Brak opieki lekarskiej i głodzenie więźnia - publikujemy korespondencję - listy do władz

avatar użytkownika Redakcja BM24

 Grażyna Romanowa i Dorota Kuciej                 14.08.2010






                                                        Prokurator Generalny

                                                        Pan Andrzej Seremet

 

Dotyczy więźnia Jacka Wacha syna Tadeusza -  Zakład Karny Barczewo,

 

Poniżej załączam pisma przesłane do różnych instytucji państwowych i osób, które zdawałoby się, powinny zająć się tą sprawą natychmiast. Niestety jak dotąd, ani nie otrzymyłyśmy odpowiedzi, ani też sytuacja brata się nie zmieniła – głoduje, ponieważ jego wycieńczony i wyniszczony organizm nie toleruje diety więziennej, przeznaczonej dla relatywnie zdrowych ludzi, jak również dalej nie jest leczony i nie podjęto żadnych kroków, aby obniżyć poziom bilirubiny w organiźmie. Dalej też podawany jest mu Metizol na obniżenie poziomu  hormonów tarczycy, który jest prawdopodobnie przyczyną żółtaczki.

Głodzenie człowieka i nie udzialanie mu adekwatnej opieki lekarskiej w Europie w XXI wieku !

Zadamy natychmiastowej interwencji. Brak troski o zdrowie więźniów to norma. PRL jest od 21 lat przeszłością i dalsze utrzymywanie populistycznych pereelowskich przekonań w działaniach Służb Więziennych, że takim nic się nie należy jest naruszaniem prawa, tak krajowego jak i międzynarodowego. Akceptowanie takego stanu przez Ministerstwo Sprawiedliwości i kierownictwo Służb Więziennych jest oburzające  i skandaliczne.

Grażyna Romanowa i Dorota Kuciej

 

                                                                   

9.08.                                                                           9.08.2010

                                                                  

                                                                    Szanowny Pan

                                                                    Dyrektor Generalny Służby Więziennej

                                                                    Płk Kajetan Dubiel

Dotyczy: więźnia Jacka Wacha s. Tadeusza – Zakład Karny w Barczewie

Zwracamy się z uprzejmą prośbą o bezzwłoczne zapewnienie adekwatnej i właściwej opieki lekarskiej naszemu bratu Jackowi Wachowi.

Nasz brat Jacek Wach został skazany na karę dożywotniego więzienia za morderstwo, którego nie było. To brzmi jak makabryczny surrealistyczny żart, niestety dla naszej rodziny i naszego brata jest to od 10 lat tragiczna rzeczywistość.

Sprawa ta wzięła swój  początek 24.08.1999r, kiedy nad jez.Pluszne znaleziono głowę ludzką.  Sledztwo  prowadził prokurator Piotr Jasiński. Po przeszukaniu jeziora w tydzień później, wyłowiono z jeziora kilka plastikowych worków, w których znajdowały się dwie dłonie i dwa podudzia. Już w pierwszych kilku tygodniach śledztwa prokurator Jasiński z Prokuratury Rejonowej w Olsztynie przyjął hipotezę, iż szczątki te należą do zaginionego w kwietniu 1999r w Suwałkach Tomasza S. Jej podstawę stanowiły następujące  przesłanki:

1.            Tomasz S. zaginął

2.             Jacek Wach i inni oskarżeni w tej sprawie znali Tomasza S. i mieli powody, aby nie darzyć go zbytnią sympatią. Tomasz S.  miał  przelotny romans z byłą żoną Jacka Wacha, a przede wszystkim był  podejrzany o podłożenie ładunku wybuchowego w domu  oskarżonego Krzysztofa A.   w 1997r w Suwałkach. Wybuch ładunku pozbawił A. nogi.

3.            W  miejscowości Pluski, w okolicy gdzie znaleziono zwłoki NN, mieszkał kolega Jacka Wacha, Wiesław S.  Jacek Wach odwiedzał Wiesława S.

O ile początkowa teza organów ścigania, iż są to szczątki Tomasza S. była logiczna i uzasadniona powyższymi przesłankami, już na początku śledztwa wiadome było organom ścigania, iż znalezione zwłoki nie należą do Tomasza S. Wskazują na to dokumenty śledztwa – wyniki oględzin i autopsji, badania antropologiczne i badania DNA.  Wszelkie wątpliwości definitywnie rozwiało odkrycie postrzału w żuchwę po maceracji czaszki NN. Był to stary zabliźniony postrzał – co wynika z protokołów oględzin i autopsji. Prokurator przepytał rodzinę i znajomych Tomasza S. i dowiedział się, iż T.S nie był nigdy w przeszłości postrzelony. Z nie wiadomych przyczyn prokuratura fałszując dowody, uznała, iż są to szczątki Tomasza S. Fałszywa identyfikacja szczątków usprawiedliwiała dalsze prowadzenie śledztwa, już w sprawie domniemanego zabójstwa Tomasza S.

Pragnę również dodać, iż w aktach sprawy jest notatka służbowa prokuratora Tomasza Kamińskiego do funkcjonariusza Policji Mickiewicza polecającą znalezienie grobu Tomasza S. W środowisku przestępczym w Suwałkach były pogłoski, że prokurator T.Kamiński chce ekshumować szczątki, uznane za szczątki T.S. Powyższa notatka wskazuje, iż tak istotnie było. W krótkim czasie po sporządzeniu tej notatki  Tomasz Kamiński został odsunięty od śledztwa. Czyżby dlatego, iż powziął podejrzenia co do ustaleń  identyfikacyjnych znalezionych szczątków, przez Prokuratora Piotra Jasińskiego?  Te fakty, również wymacniają moje zarzuty co do uczciwości i etyki zawodowej Prokuratora Piotra Jasińskiego, te fakty również wymagają wyjaśnienia.

Zebrane dowody w  całości poszlakowe opierały się głównie na zasłyszanych plotkach i  pomówieniach, były podstawą aktu oskarżenia. Akt oskarżenia, a później ustalenia sądów I i II instancji bardzo lakonicznie określiły lub nie określały wogóle:  kiedy i gdzie dokokonanano domniemanego morderstwa, jak ono miało przebiegać,  jakiej broni użyto i jaka była rola poszczególnych domniemanych morderców.  W częściowo uznanej kasacji  Sąd Najwyższy, bardzo krytycznie odniósł się do ustaleń sądu meriti i kontroli apelacyjnej.

Głównymi świadkami oskarżenia byli: ojczym Wiesława S. z Plusk, Jerzy B i jeden z podejrzanych Jarosław R.

Jerzy B. Zeznał, że słyszał dwa strzały w lesie „od kwietnia do czerwca”, a tego dnia, kiedy słyszał strzały Wiesław S. i Romuald W. poszli z piłą do lasu. Wg oskarżyciela i ustaleń sądów, tego dnia zastrzelono Tomasza S. dwoma strzałami – jeden z tych śmiertelnych postrzałów, to opisany przez biegłych zagojony postrzał w żuchwę. Widziany w dniu domniemanego zabójstwa przez Jerzego B., Romuald W. nie był nigdy oskarżony w związku z domniemanym zabójstwem. Co więcej ani podczas śledztwa, ani podczas rozprawy nie zapytano go co robił w lesie podczas domniemanego zabójstwa.

Natomiast oskarżeni o bezpośredni udział w domniemanym  zabójstwie byli obok Wieława S. – niewidziani w tym dniu przez świadka Jerzego B.,  Jacek Wach i Damian D. 

Jerzy B. rozpoznał też reklamówkę w której znaleziono część zwłok i stwierdził, że takie reklamówki miał pasierb. Widział też jak na jego posesję nierozpoznani mężczyźni pzywieźli metalowe pręty. Te pręty to wg prokuratora i ustaleń sądów,  zamówiona i pospawana klatka, którą oskarżeni mieli użyć do przetrzymywania Tomasza S. Ani prokuratura, ani sądy nie wyjaśniły i nie ustaliły jak ta zespawana klatka w zależności od potrzeb zamieniała się z pospawanych ścianek klatki w pręty metalowe. W Suwałkach na zamówienie Krzysztofa A. zespawano klatkę dla psa, po czym w czasie domniemanego transportu z Suwałk do Plusk, na posesję Wiesława S. klatka ta „zamieniła się” w pręty metalowe, by w lesie ( miejscu zarzucanego przetrzymywania) „zamienić się” w zespawaną klatkę. Następne przeobrażenie zespawanej klatki w pręty, miało miejsce wg ustaleń prokuratury i sądów, przy zarzucanym „usuwaniu śladów” domniemanej zbrodni po odnalezieniu szczątków. Oskarżeni „zapomnieli” o 8 prętach, a znalazł te pręty świadek Jerzy B. półtora roku po domniemanej zbrodni. Wykonawca klatki wprawdzie nie wspomniał słowem w swoich kilkakrotnych zeznaniach o dodaniu 8 prętów jako części zapasowych klatki, wg ustaleń sądów były te pręty zapasowymi częściami klatki, w której miano przetrzymywać Tomasza S.

