...A zhańbiona Polska leży na Siewiernym (mona)
Nie mądrzyłam się na temat tragedii smoleńskiej. Myślałam, co myślałam, nie jestem zupełną idiotką, ale - jako osoba praworządna - czekałam z utęsknieniem, aż mi udowodnią, że nikt nie maczał w tym brudnych paluchów. Bo wyczyny różnych Arabskich i Sikorskich świadczyły tylko o bezdennej głupocie zarówno ich, jak ich chlebodawców, skąd do zbrodni jednak b y ł o daleko.
I taką właśnie miałam nadzieję: "dobry Boże, spraw, żeby morderców nie było, żeby to okazało się TYLKO (?...) wielkim narodowym nieszczęściem". No, najwyżej - niech winowajcą okaże się tragiczny, beznadziejny ruski bałagan...
Jakby nie było Katynia, Charkowa, Miednoje...Jakby tamto się nie zdarzyło, albo zdarzyło się w czasie wojen punickich...
"Bo jak to się skończy - myślała moja głowa - jeśli winny BĘDZIE?" Oglądałam filmy na youtube, czytałam każde słowo w gazetach i na blogowiskach, ale moja nieszczęsna głowa nie chciała zaakceptować faktów, karmiąc się głupimi nadziejami.
Ten sposób myślenia jest obśmiewany - i słusznie. Rozpada się w gruzy.
Przeczytałam post Joanny Mieszko - Wiewiórkiewicz. Autorka ma wątpliwości, czy wywiad w "Rzepie" z Jarosławem Kaczyńskim przeprowadzono tylko z naruszeniem dziennikarskiej rzetelności, czy kolejny raz z premedytacją wpuszczono JK "w maliny", czyli w niekończącą się sprawę Krzyża ,czyli – reasumując kwestię - Smoleńska.
Myślę, że Jarosław Kaczyński powiedział dokładnie tyle, ile powiedzieć chciał. Jego zdolność do syntetyzowania wypowiedzi pozwoliła zawrzeć w tym wywiadzie wszystkie rzeczy najważniejsze, także stosunek do "liberałów" ze sztabu wyborczego, którzy - gotowi do szerokiego kompromisu - bardzo zadbali o "zakłamany" wizerunek JK. Nie pasuje mi do tego Elżbieta Jakubiak ( ale to osobny rozdział historii), która, na mój chłopski rozum, jest osobą niezwykle lojalną ( no, cóż - wobec obu stron...), ale będąc na miejscu JK - też bym się zastanawiała, jak daleko Joasia Kluzik i Paweł Poncyliusz posuną się w tej chęci do kompromisu. Powiedzmy - w przyszłości. Bo ”liberałowie” albo nie wciąż nie rozumieją zasad, albo się ich nie mieli zamiaru trzymać. Nawet działając z dobrymi intencjami.
Jak wiadomo - dobrymi chęciami wybrukowana jest droga do piekła.
"To gorzej niż zbrodnia – to błąd" – jako rzecze Talleyrand.
I jednak nie byłabym za bardzo pewna, że „liberałom” chodzi o dobro partii, a co za tym idzie - Polski. Za duży ładunek domniemań, za duży ładunek ryzyka, z czego ludzie tak inteligentni p o w i n n i sobie zdawać sprawę.
I znowu moja głowa ma dylemat: lubię tych ludzi. Oczywiście sympatie personalne w polityce nie mają znaczenia, tylko co mogę poradzić na to, że wydają mi się i niegłupi i sympatyczni na dodatek?
Ale..."ale" pozostaje.
Bo jak można nie rozumieć?
Platforma jest jak Kreml: każde ustępstwo jest traktowane jako preludium do przegranej, jako radosna dla PO oznaka słabości. W końcu całą swoją "ideę przewodnią" oparła na walce z PiSem, na istnieniu jako antyPiS, a jej "chłopcy z boiska" mają jedno w głowie: pożyć trochę na koszt podatnika, "a potem niech wali się świat" – gdzieś się przechowają.
I to jest scenariusz bardzo optymistyczny, bo inny - to wspomniane przez Jarosława Kaczyńskiego lokajstwo wobec Rosji, po prostu cuchnie.
W dodatku – jest bez sensu, co było do przewidzenia. W każdym razie - powinno być, jeśli ktoś ( a już zwłaszcza historycy) bierze się do rządzenia.
