Bogdan Borusewicz jak Wojciech Jaruzelski. Syberia.

avatar użytkownika Maryla

Bogdan Borusewicz, marszałek senatu RP , z racji pełnionej funkcji "opiekuje się" Polonią na świecie.

Jak dobrze sie opiekuje, mielismy juz wiele sygnałów od Polonusów, a pokłosiem tej szczególnej opieki w Ameryce Południowej jest proces Prezesa USOPAŁ przeciwko zniesławieniu . Likwidowane są polskie placówki polonijne, zbudowane i utrzymywane przez Polonię , likwidowane sa zbiory biblioteczne.

Dzisiaj do tego wszystkiego doszła wizyta pana marszałka na Syberii.

Dla przypomnienia , cytuję wypowiedź gen.Jaruzelskiego, TW "Wolski".

Był to straszny okres ale pamiętam ciepło syberyjskich serc, ciepło z którym
przyjmowała nas ta ziemia".
22 maja 2005 r.

Diariusz - :: Oficjalna strona gen. Wojciecha Jaruzelskiego

A oto występy Bogana Borusewicza dla Polonii tej najbardziej potrzebującej pomocy, której wolna Polska III RP wciąz nie udzieliła.

 

Bogdan Borusewicz zaznaczył, że pierwsi polscy osadnicy wybrali piękną okolicę. Przyznał, że musieli oni jechać w to miejsce prawie dwa miesiące. Jednak w jego ocenie Wierszyna jest miejscem, gdzie chce się mieszkać.

100 lat "małej Polski" na Syberii

Polska wieś Wierszyna w Ust-Ordyńsko-Buriackim Okręgu Autonomicznym na Syberii, fot. Andrzej Barabasz/Wikipedia
Marszałek Senatu Bogdan Borusewicz uczestniczył w obchodach 100 lecia założenia Wierszyny - polskiej wsi na Syberii. W 1910 roku w okolice Irkucka przbyli pierwsi osadnicy z Małopolski i Zagłebia.

W krótkim przemówieniu do mieszkańców, Bogdan Borusewicz podkreślił, że Polska będzie wspierać swoich rodaków, aby nadal zachowali swoje korzenie.

Wierszyna znajduje się około 140 kilometrów na północ od Irkucka. To miejscowość położona w tajdze. Do Wierszyny prowadzi tylko jedna droga.

Bogdan Borusewicz zaznaczył, że pierwsi polscy osadnicy wybrali piękną okolicę. Przyznał, że musieli oni jechać w to miejsce prawie dwa miesiące. Jednak w jego ocenie Wierszyna jest miejscem, gdzie chce się mieszkać. Marszałek Senatu ofiarował polskiej szkole w Wierszynie dwa komputery, laptop oraz projektor.

W Wierszynie mieszka 500 Polaków. W 1910 roku "za chlebem" w poszukiwaniu lepszego życia z Zagłębia wyjechało 120 rodzin. Po dwutygodniowej podrózy pociągiem wysiedli na sytacji Czeremchowo.

Jednymi z pierwszych osadników byli pradziadkowie i dziadkowie pani Franciszki Janaszek. Przyjechali oni do Wierszyny dokładnie w 1910 roku. Car obiecał im "złote góry", że jest praca i ziemia. Wszyscy oni wcześniej pracowali w kopalniach węgla kamiennego na Zagłębiu.

Na swoją osadę wybrali jedną z najpiękniejszych dolin w Buriacji, bo pod względem krajobrazowym przypominała choć trochę "kraj lat dziecinnych". Jednak zanim tam dotarli, wcześniej przez miesiąc jechali pociągami w cielęcych wagonach. Dotarli do Czeremchowa, gdzie był przystanek. Tam dostali konie, żeby poszukać sobie miejscowość. I tak dotarli do Wierszyny, która wtedy była całkowicie porośnięta tajgą.