Zeznania Jarosława R., podejrzanego  i zatrzymanego w tej sprawie, były podstawą głównych ustaleń sądu meriti, co do sprawstwa i winy w domniemanym morderstwie. Jarosław R. zeznał w czasie śledztwa, iż podsłuchał rozmowę Jacka Wacha z Krzysztofem A. Rozmowa ta miała się odbyć w garażu domu Krzysztofa A. 2-3 dni po zaginięciu Tomasza S., a Jarosław R. był w czasie tej rozmowy w siłowni. Pomieszczenia te oddziela nie tylko klatka schodowa szerokości ponad 2 metrów, ale również znajdują się one na różnych poziomach. Relacjonując rzekomo podsłuchaną rozmowę Jarosław R. stwierdził, iż dowiedział się z niej

·                     Tomasz S. nie żyje, a zamordował go Jacek Wach „bo cóż miał zrobić, spał z jego żoną. Następnego dnia zeznał, że Tomasza S. zabił Wiesław S. „bo przeholował”. Tak prokuratura, jak i sądy nie rozstrzygnęły tej rozbieżności i uznano, że obydwaj są mordercami.

·                     Tomasz S. był przetrzymywany w klatce

·                     Tomasz S. był przetrzymywany w okolicy miejsca zamieszkania Wiesława S. czyli Plusk

·                     Tomasz S napisał oświadczenie, w którym przyznał się do podłożenia bomby

Pomimo, iż Jarosław R. miał rzekomo podsłuchać tę rozmowę 2-3 dni po zaginięciu Tomasza S., sąd meriti ustalił na podstawie tych zeznań i zeznań Jerzego B., że domniemaną ofiarę przetrzymywano 6-8 tygodni w nieustalonym miejscu w okolicy Plusk, torturowano i po 6-8 tygodniach zamordowano.

Miejsca przetrzymywania CBS nie odnalazło, ponieważ (wg ustaleń sądu meriti) Jacek Wach usunął ślady, a „chęć” usunięcia przez Jacka Wacha tych śladów jest dowodem, iż brał bezpośredni udział w domniemanym zabójstwie. Sąd meriti nie rozważył jak to usuwanie śladów przebiegało i nie wziął pod uwagę, iż usunięcie śladów przetrzymywania człowieka w klatce o powierzchni mniejszej niż 2 m kwadratowe przez 6-8 tygodni jest praktycznie niemożliwe.

Przez  ca. 4  do 8 tygodni  przetrzymywany człowiek wyeliminowałby  ca. od  80 l moczu i  ca. 30 kg kału do 160 l moczu i 60 kg kału. Pozostałyby też ślady domniemanego zabójstwa i rozkawałkowania szczątków.  Krew, podobnie jak ludzkie ekstrementy, przyciągnęłyby  setki tysiący much i innych nekrofagicznych insektów, które przez długie miesiące żerowałyby i rozmnażałyby się w takim miejscu.   Osoby torturujące, noszące  jedzenie etc Tomaszowi S. musiały też dojść  do miejsca, gdzie stała klatka.

Codzienne wizyty obcych w lesie, przebywanie tych ludzi w Pluskach czy okolicy ( gdzieś musieli się zatrzymywać), fetor i charakterystyczny hałas  much i innych insektów nie mogły pozostać niezauważone, zwłaszcza, że wg ustaleń sądu meriti, usuwano ślady na początku września. Przecież to był okres późno-wiosenny i wakacyjny, a w Pluskach  i w okolicach jest setki domów letniskowych i tysiące letników i miejscowych. Ponadto nadleśnictwo wiosną 1999r klasyfikowało drzewa do wycinki, a roku 1999 lasy w okolicy Plusk graniczyły z zamkniętymi terenami wypoczynkowymi Rady Ministrów – Łańsk i okolice były patrolowane przez ochronę rządową.

Nawet gdybyśmy przyjęli tezę, iż uwadze wymienionych powyżej umknęły opisane powyżej działania domniemanych morderców, pozostaje pytanie jak zatarto ślady? Aby  przyjąć tę tezę sądu meriti za prawdziwą, musielibyśmy przyjąć, iż usunieto z tego miejsca przynajmniej częściowo, 80 l do 160 l moczu 30 do 60 kg kału, 2,5 – 3 litrów krwi -  wraz z podściółką i ziemią, w którą wsiąkły a także owadami i ich larwami. Trudno sobie wyobrazić jak praktycznie zostało to wykonane. A jeżeli nawet byłoby to możliwe, to gdzie ukryto te usunięte „ślady” i jak. Czy wynoszono je w workach, bo w odludne i tak dobrze ukryte miejsce nie możnaby było podjechać samochodem. Po tym „usunięciu”, trzeba byłoby też ukryć ślady „usuwania”!  a więc np. dół , który pozostałby po usuwaniu śladów trzebaby było wypełnić  - czym? Nawet gdyby te ślady zatarto w ten sposób, to dalej to miejsce można byłoby odnaleźć, ponieważ nie byłoby podściółki i roślinności a zregenerowanie takiego miejsca nawet po usunięciu extrementów etc,  wymagałoby kilku lat.

 

Prokuratura i sąd meriti nie przedstawiły jednego świadka powyższych działań domniemanych morderców.

Natomiast wg ustaleń sądu meriti dowodem, iż Tomasz S. był przetrzymywany i zamordowany w okolicach Plusk były zeznania funkcjonariusza policji połaczone w logiczną całość z faktem z zeznań Jerzego B. 12.09.1999r. Funkcjonariusz podsłuchał rozmowę Krtysztofa A. z Romualdem W., z której wynikało, iż Wiesław S. prosi o uregulowanie jakichś rozliczeń finansowych z Jackiem Wachem i pieniądze ma mu przekazać Krzysztof A.

Jerzy B. zeznał, iż 15.08.1999r. podczas interwencji pogotowia z Olsztyna, widział u pasierba Wiesława S. „dużą ilość pieniędzy”.

Wg ustaleń sądu meriti „duża ilość pieniędzy” widziana przez Jerzego B. 15 sierpnia 1999r to są pieniądze, które otrzymał Wiesław S. od Krzysztofa A. jak w rozmowie podsłuchanej przez funkcjonariusza. Umknęło uwadze sądu, iż o ewentualnym wypłaceniu jakichć pieniędzy rozmawiał Krzysztof A. z Romualdem W. 27 dni później ! Wg dalszych ustaleń sądu meriti ta podróżująca w przeszłość „duża ilość pieniędzy” była opłatą „za udostępnienie miejsca przetrzymywania Tomasza S.”

Sąd Apelacyjny podtrzymał wyrok sądu meriti.

Sąd Najwyższy uznał częściowo kasację, w której bardzo krytycznie odniósł się do ustaleń sądu meriti i jakości kontroli apelacyjnej.

„... Błędna ocena eksperymentu procesowego stanowi rażące naruszenie art.211 Kpk w zw. z art. 7 Kpk, które mogło mieć istotny wpływ na treść wyroku, gdyż dowód z omawianych wyjaśnień Jarosława R. został oceniony przez Sądy I i II instancji jako w pełni wiarygodny i stanowił podstawę ustaleń faktycznych w zakresie odpowiedzialności...Jacka Wacha...Z protokołu eksperymentu w sposób oczywisty wynika, iż Jarosław R. nie mógł słyszeć rozmowy...prowadzonej przez Krzysztofa A. z Jackiem Wachem...”

Ponadto Sąd Najwyższy uznał, iż:

“...Trafny jest również zarzut rażącej obrazy art. 457 &  3 kpk. Apelacje...kwestionowały wiarygodność dowodów obwiniających skazanych, w tym głownie podstawowego z wyjaśnień Jarosława R. ..Sąd Apelacyjny wbrew wywodom apelacji uznał te wyjaśnienia za w pełni wiarygodne...stwierdzając, że o winie Jacka Wacha świadczą głównie zeznania Jarosława R. Przedstawiony fragment uzasadnienia dowodzi powierzchownej kontroli apelacyjnej i to nie tylko z uwagi na błędną ocenę eksperymentu …

Sąd Najwyższy swoim wyrokiem, podważył wszystkie dowody z zeznań głównych świadków co do sprawstwa i winy, przeprowadzonych przez sąd meriti i jak zacytowałam powyżej bardzo krytycznie odniósł się do jakości ustaleń sądu meriti i kontroli apelacyjnej !

Ponowna kasacja powielająca te same zarzuty, ponieważ Sąd Apelacyjny  nie zrealizował nawet jednego ze wskazań Sądu Najwyższego jak obliguje art. 443 § 2 k.p.k.  została uznana przez  Sąd Najwyższy za oczywiście bezzasadną.

Brat od 10 lat przebywa najpierw w aresztach, po wyroku głównie w ZK w Kamińsku. Brat od ponad 20 lat nie używa żadnych używek – alkoholu, narkotyków, nie pali, unika nawet proszków od bólu głowy. Dba o swoje zdrowie i kondycję, zawsze regularnie ćwiczył, jest wegetarianinem. Był zdrowy jak ryba.

