Polska B a granica UE - Paweł Kowal

avatar użytkownika Maryla

"PAWEŁ KOWAL - Są dwa podejścia do polityki wschodniej w Polsce. Pierwsze to jest to, w którym są Józef Piłsudski, "Bunt Młodych", "Biuletyn Polsko-Ukraiński", paryska "Kultura", a drugie podejście przechowało się w "Krytyce", w "ABC", w "Obozie" i w całej ideologii niepodległej III Rzeczpospolitej, wreszcie w wypowiedziach Jana Pawła II. Nie da się mówić moim zdaniem o polityce wschodniej bez przypomnienia, że są dwie tradycje - a między nimi spór jest zasadniczy. Jakie z tego wypływają wnioski dla nas dzisiaj? Myślę, że musimy mierzyć się z rozszerzeniem Unii Europejskiej. Rok 2010 jest rokiem najgorszym dla wypełniania idei Giedroycia od początku zmian w 1989 roku. Podobnie rok 2010 jest najgorszym dotąd w promowaniu rozszerzania Unii Europejskiej na wschód. Nigdy jeszcze nie było tak złej koniunktury dla polskich interesów strategicznych.

Poruszę jedną kwestię - w duchu Włodzimierza Bączkowskiego i jego myśli zawartej w książce "Nie jesteśmy ukrainofilami". Zbadałem - w ramach pieniędzy z Parlamentu Europejskiego - jak bardzo pomogło południowym, podpirenejskim departamentom Francji rozszerzenie Unii Europejskiej o Hiszpanię. Zebrałem też dane dotyczące polskich województw wschodnich - warmińsko-mazurskiego, podlaskiego, lubelskiego i podkarpackiego. Konkluzja tych badań jest jasna - zaniechanie dzisiaj przez polską politykę mówienia bardzo wyraźnie na arenie międzynarodowej o zniesieniu wiz dla Ukraińców, Białorusinów i Mołdawian (układ z Schengen) oraz o rozszerzeniu Unii Europejskiej w jakiejkolwiek perspektywie czasowej - takie zaniechanie skazuje jedną trzecią Polski na brak perspektyw rozwojowych. To jest świadoma decyzja rządu Donalda Tuska, że w Polsce B (tzw. ścianie wschodniej) będzie gorsza infrastruktura, że tam będzie trwale wyższe bezrobocie, że tam będą bardzo konkretne skutki wywołujące zapaść gospodarczą tych regionów. To pokazują po prostu zwykłe liczby i być może pośmiertne zwycięstwo Jerzego Giedroycia na tym właśnie polega, że pewne stare tezy geopolityczne dziś możemy na nowo przedstawić przy pomocy liczb o rozwoju regionalnym w Unii Europejskiej."


 

--
elrond
http://forum.fronda.pl/?akcja=pokaz&id=3630378#p3630430
Etykietowanie:

1 komentarz

avatar użytkownika Maryla

1. Pauza strategiczna - Bartłomiej Sienkiewicz

"BARTŁOMIEJ SIENKIEWICZ - Ostatnie dziesięć lat - czyli 2000-2010 -
mimo, że jesteśmy na konferencji poświęconej Jerzemu Giedroyciowi -
zdominowała Unia Europejska. To integracja europejska stała się punktem
zasadniczym i punktem odniesienia polskich ambicji rozwojowych, skoku
cywilizacyjnego i pewnego miejsca w świecie, które chciała
Rzeczpospolita osiągnąć. Dla Jerzego Giedroycia i Juliusza
Mieroszewskiego procesy zjednoczeniowe w Europie były marginalne albo
zauważalne przy okazji głównych procesów - natomiast nie poświęcali
integracji europejskiej specjalnej wagi, co było widać także pod koniec
życia Giedroycia, kiedy projekt integracyjny nabierał tempa i
przekształcał wspólnoty europejskie w jedną, połączoną Unię Europejską.
Nie sposób znaleźć analiz i dyskusji na ten temat w paryskiej
"Kulturze". Natomiast już po śmierci Giedroycia próbowano w Polsce
transponować myśl Giedroycia i Mieroszewskiego na zasadniczą formułę
polskiej polityki zagranicznej, czyli uczestnictwo i aktywność w ramach
Unii Europejskiej. W ten sposób doszło do wykształcenia celu polskiej
polityki zagranicznej, który najtrafniej ujął Andrzej Nowak, aby mieć
"Zachód na wschodzie". Chodzi o to, by doprowadzić do sytuacji, w
których procesy zjednoczeniowe Europy ogarnęły również obszar
postsowiecki, by zachodnie instytucje współpracy i bezpieczeństwa objęły
kraje na wschód od polskich granic. Byłoby to trwałe zabezpieczenie
polskiej wolności, utrwalenie rozpadu Związku Sowieckiego i odsunięcie
Rosji od Polski.