W Wierszynie funkcjonuje Dom Polski, utrzymywany ze środków Stowarzyszenia "Wspólnota Polska"; przy nim skupia się życie kulturalne i oświatowe tamtejszej Polonii, zorganizowanej przy Stowarzyszeniu "Wisła" oraz zespole wokalno-tanecznym. Z okazji 100-lecia Wierszyny 10 lipca 2010 roku zostało otwarte Muzeum Wsi Polskiej.

IAR/Kresy.pl

http://www.kresy.pl/wydarzenia?zobacz/100-lat-malej-polski-na-syberii

Etykietowanie:

12 komentarzy

avatar użytkownika Maryla

1. Mała Polska (Lizak 1)

Mała Polska

Donek odwiedził swoją szkołę na okolicznośc pierwszego września.Bronek umacniał trójkąt Weimarski i celebrowal uroczystość na Westerplatte.Grześ Schetyna utytłany jest po łokcie w przygotowaniach wyborów samorządów po myśli Donka, który jak wygra platforma da mu splendor niesamowity i pozycję nie do ruszenia po wsze solidarne czasy.

Jedynie niepewna i jak gdyby niezauważalna jest pozycja Wielkiego Marszałka Koronnego Polskiego Senatu. Przycupnął ci onże gdzieś boczkiem i ciupasem nie wychalając się zbytnio na okoliczność solidarnych awantur jak przystało na Szefa Izby Dumania. No i tak sobie dumał i dumał, i w końcu wydumał. Postanowił,że pojedzie na najbardziej zagrożony dla Polski Burżuazyjnej odcinek,tj do Rosji . Tam nikt się nie kwapi jeśli nie spieszno mu na druga stronę cienia. Dlatego wybór Marszałka jest godny wielkością i odwagą napoleonskich posunięć. Chociaż z góry założyć można nie przesądzając niczego, że więcej w tej decyzji może być piołunu i goryczy aniżeli oczekiwanej słodyczy.

Marszałek Senatu postanowił złożyć kurtuazyjno-dyplomatyczną wizytę w największej polskiej wsi na Syberii. Oczekiwano go tam od dłuższego czasu, by przyjąć kornie najdostojniejszą polską władzę uosobioną przez dostoknego aktywiste solidarnego pana Borusewicza. Wieś ta nazywa się Wierszyny i położona jest w irkuckim obwodzie. Na 100 -lecie tej wsi zapowiedział swą wizytę sam Guberrnator irkuckiej obłasti , który na tę okolicznośc wybudowal 15 kilometrów bitej drogi by ułatwić sobie do niej dojazd. Także na okoliczność planowanych uroczystości w miejscowym kościele utwardzono plac wokół niego by wysiadający z samochodu Gubernator nie utytłał sobie lakierek i nogawek,co nie przystoi nowobogackim Ruskim, a po plecach kmieciów niesposób już łazić.

Niestety plan wizyty gubernatora pogmatwał Pan Borusewicz i przejął wszystkie splendory.Chodzi o to,że nie godzi się rosyjskiemu demokracie spotykać z polskim demokratą, który należy do opcji systemowo uwłaczającej Rosji, a nawet stawiającej przeciw niej amerykańskie atrapy rakiet. Dlatego Gubernator na własnej ziemi ustapił pola polskiemu agresorowi szukającemu swoich korzeni na rosyjskiej ziemi, co jakby z kolei może po konflikcie katyńskim i smoleńskim sytanowić przesłankę rosnącego napięcia stosunków polsko-rosyjskich.

Tę prowokację w oficjalnej nomenklaturze zdefiniowano jako zdarzenie polityczne polegające na tym ,że Borusewicz wziął udział w uroczystości wraz z delegacją polskich parlamentarzystów oraz grupą działaczy polonijnych i przedstawicieli biznesu, z którą przebywa z kilkudniową wizytą w Rosji.Po co on tam przebywa przez grzeczność Rosjanie nie wspoominają a nasi by nie denerwować ruskich nie wychylają się. Źródła dobrze poinformowane jazgoczą,że nad Bajkałem niezwykle gorąca jest sprawa ogromnego skarbu carskiegi utopionego w głębinach tego jeziora i wszyscy krążą wokół sprawy by jak najmniejszym nakładem przejąć rosyjski majątek. Nie posądzamy o to raczej polskich solidarnych ,którzy są bardziej uznanymi specjalistami w topieniu własnego majątku aniżeli ratowaniu cudzego.

W Wierszynach Borusewicz ogłosił: “Drodzy rodacy, gdzie wasi przodkowie zajechali, prawie na koniec świata (…) ale faktycznie wybrali piękne miejsce, urodziwe, takie gdzie chce się mieszkać i przyjeżdżać. Przyjechaliśmy do was żeby wam powiedzieć, że Polska o was nie zapomniała, Polska o was pamięta i będzie pamiętała .“ Zwróćmy uwagę na stylistykę polityczna tego solidarnego przywódcy. Z jego wypowiedzi wynika, że to nasi rodacy i ich odkrywczość turystyczna spowodowały ,iż znaleźli się oni na dalekiej ziemi,na końcu świata. Ani słóweczka w jego solidarnej buzi o carskich kazamatach i zniewoleniu polskich powstańców walczących o narodową wolnoiść Polski.Te mordercze działania solidarni przypisywali w swym ograniczeniu historycznym, wyłącznie bolszewikom.A ponieważ solidarne władze Polski tak bardzo ostatnio ukochały cara zamordowenego przez bolszewików,więc nie wypada mówić prawdy historycznej o morderczym caracie i szefie tego zbójeckiego azjatyckiego systemu.

Następnie Wielki Marszałek Solidarny chrzani androny w ramach nowej polityki historycznej ,że można tylko płakać lub boki sobie zrywać rżąc jak kasztanka Piłsudskiego. Otóż tak powiada ten znamienity historyk i poszukiwacz prawdy na bazie kościelnych modłów strzelistych:“wybrali piękne miejsce, urodziwe, takie gdzie chce się mieszkać i przyjeżdżać“. Tak pierniczy przypadkowy i wypasiony przywódca solidarnych ubliżając zamieszkałym w Wierszynach polskim zesłańcom nagrodzonym tym pięknym miejscem za zasługi w oswajaniu Syberii przez bezwzględny carat i jego pachołków, chciałoby się powtórzyć za towarzyszem Moczulskim.

Że też nikt z miejscowych nie oburzył się i nie spoliczkował wypasionej buźki pana marszałka to aż dziw budzi. Widocznie bardzo są zastraszeni nasi przodkowie przez tuziemców i oszukańczo zlekceważeni prze solidarnych rodaków w Polsce. Solidarni uspokoili swoje szlachetne sumienia ściagając do każdej polskiej gminy po jednej rodzinie ze Wschodu, która potrafiła zmówić pacierz po polsku. Jest to wielkośc 10 tysięcy osób ,kiedy wiadomo, że problem Polaków przymusowo osiedlonych w Rosji oscyluje w granicych grubych setek tysięcy.

A może na tym Dalekim Wschodzie było tak wspaniale jak głosi Pan Marszałek w Wierszynach.Jeśli tak jest w istocie to należy uznać solidarne ględzenie o rosyjskich mordach za nadużycie polityczne.Ktoś tutaj kogoś nadużywa. Mówiąc wprost jest to trywialne robienie w balona polskiej opinii publicznej.Należałoby do końca wyjasnić jaki był los polskich zesłańcow na Wschodzie i albo pana Marszałka za prawdomówność odznaczyc stosownym Orderem lub jeśli kłamie „pociagnąć go za konsekwencje do odpowiedzialności“i zamiast ręki „podać mu nogę“według sprawdzonych wzorców Pana Wałęsy.

Następnie pan Borusewicz lał strugi ciepłej wody na gorące serca syberyjskiej Polonii:”Podkreślił, że jest niewiele takich miejsc na świecie, gdzie są enklawy Polaków, którzy pomimo iż wyjechali wiele lat temu z ojczyzny to nie tylko pamiętają o swoim pochodzeniu, ale także zachowali swoje zwyczaje i język. Borusewicz zapewnił, że Polska swoich rodaków żyjących na Syberii zawsze będzie wspierać, aby „będąc dobrymi obywatelami Rosji i dobrymi mieszkańcami tej ziemi zachowali korzenie polskie i dumę z bycia Polakami”.

Jest to takie typowe solidarne ble,ble,ble , z którego zupełnie nic nie wynika. Polska nie pamietała o tych Polakach przez cały wiek i po wyjeździe pana marszałka zapomni o nich w ten sam szybki szybki i bezbłędny sposób,jak czyni to w odniesieniu do poszkodowanych Haitańczyków czy mordowanych Afgańczyków. Taka jest logika robienia kapitalistycznego szmalu.

Tego typowego podejścia do spraw polskich na emigracyjnej obczyźnie dowiódł pan Marszalek:“ przekazując polskiej szkole dwa komputery, laptopa i projektor multimedialny“.No cóż, tak się wysilił pan marszałek , że o mało ruptury nie dostał.Gdyby czytywał rosyjską prasę to dowiedziałby się ,co Premier Putin uczynił dla swojej rodzinnej wiochy skąd biorą się jego korzenie,to poczerwieniałby ze wstydu jak bolszewicki burak i przestałby zawstydzac cywilizowany świat solidarnym dziadowstwem.

„Wierszyna jest ewenementem na skalę światową, bowiem w chwili obecnej jest jedyną miejscowością poza granicami Polski, gdzie wszyscy mieszkańcy do dziś mówią po polsku. Jest to zasługa działającej we wsi szkoły, która jest jedyną placówką oświatową na Syberii, gdzie uczniowie uczą się wszystkich przedmiotów w języku polskim.“ I nie powinno być żadnym problemem ,by ufundować dla wyróżniającej się tam młodzieży kilku stypendiów do szkólśrednich w Polsce,a może nawet perpsektywicznie na studia wojczyztym kraju.

Jak powiedziała miejscowa nauczyciela Pani Wieżentas: „to swoisty precedens, że pomimo wieloletnich prób zrusyfikowania miejscowej ludności, tak silnie przetrwał polski język i przywiązanie do polskości“.

„Jesteśmy dumni, że wciąż mówimy w naszym ojczystym języku, którego nas nauczyli nasi przodkowie. Nie było to łatwe, ale nam się udało. Podtrzymujemy także polską tradycję związaną ze świętami narodowymi oraz kościelnymi. Mamy tutaj w samym środku Syberii taką naszą małą Polskę“ – powiedziała miejscowa nauczycielka.

I tak trzymajcie dalekowschodni polonusi.Lepsza jest autentyczna i wysycona treściami „Mała Polska“ na Syberii ,aniżeli „Mała Polska“ w Europie,z którą nikt się nie liczy, ponieważ nie ma ona wsparcia połowy wyobcowanych Polaków.

http://zygfryd.gdeczyk.salon24.pl/225870,mala-polska

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika natenczas

2. Po prostu,

avatar użytkownika Tamka

3. natenczas- masz racje, brak

natenczas- masz racje, brak slow. Chcialabym sie tylko dowiedziec jaki byl sklad ekipy pozal sie Boze marszalka i kto personalnie tam pojechal. Farsa? Biedni ludzie, ale bardzo dzielni. Dlatego prosze nie zapominac o tej akcji. T.
http://www.repatriacja.org.pl/

"Martwe dźwigi portowe nigdy nie będą Statuą Wolności".J.Ś.

LUBLIN moje miasto.

 

 

avatar użytkownika basket

4. Zawiózł 3

kompy wartości ca 10 tys zł, a koszt podróżny minimum 100 tyś., po to
żeby im powiedzieć, że "wybrali sobie piękne miejsce w którym chce się
mieszkać"!
Gdyby odwiedził tych w więźniów w Guantanamo, powiedziałby to samo
- Kuba wyspa jak wulkan gorąca itd..
"S" to wspaniała rzecz, ale trudno sobie nie uprzytomnić, że obdarowała
nas silną drużyną szemranych matołków...

basket

avatar użytkownika Tamka

5. Mnie w zupelnosci wystarczylo

Mnie w zupelnosci wystarczylo to, co Pani Anna Walentynowicz mowila o borusewiczu. Mamona szmaci i to jeszcze jak! Na szczescie sa tez oporni. T.

"Martwe dźwigi portowe nigdy nie będą Statuą Wolności".J.Ś.

LUBLIN moje miasto.

 

 

avatar użytkownika Michał St. de Zieleśkiewicz

6. Do Pani Maryli,

Szanowna Pani Marylo,

Borusewicz Bogdan, był przez 8 godzin prezydentem. Dostanie prezydencką emeryturę jak Bolek na Popowie, wypasiona bryczkę z 'borowikami' i ma wszystko gdzieś.
Polskę i Polaków miał zawsze gdzieś.

Ukłony moje najniższe

Michał Stanisław de Zieleśkiewicz

avatar użytkownika gość z drogi

7. i ja podeprę sie opinią PANI ANI Solidarność

przekazaną nam przez pana Cenckiewicza:
"nie moglismy wygrac,gdy tylu złych ludzi było wokoło"
Pani Anno
miala Pani rację...

gość z drogi

avatar użytkownika Michał St. de Zieleśkiewicz

8. Do Pani Maryli,

Szanowna Pani Marylo,

Pani Ania zawsze miała rację, że Bolek to Bolek.

Ukłony moje najniższe

Michał Stanisław de Zieleśkiewicz

avatar użytkownika Maryla

9. Sybiracy proszą o pomoc

Z dramatycznym apelem o pomoc zwróciły się wczoraj do senatorów Polki z syberyjskiej Wierszyny.

Brakuje im nie tylko pieniędzy na utrzymanie otwartego trzy lata temu Muzeum Wsi Polskiej, ale również polskich nauczycieli. –Jako nauczycielka problemy Wierszyny widzę najbardziej w perspektywie kulturowej, zachowania tradycji. Całe szczęście, że naszym przodkom i nam udało się zachować język polski i polskie tradycje, ale bez pomocy z Polski będzie nam to trudno kontynuować. Skończyłam polonistykę na Uniwersytecie Gdańskim, ale jedna osoba nie wystarczy, by poradzić sobie ze wszystkim – podkreśliła w trakcie wczorajszego posiedzenia senackiej Komisji Spraw Emigracji i Łączności z Polakami za Granicą Ludmiła Wiżentas, była prezes Stowarzyszenia Kultury Polskiej „Wisła” w Wierszynie. Zaproponowała, by przynajmniej w okresie letnim, w formie wolontariatu, przyjeżdżali z Polski do Wierszyny nauczyciele. A pracy jest sporo, bo młodzież nie chce wyjeżdżać z osady, mimo że brakuje pracy. –W Wierszynie młodzież zostaje, buduje domy, chce pracować, ale jest problem z pracą. Były kołchoz praktycznie padł i pracuje w nim dziś niewielu ludzi, część jest zatrudniona przy wyrębie lasu. W Irkucku są problemy mieszkaniowe i ludzie chętnie wracają na wieś –dodaje Wiżentas. Beata Pietrzyk z Ministerstwa Edukacji Narodowej w odpowiedzi na apel stwierdziła lakonicznie, że jeżeli zostanie złożony stosowny wniosek w tej sprawie, to resort go rozpatrzy. –Słusznie panie zauważyły, że w podtrzymywaniu tożsamości język jest niezwykle ważny. Od 1991 r. kierujemy nauczycieli do pracy w środowiskach polskich w Rosji. Na dzień dzisiejszy mamy ich tylko sześciu, ale jest to spowodowane tylko i wyłącznie względami formalnymi – powiedziała Pietrzyk. – Jeżeli chodzi o Wierszynę, to też mieliśmy bardzo dobrą tradycję współpracy. Przez lata kierowany był tam nauczyciel, była też szkoła wyposażona w podręczniki i pomoce dydaktyczne. Nie widzę przeszkód, aby do tej współpracy –bardzo dobrej moim zdaniem – wrócić – dodała.
Muzeum na lodzie

Ojciec Karol Lipiński, proboszcz parafii rzymskokatolickiej w Wierszynie, podniósł z kolei problem braku dofinansowania rozmaitych inwestycji we wsi. Z okazji obchodów 100-lecia Wierszyny z pompą otwarto tu Muzeum Wsi Polskiej. Dziś jednak nie ma kto finansować tej placówki ani opłacać osoby, która by ją prowadziła. – To dobrze, że powstało takie muzeum, tylko że dalej trzeba je utrzymać. Stowarzyszenia na to nie stać, nie jest też w stanie zatrudnić pracownika i go opłacić. To nie są duże koszty, wystarczyłoby 1500-2000 zł – tłumaczył o. Lipiński. Duchowny zwrócił również uwagę, że we wsi bardzo potrzebny jest chociażby wodociąg. Jednak po jego zbudowaniu również niezbędne byłyby środki na jego utrzymanie. – Warunki życia są dość trudne (w zimie -52 st. C, w lecie 35 st. C). Lepiej żyje się jednak zimą, bo wtedy zamarza błoto, a śnieg zasypuje dziury na drogach. Od niedawna mamy telefon, w najbliższym czasie ma być internet. Przydałby się nam wodociąg, ale kto będzie o niego dbał, finansował go? – dodała Galina Janaszek, prezes Stowarzyszenia Kultury Polskiej „Wisła” w Wierszynie.

– Zamiast ładować pieniądze w nierozpoznawalne i wątpliwej jakości działania, jak Fundacja Janka Muzykanta czy Fundacja Rozwoju Myśli Obywatelskiej, to przynajmniej część pieniędzy, które na nie poszły, moglibyśmy dać na sfinansowanie wodociągów na Syberii. Potrzeba również innych działań typu pedagogicznego, edukacyjnego, szkolnego – proponowała senator Barbara Borys-Damięcka. – To konkret, który z siebie możemy dać – zadeklarowała.

W tym roku w Wierszynie w lipcu obchodzone będzie 100-lecie tamtejszego kościoła. – Jak na Syberię moja parafia jest zwarta, bo najdalszy mieszkaniec ma tylko 2,5 km do kościoła. Na pewno jest to inne duszpasterstwo niż w Polsce. Wcześniej do Wierszyny przyjeżdżał dwa razy w roku ksiądz z Irkucka. Od 1928 roku, przez 62 lata, w Wierszynie w ogóle nie było kapłana. Ja jestem tu od 4lat –podkreślił o. Lipiński.

Wieś Wierszyna położona jest około 100 km na północ od Irkucka i 20 km na północny wschód od Tichonowki na Syberii nad rzeką Idą. Liczy ponad 500 mieszkańców. Do osady prowadzi tylko jedna wyboista, gruntowa droga, która po wielkich opadach staje się nieprzejezdna i faktycznie odcina wieś od świata. Niemal wszyscy mieszkańcy wioski posługują się językiem polskim. Są to potomkowie emigrantów, głównie z Zagłębia Dąbrowskiego, którzy osiedlili się tu około 1910 roku. W Wierszynie działa wiejska szkoła (zajęcia prowadzone są w języku polskim) oraz Dom Polski, utrzymywany ze środków Stowarzyszenia „Wspólnota Polska”. To przy nim skupia się życie kulturalne i oświatowe tamtejszych Polaków, zorganizowanych w Stowarzyszeniu „Wisła” oraz zespole wokalno-tanecznym „Jarząbek”.

Dziś w Senacie zostanie otwarta wystawa poświęcona Syberii.

Piotr Czartoryski-Sziler

http://www.naszdziennik.pl/polska-kraj/30715,sybiracy-prosza-o-pomoc.html

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

10. posiedzenie senatu

Marszałek Senatu Bogdan Borusewicz poinformował na początku posiedzenia,
że ok. godz. 14 zostanie przedstawiona informacja MSZ na temat
rządowego programu współpracy z Polonią i Polakami za granicą i
wykorzystania w 2012 roku funduszy na działania realizowane w ramach
tego programu. We wtorek informację tę przyjął rząd; w Senacie ma ją
przedstawić szef MSZ Radosław Sikorski.

Senat nie rozpatrzy natomiast - wbrew zapowiedziom - wniesionego przez
senacką komisję praw człowieka, praworządności i petycji projektu ustawy
o usunięciu z nazw dróg, ulic, mostów, placów i innych obiektów symboli
ustrojów totalitarnych.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

11. to się nazywa pomoc Ojczyzny dla Rodaków?

Polacy na Syberii. Będą rozdawać okulary i badać wzrok

Okulary dla mieszkańców wsi Znamienka na Syberii w Rosji, w której
mieszkają między innymi potomkowie Polaków zesłanych po powstaniu
styczniowym, zawiozą i dopasują na miejscu uczestnicy wyprawy z Gdańska,
Poznania i Torunia.
- Zawieziemy okulary używane, w dobrym stanie, które
zgromadziliśmy podczas zbiórek prowadzonych w Toruniu, Poznaniu i
Gdańsku oraz otrzymaliśmy pocztą. Zebraliśmy około czterech tysięcy
okularów, z których wybierzemy około tysiąca w najlepszym stanie. Już w
Znamience zbadamy wzrok mieszkańcom i dobierzemy właściwe okulary
- poinformował toruński optometrysta Maciej Karczewski. Wśród uczestników wyprawy znajdą się lekarz okulista, dwóch
optometrystów i optyk. Zabiorą ze sobą odpowiednie urządzenia optyczne i
przybory.

Będzie to już druga wyprawna Syberię z
okularami ze zbiórek. Pierwsza odbyła się w grudniu 2012 r. do wsi
Wierszyna, leżącej około 170 kilometrów od Irkucka, w której mieszka
około tysiąca osób. Wówczas temperatura sięgała od minus 45 do minus 50
stopni.- To są ludzie tak naprawdę żyjący z tajgi, która daje wszystko, utrzymanie i zatrudnienie. Tajga daje drewno do budowy domów i ich opalenia, zwierzynę i dziesiątki gatunków jagód, które są jedynym źródłem witamin. Wieś jest zelektryfikowana - powiedział Karczewski.Uczestnicy pierwszej wyprawy zabrali ze sobą
prawie 800 okularów. Przebadano około 300 osób, którym dobrano i
ofiarowano okulary na miejscu. Około 80 osobom nie udało się od razu
dopasować okularów, ale przygotowano je po powrocie do Polski i wysłano
pocztą.

Znamionka leży w regionie Chakasja na Syberii, około 200 kilometrów
od Abakanu. We wsi mieszkają między innymi potomkowie uczestników
powstania styczniowego, których zesłano w latach 1864-66.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika gość z drogi

12. okulary ,by nasi zapomniani Rodacy

lepiej widzieli,tylko powstaje pytanie,CO ?
swoją biedę,zapomnienie ?

gość z drogi