Wiosną tego roku przewieziony został do AS w Suwałkach. W AS w Suwałkach zaczęły się kłopoty ze zdrowiem. Najpierw  brat miał palpitacje serca, nadmierne pocenie i ogólne osłabienie do tego stopnia, że brat miał trudności z jakimkolwiek wysiłkiem fizycznym i trudności sprawiało mu nawet przejście wzdłuż celi. Trwało to kilka tygodni i skargi brata ignorowano. Po wizycie u lekarza i badaniach zdiagnozowano nadczynność tarczycy i rozpoczęto leczenie. Wydawało się, że wszystko wróciło do normy.

Sytuacja zmieniła się w ciągu ostatnich kilku tygodni. Zaczęło się od niewinnej niestrawności, która powoli eskalowała się, objawiała się biegunką, mdłościami, utratą wagi i ogólnym bardzo złym samopoczuciem. Prośby o widzenie się z lekarzem były ignorowane. W końcu jakieś 2-3 tygodnie temu brat zaczął mieć ewidentne objawy żółtaczki, czyli żółte oczy i żółta skórę. Te widoczne objawy choroby i prośby o wizytę u lekarza  były ignorowane przez następny tydzień. W końcu brat zobaczył się z lekarzem i zrobiono mu badania krwi i stwierdzono żółtaczkę.

Ponieważ z oczywistych przyczyn kontakty telefoniczne są ograniczone czasowo i sporadyczne, jesteśmy zaalarmowane jego stanem psychicznym i fizycznym.  Około półtora tygodnia temu przewieziono brata do Zakładu Karnego w Barczewie.

6.08 zadzwoniła kuzynka, do której zadzwonił brat z prośbą o kontak z nami i przekazał, że czuje się dalej coraz gorzej, prosi o pomoc. Z kolei 7.08  otrzymałyśmy alarmujący telefon od matki osadzonego w Barczewie więźnia, który zna brata i widział go przelotnie i przekazał matce na widzeniu, że brat wygląda tragicznie i był wstrząśnięty jego wyglądem. Zadzwoniłyśmy do ZK w Barczewie, niestety telefon służby zdrowia nie odpowiada. Po dodzwonieniu się do dowódcy zmiany dowiedziałyśmy się, że żadnych informacji nie otrzymamy, a na nasze żądanie sprawdzenia stanu zdrowia brata i ewentualną interwencję, powiedziano nam, że żądać możemy, ale od poniedziałku do piątku w godzinach od 8.00 do 16.00.

Wczoraj otrzymałyśmy telefon od brata, który nas nieco uspokoił. Z informacji jakie przekazał nam brat wynika, że jest podejrzewany o wywołanie tej choroby przez zażycie(?) jakichś środków chemicznych.

Równocześnie poza podawaniem leku na ochronę wątroby i podawaniu soli fizjologicznych, nie podjęto żadnych kroków, aby obniżyć alarmująco wysoki poziom bilirubiny. Zważywszy, że żółtaczka może prowadzić do trwałego uszkodzenia wątroby, marskości i zgonu, powinny być podjęte kroki i podanie bratu leków, aby obniżyć poziom bilirubiny, zamiast przeprowadzanie niczym uzasadnionych badań toksykologicznych w poszukiwaniu środka „samouszkodzenia”. Podejrzenia o  „samouszkodzenie”, są niczym niepopartą teorią, zważywszy, że brat wielokrotnie odsiadywał wyroki i nigdy nie należał do subkultury „samouszkadzających”, nie miał nigdy takiego incydentu,  nie ma nawet jednego tatuażu. Zawsze dbał o swoje zdrowie i kondycję fizyczną i psychiczną.

 Bratu naszemu Jackowi  Wachowi  powinna być udzielona natychmiastowa, właściwa i skuteczna pomoc medyczna.

Uprzejmie prosimy Pana Pułkownika o natychmiastową interwencję w tej sprawie.

Z poważaniem Dorota Kuciej i Grażyna Romanowa

                                                                     

                                                                                    9.08.2010

 

                                                                    Szanowny Pan

                                                                    Dyrektor Generalny Służby Więziennej

                                                                    Płk Kajetan Dubiel

 

Dotyczy: więźnia Jacka Wacha s. Tadeusza – Zakład Karny w Barczewie

Zwracamy się ponownie z uprzejmą prośbą o bezzwłoczne zapewnienie adekwatnej i właściwej opieki lekarskiej naszemu bratu Jackowi Wachowi.

W dniu dzisiejszym przesłałyśmy do Pana Pułkownika prośbę w sprawie brata.

Do tej prośby, chciałabyśmy dodać kilka nowych faktów. Po konsultacji z dwoma lekarzami i przeszukaniu informacji na Internecie dowiedziełyśmy się, iż:

1.            Metizol podawany bratu na nadczynność tarczycy, powoduje skutki uboczne w postaci żółtaczki   http://www.doz.pl/leki/p1464-Metizol  

Możliwe skutki uboczne: Zaburzenia smaku, ból i zawroty głowy, nudności i wymioty, bóle w nadbrzuszu, nadmierna utrata włosów, przebarwienia skóry, osłabienie siły mięśniowej, powiększenie ślinianek oraz węzłów chłonnych. Rzadko zmiany obrazu krwi, zapalenie wątroby z żółtaczką, zaburzenia czynności nerek, toczeń rumieniowaty, zapalenie nerwów obwodowych.   Lek stosowany zgodnie z zaleceniami nie wpływa na sprawność psychomotoryczną, zdolność prowadzenia pojazdów oraz obsługę maszyn.

          http://www.ilekarze.pl/leki/M/metizol/

Inne możliwe skutki uboczne:

Obrzęki, żółtaczkę.

Wygląda na to, że przyczyna śółtaczki jest oczywiasta.

2.           Zółtaczka powinna być leczona! jest chorobą bardzo poważną, bowiem może doprowadzić do poważnego i nieodwracalnego uszkodzenia tkanek wątroby, może doprowadzać do wielu innych powikłań (np. ostrego zapalenia trzustki). Konieczne jest systematyczne leczenie farmakologiczne  jak płukanki glukozowe i i podawanie cholestyraminy !

3.           Ponadto niezbędne jest leczenie dietetyczne, które w warunkach więziennych jest niezwykle ograniczone. W związku z tym zwracan się do Pana Pułkownika o zezwolenie na dostarczanie bratu paczek żywnościowych  raz na tydzień, aby przynajmniej zapewnić mu minimum. Dieta, którą obecnie ma brat niestety nie jest prawidłowa, brat wymiotuje i jest zwyczajnie wygłodzony. Nie może też kupić odpowiedniej żywności w kantynie, ponieważ nie takie są funkcje kantyny na terenie zakładu.

Bratu naszemu Jackowi  Wachowi  powinna być udzielona natychmiastowa, właściwa i skuteczna pomoc medyczna.

Uprzejmie prosimy Pana Pułkownika o natychmiastową interwencję w tej sprawie i decyzję w sprawie paczek żywnościowych.

Z poważaniem Dorota Kuciej i Grażyna Romanowa

 

 

                                                                     13.08.2010

 

                                                                   

                                                                    Szanowni Panowie

                                                                    Dyrektor Generalny Służby Więziennej

                                                                                      Płk Kajetan Dubiel,

                                                                     Dyrektor Okręgowy Służby Więziennej 

                                                                     W Olsztynie

                                                                     Płk mgr Andrzej Bartkiewicz,

                                                                     Dyrektor Zakładu Karnego 

                                                                    w Barczewie

                                                                    Ppłk Krzysztof Strzyżewski

 

Dotyczy: więźnia Jacka Wacha s. Tadeusza – Zakład Karny w Barczewie

Zwracamy się o bezzwłoczne zapewnienie adekwatnej i właściwej opieki lekarskiej naszemu bratu Jackowi Wachowi.

Informowałyśmy o tragicznym stanie brata w dwóch pismach wysłanych pocztą elektroniczną 9.08.2010 z prośbą o natychmiastową pomoc. Dzisiaj jest wieczór 13.08 i sytuacja jest nie lepsza a gorsza.

Czy to oznacza, że Panowie umyli ręce i zgadzają się na to, aby więzień, za którego zdrowie jesteście Panowie odpowiedzialni, powoli zagłodził się na śmierć, ponieważ jego organizmm wyniszczony nie leczoną żółtaczką,  nie toleruje diety jaką dostaje czy alternarywnie powikłania i uszkodzenia innych organów wewnętrznych czy samej wątroby doprowadzą do śmierci !

Takie działania stoją w oburzającej i rażącej sprzeczności z przepisami prawa  - KKW, a te obowiązują wszystkich pracowników Służby Więziennej.

1)           Art. 102 § 1.  Skazany ma prawo w szczególności do: odpowiedniego ze względu na zachowanie zdrowia wyżywienia, odzieży, warunków bytowych, pomieszczeń oraz opieki lekarskiej i sanitarnej,

2)          Art. 115 § 1. [Opieka medyczna] Skazanemu zapewnia sie bezpłatne swiadczenia zdrowotne, leki i artykuły sanitarne.

