poinformował nas płk Rzepa, we wniosku o pomoc prawną z dnia 12 maja 2010 roku, który prokuratura rosyjska skierowała do prokuratury polskiej, Rosjanie zwrócili się o przekazanie dokumentów w sprawie broni i amunicji na pokładzie samolotu Tu-154M 101 (jej rodzaju i całkowitej liczby amunicji) oraz wzorów do prowadzenia porównawczych badań balistycznych "w celu rozpatrzenia kwestii przekazania stronie polskiej broni palnej i amunicji znalezionej na miejscu katastrofy". Wniosek ten został już zrealizowany.
Z przekazywanych wcześniej przez NPW informacji wynika, że Rosjanie przeprowadzili już badania balistyczne broni i wykluczyli jej użycie na pokładzie samolotu, ale wciąż pracują nad tymi dowodami, stąd wniosek o wydanie dokumentacji.
Warto przypomnieć, że jeszcze w kwietniu br. naczelny prokurator wojskowy gen. Krzysztof Parulski zapewniał, że w ciągu kilku dni po katastrofie udało się odnaleźć wszystkie pistolety będące na wyposażeniu oficerów BOR, którzy lecieli Tu-154M. Mówił wówczas o siedmiu glockach. Część z nich miała zachować się w dobrym stanie, podobnie zresztą jak część magazynków. Prokurator Parulski zaznaczał jednak, że odnaleziono też rozerwane magazynki, więc nie jest wykluczone, że części amunicji nie uda się odnaleźć. W podobny sposób w mediach wypowiadał się minister sprawiedliwości Krzysztof Kwiatkowski. Zaznaczał, że zarejestrowane na amatorskim filmie z miejsca katastrofy (opublikowanym w internecie) odgłosy strzałów to prawdopodobnie eksplozje amunicji broni BOR, która nastąpiła na skutek wysokiej temperatury. Szef NPW zapewniał także, że prokuratura zwróciła się do BOR z prośbą o ustalenie, czy broń mogła być użyta (broń miała zostać m.in. kontrolnie przestrzelona). Zapytaliśmy o tę sprawę Biuro Ochrony Rządu, ale jej rzecznik uchylił się od odpowiedzi i odesłał nas po szczegóły do prokuratury wojskowej.
Marcin Austyn
http://www.radiomaryja.pl/artykuly.php?id=107757
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl