TW SB "Naleśnik" dalej na służbie.

avatar użytkownika ironiczny anglosas
Pózne lata 60', podjął wtedy prace w największej korporacji na swiecie, korporacji z tradycjami sięgającymi 2 tysięcy lat. Dopadli go ci z konkurencji, z korporacji wschodnioeuropejskiej. Szantaż, obiecanki, obietnice, cacanki. Zgodził sie na współpracę tak jak wielu przed nim i wielu po nim. Z początku niechętnie ale gdy już przywykł, wypełniał zadania dla drugiej korporacji coraz chętniej, wręcz nadgorliwie.

Pózne lata 70', szybko wspinał sie po szczeblach kariery, został "prawą ręką" menadzera "na region"  sredniego kraju w europie wschodniej. Jego Szef nie gustował w sprawach przyziemnych (bujał w obłokach), cała administracja i zarządzanie spadło na jego barki. Obowiązki wypełniał "sumiennie", doceniła go za to druga korporacja. Robił to tak dobrze że (konkurencyjna korporacja) uznała ten region za swój a jego Szefa za "niegroznego" dla ich interesów.

Pod koniec lat 70' w zatrudniającej go korporacji nastąpiły zmiany, umarł Prezes na cały swiat, wybrano nowego.  Po miesiącu i nowy prezes korporacji pożegnał sie z tym swiatem.

Jego przełożony który był menadzerem na region w srednim kraju pojechał do centrali by z innymi menadzerami wybrać nowego Prezesa. Pojechał z nim. Do tej pory nikt nie wie jak to się stało, ale stało sie... Jego Szef został wybrany na swiatowego Prezesa korporacji.

Od tej chwili przybyło mu obowiązków, był prawą ręką Prezesa na cały swiat. Mógł prawie wszystko. Doceniła to konkurencyjna korporacja zlecając mu dodatkowe, bardzo odpowiedzialne zadania. Wypełniał je sumiennie, opisał z detalami wszystkie apartamenty które zajmował Prezes, samo opisanie fotela na którym siadał Szef zajeło mu 2 strony maszynopisu. Kolejne kilkanascie o opancerzonym samochodzie w którym poruszał sie CEL.

Centrala konkurencyjnej korporacji doceniała jego działalnosć. Obiecywali mu coraz więcej, i więcej i więcej, aż...

...nastąpiły zmiany w europie wschodniej i w korporacji z którą utrzymywał tajne  kontakty zrobił sie bałagan. Ktos sprzedał  listę tajnych agentow...

Nie wiedział jeszcze o tym gdy Prezes zaprosił go na sniadanie we wtorek. Po sniadaniu usłyszał pytania: "Dlaczego?  Cóż ci uczyniłem, czym zawinili  ci ludzie na których donosiłes? Dlaczego...?

Był zaskoczony, w pierwszej chwili nie wiedział co robic? Uciekać... może zabić? Po sekundzie wiedział już co robic. Padł na kolana, łzy mu pociekły po nalesniku, zaczął cos mamrotać. " Prezesie, jestes mi Ojcem... zmusili mnie, grozili, szantażowali, obiecali, byłem słaby...wybacz mi moj ojcze, błagam, proszę, prezesie...

Prezes przyklęknął przy nim, zapłakał z nim, podniósł go z kolan mówiąc; Wybaczam Ci synu...

Kocham cie ojcze, pomyslał "syn" wychodząc po godzinie z gabinetu Prezesa jednoczesnie wyciągając srodkowy palec u  ręki w stronę dopiero co zamkniętych drzwi...

.

Drogi czytelniku mojego bloga na tym zakonczę tę fikcyjną" opowiesć. Mam nadzieję ze się temu nie dziwisz.

Etykietowanie:

2 komentarze

avatar użytkownika Polon210

1. po aferze "wawelskiej" jakoś się nie dziwię

a managerem Korporacji na Region Przywiślański został TW Cappino- to do czegoś zobowiązuje centralę Regionu

"Ludzie, którzy próbują uczynić ten świat gorszym, nie biorą sobie wolnego dnia"
Bob Marley

avatar użytkownika ironiczny anglosas

2. ...usiąsć i płakać

Co te s......y zrobiły z naszą Ojczyzną. Co zrobiły z ludzmi ...