3)           Art 115 § 4. Swiadczenia zdrowotne udzielane sa skazanemu przede wszystkim przez zakłady opieki zdrowotnej dla osób pozbawionych wolnosci.

4)           Art 115 § 5. Pozawiezienne zakłady opieki zdrowotnej współdziałaja ze słuba zdrowia w zakładach karnych w zapewnieniu skazanym swiadczen zdrowotnych, gdy konieczne jest w szczególnosci:

·                     natychmiastowe udzielenie swiadczeń zdrowotnych ze względu na zagrożenie życia lub zdrowia skazanego,

·                     przeprowadzenie specjalistycznych badań, leczenia lub rehabilitacji skazanego,

Polska jest sygnatariuszem  KONWENCJI O OCHRONIE PRAW CZŁOWIEKA I PODSTAWOWYCH WOLNOŚCI. Art. 3 Konwencji stanowi, iż nikt nie może być poddany torturom ani nieludzkiemu lub poniżającemu traktowaniu albo karaniu. Pozbawienie brata de facto pożywienia i pomocy lekarskiej jest nieludzkim i poniżającym traktowaniem.

Pragniemy też podkreślić, że sytuacja ta trwa SZESC TYGODNI. Najpierw brat otrzymywał beztrosko bez kontroli ew. skutków ubocznych, końskie dawki leków na nadczynność tarczycy, a prośby o podanie leków ochronnych dla wątroby i nerek były wyśmiewane i ignorowane. Kiedy już ewidentne było, że ma żółtaczkę, prosił następny tydzień, aby zobaczyć lekarza. Od prawie 6 tygodni wiadomo, że jest to żółtaczka i Zarząd Więziennictwa nie ruszył palcem, aby brata leczyć i zapewnić mu dietę. 

Co więcej oburzająca była beztroska Służ Więziennych, które nie odizolowały i nie poddały odpowiednim badaniom brata przy pierwszych objawach zażółcenia skóry i oczu. Przecież mogła to być żółtaczka zakaźna i ta beztroska narażała zdrowie dzięsiątków innych więźniów, z którymi brat miał kontakt.

Takie oburzające i tragiczne dla więźnia działania nie powinny mieć miejsca w środku Eruropy XXIw.

Bratu naszemu Jackowi  Wachowi  powinna być udzielona natychmiastowa, właściwa i skuteczna pomoc medyczna. Odpowiedzialność za jego stan ponoszą w całości organy państwa polskiego

Grażyna Romanowa i Dorota Kuciej

Adresy email  gdzie m. in wysłane  zostały te prośby:

bdg@sw.gov.pl, bsz@sw.gov.pl, skargi@ms.gov.pl, leszek@aleksandrzak.pl, marek.biernacki@sejm.pl, bpspis@o2.pl, mariusz@mariuszkaminski.com, grzegorz.karpinski@sejm.pl, pawel.olszewski@sejm.pl, amnesty@amnesty.org.pl, , M.Ejchart@prawaczlowieka.pl, czeslaw@ryszka.com,

Brak reakcji

 

14.08.2010

 

Sekretariat Konferencji Episkopatu Polski


Archidiecezja Warmińska

 Arcybiskup Metropolita  Wojciech ZIEMBA

 ks. kan. mgr lic. Marek Paszkowski

Parafia Świętej Anny  Barczewo, kapelan więzienny ZK w Barczewie

 

Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus,

Zwracamy się z prośbą o pomoc i interwencję w sprawie naszego brata Jacka Wacha, przebywającego obecnie w Szpitalu(?) Zakładu Karnego w Barczewie.

Brat ma ciężką żółtaczkę mechaniczną od około 6 tygodni spowodowaną najprawdopodobniej niewłaściwą terapią lekami na nadczynność tarczycy. Od około 4 tygodni praktycznie głoduje, ponieważ nie może jeść więziennego jedzenia, wymituje i ma biegunkę. Nie tylko Służby Więzienne nie zapewniają mu diety, niezbędnej przy żółtaczce, ale również nie odniosły sią do naszej inicjatywy dostarczaniu w tygodniowych paczkach odpowiedniego pożywienia. Do tego brat nie otrzymuje żadnej pomocy medycznej, aby  obniżyć poziom bilirubiny.

Głodzenie i brak jakiejkolwiek terapii w XXI w w środku Europy!

Błagamy o interwencję! Poniżej zalączamy prośby wysłane i jak dotąd zignorowane.

W Bogu nasza nadzieja.

Etykietowanie:

24 komentarzy

avatar użytkownika Rebeliantka

1. Czy już coś wiadomo?

Z tego co wiem o tej sprawie, może być tak, że nieuratowanie Jacka Wacha byłoby na rękę prokuraturze.

Jeśli Wach został fałszywie skazany na dożywocie na skutek przedstawienia fałszywych dowodów przez prokuratora Jasińskiego (to ten sam, co mataczył w sprawie Olewnika), to wymiar sprawiedliwości ma interes w tym, by się pozbyć ważnego świadka Wacha.

Czy w tym Ministerstwie Sprawiedliwości totalnie nie wywiązują się ze swoich obowiązków?

Rebeliantka

avatar użytkownika Rebeliantka

2. Do sióstr Jacka Wacha

Niech Bóg ma Was w opiece.

Rebeliantka

avatar użytkownika Joanna K.

3. Rebeliantko, zgadzam się z Tobą, zgon więźnia zamknie na zawsze

możliwość jego zwolnienia ale nie zamknie sprawy.
Prokurator Jasiński wpadnie kiedyś, bądź spokojna. Przecież kiedyś to całe sk...syństwo w polskim wymiarze sprawiedliwości musi mieć koniec.

Są w życiu rzeczy ważniejsze, niż samo życie.

                              /-/ J.Piłsudski

avatar użytkownika circ

4. Macie adresy meilowe tych oprawców i urzędniczych darmozjadów?

Powinni być natychmiast zwolnieni z pracy bez prawa do emerytur.
Jak piszecie listy podawajcie odnośniki do tych stron.
Kto jest szefem więzienia w Barczewie? kto jest jego zwierzchnikiem?

http://www.slady.ipn.gov.pl/portal/sz/754/6816/Centralne_Wiezienie_Karne...

Zakład Karny w Barczewie współpracuje w sposób formalny z następującymi organizacjami:

* Samorządem lokalnym miast Barczewo i Jeziorany
* Stowarzyszeniem Inicjatyw Obywatelskich w Barczewie
* Miejskim Ośrodkiem Sportu, Kultury i Turystyki w Barczewie
* Urzędem Marszałkowskim Województwa Warmińsko - Mazurskiego
* Stowarzyszenie "Monar" oddział w Olsztynie
* Fundacją im. Stefana Batorego
* kościołami i związkami wyznaniowymi

Ostatnio zmieniony przez circ o pon., 16/08/2010 - 13:05.
avatar użytkownika Maryla

5. @circ

wszystko jest w opublikowanej korespondencji

Adresy email gdzie m. in wysłane zostały te prośby:

bdg@sw.gov.pl, bsz@sw.gov.pl, skargi@ms.gov.pl, leszek@aleksandrzak.pl, marek.biernacki@sejm.pl, bpspis@o2.pl, mariusz@mariuszkaminski.com, grzegorz.karpinski@sejm.pl, pawel.olszewski@sejm.pl, amnesty@amnesty.org.pl, , M.Ejchart@prawaczlowieka.pl, czeslaw@ryszka.com,

Brak reakcji

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika circ

6. Dzwoniłam do Barczewa, do Pana Krzysztofa Piskorskiego

Zastępcy Komendanta Zakładu Karnego w Barczewie.
Podałam mu namiar na blogMedia by przeczytał całą sprawę. Obiecał, że się tym zajmie.
Umówiłam się na telefon jutro, by się dowiedzieć, co w tej sprawie zostało zrobione.

Dyrektor Zakładu Karnego
ppłk Krzysztof Strzyżewski
tel. 895328700 w.120

w zastępstwie odebrał Pan Piskorski.

http://www.sw.gov.pl/Strony/Jednostka.aspx?ItemID=95

Teraz zadzwonię i powiadomię lokalne organizacje, by czuli się obserwowani.
Linkujcie to na inne portale, na Salon24 też.

Ostatnio zmieniony przez circ o pon., 16/08/2010 - 13:21.
avatar użytkownika Deżawi

7. Otóż w więzieniach siedzi mnóstwo niewinnych ludzi.

@rebeliantka tak napisałaś pod swoim postem na s24.

Może byłoby warto otworzyć specjalną stronę kontaktową z rodzinami podobnych wypadków?

"Moje posty od IV 2010"                                              

avatar użytkownika circ

8. Panie Komendancie, jak będzie czytał Pan komentarze, proszę też

zajrzeć pod ten link
http://niepoprawni.pl/blog/417/pulkowniku-dubiel-czy-chce-pan-zabic-wiez...

i tu
http://konserwatysta100.salon24.pl/

Dziękujemy, że wykazał Pan zainteresowanie sprawą.

