Dzień świrów

avatar użytkownika kokos26

Wtorkowy dzień 7 października minął mi piorunem i był dniem bez telewizji. No może niezupełnie. Po godzinie 20.00 obejrzałem wystąpienie Prezydenta RP w sprawie reformy służby zdrowia, które przyjąłem jako dość oczywiste. Wiadomo, że przed wyborami i słynnej sprawie posłanki Sawickiej Platforma Obywatelska odżegnywała się od prywatyzacji tego sektora. Widać jednak, że coś się zmieniło.

 A referendum? Cóż, jedno z normalnych narzędzi demokratycznych polegające na odwołaniu się do suwerena i tyle. Pokrzątałem się jeszcze trochę po chałupie i najzwyczajniej w świecie poszedłem spać.

Już nazajutrz pierwszą gadającą głowa, która zagościła w moim domu był poseł Mężydło, który stwierdził z całą stanowczością, że reforma służby zdrowia to sprawa zbyt poważną, aby powierzać ją decyzji „zwykłych” – czytaj - niezbyt rozgarniętych obywateli naszego kraju. Wynikało z tego ni mniej ni więcej, że o tak ważkich sprawach powinni decydować ci „niezwykli”, czyli parlamentarzyści swoją mądrą większością. Wprowadziło to trochę bałaganu do mojej zwykłej obywatelskiej głowy. Wynikało, bowiem z tego, co powiedział niezwykły poseł, że obywatele, jeśli już się mają wypowiadać demokratycznie to tylko w sprawach błahych i mniejszej wagi, takich na przykład jak wybór Antoniego Mężydły na posła. No, ale skoro taki wybór to sprawa niepoważna – pomyślałem – to i kompetencje posłów wybranych w ten sposób do reformowania w moim imieniu służby zdrowia są mocno wątpliwe.

 Reasumując. Głupi naród nie może się wypowiadać w sprawach wielkiej wagi, bo od tego są mędrcy wyselekcjonowani przez tych samych głupków. W mojej głowie wraz z upływem dnia zaczął panować coraz większy mętlik. Coraz więcej tych niezwykłych gadających głów wybranych przez nierozgarnięty naród, w tym i mnie, przekonywało, że reforma służby zdrowia to nie jest sprawa na mój tępy łeb.

Tak kompletnie skołowany postanowiłem zajrzeć na salon 24 by przekonać się, co na ten temat myślą blogerzy. Za każdym razem jednak na samym szczycie SG widziałem uśmiechniętego redaktora Leskiego. Próbowałem wchodzić na stronę salonu, co godzinę, dwie i nic, ciągle bez zmian. Awaria jak nic, pomyślałem. To zupełne zagubienie zawdzięczałem chyba porannej wizycie posła Mężydły w moim domu, gdyż wstyd przyznać, dopiero wieczorem zorientowałem się, że z salonem24 jest wszystko ok., choć Leski dalej uśmiecha się do mnie z monitora. Sprawdziłem dokładnie i doszedłem do odkrycia, że choć Pan Krzysztof ciągle uśmiechnięty i ten sam, to jednak tytuły nad jego głową się ciągle zmieniały.

Ten ciąg zdarzeń spowodował, że zacząłem tracić wiarę w to, że otaczającą mnie rzeczywistość postrzegam w sposób prawidłowy i normalny. I tu muszę zwrócić się do szanownych blogerów o szczerą diagnozę na temat tego, czy to ze mną jest coś nie tak, czy może wydarzenia stają się tak mało realne, ze zaczynam mieć wątpliwości czy to, co mnie otacza to jawa czy sen?

Do zadania tego pytania skłonił mnie wczorajszy „Magazyn 24 godziny” w TVN24.

Otóż wśród gadających tam głów, nagle ni stąd ni zowąd, oprócz głowy redaktora Rymanowskiego ujrzałem jednocześnie dwie głowy posła Janusza Palikota. Kiedy jedna z szyją ozdobioną różowym krawatem wymieniała myśli i spostrzeżenia z głową redaktora prowadzącego, druga spoczywała na półmisku zwrócona różowymi jak ów krawat ustami w moja stronę. Po kilkunastu minutach straciłem całkowicie orientację czy na pytania głowy Rymanowskiego odpowiada Palikot górny czy ten dolny z półmiska.

Czekam z niecierpliwością na głosy salonowiczów czy to była jawa czy sen.

A tak na marginesie to chwała Platformie Obywatelskiej za odsunięcie od władzy formacji, która psuła język debaty publicznej i wprowadzała język nienawiści, tak raniący wrażliwe serca autorytetów i dziennikarskiego kwiatu.

Chwała też za to, że istnieje taki bezgranicznie spontaniczny poseł Palikot, który jakimś niewytłumaczalnym sposobem w czasie swoich nieprzemyślanych i nieprzygotowanych wystąpień zawsze i zupełnie przypadkowo dysponuje gadżetami w postaci sztucznych członków, pistoletów, zniczy nagrobkowych i świńskich łbów.

5 komentarzy

avatar użytkownika Rzepka

1. Dzień bez...

świrów? To raczej niemożliwe ;) Pozdrawiam
avatar użytkownika basket

2. Słupki..

-" Kiedyś, słynny pan Kazimierz Górski, powiedział o swoim zawodniku, który wygadywał głupstwa - podobne do głupstw pana posła Palikota - "niech się pan nie przejmuje, on się kiedyś uderzył głową o słupek na treningu" - mówił Listkiewicz. - Myślę, że na wuefie w szkole, do której chodził pan poseł Palikot, takie zdarzenie musiało nastąpić i to uderzenie głową w słupek przypomina o sobie od czasu do czasu - ocenił". Problem jest poważniejszy. Oni wszyscy kopia "gałę". Co tydzień. Zderzenia musieli mieć Donek,Niesioł,Nowak i cała ekipa. Słychać i widać niemal w każdej wypowiedzi. Przy okazji -w nawiązaniu do zupełnie szokujących chamstw Tuska i jego wybranków w stosunku do Prezydenta - czy nie narodził się nam miękka wersja krzyżówki Adolfa z Benito....

basket

avatar użytkownika Franek

3. Rzepko

DOSKONAŁE !!!!!
avatar użytkownika Errata

4. Kokos26

 

Palikot na wczasach

Errata

avatar użytkownika Errata

5. Kokos26

Ponizej zdjecie malego urbana

Prawda,ze do Palikota podobny?!

 

Errata