Jarosław Kaczyński nie powiedział jasno, dlaczego dał się wrobić w te sztabowe manewry. W trakcie kampanii trudno to już było "odkręcać", ale przecież niewątpliwie wiedział, co wymyślono - i zaakceptował plan sztabu. Co wydaje się na pierwszy rzut oka głupie: kto mógł mieć nadzieję, że zamknie JK usta na wieki wieków? Po co to było, jeśli JK mówił wprost, że po wyborach, wygranych czy przegranych – do sprawy wróci? I oczywiście to on - a nie Kluzik czy Poncyliusz – zostanie uznany za kłamcę dla celów wyborczych.
Sądzę, że wiem, o co chodziło, dlaczego zgodził się na tę głupotę, choć meritum myślenia rozmijało się, moim zdaniem, z nadziejami sztabu.
Rzecz się stała - „Bo Polska jest najważniejsza".
Już tłumaczę, „po literkach”.
Zaryzykowałabym twierdzenie, że to hasło przyświecało Lechowi Kaczyńskiemu, który nie miał wielkich ciągot do realnej, twardej władzy, miał natomiast olbrzymie zasoby tolerancji, podpartej myśleniem ( i nadziejami) o relacjach w stylu Piłsudski - Dmowski, kiedy sytuacja tego wymaga. A zawsze wymagała.
Wbrew pozorom - prezydent Rzeczpospolitej nie ma aż tak ograniczonych możliwości działania, jakby niektórzy chcieli. Ma w ręku argumenty - na przykład orędzie do narodu, które może wygłosić choćby w sejmie, nadając mu tym samym uroczystą oprawę, znaczenie w ogromnej skali.
Ale to oznacza rozwłóczenie po świecie "polskiego piekła", co nie służy interesom Polski. Nigdy w historii nie służyło.
A co Prezydent mógłby zawrzeć w takim orędziu w określonej sytuacji politycznej?
W związku z tym Lech Kaczyński nie kłócił się jak przekupka o każdy afront i każdą krzywdę, wciąż mając nadzieję, że przyjdzie opamiętanie, że zdarzy się coś, co tępym gamoniom da do myślenia i zmusi ich do uruchomienia szarych komórek - jeśli takowe posiadają.
Zdarzyło się. To najstraszniejsze - ale jednak przewidywalne.
I co zrobił Tusk? Urządził sobie z Jarosławem Kaczyńskim wyścig na Siewiernyj, nieczysty zresztą, a kiedy go wygrał (eeech, ta "sportowa żyłka"...), oznajmił - razem z Putinem - że JK ma podnieść się ze smoleńskiego błota, w którym właśnie klęczał przy zmasakrowanych szczątkach Brata - i stawić się w namiocie w celu odebrania kondolencji od obu delikwentów...
Przeżyłam podobną tragedię i wiem, że w takiej sytuacji j e d n a k ze wszystkich sił myśli się domniemanym "testamentem" zmarłego. Przynajmniej czyni się próby niesprzeniewierzenia się - jeśli chodzi o coś ważnego. Dlatego myślę, jak myślę: w tych najstraszliwszych dniach chyba Jarosław Kaczyński postanowił dać tę ostatnią szansę opamiętania - mimo osobistych przeżyć, włączając w to cały cynizm sytuacji na Siewiernym.
Bo najważniejsza jest Polska. I dlatego zgodził się zamilknąć, nie wykrzyczeć wprost w cyniczne twarze swojego bólu i ich win. Złożył ofiarę - dał szansę.
I wyszedł na kłamcę, co zresztą ryzykował.
Nikomu nawet w głowie nie powstało, że to jednak jest symboliczna ręka, wyciągnięta do zgody. Do zgody narodowej. Pod pewnymi warunkami – ale jednak.
Rzecz w tym, że ta Polska nie dla każdego jest najważniesza. Jeśli szare komórki istnieją w Tuskowym mózgu, ma w nich zakodowane coś zupełnie innego niż my, "chorzy na Polskę".
Oto znany, ale wart przypomnienia, cytat z Tuska:
Donald Tusk w wywiadzie dla czasopisma "Znak", ankieta "Czym jest polskość ?"
"...husarie i ułani, powstańcy i marszałkowie, majaczą Dzikie Pola i Jasna Góra, dziejowe misje, polskie miesiące, zwycięstwa i klęski. Zwycięstwa? Jak wyzwolić się z tych stereotypów, które towarzyszą nam niemal od narodzenia, wzmacniane literaturą, historią, powszechnymi resentymentami? Co pozostanie z polskości, gdy odejmiemy od niej cały ten wzniosło – ponuro - śmieszny teatr niespełnionych marzeń i nieuzasadnionych urojeń? Polskość to nienormalność - takie skojarzenie narzuca mi się z bolesną uporczywością, kiedy tylko dotykam tego niechcianego tematu. Polskość wywołuje u mnie niezmiennie odruch buntu: historia, geografia, pech dziejowy i Bóg wie co jeszcze, wrzuciły na moje barki brzemię, którego nie mam specjalnej ochoty dźwigać... Piękniejsza od Polski jest ucieczka od Polski tej na ziemi, konkretnej, przegranej, brudnej i biednej. I dlatego tak często nas ogłupia, zaślepia, prowadzi w krainę mitu. Sama jest mitem."