Ostatnio zmieniony przez circ o pon., 16/08/2010 - 13:29.
avatar użytkownika circ

9. Dzwoniłam na oddział na którym leży Pan Wach

i rozmawiałam z pielęgniarką, która się nim zajmuje, ale nie wolno jej udzielać informacji.
Uzyskałam informację, że trzeba dzwonić rano, koło 9-tej, kiedy będzie lekarka. Ona może udzielić informacji.

Służba Zdrowia w więzieniu centrala-89 514 84 41 prosić numer w. 193 (wewnętrzny na oddział na którym przebywa Pan Wach)
Też telefonujcie.

Jeśli Pan Wach jest niesłusznie skazany, trzeba złożyć odwołanie, albo wniosek o kasację (?). Czy rodzina to zrobiła?

Ostatnio zmieniony przez circ o pon., 16/08/2010 - 13:48.
avatar użytkownika Rebeliantka

10. @circ

Dzięki circ za natychmiastowe działania.

Kasacja była wniesiona i została uwzględniona. Po czym Sądy Okręgowy i Apelacyjny nie zrealizowały wytycznych Sądu Najwyższego. W przygotowaniu jest kolejna kasacja.

Rebeliantka

avatar użytkownika faxe

11. Rebeliantka, circ i wszyscy ludzie dobrej woli

Jesteśmy wzruszone okazanym sercem i zainteresowaniem. Któraś z nas w najbliższych dniach przyleci do Polski. Na razie szukamy biletu. Brat dostał od znajomych paczkę żywnościową ale jest to "suchy prowiant" i oczywiście to nie zastąpi gotowanej rygorystycznej diety potrzebnej przy żółtaczce. Mamy w Olsztynie przyjaciół, którzy zadeklarowali się gotować i dostarczać przynajmniej raz w tygodniu posiłki na kilka dni, ale na to potrzebna jest zgoda dyrektora ZK, ponieważ zgodnie z przepisami skazanemu przysługuje 5kg paczka żywnościowa raz na kwartał.
Co do leczenia sytuacja bez zmian, czyli żadne !
Pozdrawiam wszystkich w imieniu brata, siostry i swoim.

Faxe
avatar użytkownika circ

12. Dzwoniłam dziś do Zakładu w Barczewie

Dyrektor Zakładu Karnego
ppłk Krzysztof Strzyżewski
tel. 895328700 w.120

Pan Strzyżewski nie chciał mi udzielić informacji o zdrowiu Pana Wacha i przemawiał do mnie urzedowymi formułkami, na co pozwala nasze złe prawo stworzone przez złych polityków, które reguluje nawet zwykłe ludzkie zachowania, czyli troskę o drugiego. Mamy więc do czynienia z totalitarną kontrolą wszystkiego.
Bóg uczynił nas wolnymi, a ustrój tę wolność nam zabiera i łamie.

Pan komendant pozwolił też czynić sobie uwagi odnośnie mojego kategorycznego tonu głosu i oceniać ten ton, do czego nie ma prawa, bo ja mogłabym zrobić to samo wobec niego i oceniać mętną wymowę i uniki, przy czym obywatel nie ma do tego prawa, a władza nadużywając władzy uważa, że ma prawo oceniać sumienia.

Na końcu przyjął do wiadomości, że mimo iż tylko rodzina ma prawo uzyskiwać informacje o stanie zdrowia pacjenta, to my, internauci jesteśmy przez rodzinę powiadamiani o postępowaniu zakładu karnego i w razie nieprawidłowości zawiadomimy prokuraturę i wyciągniemy konsekwencje wobec winnych zaniedbań.

Pozdrawiam rodzinę uwięzionego
i życzę opieki Bożej i ludzkiej.

Ostatnio zmieniony przez circ o pon., 23/08/2010 - 13:55.
avatar użytkownika Rebeliantka

13. @circ

Wczoraj rozmawiałam z Faxe, która przyleciała z Kanady. Widziała się w dniu wczorajszym z bratem i przez łzy mówiła mi, że jego stan jest bardzo ciężki, a lekarz więzienny to lekceważy.

Nadto, "zadbano" o specjalne warunki dla chorego człowieka. W izolatce jest tylko zimna woda. Jeśli on ma nadal biegunki, to wiadomo, co to oznacza. Poza tym w pomieszczeniu jest zepsuta spłuczka i więzień ma kłopoty z utrzymaniem czystości toalety.

Rebeliantka

avatar użytkownika Rebeliantka

14. List Faxe do Dyrektora więzienia, poniedziałek 23 sierpnia

Olsztyn 23.08.2010

Grażyna Roman

Dyrektor Zakładu Karnego

w Barczewie

Ppłk Krzysztof Strzyżewski

Dotyczy: więźnia Jacka Wacha s. Tadeusza – Zakład Karny w Barczewie

Chciałam podziękować Panu za przyjęcie, wysłuchanie i wyjasnienia dotyczące warunków w jakich przebywa brat, opieki i leczenia.

Dziękuję również za umożliwienie widzenia z bratem 22.08.2010.

Stan fizyczny i psychiczny brata jest tragiczny. Brat stracił na wadze i jego wygląd jest wstrząsający. Kolor skóry brata nie jest żółty, a ciemno brązowy, taką ilość bilirubiny produkuje jego organizm. Wydzielana przez pory skóry, krystalizuje się i jest widoczna gołym okiem, wygląda to jak cała skóra posypana miałką solą, co powoduje trudne do zniesienia podrażnienie i swędzenie skóry.

Jak pisałyśmy w poprzednich prośbach, brat dalej nie jest leczony, a działania lekarzy ograniczają się do poszukiwania „metody samouszkodzenia wątroby”. Pan Dyrektor potwierdził również, iż jest to jedna z teorii. Jest oczywistym i zrozumiałym, że taka ewentualność jest możliwa. Niezrozumiałym i niezgodnym z prawem jest brak leczenia brata, ponieważ działania medyczne skupiają się głównie badaniach diagnostycznych w celu znalezienia przyczyny żółtaczki i tak to zwerbalizował lekarz dyżurny podczas widzenia z bratem, twierdząc, że bratu nie jest potrzebne żadne leczenie, bo trzeba znalezć przyczynę żółtaczki. Z punktu widzenia medycznego leczenie żółtaczki mechanicznej jest identyczne, bez względu na fakt czy znana jest przyczyna czy nie. Nieznajomość przyczyny nie usprawiedliwia braku leczenia brata.

Twierdzenie Pana, iz brat został przeniesiony do izolatki ponieważ istnieje m. in ewentualność, ze to inni więzniowie mogą „coś dosypywać bratu do jedzenia” nie wydaje się prawdopodobna, ponieważ musielibyśmy załozyć, iż również w AS Suwałki więzniowie w celi i na izbie chorych także „ coś mu dosypywali”, ponieważ to tam brat zachorował. Taka sytuacja jest mało prawdopodobna. Niemniej jednak sam fakt przeniesienia brata do izolatki nie jest również przedmiotem naszej skargi, a warunki jakie są w izolatce.

Również nie jest przedmiotem skargi zabranie bratu i zdeponowanie chemii gospodarczej. Jeżeli lekarze w szpitalu mają podejrzenia, iż mój brat „dosypuje sobie czy dolewa” do posiłków proszku do prania lub płynu, jest oczywistym, że zabrano mu je do depozytu i nie widzę podobnie jak |Pan żadnego problemu w korzystaniu z tych środków pod nadzorem funkcjonariusza. Inna sprawa, że takie podejrzenia są dosyć kuriozalne.

Natomiast przedmiotem naszej skargi są jak wspomniałam powyżej warunki w izolatce. Trudno się zgodzić z Pana twierdzeniem, iż to dla dobra brata przeniesiono go z izolatki, w której była ciepła woda i działała spłuczka miski toaletowej do izolatki, w której spłuczka nie działa i nie ma ciepłej wody. Co więcej dla jego dobra, żeby się nie uszkodził, zabrano mu miskę, którą mógłby spłukiwać toaletę i jedynym dostępnym naczyniem do tego celu była miska do posiłków. Pan Dyrektor powiedział, iż trudno sobie wyobrazić i uwierzyć, aby miską do jedzenia spłukać toaletę. Nie wiem, nie sprawdzałam, ale jeżeli to jest niemożliwe, to oznacza to, że mój brat leży w szpitalu wiezięnnym w smrodzie i warunkach tym bardziej zagrażających jego zdrowiu np. ze względu na możliwość infekcji bakteryjnej z bakterii na niespłukanych fekaliach. Zgadzam się z Panem, iż trudno uwierzyć i wyobrazić sobie, aczkolwiek obiektem mojego zadziwienia nie jest możliwosć czy niemożliwość spłukania miską do jedzenia nieczystości, a fakt, że w XXI wieku w cywilizowanym kraju europejskim więzień w szpitalu ma takie oburzająco niehigieniczne i niebezpieczne dla zdrowia warunki. Brak możliwości wymycia całego ciała w cieplej wodzie przynajmniej raz dziennie i spłukania skrystalizowanej bilirubiny, która podrażnia skórę i powoduje trudne do zniesienia swędzenie skóry, trudno również nazwać działaniem dla dobra brata.

