Historia wyrzuconego Krzyża (Pierwszy)
Obserwując obecne poczynania lewackich bojówek tzn. skoordynowane ataki na Krzyż w wielu miejscach w Polsce, można dojść do jednego wniosku – stosowane przez współczesne lewactwo metody walki z religią nie różnią się niczym od metod stosowanych przez UB-ecję w czasach głębokiej komuny. Podobnie jak w Przemyślu, tak kiedyś w Koninie tzw. „nieznani sprawcy” wycieli Krzyż i wywieźli Go pod osłoną nocy. Jak zakończyła się historia wyrzuconego Krzyża w Koninie? Przeczytajcie poniższy tekst.
Na początku lat sześćdziesiątych ubiegłego wieku, po tzw. odwilży popaździernikowej 1956 r. władze komunistyczne w Koninie zgodziły się by wybudowano kościół w powstającej nowej części miasta. Na placu budowy robotnicy, którzy zamieszkiwali w nowych blokach, postawili krzyż. Niestety, w nocy z 9 na 10 września ten krzyż został potajemnie usunięty przez „nieznanych sprawców” i w asyście milicji przewieziony na cmentarz parafialny w Morzysławiu (dziś parafia św. Wojciecha). Od początku akt ten uznano za wielką profanację a przede wszystkim za atak na wolność ludzi i prawo katolików do własnej świątyni. Biskup Antoni Pawłowski w skierowanej do wiernych Konina 14 września 1963 r. odezwie napisał:
Przed kilku dniami Władze posunęły się do skrajnego nadużycia. Oto w nocy, ukradkiem usunięto z placu Krzyż drewniany postawiony przez miejscowych robotników, jako wyznanie ich wiary, jako podkreślenie kategorycznego żądania, by na tym miejscu stanęła kaplica. Samochodem, pod osłoną milicji przewieziono Krzyż na cmentarz grzebalny. Dla nas wierzących jest w tym czynie znamienne ostrzeżenie. O co chodzi. Mianowicie, chodzi tutaj o pogrzebanie Bożej sprawy, której jesteśmy oddani jako katolicy, o pogrzeb Kościoła jego praw, jego słusznych zasad, przekreślenie wszystkiego, co jest publicznym wyznaniem naszej wiary”.
Bóg jednak na krzywych ścieżkach ludzkiego życia potrafi bardzo prosto pisać historię swojej miłości. To wydarzenie, miast pogrzebać pragnienie ludzi wierzących i marzenia o kościele, jeszcze bardziej zmobilizowało wszystkich. W 1968 r. powstał ośrodek duszpasterski przy zbudowanym z inspiracji ks. Stanisława Piotrowskiego domu mieszkalnym przy ul. Wiśniowej 7, w którym rozpoczęto katechizację dzieci z tej części nowego Konina. Tam, przed kapliczką rozpoczęto odprawianie niedzielnych Mszy świętych. A w niespełna 10 lat po haniebnym wydarzeniu, 2 maja 1973 r., rozpoczęto budowę świątyni. W dniu 12 VIII 1973 r. bp Jan Zaręba, ówczesny Ordynariusz, dokonał wmurowania kamienia węgielnego. Pierwszą pasterkę w dolnej części kościoła odprawił 24 XII 1974 r. biskup pomocniczy Czesław Lewandowski. Samodzielna parafia pod wezwaniem bł. Maksymiliana Kolbego, wyłoniona z terenu par. św. Wojciecha, powstała 15 VI 1977 r., a jej pierwszym proboszczem został budowniczy świątyni, ks. Antoni Łassa. Konsekracji kościoła dokonał bp Jan Zaręba w dniu 17 X 1981 r., w czterdziestolecie męczeństwa i w dziesiątą rocznicę beatyfikacji jego patrona, o. Maksymiliana Kolbe. „My chcemy Boga”, wyśpiewane w ramach zarządzonej przez Biskupa Antoniego ekspiacji po usunięciu Krzyża, przyniosło swoje owoce.
9 października 2009 r. parafia św. Maksymiliana w Koninie przeżywała niecodzienną uroczystość, której źródłem były wydarzenia sprzed ponad 40 lat. Biskup Wiesław Mering przewodniczył uroczystościom przeniesienia tego krzyża z parafii św. Wojciecha do kościoła św. Maksymiliana. Uroczystość zgromadziła wielu mieszkańców Konina oraz duchowieństwo trzech konińskich dekanatów. Liturgia rozpoczęła się od adoracji krzyża, rozważania oraz dziękczynnego te Deum wyśpiewanego Bogu w duchu wdzięczności za wielkie dzieła których dokonał w naszym mieście. W homilii Biskup Wiesław, nawiązując do ostatnich wydarzeń w naszej Ojczyźnie, przypomniał, że Kościół jest powołany do głoszenia prawdy Ewangelii i zawsze, niezależnie od sądowych wyroków, ma prawo jej bronić nazywając dobro – dobrem a zbrodnię – zbrodnią. Zobowiązuje nas do tego Krzyż, na którym Chrystus umarł, aby dać nam życie, krzyż, którego chrześcijanin nie może usuwać ani ze ściany domu, szkoły czy szpitala, ani ze swojego serca. Przed krzyżem Chrystusa uczestnicy Liturgii odnowili przyrzeczenia chrzcielne a na zakończenie Eucharystii, którą wraz z księdzem Biskupem koncelebrowało ośmiu kapłanów, w modlitwie prowadzonej przez proboszcza parafii, ks. prałata Wojciecha Kochańskiego dokonali aktu zawierzenia się Chrystusowi Ukrzyżowanemu i Zmartwychwstałemu siebie samych oraz całej parafii.
Liturgię zakończył śpiew pieśni „My chcemy Boga”. Jak przed laty, w akcie ekspiacji, wzniósł się do nieba glos, by Bóg był obecny wszędzie, by to Jego prawo, prawo miłości rządziło światem i ludzkimi sercami. Ta pieśń zamknęła bolesny ale i piękny zarazem etap historii budowania wiary w nowym Koninie – mieście, które z założenia ówczesnych władz miało być miastem bez Boga i świątyni.
Wg przekazów ustnych rzekomi „nieznani sprawcy” którzy ponad 40 lat temu usunęli krzyż z placu budowy świątyni skończyli marnie i słuch o nich bezpowrotnie zaginął.
Wnioski nasuwają się same- krzyż na wzgórze w Przemyślu wróci, tylko co będzie z „nieznanymi sprawcami”? Boże zmiłuj się nad nimi bo nie wiedzą co czynią.
Źródło: parafia pw. św Maksymiliana Kolbego w Koninie
http://fronda.pl/pierwszy/blog/historia_wyrzuconego_krzyza
- Zaloguj się, by odpowiadać
napisz pierwszy komentarz