"Zbiorowa mądrość polskiego narodu"
Po ostatnich wyborach i kolejnej kompromitującej wpadce ośrodków badania opinii publicznej dano sobie na krótki czas na wstrzymanie. Przez ekrany telewizyjne przewinęło się mnóstwo gadających mądrych głów mówiących o tym, że publikowanie jakichkolwiek wyników badań wykonanych kilka godzin po ich zamówieniu nie ma nic wspólnego z opisywaniem rzeczywistych nastrojów społecznych.
Jeżeli więc nie służy to mówiąc w skrócie, prawdzie, to zapewne chodzi o manipulowaniem gawiedzią i wmawianie jej, co na dany temat sądzi większość, która w demokracji jak wiemy, ma zawsze racje.
Zastanawiające jest jednak to, że krytycznie o ekspresowych sondażach wypowiadali się po wyborach wszyscy ci eksperci, którzy od lat stoją gotowi w blokach startowych by te jeszcze ciepłe, funta kłaków warte sondaże z powagą komentować. Oczywiście cała ta powyborcza dyskusja na temat niewiarygodnych sondaży nie miałaby sensu, gdyby nie dano nam do zrozumienia, że większość winy leży nie tyle po stronie firm badawczych, co Jarosława Kaczyńskiego, a mówiąc ściślej, jego zwolenników, którzy notorycznie łżą w żywe oczy zapracowanym ankieterom i ankieterkom.
W normalnych krajach rynek weryfikuje szybko takie sytuacje i nikt dbający o wiarygodność nie zamówi w skompromitowanej firmie żadnych badań. Padają one tak jak rzeźnik, który sprzedaje śmierdzącą kiełbasę. W Polsce jednak cały czas amatorów smrodu nie ubywa, a ci sami smakosze i degustatorzy telewizyjni delektują się znowu produktami o wątpliwej, jakości.
Ledwo zniknął krzyż spod prezydenckiego pałacu, Polacy natychmiast dowiedzieli się, że 77% z nich jest z tego powodu bardzo zadowolona, co całkowicie usprawiedliwia radosne tytuły w stylu „Krzyża nie ma – Polacy zadowoleni”.
Kiedy piszę te słowa, za moimi plecami dziennikarze dwoją się i troją by uświadomić Polakom, że zatrzymanie premiera czeczeńskiego rządu na uchodźctwie, Zakajewa to sprawa rutynowa i nie ma nic wspólnego z polsko-rosyjskim zbliżeniem.
Nikt jednak nie tłumaczy nam, dlaczego polskie organa ścigania reagują tak po raz pierwszy od dziesięciu lat, od kiedy Putin wysłał za Zakajewem list gończy?
Do symbolu urasta to, że mamy dzisiaj dokładnie 17 września, rocznicę sowieckiej napaści na Polskę, a nie dalej jak wczoraj wybitny poseł PO, Robert Węgrzyn opowiedział się za wydaniem Rosji czeczeńskiego gościa. Myślę, że gdyby do tego doszło, to za kilka godzin z TVN24 dowiedzielibyśmy się, że „Zakajew wydany Rosji – Polacy zadowoleni”i nie mają nic przeciwko torturowaniu go za pomocą prądu elektrycznego i podtapiania.
Opuszcza mnie coraz szybciej wiara w „zbiorową mądrość polskiego narodu”. Myślę, że po starannym pozbawieniu nas elit przez dzisiejszych przyjaciół Niemców i Rosjan stać nas na zryw jedynie w przypadku, kiedy zabraknie nam na kiełbasę. Niestety do tego sprowadzały się wszystkie nasze „bohaterskie powstania” w 1956, 1970, 1976 i 1980 roku, pacyfikowane rękoma rodzimych renegatów. Rosjanie nigdy nie musieli się do nas fatygować jak w wypadku NRD, Węgier czy Czechosłowacji.
Jak widać i dzisiaj telepatyczna więź Tuska i Komorowskiego z Putinem chroni nas przed rosyjską interwencją.
- kokos26 - blog
- Zaloguj się, by odpowiadać
1 komentarz
1. masakra
Polityka na kolanach
Ludzi stworzono by sie kochali. Przedmioty by je uzywac. Swiat dzis jest w chaosie, bo ludzie kochaja przedmioty a drugiego czlowieka uzywaja jak przedmiot.