Niemiecki DonaldaTuska czyli katastrofa!
Los nie sprzyja „Płemiełowi”. Jeszcze nie zdążył ochłonąć z urlopowych wrażeń, jeszcze nie zdążył otrzeć potu z czoła po partyjnej zjazdowej orce, a tu już trzeba wsiadać do samolotu (już nie rejsowego?) i lecieć do Berlina. Takiej okazji przepuścić nie wolno. Pijar nie zna litości.
Tragiczny wypadek wymaga, aby szef rządu pokazał twarz współczującego wujka, więc Donald Tusk pokazał. Spotkał się w szpitalu z turystką, która podrapała sobie prawą rękę. I Bogu dzięki, że przytomni lekarze nie puścili kilkudziesięcioosobowej ekipy mediów z głównym bohaterem Donaldem T. do ciężej poszkodowanych.
Można się samemu naocznie przekonać. Filmik, który opublikował na swojej stronie internetowej dziennik „Berliner Morgenpost” jest krótki, lecz nadzwyczaj ciekawy: odwiedziny „płemieła” w berlińskim szpitalu. Pomijam wakacyjny outfit „Płemieła” oraz minister Kopacz, która do tego z głodu gryzła własną wargę. W końcu była to niedziela,a więc fajrant. Krawat w takim momencie jest zbyteczny i koszula drwala, w którą ubrała się minister Kopacz jak najbardziej na miejscu. W końcu ładnemu we wszystkim ładnie, co nie?
Najciekawsza jest w tym filmiku bardzo krótka, bo 20-sekundowa wypowiedź Donalda Tuska w jego języku macierzystym, czyli po niemiecku ( w jakimś wywiadzie czytałam, że u niego w domu mówiło się po niemiecku i dopiero w szkole poznał język polski).
Poniżej aktywny link (1:30 z tego 10 sek. reklama)
www.morgenpost.de/videos/berlin/article1407389/Polens-Premier-besucht-Verletzte.html
„Teraz mogę powiedzieć tylko jedną rzecz- dziękuję wam wszystkim za podjęte działania i pomoc. W tym szpitalu wszystko jest bardzodobrze i... to jest wszystko, co mam do powiedzenia”- wydukał z rozbrajającym uśmiechem pan premier polskiego rządu po niemiecku robiąc przy tym pół tuzina błędów. Czyżby w ramach akcji „oszczędne państwo” Donald Tusk zrezygnował z tłumacza? A może – podobnie jak niegdyś pani premier Suchocka- jest tak głęboko przeświadczony, że świetnie włada tym językiem, że posługując się nim ośmiesza nie tyle siebie, bo to akurat nieistotne, ale powagę sprawowanego urzędu. Podobnie jak u tego bajkowego cesarza, któremu zdawało się, że ma na sobie najwspanialsze szaty.
Otóż jak na wzrastanie w tym języku, to rezultaty naprawdę marne. Nie zgadza się tu nic: ani słownictwo, ani składnia, ani gramatyka. Kali mówić po niemiecku. Tymczasem, gdyby Donald Tusk był bardziej pojętnym uczniem , to wiedziałby, że niemieccy politycy mają żelazną zasadę: posługują się publicznie wyłącznie językiem macierzystym, czyli niemieckim. Zaden z nich pod surową karą nie pozwoli sobie na wypowiedzi w obcym języku. Łatwo się na tym pośliznąć i niechcący wywołać skandal dyplomatyczny. Do tłumaczeń są tłumacze. Podobnie zachowują się politycy francuscy - szprechają tylko po francusku, Brytole - po angielsku,a Holendrzy po holendersku. Absolutna wiocha i pełna prowincja-przyznacie Państwo sami. Tymczasem nasz premier chce koniecznie popisać się znajomością języków obcych (macierzystych?) i robi z siebie niepoważnego chłoptysia. Ale to dobrze (gut), bo takim właśnie chcą go widzieć w Berlinie- niekomptentny, nie mający nic do powiedzenia, ale jaki miły i grzeczny. Cmok-cmok.
I jeszcze coś.
Na filmiku, jeżeli ktoś go obejrzał do końca, widać Anielę Merkel ze świtą na spotkaniu w polskiej ambasadzie. Był niedzielny wieczór. Pracownicy ambasady mieli statutowy obowiązek pomocy w ustaleniu ofiar wypadku, udzieleniu informacji rodzinom i krewnym, mediom, etc. Słowem – praca jak w ukropie. W takim momencie do ambasady zwala się niezapowiedziana wizyta na najwyższym szczeblu – polscy i niemieccy BORowcy, obydwa dwory, kamery, mikrofony. Ambasada jest malutka. Ludzi niewiele. Trzeba podać obiad, bo goście z drogi. Nic dziwnego, że na drugi dzień burmistrz Złocieńca dziwił się, jak to się stało, że dostał 3 listy pasażerów, z tego żadna nie była kompletna i wszystkie trzy zawierały cały szereg poprzekręcanych nazwisk. Czyli do czego służy ambasada? Nos dla tabakiery, czy tabakiera dla nosa?
W końcu najważniejsi są żyjący. Martwym już i tak nic nie pomoże, obojętnie, czy to w Smoleńsku, czy w Złocieńcu. Najważniejszy jest pan „płemieł” który jak mówi, to mówi i to płynnie po niemiecku.
- Joanna Mieszko-Wiórkiewicz - blog
- Zaloguj się, by odpowiadać
9 komentarzy
1. @Joanna
"Otóż jak na wzrastanie w tym języku, to rezultaty naprawdę marne. "
Nie kazdy ma zdolnosc do jezyqw [hehe], a poza tym - jak to jeden z poslow pelo powiedzial, ze o 20-stu latach tusk lepiej mowi po angielsq [trzeba posluchac jak mowi i to po 20 latach, a podejrzewam, ze gorzej niz po niemiecq], zatem ten niemiecki moze nie jest az tak zly? ;) pozdr., T.
"Martwe dźwigi portowe nigdy nie będą Statuą Wolności".J.Ś.
LUBLIN moje miasto.
2. To widać, słuchać i czuć
Lumpenproletariat
3. Co? Dziadziuś nie uczył języka?
A może taki tępy łeb ma wnuczek?
4. Autorka
Dzięki za reportaż.
Katastrofa jest podwójna: jaki język, taki premierek..
basket
5. tak go lubią w tych Niemczech
Tak go "lubią" że nawet nazwisko w informacji skrócili :))
"Premierminister Donald Tus flog in..."
Mają go w 4literach.
Ten błąd świadczy no braku szacunku do niego. To jak postawienie szefowi jego pieczątki do góry nogami.
A tu inny popis poligloty.
6. +
!
Pzdrwm
triarius
-----------------------------------------------------
http://bez-owijania.blogspot.com/ - mój prywatny blogasek
http://tygrys.niepoprawni.pl - Tygrysie Forum Młodych Spenglerystów
7. Pani Joanna Mieszko -Wiórkiewicz,
Szanowna Pani,
Tu Pani znajdzie w wywiadzie z matką Tuska jego pochodzenie.
wywiad matki tuska dla GW http://wyborcza.pl/1,76842,5042291.html.
Pozdrawiam
Michał Stanisław de Zieleśkiewicz
8. zdjęcie dziadka Thuska?
pl.wikipedia.org/wiki/Plik:Bundesarchiv_Bild_101I-380-0069-37,_Polen,_Verhaftung_von_Juden,_SD-Männer.jpg
Nie lękaj się, wszyscy przeciwnicy rozbiją się u stóp Moich (Chrystus do Św. Faustyny)
9. Co by było lepiej widać...