Źródło: miesięcznik "Znak" nr 11-12 1987r., s. 190
Nie wspominając już o ideach oderwania regionów od Polski (II Zjazd Kaszubów), o polityce zagranicznej, o nieustających kłamstwach, o bezczelnym krygowaniu się na tle „zielonej wyspy”…
„Urodzony w stajni nie musi być koniem”, jak mówi przysłowie.
Tusk nie jest „koniem” – z całą pewnością. Co widać gołym okiem, co można wysnuć z wielu źródeł.
Ten kraj go obchodzi tyle, ile może z niego wyciągnąć dla siebie i kolesi.
I dlatego zhańbiona Polska leży na Siewiernym.
http://mona11.salon24.pl/232974,a-zhanbiona-polska-lezy-na-siewiernym
- Zaloguj się, by odpowiadać
5 komentarzy
1. "Nieznany" status
"Nieznany" status samolotu:
http://www.wykop.pl/ramka/476623/smolensk-plan-lotu-tvn24-potwierdza-ze-...
:::Najdłuższa droga zaczyna się od pierwszego kroku::: 'ANGELE Dei, qui custos es mei, Me tibi commissum pietate superna'
2. Do Pani Maryli,
Szanowna Pani Marylo,
Prawda może być bardzo brutalna. Dla Rodziny Państwa Kaczyńskich, Polski i Europy, która jak zwykle będzie pierwsza rzucać klątwę na pobitych Polaków.
Ukłony moje najniższe
Michał Stanisław de Zieleśkiewicz
3. gajowy, nie prezydent :
Pamięć o dramacie wojny, o śmierci i nieszczęściu może być pamięcią mądrą i serdeczną - powiedział prezydent Bronisław Komorowski na cmentarzu wojennym Armii Krajowej w Budach Zosinych, podczas obchodów 66. rocznicy Bitwy pod Jaktorowem.
Prezydent w swoim wystąpieniu podkreślił, że nie mógł nie uczestniczyć w tych obchodach.
- Nie mogłem tutaj nie przyjechać, dlatego że tu widać jak pamięć o żołnierzach, pamięć o dramacie wojny, pamięć o śmierci i nieszczęściu może być pamięcią mądrą, dobrą i serdeczną (....) Byłem tutaj jako poseł, wicemarszałek i marszałek Sejmu i teraz stoję w tym świętym miejscu jako prezydent Rzeczypospolitej - powiedział Komorowski.
Zaznaczył, że istotą mądrej pamięci o czasach wojny jest to, że nie jest ona nakierowana przeciwko komukolwiek.
- Ta pamięć trwa w sposób serdeczny, bo tkwi zakorzeniona mocno, nie tylko w sercach żołnierzy Grupy Kampinos, nie tylko żołnierzy AK, ale także w całej społeczności lokalnej - podkreślił prezydent
http://wiadomosci.onet.pl/kraj/prezydent-pamiec-o-wojnie-moze-byc-serdec...
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
4. "zhanbiona Polska lezy na Siewiernym" mona
mogę tylko jedno zrobic
Dziękuję CI,za ten artykuł.......a "reszta jest milczeniem"
/jedna z tych chorych na Polskę/
gość z drogi
5. "zhanbiona Polska lezy na Siewiernym"a Arabski,Sikorski,Klich
mają zejsc z naszej pamieci i pytan o odpowiedzialność......."dzieki zabiegom c.p ?
czy gra DOPALACZAMI i przenosiny premiera do Sejmu,to przykrywka
dla Naszej HANBY, odwrocenie UWAGI od DRAMATU SMOLENSKIEGO ?
ps zaznaczam,ze jestem przeciw DOPALACZOM,ale pytam,czy ktos zastanowił się nad tym,,ze TA PIRAMIDA powstała za czasow rządow PO ?
i ze ten rząd jest odpowiedzialny za PIRAMIDE,na wierzchołku ktorej stoi
b,młody bisnesmen........
cały CYRK,jest kolejnym zabiegiem polegajacym na zamazaniu NASZEJ pamięci i odwroceniu UWAGI
od dziejących sie spraw.......
gość z drogi