Jeszcze bardziej kuriozalnym działaniem dla dobra brat jest pozbawienie go wody pitnej, czy możliwości zagotowania wody czy zaparzenia herbaty ziołowej. A to również uniemożliwiono bratu pozbawiając go czajnika. Jak czajnikiem można wywołać żółtaczkę? Czy nie jest przy żółtaczce zalecana właśnie duża ilość płynów, aby pomagać organizmowi w wydalaniu toksycznej dla tegoż organizmu bilirubiny?

Oddzielną sprawą jest kwestia diety brata. Dieta lekkostrawna nie jest tożsama z dietą zalecaną przy żółtaczce i uszkodzeniach czy chorobach wątroby. Zapewnienie bratu diety na żółtaczkę jest niemożliwe w warunkach więziennych, szczególnie, że rodzina czy przyjaciele nie mogą dostarczać pożywienia w paczkach, ponieważ ci również są podjrzewani o „wywoływanie” żołtaczki i lekarz oświadczył bratu, iż nie dopuści zadnego jedzenia z zewnątrz.

Najistotniejszym problemem jest brak leczenia brata. Pan Dyrektor twierdzi, iż nasze zarzuty nie znajdują odzwierciedlenia w realiach. Realia są takie, iż nie są podejmowane żadne działania w celu obniżenia poziomu bilirubiny i agresywnego wspomagania organizmu w szybszym wydalaniu tejże.

Konsekwencja braku leczenia i utrzymywania nonstop tak wysokiego braku bilirubiny jest szereg zagrażającym życiu powikłań jak trwałe uszkodzenie wątroby i marskość, zapalenie trzustki, uszkodzenie nerek itd. itd.

Lekarz dużurny powiedział nam wprost, iż brat nie potrzebuje leczenia, przy okazji odmowy wydania zezwolenia na przyjęcie kolestyraminy. Natomiast Pan Dyrektor poza gołosłownym twierdzeniem, iż jest to nieprawda nie wyjaśnił nawet najogólniej na czym leczenie brata polega.

Badania, którym poddawany jest brat mają na celu znalezienie przyczyny żółtaczki, a nie leczenie tejże.

Kilka dni wcześniej ordynator szpitala powiedział bratu, że jeżeli jest taka możliwość rodzina powinna kupić mu kolestyraminę i zapisał na kartce nazwę pod jaką można kupić ten specyfik w aptece. Nabyłyśmy kolestyraminę i podczas widzenia brat poprosił dyżurnego lekarza Pana Lubeckiego o zezwolenie na ten specyfik, której mu odmówiono. Jest to ewidentny dowód, że nie ma żadnej woli leczenia brata. Kolestyramina jest stosowana do wiązania kwasów żółciowych w celu szybszego oczyszczania i wydalania bilirubiny. Co więcej sam ordynator szpitala zalecił nabycie tego specyfiku. Również lekarz, który przepisał nam receptę na ten lek wytłumaczył nam jego działanie i stwierdził, iż jest to standard obok płukanek glukozowych w leczeniu żółtaczki.

Dlaczego więc dr Lubecki twierdzi, że bratu niepotrzebna jest kolestyramina i w ogóle „żadne leczenie” jest mu niepotrzebne?

Sytuacja brata przypomina surrealistyczną, farsę ponieważ nie tylko traktuję się go gorzej niż psa, uwłacza jego godności człowieka i de facto uniemożliwia powrót do zdrowia poprzez pozbawienie odpowiedniej rygorystycznej diety, jak również zabraniając przesyłania bratu jakichkolwiek produktów żywnościowych z zewnątrz i brak zgody na dostarczenie kolestyraminy z jednej strony, a z drugiej obarczając winą brata za jego chorobę i stan fizyczny i twierdząc, że to brat nie chce jeść i strasząc go „rurą” czyli przymusowym karmieniem przez tubę wprowadzoną do żołądka !

Jakby nie dość było tych nieludzkich, degradujących i uwłaczających godności metod „diagnostycznych i terapeutycznych” bratu nie podają posiłków, a wsuwają je jak psu, drągiem do celi. Powiedział mi to brat i nie ma żadnych przesłanek, abym miała nie wierzyć bratu.

Takie nieludzkie warunki, dowódca zmiany, z którym rozmawiała siostra nazwał wakacjami i „opieką lepszą niż na wolności”.

Art. 102 § 1. kkw gwarantuje skazanemu prawo w szczególności do: odpowiedniego ze względu na zachowanie zdrowia wyżywienia, odzieży, warunków bytowych, pomieszczeń oraz opieki lekarskiej i sanitarnej. Od 9.08.2010r, kiedy w pierwszej i dwóch następnych skargach zgłaszałyśmy rażące pogwałcenie gwarancji zawartych w tym artykule sytuacja brata nie tylko nie uległa poprawie, ale wręcz przeciwnie jak opisałam powyżej jest co raz gorsza.

Polska jest sygnatariuszem KONWENCJI O OCHRONIE PRAW CZŁOWIEKA I PODSTAWOWYCH WOLNOŚCI. Art. 3 Konwencji stanowi, iż nikt nie może być poddany torturom ani nieludzkiemu lub poniżającemu traktowaniu albo karaniu. Powyżej opisane traktowanie brata jest pogwałceniem tych gwarancji.

Wygląda na to, że brat jest karany brakiem leczenia, ponieważ lekarze nie mogą znalezć przyczyny żółtaczki.

W związku z faktem, iż rozmowa z Panem Dyrektorem nie rozwiała naszych wątpliwości, a ja nie uzyskałam satysfakcjonującego wyjaśnienia dla faktów opisanych powyżej, jak również zapewnienia, iż stan brata „ jest stabilny” stoją w rażącej sprzeczności z tym co na własne oczy widziałam, uprzejmie proszę Pana Dyrektora o wydanie nam fotokopii dokumentacji medycznej brata, aby rodzina mogła zasięgnąć niezależnej opinii specjalisty o stanie zdrowia brata i tego czy potrzebne jest mu leczenie, a jeżeli tak to jakie.

Proszę o bezzwłoczne rozpatrzenie naszej prośby, ponieważ zdrowie i życie naszego brata jest zagrożone.

Z poważaniem

Grażyna Romanowa, Dorota Kuciej

-------------------------------------

Ps. Jacek Wach wyraził zgodę na udzielanie informacji o swoim stanie zdrowia wszystkim pytającym osobom, nie tylko członkom rodziny.

Kto może, niech dzwoni do Barczewa:

Dyrektor Zakładu Karnego
ppłk Krzysztof Strzyżewski
tel. 895328700 w.120

Ostatnio zmieniony przez Rebeliantka o wt., 24/08/2010 - 08:18.

Rebeliantka

avatar użytkownika circ

15. Właśnie chciałam wkleić ten list.

Trzeba będzie napisać do



Centralnego Zarządu Służby Więziennej

Kiedy klikam na ich stronie na "Poczta", ukazuje mi się takie ostrzeżenie.

"To połączenie jest niezaufane


Program Firefox został poproszony o nawiązanie bezpiecznego
połączenia z serwerem poczta.sw.gov.pl, ale nie można potwierdzić bezpieczeństwa tego połączenia.

Zwykle podczas nawiązywania bezpiecznych połączeń witryny
dostarczają zaufanych informacji o tożsamości, dowodząc w ten sposób, że użytkownik łączy się
z właściwym serwerem. W przypadku tej strony tożsamość nie może być jednak zweryfikowana.

Co teraz zrobić?

Jeśli zwykle połączenie z tą witryną przebiega
bez takich problemów, błąd ten może oznaczać, że ktoś próbuje się podszyć pod tę witrynę.
W tej sytuacji nie należy kontynuować.

Szczegóły techniczne

poczta.sw.gov.pl używa nieprawidłowego certyfikatu bezpieczeństwa.


Certyfikat nie jest zaufany, ponieważ jest on samopodpisany.
Ten certyfikat jest prawidłowy tylko dla WWW.
Ten certyfikat utracił ważność 2010-07-23 10:50.

(Kod błędu: sec_error_expired_issuer_certificate)

Rozumiem zagrożenie."

Czemu mnie to nie dziwi? Do tego państwa już nie można mieć zaufania, szczególnie do jego służb.
Oddam się w opiekę Bogu i zaryzykuję jednak.

Kliknęłam "Rozumiem zagrożenie" i ukazał mi się taki tekst.

"Jeśli zagrożenie jest zrozumiałe, można
nakazać programowi Firefox, by ufał identyfikacji tej witryny.
Nawet jeśli witryna należy do zaufanych, błąd ten może oznaczać, że ktoś ingeruje
w połączenie użytkownika.

