Różnica między leczeniem a profilaktyką - czyli o tzw "dopalaczach"
Pewnie (jak wszyscy) obserwuję ze złością to co wyczyniają rządzący z tzw. "dopalaczami". Powszechnie słyszymy bohaterskie odgłosy "pozamykamy sklepy", "będziemy walczyć" itd. To wszystko (dla osoby znającej służbę zdrowia ) jest bardzo wkurzające. Przypomina mi to działania w medycynie. Leczenie , terapia - czyli to co ma miejsce jest potrzebna ale jest bardzo kosztowna. Dużo lepiej wydawać pieniądze , siły w celu profilaktyki. Wystarczyło (wzorem innych krajów ) wprowadzić zakazy w postaci odpowiedniego prawa. Zakaz handlu tymi produktami obwarowany sankcjami karnymi byłby wielokrotnie skuteczniejszy i tańszy od tego co się obecnie dzieje.Przypomnę , że handel ten rozpoczął się za czasów rządu obecnej koalicji więc 100 % "winy" ich obciąża.
Franek
- Zaloguj się, by odpowiadać
4 komentarze
1. Franku
to wszystko, jak u Tuska, ściema i gra PR.
Dopalacze na polskim rynku pojawiły się w 2008 r. - pierwszy sklep został uruchomiony w Łodzi. Minęło kilka miesięcy i okazało się, że właściwie nie ma w Polsce miejscowości, w której nie funkcjonowałyby sklepy z dopalaczami. Jest ich znacznie więcej niż popularnych salonów gier, a zyski ze sprzedaży niebezpiecznych substancji są olbrzymie. Na dodatek okazuje się, że sklepy i hurtownie oferujące te specyfiki działają zgodnie z prawem.
Politycy, chociaż deklarują ostra walkę z dopalaczami, twierdzą jednocześnie, że sprawa jest skomplikowana.
- Trzeba podjąć próbę ograniczenia dostępu do dopalaczy, ale sprawa nie będzie prosta. Nie jesteśmy w stanie stworzyć zamkniętej listy niebezpiecznych substancji, które mogą być w dopalaczach – mówiła w 2008 r. posłanka PO Joanna Mucha.
W mediach od 2008 ro. było zatrzęsienie informacji o dopalaczach i o tym, że policja może się jedynie przyglądać problemowi. Prokuratura też nie ma możliwości stawiania zarzutów, albowiem dopalacze są legalne. Wystarczy prześledzić Internet od 2008 r., by się przekonać, że media alarmowały o szkodliwości dopalaczy, o zgonach po ich zażyciu o akcjach przeciwko tym legalnym używkom w różnych miastach, które nie miały efektów, bo mieć nie mogły – dopóki nie będzie jasnych przepisów, za którymi będą szły radykalne działania, wszelkie informacje typu: „Premier raz na zawsze zamyka sklepy z dopalaczami” są po prostu nieprawdziwe. Bo już jutro (najpóźniej pojutrze) okaże się, że sklepy nadal działają, a pokazowa akcja naruszyła wolność gospodarczą.
Dorota Kania
http://www.niezalezna.pl/article/show/id/39720
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
2. Na pamiątkę,
A to na pamiątkę.
Bo nie wierzę w to,że te sklepy nie zostaną otwarte.
Przy okazji zobaczmy,jaką to modę a`la Putin lansuje nasz premier,pełen niechlujny luz !
TVN24
Pzdr.
http://wola44.wordpress.com/ >>> http://dokumentalny.blogspot.com/
3. Ależ premier może mieć rację.
Ależ premier może mieć rację. Dopalacze znikną z rynku raz na zawsze jeśli...zalegalizowana zostanie marihuana. W czasach oszczędności na zasiłkach pogrzebowych kto wie czy nie byłby to pomysł na łatanie czarnej dziury.
:::Najdłuższa droga zaczyna się od pierwszego kroku::: 'ANGELE Dei, qui custos es mei, Me tibi commissum pietate superna'
4. Dawid Bratko
"Krol dopalaczy",ktoremu zamknieto ponad 120 sklepow.
Warto mu sie blizej przyjrzec.
Pozdrawiam.