Dzien Dobry!
Nazywam sie Tu-154 M - Lux. Jestem jedynym bratem nieszczesnika, ktory wryl sie w jakis sposob w ziemie staroruska, smolenska i ciagla trudno znalezc odpowiedz na oczywiste pytania..
Na wstepie, zaprezentuje sie, jak to w normalnym swiecie bywalo:
Duzy jestem na 11.4 m.. Skrzydla mam - 37.55 m. Jestem ptakiem raczej duzym. Moj kuzyn, kopndor, raczej jest marny w porownaniu ze mna. Wazy te 33 funty, czyli 15 kg. (wystarczy na dobrego tatara przy wodeczce). Rozpietosc skrzydel ma na 10 stop, czyli 3 metry.
Moj rozpietosc szybkosci rozciaga sie od 235 do 950 km. na godzine.
A ten moj braciszek, numer fabryczny 90A 837 wyprodukowalo dumne panstwo rosyjskie w dniu 14 IV 1990 r. Braciszek powinien przelatac 30 tysiecy godzin. W rzeczywistosci, przelecial tylko 5 141 km.
Protestuje przeciwko uzywaniu nazwy mojego braciszka, i mojej jednoczesnie, jako "Careless", czyli "Nieostroznego".
Nawet jezeli sama Anodina pocaluje mnie w ogon, to ja nie wykonam w zaden sposob pol-beczki. Podejrzewam, ze moj daleki kuzyn - kondor, tez tego nie bedzie w stanie wykonac.
Wracam do brata swojego, by go bronic. Tak to napisali w prasie swiatowej, a nie gownianej: "Like many other Soviet-built airliners, the Tu-154 has an oversized landing gear enabling it to land on unpaved runeways, once common in rural areas at Soviet Union".
W ogole mocni jestesmy. Jak to napisal "autochton" gdzies na internecie, koszenie brzozek na wysokosci kilkunastu metrow, czyli w najgorszym przypadku: 10-30 cm., to dla nas jakby scinanie trzciny.
Nie jestesmy tez frajerami w niskim locie nad ziemia. Jezleli nawet jestem tylko 10 metrow nad ziemia i zauwaze pasacego sie bociana - naszego dalszego kuzyna, to zawsze sie podrywam do gory, by nie robic niepotrzebnych problemow w naszej ptasiej rodzinie.
- Tymczasowy - blog
- Zaloguj się, by odpowiadać

2 komentarze
1. TU-154 numer 102, braciszku, też już nie polatasz ....
Rządowy tupolew, który wrócił do Polski po dziewięciomiesięcznym remoncie, stoi w hangarze. A najważniejsze osoby w państwie latają cywilnymi embraerami, za których wynajęcie państwo płaci 25 mln zł rocznie.
W polskich Siłach Powietrznych nie ma bowiem ani jednego pilota, który może latać
Tu-154. Nie ma też instruktorów, którzy mogliby ich wyszkolić. Powód? Resort obrony od kwietnia nie mógł się zdecydować, czy remontowana w rosyjskiej Samarze maszyna będzie nadal wykorzystywana do lotów VIP-ów, czy zostanie sprzedana.
http://www.rp.pl/artykul/182403,540562.html
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
2. @Maryla: "...czy zostanie sprzedana."
- A kto kupi to badziewie? Tu jest starszy Tupolew lądujący na Krymie:
"Moje posty od IV 2010"