Nie należy dodawać wyjątku, o ile nie ma
uzasadnionych przyczyn, dla których ta witryna nie używa zaufanej identyfikacji."


Ryzykuję więc dalej, czyli to, że służby Zła wejdą mi do komputera.

Dalej wyświetla mi się, następne ostrzeżenie
Próba zmiany sposobu, w który Firefox identyfikuje tę witrynę.
"Godne zaufania witryny, banki i urzędy publiczne nie powinny tego żądać."

Chyba się nie zdecyduję na uzyskanie adresu meilowego do Zarządu Służby Więziennej. To tak, jakbym chciała przekroczyć granicę strzeżoną przez wieżyczki z karabinami maszynowymi, które strzelają do wszystkiego co się rusza.

avatar użytkownika circ

16. Przerost administracji i kompletny paraliż, ale nic to, próbuję.

d Iza Rostworowska
do zk_barczewo@sw.gov.pl,
imucha@sw.gov.pl
data 24 sierpnia 2010 13:27
temat Fwd: Do Pana Dyrektora Zakładu Karnego w Barczewie.-Fwd: PD: Re: Circ dzwoniła do Barczewa
wysłana przez gmail.com

ukryj szczegóły 13:27 (0 min temu)

Szanowni Państwo.

Informuję, że powyższy meil został przesłany do Centralnego Biura służby Więziennej i opublikowany na BlogMedia, a także innych stronach obserwujących stan zdrowia Pana Wacha. Jeśli Pan Wach umrze w wyniku zastosowania nieprawidłowego leczenia, lub zaniedbania opieki, powołamy niezależną komisję, która zbada ciało i ewentualne nieprawidłowości medyczne.

http://blogmedia24.pl/node/35027

Iza Rostworowska.

[wysłałam też meila do Wydziału Informatyzacji i Łączności CSW z zawiadomieniem co dzieje się na tej stronie i prośbą o wyjaśnienie.]

avatar użytkownika circ

17. i kierownictwo.

http://www.sw.gov.pl/Strony/Biura.aspx?BiuroID=12

Kierownikiem CSW jest;

płk Kajetan Dubiel

Dyrektor Generalny Służby Więziennej

W sumie, to tam też ludzie siedzą i mają serca.
Pukajcie a będzie wam otworzone.

Ostatnio zmieniony przez circ o wt., 24/08/2010 - 12:37.
avatar użytkownika Maryla

18. @circ - dzieki

Ps. Jacek Wach wyraził zgodę na udzielanie informacji o swoim stanie zdrowia wszystkim pytającym osobom, nie tylko członkom rodziny.

Kto może, niech dzwoni do Barczewa:

Dyrektor Zakładu Karnego
ppłk Krzysztof Strzyżewski
tel. 895328700 w.120

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Rebeliantka

19. Dzwoniłam do Barczewa

Ok. 11.30 dzwoniłam do Dyrektora. Przedstawiłam się z imienia i nazwiska oraz, że dzwonię z czasopisma internetowego. Połączono mnie.

Pułkownik Strzyżewski natychmiast zasłonił się tajemnicą danych wrażliwych.

Na informację, że więzień upoważnił do udzielania informacji o jego stanie zdrowia wszystkim dzwoniącym i zgłaszającym się, zapewnił, że stan więźnia jest dobry.

Gdy zaczęłam pytać o szczegóły, dowiedziałam się:

1/ że on nie jest specjalistą, a dyrektor szpitala zapewnia, że stan więźnia jest dobry,

2/ że na to są procedury - kontrola może być przeprowadzona na zlecenie Centralnego i Okręgowego Zarządu Służby Więziennej oraz Okręgowej Izby Lekarskiej,

3/ że to są dane wrażliwe.

Stwierdziłam, że skoro są rozbieżności między informacjami od więźnia i rodziny oraz zakładu, to niezbędna będzie kontrola z ramienia RPO i Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka.

Na to usłyszałam, że jak mogę nie wierzyć słowu urzędnika państwowego.

Zapytałam też o tą spłuczkę. Wyjaśniono mi, że oni naprawiają spłuczki, a pani Roman nie była w celi.

Rozmawiałam ok. 10 minut. Dyrektor był grzeczny i raczej zależało mu na tym, aby okazać, że ma dobrą wolę i wszystko jest w porządku.

Rozmowa zakończyła się tym, że obie strony pozostały przy swoich stanowiskach.

Wcześniej jeszcze poprosiłam go, żeby we własnym interesie zweryfikował informacje od dyrektora szpitala, bo w Polsce więźniowie umierają na oczach lekarzy więziennych. Przykład - Rumun Crulic w Krakowie. On na to, że to było kilka lat temu. Nie chciałam konfliktować rozmowy przypomnieniem, że Zirajewski też umarł w szpitalu kilka miesięcy temu.

Pomóżmy Faxe.

To tyle na razie.

Rebeliantka

avatar użytkownika Joanna K.

20. Dzwoniłam o godzinie 15,45 rozmawiałam z dowódcą

zmiany, uprzedziłam, ze opublikuję informacje od niego uzyskane.
Najpierw zapytano mnie, kim jestem dla więźnia. Powiedziałam, że blogerem i że opublikuję informacje, które otrzymam.

Dowódca zmiany powiadomił mnie, ze informacji mogę zasięgać u rzecznika prasowego więzienia, ewentualnie u dyrektora, w godzinach 7,30 do 15,30.
Na pytanie czy więzień żyje otrzymałam wiadomość, ze dowódca zmiany "nie jest upoważniony", odniosłam też wrażenie, ze nie jest usposobiony.
Dalej pytać nie było sensu.

Są w życiu rzeczy ważniejsze, niż samo życie.

                              /-/ J.Piłsudski

avatar użytkownika Rebeliantka

21. Brawo Joanno

Zainteresowanie blogerów tą sprawą już przyniosło pewne efekty.

Wczoraj dzwoniła do mnie Faxe i poinformowała, ze są drobne zmiany na lepsze: więzień odzyskał czajnik, spłuczka naprawiona, jest zgoda na dostarczanie żywności po to, by jadł to, co jest potrzebne w przypadku żółtaczkowej diety (jeśli dobrze zrozumiałam).

Faxe poinformuje wkrótce publicznie o tym, co się dzieje.

Rebeliantka

avatar użytkownika Polon210

22. może pozew o próbę pozbawienia życia by poskutkował?

a swoją drogą próby lansowania wersji, że chory sam się truje pisz wymaluj podobne do tezy "Popiełuszko sam sobie był winny, że się zatrzymał w lesie" oraz "L. Kaczyński zmusił pilotów do samobójczego manewru" - sowietyzm w czystej postaci...

"Ludzie, którzy próbują uczynić ten świat gorszym, nie biorą sobie wolnego dnia"
Bob Marley

avatar użytkownika circ

23. Dalej

Dnia 4-09-2010 o godz. 12:03 I.R. napisał(a):
- Ukryj cytowany tekst -

Do; Komendantura Zakładu Karnego w Barczewie.
Szanowni Państwo.

Powyżej korespondencja, którą rodzina Pana Wacha wymienia z internautami, a która dotyczy, przebiegu kontaktów z ZK w Barczewie. Lekarz, który zwleka zamiast leczyć ciężko chorego pacjenta, i snuje podejrzenia o samouszkodzeniu, sam winien siedzieć w celi.. Komendant, który nie reaguje na sygnały z zewnątrz, że ma takiego "lekarza" u siebie, jest współwinien szkody poniesionej na zdrowiu powierzonego mu człowieka, przez karygodne zaniedbanie i brak reakcji na monity rodziny i osób postronnych.

Obserwujemy nadal sprawę Pana Wacha i zbieramy dokumentację w temacie.
Wczoraj lekarz dyżurny nie chciał w ogóle udzielić telefonicznej odpowiedzi nt. zdrowia Pana Wacha i był arogancki, co jest od 1945 roku normą zachowania urzędników i pracowników państwowych.

I.R.
Adres.

---------- Wiadomość przekazana dalej ----------
Od: K.G.xxxxxxxxxx
Temat: Jeszcze raz wyniki Wacha
Do: I.R xxxxxxxxx

---------- Wiadomość przekazana dalej ----------
Od: grace roman xxxxxxxxxxx
Data: 3 września 2010 19:48
Temat: dok. med JW
Do: pabloxxxxxxxxx

Witam

Panie Mecenasie,

Sprawa jest poważna, jestem w Wwie i postaram się mieć wstępną opinię
lekarza na poniedziałek.