Narzędzia polskiej polityki wschodniej w powyższym ujęciu się moim
zdaniem wyczerpują. Wpływa na to parę czynników. Punktem zwrotnym było
fiasko rozszerzenia NATO na Ukrainę i Gruzję. To był projekt, który
dyplomacja rządu Donalda Tuska bardzo silnie popierała, za którym
opowiadał się jednocześnie prezydent Lech Kaczyński - spełnienie tego
projektu miało być dowodem, że Polska jest zdolna przesunąć granice
Zachodu na wschód od rzeki Bug. Ale z tym łączy się też parę innych
spraw. W wyborach w krajach sąsiednich wygrywali przeciwnicy polskich
partnerów politycznych - szczególnie widać to przy odsunięciu
pomarańczowych na Ukrainie w wyborach 2010 roku, w mniejszym stopniu w
wyborach prezydenckich na Litwie w 2009 roku, bądź trwanie przeciwników
polskiej polityki na Białorusi rządzonej przez Aleksandra Łukaszenkę. Do
tego doszedł czynnik jeszcze ważniejszy - polska wizja rozszerzonej
Europy czy też instytucjonalizacji integracji europejskiej na wschodzie
Europy absolutnie nie jest podzielana przez Niemcy ani Francję. Dla
Niemiec, Francji czy Włoch nie jest przeciwnikiem Rosja - oni jej nie
odbierają jako zagrożenia, a tym samym elity zachodnie nie potrzebują
rozszerzenia Unii Europejskiej w głąb obszaru postsowieckiego.



W najbliższym czasie nie istnieje możliwość rozszerzenia UE na
Ukrainę, Mołdawię czy Gruzję. Nie ma do tego ani partnerów w UE - nie ma
woli politycznej w Niemczech, we Francji, we Włoszech, by rozszerzyć
instytucjonalnie Unię oraz NATO na wschód. Polskie kołatanie w tej
sprawie nic nie zmieniło i nie zmieni. Nie ma atmosfery do tego.
Jednocześnie najsilniejsze państwa europejskie - Niemcy, Francja i
Włochy - zawiązują coraz mocniejsze więzy gospodarcze, a czasami
instytucjonalne z Rosją. Robią to poza plecami UE. W tym celu odwlekają w
nieskończoność prace nad PCA z Rosją (umowa o porozumieniu o
partnerstwie i współpracy - która narzuca jednolite stosunki wszystkich
państw unijnych z danym krajem zewnętrznym). Ani Niemcom, ani Francji,
ani Rosji nie zależy na tym, by to porozumienie powstało. Natomiast
wdrożone zostało i toczy się Partnerstwo dla Modernizacji (sprzedaż
Rosjanom niemieckich i francuskich technologii). Podpisane zostało
porozumienie międzyrządowe rządu Angeli Merkel i rządu Władimira Putina w
sprawie niemieckiej pomocy technologicznej w usprawnianiu sektora
energetycznego Rosji. Mamy do czynienia z sytuacją, w której niemiecki
koncern Siemens opuszcza akcjonariat francuskiego koncernu Areva -
największego w Europie producenta energii atomowej - tylko po to, by
mieć wolną rękę w zdobywaniu kontraktów w Rosji.



Obecną sytuację nazwałbym pauzą strategiczną. Rosja nie jest jeszcze
w stanie zdominować państw leżących w bezpośrednim otoczeniu jej
granic, czyli nie odzyskała inicjatywy strategicznej. Z kolei inicjatywę
już utraciły siły atlantyckie, gdyż Francja i Niemcy nie chcą
rozszerzenia na Unii wschód, co osłabiłoby ich pozycję wewnątrz Unii. Ta
pauza strategiczna jest też wynikiem wycofania się USA z Europy. To co
się dzieje między Unią a Rosją dla obecnej administracji Obamy nie jest
priorytetem. Moim zdaniem to nie jest kwestia tylko obecnego prezydenta.
Podobnie wycofane mogą być też przyszłe administracje."





Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl