Wieści z Leminggradu (4)
Leminggrad świętuje. Hucznie. A nawet gwiżdżąc i bucząc. Świętuje powstanie związku, który po 1989 r. służył jako listek figowy dla komunistów do przeprowadzenia operacji „Upadek komuny i wielka grabież”.
Uwaga Sobiesiaki, Miry, Zbychy, Zdzichy, Lwy! Uwaga wszelkiej maści przekrętacze, aferzyści i cwaniacy!!! Jeśli jeszcze kiedyś przyjdzie wam stanąć przed sądem lub ostrzałem nieprzychylnych gremiów „kaczystowskich” siepaczy, nie męczcie się sami! Z pomocą przyjdzie wam bohaterka do wynajęcia. Henryka Krzywonos. Że niby lepszy jest Wałęsa? Nie! Po pierwsze za drogi, po drugie ciągnie się za nim smród „Bolka”. A tu macie „charyzmatyczną działaczkie”, która poradzi sobie z „podpitymi” krzykaczami lepiej od Lecha. Więc po co przepłacać?
Jeśli celem wczorajszych uroczystości było wygwizdanie premiera i POPP- a (przypominam: Pełniący Obowiązki Polskiego Prezydenta) to można mówić o sukcesie. Telewizja „zaprzyjaźniona” nie może wyjść z oburzenia na organizatorów tego sabatu. Miło było posłuchać owacji dla Jarosława Kaczyńskiego. Ale czy rzeczywiście musimy fundować sobie takie „uroczystości”? Czy to konieczne? Czy nie należy rozpocząć bojkotu Sobiesiaków i reszty Zbychów podczas tego typu rocznic, nawet jeśli „przypadkowo” piastują państwowe urzędy? Czy wreszcie ktoś z wierchuszki solidarnościowej nie powinien wyjść i powiedzieć wprost: „Rok 1989 to wielki szwindel! Daliśmy się zrobić komuchom i naszym byłym kolegom w ch… znaczy się w balona! Picie wódki w Magdalence z Kiszczakiem było błędem. Picie wódki z mordercami ks. Popiełuszki było po prostu obrzydliwe!”. Itd. Itp. Była wczoraj okazja do wypowiedzenia takich słów. Naród (We, the people!) na nie czeka. Lemingom (przynajmniej niektórym jednostkom) mogą pomóc wyjść z letargu. Czas wreszcie na nową politykę historyczną!
Jak mogło wyglądać przygotowanie słynnych „przemian demokratycznych” w Polsce w drugiej połowie lat 80.? Generał Kiszczak, sam nie należący do czołówki intelektualnej resortu, nakazał swym podwładnym, którzy chociaż na WUML –u się wyróżniali i szlag bojowy I Armii potrafili wyrecytować na pamięć, przynieść podręcznik doktryn politycznych i prawnych, z jakiego uczyli się studenci prawa. Następnie zlecił przeczytanie owego i stworzenie wg zawartych tam schematów, stosownych „nurtów politycznych”. „Ma być pluralizm to będzie!” – zarządził generał. Na liderów powyznaczał swych tajnych współpracowników lub pożytecznych idiotów gotowych za darmo bronić sojuszy i po herbacie. Partie stały się faktem. „Demokracja jak zwykle zwyciężyła!”.
Potem poszło z górki – Polacy, którzy pozapisywali się do tych różnych partii, zgodnie z hasłem usłyszanym z ust TW Bolka – „Chcieliście pluralizmu, to macie!”, zaczęli się między sobą bić o zasady (a przy okazji o posady). Walczyć o zasady pozapisywane grubym drukiem w skrypcie dla studentów z PRL – u. Żreć niemiłosiernie i smagać batogiem! Sejm – ten nieodzowny element pluralistycznej rzeczywistości stał się widownią namiętnych pojedynków.
A w tle, towarzysze wespół z dobranymi kolegami z opozycji, uświęceni kropidłem zaprzyjaźnionych hierarchów, spokojnie rozkradali… znaczy się prywatyzowali… znaczy się pardon!... komercjalizowali sobie majątek wypracowany wspólnie przez Polaków w czasach, kiedy skrypt z doktrynami politycznymi czytywany był tylko przez studentów przed sesją.
I tak trwa do dziś. PRL – u już nie ma, ale Polacy Rzeczpospolici Ludowi (określenie Klaudiusza Wesołka – ostatniego „człowieka z żelaza”) pozostali i nadają ton. Taki Polak (Rzeczpospolity Ludowy) uważa, że żyje w państwie prawa. Oburza się kiedy jacyś wredni „handlarze” walczą o prawo do swobodnego sprzedawania majtek na ulicy. Ma pretensje do władzy, że takich handlarzy skutecznie nie usunie. Ten Polak (Rzeczpospolity Ludowy) cieszy się i raduje kiedy hołota przeszkadza ludziom modlić się na ulicy przy krzyżu. I przyklaskuje sprywatyzowanemu (skomercjalizowanemu) ZOMO, czyli firmie ochroniarskiej kiedy ta używa wobec tych ludzi siły. Taki Polak (Rzeczpospolity Ludowy) nie potrzebuje prawdy o otaczającym go świecie. Taki Polak to nie bohater sztuki Moliera, który ucieszył się na wieść o tym , że „mówi prozą”. On taką wiedzą byłby obruszony, w najlepszym razie zakłopotany. Co z nią robić? A zatem tkwi w swoim świecie, utwierdzany o swej wyższości przez współczesnych komisarzy ludowych. Taki komisarz ludowy naszych czasów np. KUPA Wojewódzki, imponuje Rzeczpospolitemu Ludowemu swoim lajfstajlem i furą. Chce być jak on! To nie to samo co walonki i „Towarzysz Mauser”. Neokomuna nauczyła się skutecznie kusić…
"Nie sądzę ażeby propaganda bolszewików stanowiła niebezpieczeństwo dla tych,
którzy ich znają" powiedział kiedyś Józef Piłsudski, mając na myśli doświadczenia wojny polsko - bolszewickiej. Niestety w Polsce AD 2010 propaganda postbolszewików zwycięża, mimo doświadczeń z lat 1939 – 1989. Zwycięża ponieważ zmieniła taktykę – przyjęła opakowanie z Zachodu, ładne i kolorowe. Polacy (Rzeczpospolici Ludowi) zachwycą się – tu jeszcze raz zacytuję Klaudiusza Wesołka - każdym ładnie opakowanym g….m.
Tymczasem „Słońce Peru” zapowiedział, że nie będzie „łupić banków”. Zadowoli się łupieniem lemingów. I ma rację. Taki leming z radością zapłaci swemu wybawcy, który uratował POlskę przed kaczyzmem. A taki bankier? O, taki to się może zdenerwować i coś zrobić. Kredytu nie dać na rządowe pomysły i w ogóle. Nie, nie z bankierami to trzeba ostrożnie. Tu nawet bohaterska Henryka Krzywonos jest za krótka. Połajać związkowców z okazji rocznicy – o, tu nasz odważny premier się pręży! Ale postawić się bankierom? Co to, to nie! No cóż lemingi, już niedługo znów zaczniecie hodować „prosię różowe” w łazience, bo „zachodni bankierzy nie będą mogli się swego doliczyć”.
- Łukasz Kołak - blog
- Zaloguj się, by odpowiadać
1 komentarz
1. Połajać związkowców z okazji rocznicy
Tak, i potem robić niewinne minki, że się jest ofiarą nienawiści i pogardy