Pierwsze badania na żółtaczkę zrobili w Suwałkach 22.07
norma

* Bilirubina 12.03
0,7 - 1.2
* AspAT 48,4
do 41
* ALAT 55,3
do 41

26.07

* Bilirubina 14,99
* AspAT 60.01
* ALAT 59.4
* GGTP 66.11
do 54

29.07

* Bilirubina 21.77
* AspAT 64,7
* ALAT 63.8
* GGTP 56.6

przewieziony do Barczewa 30.07

* Bilirubina 22,00
* AspAT
* ALAT
* GGTP

2.08

* Bilirubina 28.4
* AspAT
* ALAT
* GGTP

6.08

* Bilirubina 36.5
* AspAT 74
* ALAT 54
* GGTP

10.08 Moja pierwsza skarga 9.08

* Bilirubina 30.2
* AspAT 56
* ALAT 34
* GGTP

12.08

* Bilirubina 38.3
* AspAT 70
* ALAT 40
* GGTP

Moja druga skarga 13.08
13.09 Ordynator dr.Michał Wadowski wpisuje w karcie zalecenie i
zezwolenie zakupu prywatnie
Kolestyraminy ( lek wiążący bilirubinę i kwasy żołciowe,
przyśpieszający i wspomagający wydalanie tychże z organizmu)

16.08

* Bilirubina 37.8

* AspAT 75

* ALAT 38
* GGTP 40

W dniach 30.07, 15.08, 16.08, 18.08 podawano bratu Hydroksyzynę (
Hydroksyzinum) na sen i uspokojenie a także lek ten zmniejsza świąd.

19.08 Dr Lubecki zabronił podawania bratu Hydroksyzyny.

17.08 decyzja o przetransportowaniu brata do szpitala w Potulicach.dr
Alicja Martyno po konsultacji z ordynatorem w Potulicach dr Zbigniewem
Wydrzyńskim

19.08 Pismo dyrektora ZK Potulice. W opinii dr Wydrzyńskiego brat
powinien być diagnozowany i leczony w klinicznym oddziale
internistycznym lub gastroenterologicznym. ( brak pisma przesłanego do
Potulic)

19.08 Konsultacja z ordynatorem oddziału Gastrologii Szpitala Woj. w
Olsztynie, nazwisko nie podane ( czy żeby położyć brata na oddziale?) W
opinii tego lekarza przyczyną hiperbilirubitemii jest najprawdopodobniej
substancja wprowadzana do organizmu przez samego pacjenta.
Dr Tomasz Lubecki zdecydował, że brat ( za karę?!) nie będzie leczony
na klinicznym oddziale, jak opiniował i zalecał ordynator szpitala w ZK
Potulice, natomiast zalecił umieszczenie brata w monitorowanej
izolatce.( Dr Lubecki zastępuje ordynatora Michała Wadowskiego, który
jest na urlopie)

Przy przeniesieniu do izolatki zabrano bratu wszystko! literalnie,
łącznie z czajnikiem i miską do mycia i zmywania naczyń.Pozbawiono go
też produktów żywnościowych, które nabył w kantynie więziennej po
konsultacji z lekarzami. Te produkty przed "zarekwirowaniem" był często
jedynym pożywieniem jakie brat spożywał, ponieważ szpital ZK w Barczewie
nie ma diety wątrobowej, a podawana lekkostrawna, jest lekkostrawną
tylko z nazwy, ponieważ de facto zawiera takie ilości łoju wołowego, iż
brata organizm nie toleruje jej zupełnie.

Po jednym dniu w izolatce gdzie działała spłuczka i była ciepła woda, dr
Lubecki przeniósł brata do innej izolatki, w której nie działała
spłuczka w toalecie i nie było ciepłej wody. Aby spłukać ekstrementy,
brat był zmuszony używać miseczki do jedzenia,ponieważ było to jedyne
naczynie jakim dysponował.

Od 19.08 do 24.08 podawano Hepa Mertz 2 x 1 saszetka

Hepa -Merz przyspiesza procesy odtruwania organizmu w zatruciach
amoniakiem. Preparat bierze również udział w przemianie cukrów tłuszczów
i białek w organizmu.
Zastosowanie Ostre zapalenie wątroby, zapalenie wątroby na tle
alkoholizmu. Podwyższone stężenie amoniaku w surowicy. Śpiączka
wątrobowa.

20.08

* Bilirubina 40.7
* AspAT 75
* ALAT 111
* GGTP

22.08 dr Lubecki skonsultował się z Ośrodkiem Toksykologii w Gdańsku,
aby ustalić czy farba do włosów (ewentualnie inna substancja jak
"zarekwirowane bratu - proszek do prania i płyn do zmywania naczyń)
łykana przez brata, może być przyczyną izolowanego wzrostu bilirubiny.
Odpowiedz - izolowany wzrost bilirubiny mogą wywołać sterydy anaboliczne
(sic!), ale jednocześnie większym wzroście poziomu transaminaz. (
transaminazy AspAT, ALAT i GGTP były mniej więcej w normie,a więc nie
wzrastały, a farba do włosów i chemia gospodarcza raczej nie zawiera
sterydów anabolicznych!).

22.08 Odwiedziłam brata w Szpitalu ZK Barczewo i przywiozłam zaleconą
przez ordynatora dr Wadeckiego Kolestyraminę. Dr Lubecki poproszony o
zezwolenie na przekazanie leku bratu, obcesowo oświadczył, iż nie
zezwoli a wogóle bratu nie jest potrzebne leczenie, sam się wyleczy.

23.08

* Bilirubina 34.3
* AspAT 52
* ALAT 48
* GGTP

24.08 rozmawiałam z dr Lubeckim w Barczewie, który na moje pytanie,
dlaczego nie zezwolił bratu na przyjmowanie kolestyraminy,którą dr
Wadecki zalecił i zasugerował prywatny zakup. Lekarz usiłował "zrobić ze
mnie durnia" i twierdził, ze lekarz przepisuje leki na recepcie, a nie
zaleca i to co mówię to absurd. Ale jak powiedziałam,że mamy kartkę,
której dr Wadecki zapisał nazwę pod którą można kupić kolestyraminę
zmienił temat.Na szczęście dr Wodecki zrobił wpis o zaleceniu kupna
kolestraminy w karcie 13.08.

Dwa dni po konsultacji z Ośrodkiem Toksykologii i informacji, że nie ma
takiej substancji, która powoduje hiperbilirubinotemię bez podwyższenia
poziomu transaminaz, dr Lubecki twierdził, że brat łykał farbę do
włosów, a teraz jak mu ją zabrano dochodzi w szybkim tempie do zdrowia i
leczenie nie jest mu potrzebne. A w ogóle to mogę robić szum, on się nie
boi i ma to gdzieś, zastępuje tylko chwilowo ordynatora i za nic nie
odpowiada.

Od 24.08 podają Hepa - Merz 3 x 2 saszetki
Neopenkratyne 3 x 2
No Spa 2 x 2

Zlecono tego dnia gastroskopię
Usg i ?
badanie GGTP enzym wątroby nie badany dotychczas
badanie kału
i inne ( nie mogę rozszyfrować)

Podano też bratu Hydroksyzynę na sen.

25.08

* Bilirubina 35.6
* AspAT 55
* ALAT 50
* GGTP

30.08

* Bilirubina 33.5
* AspAT 65
* ALAT 30
* GGTP

2.09

* Bilirubina 30.3
* AspAT 68
* ALAT 80
* GGTP

Jak Pan Mecenas widzi z tego zestawienia bilirubina nieznacznie spadła,
ale dalej jest zagrażająco wysoka. Ponadto nie do końca mam zaufanie do
tych wyników robionych w Barczewie. Nie są to wydruki komputerowe, a
ręcznie wpisywane wartości i przy tym całym zamieszaniu i moich skargach
i prawie dwóch tygodniach oczekiwania można było te izolatkowe lekko
podretuszować aby kryć własne tyłki i bronić teorii samouszkadzania.

Ponadto

* Nie ma notowań wagi brata przez cały czas pobytu w Barczewie
* Nie badany był poziom urobilinogenu w moczu przez cały czas pobytu w
Barczewie
* Nie badane były - poziom enzymów trzustkowych, amylazy i lipazy, a
trzustka jest zagrożona tak wysokim poziomem bilirubiny - podają bratu
od 24.08 Neopenkratynę czyli enzymy trzustkowe!
* nie zrobiono bratu tomografii komputerowej wielofazowej z kontrastem
zaleconej przez dr Hannę Rogowską - Groś Euromedic Diagnostics Polska w
Olsztynie 4.08
* dok zawiera badania do 2.09, natomiast zalecenia lekarzy kończą się
na 24.08, kidy to tak taśmowo zalecono ho ho i ho. Czy teraz przestali
nawet zalecać?

Nie wiadomo co podają bratu teraz, ale widać wyrażnie, że od mojej
rozmowy z dyrektorem, nareszcie po trzech tygodniach coś niecoś robią.

W poniedziałek do pana przedzwonię rano i trzeba zaatakować ten Sąd, bo
to głodowanie i stan brata jest dalej tragiczny.Mój brat już dość się
naczekał !

Z poważaniem
Grażyna xxxxxxx

avatar użytkownika Maryla

24. Obserwujemy nadal sprawę Pana Wacha i zbieramy dokumentację w te

@circ

tak, obserwujemy sprawę i działania zarówno lekarza więziennego, jak i Dyrekcji.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl