Papier wszystko wytrzyma

avatar użytkownika kokos26

Za czasów PRL doskonałą opinią cieszyły się zapałki produkowane w Częstochowie, szczególnie te z kotem na etykiecie. Zupełnie odwrotnie mówiono z zapałkach z Sianowa. Popularny był nawet dowcip jak to spłonęła tamtejsza fabryka, a ocalały jedynie zapałki.

Śmiech śmiechem, ale od czasu spłonięcia biblioteki aleksandryjskiej materiały łatwopalne jak papirus czy papier potrafią zachowywać się w niektórych krajach takich jak Polska czy Rosja, wbrew logice i tak zwanemu zdrowemu rozsądkowi.

Znakomitym przykładem mogą tu być wyciągi bankowe zaginionego szyfranta Zielonki, które po roku mokrym z wyjątkowo uciążliwą zimą, przetrwały nienaruszone jakby tylko po to by umożliwić naszym służbom identyfikację tego, co z szyfranta zostało i pływało w Wiśle.

Kolejną sensacją okazały się dokumenty ocalałe z katastrofy smoleńskiej. Jak wiemy na lotnisku w Smoleńsku wśród szczątków samolotu leżących tam pod gołym niebem od niemal 5 miesięcy, brakuje kokpitu, który ponoć rozleciał się na mikronowe cząsteczki. Z tego, co widać to po przekopaniu i przesianiu ziemi przez Ewę Kopacz na metr w głąb miejsca katastrofy, brakuje do dziś nie tylko kokpitu, ale przynajmniej jeszcze ze 20 ton części z 54 tonowej masy TU-154M.  

Po stwierdzeniu polskiego prokuratora na konferencji prasowej, że miał w ręku książkę pokładową roztrzaskanego samolotu komisja „MAK” przekazała natychmiast polskiej stronie około 10 000 stron dokumentów w tym i te dotyczące instrukcji obsługi TU-154M, tablice nawigacyjne i meteorologiczne, zasady prowadzenia łączności radiowej z kontrolerami lotniczymi w Rosji oraz należący do załogi rachunek za hotel. Wiadomo ponad wszelką wątpliwość, że większa część owych dokumentów musiała znajdować się w kokpicie, który uległ unicestwieniu.

Nie interesują się jednak tymi wszystkimi dziwnymi przypadkami polscy słynni „dziennikarze śledczy” , a dla „blogerów oszołomów” został na s24 stworzony na dalekim zapleczu dział „katastrofa smoleńska”, którego usytuowanie świadczy, że to taki „gabinet osobliwości” bez prawa zaistnienia na szczycie SG.

4 komentarze

avatar użytkownika Maryla

1. polscy słynni „dziennikarze śledczy”

przepraszam, a mamy coś takiego? Takie pojęcie jak „dziennikarze śledczy” zaczęło zanikać po stworzeniu przez posłankę PO słynnej listy "dwroskich",w 2006 r. a obecnie występują "cyngle".

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika kokos26

2. Maryla

To są po prostu skrzynki pocztowe służb.

pozdr

kokos26
avatar użytkownika czarny anioł

3. Kij w mrowisko.

Czy nie możemy przypuszczać że ten wrak ,to nie wrak samolotu tzw"prezydenckiego".A co jeśli w trumnach nie ma zwłok tych "zamordowanych" 96 osób.Czy samolot nie mogł być uprowadzony i wylądował na innym lotnisku w Rosji.A te szczątki to podrzucone elementy z innego wraku Tutki. Czy ci ludzie nie mogą być gdzieś przetrzymywani w łagrze itd,itd. Pozdrawiam

Czarnyanioł

avatar użytkownika zapluty karzeł reakcji

4. Uzupełnienie w sprawie kokpitu

Na zdjęciu satelitarnym miejsca katastrofy wyraźnie widać zachowany kokpit.
Wygląda na to, że uległ on unicestwieniu dopiero w jakiś czas po katastrofie (może spadł z ciężarówki podczas transportu szczątków samolotu)?

http://wtemaciemaci.salon24.pl/187606,dymiacy-nagan-do-nieprzyjaciol-mos...

zdjęcie z kokpitem:
http://www.flickr.com/photos/digitalglobe-imagery/4515204703/sizes/o/