Gdy życie zdarło z faceta już maskę

Gdy mu fasada rozpada się z trzaskiem

Gdy zza niej wyjrzy jak małpa z pokrzywy

Pysk zły i obrzydliwy i pryśnie cały blef

O wtedy chociaż się pragniesz powściągać

nie nasobaczyć i nie naurągać

Choć inwektywą żywą nie chcesz chlustać

To same twe usta wykrzykną tobie wbrew:

 

Szuja - naomamiał, natruł i nabujał

Szuja - a wierzyłam przecież mu jak nikt

Szuja - dziecku kazał mówić proszę wuja

Alleluja wesołego zrobił mi i znikł

Szuja - obrzydliwa larwa i szczeżuja

Szuja - do najtępszych pierwotniaków rym

Szuja - bezlitosny kamień i statua

Fałsz i ruja bezustannie powodują nim

Jeremi Przybora