Nie da się ukrzyżować Krzyża.
Patronem 10 sierpnia jest św. Wawrzyniec, który był jednym z siedmiu diakonów Kościoła rzymskiego za czasów papieża Sykstusa II i męczennikiem. Jego śmierć wiąże się bezpośrednio z męczeństwem tego papieża.
Postawa tego świętego i jemu podobnych jak bł. ks. Jerzy Popiełuszko skłoniła mnie do przemyśleń, których wynikiem jest ten tekst.
Św. Wawrzyniec był początkowo wyłączony z grupy skazanej na śmierć, która stanowiła orszak papieża. Był bowiem administratorem majątku Kościoła w Rzymie i opiekunem ubogich. Namiestnik rzymski liczył, że wymusi na nim oddanie całego majątku kościelnego w jego ręce. Wawrzyniec wówczas poprosić o kilka dni, aby mógł zebrać "skarby Kościoła" i pokazać je namiestnikowi. Kiedy nadszedł oznaczony dzień, diakon zgromadził wszystką biedotę Rzymu, którą wspierała gmina chrześcijańska wypowiadając słowa: "Oto są skarby Kościoła!"
Zawiedziony tyran kazał zastosować wobec diakona wyjątkową katuszę. Walerian nakazał rozciągnąć go na żelaznych rusztach i wolno podgrzewać i piec żywcem w ogniu. Wawrzyniec zdobył się na słowa: "Widzisz, że ciało moje jest już dosyć przypieczone. Obróć je teraz na drugą stronę!"
Był w starożytności i średniowieczu jednym z najbardziej popularnych świętych. Już w pierwszej połowie IV stulecia na cmentarzu przy Via Tiburtina obchodzono święto męczennika Wawrzyńca. Wawrzyniec doznawał czci jako szczególny patron ubogich, piekarzy, kucharzy, bibliotekarzy, ale także Hiszpanii i Norymbergi, diecezji pelplińskiej i Wodzisławia Śląskiego. Św. Wawrzyniec jest patronem niektórych miast np. Wodzisławia Śląskiego, jak i przewodników sudeckich oraz ratowników GOPR.
Wzywano go na pomoc w czasie pożarów i przeciw chorobom reumatycznym. Postać jego otoczono wielu legendami. Jemu także przypisywano, że co piątek schodzi do czyśćca, aby wybawić stamtąd choć jedną duszę.
Kult Wawrzyńca wcześnie rozprzestrzenił się także na ziemie polskie.
Gdy stałam dzisiaj pod Krzyżem na Krakowskim Przedmieściu wśród setek ludzi modlących się i śpiewających pieśni pomyślałam, że nie wszystko stracone. Młodzież, która po drugiej stronie ulicy próbowała zakłócać nasze uroczystości musiała przycichnąć, a wracając widziałam, ze odchodzą zniechęceni - mówiąc "e, dzisiaj mało to zabawnie, tamci zbyt hałasują" To niby modlący ludzie przeszkadzali im w dobrej zabawie. Żałosne.
Dlaczego uważam, że możemy pokonać ludzi, którzy wczoraj zrobili ten haniebny happening? Bo to są ludzie bezideowi, oni mogą się bawić, zachowywać wulgarnie, ale nic więcej. Mogą poświecić swojej "sprawie" trochę czasu, może nawet pieniędzy, ale to wszystko.
Natomiast chrześcijanie od wieków za swoje przekonania i wiarę umieli oddać wiele jak trzeba było nawet życie.
Ten wczorajszy wrzeszczący i podburzony tłum przypomniał mi inny krzyczący "Ukrzyżuj!, ukrzyżuj!" Tyle, że tego małego ubogiego krzyża nie da się ukrzyżować, katastrofy smoleńskiej przysypać piaskiem niepamięci, a Wiary, Nadziei i Miłości chrześcijanom zabrać!
- sgosia - blog
- Zaloguj się, by odpowiadać
1 komentarz
1. @sgosia
"Bo to są ludzie bezideowi, oni mogą się bawić, zachowywać wulgarnie, ale nic więcej. "
dzisiaj ta tłuszcza usiłowała zakłócić modlitwy w intencji tragicznie zmarłych 10.04.2010.
Podstawka pod mikrofon z TVN24 udzieliła głosu tej skaczącej i wrzeszczącej tłuszczy, a co miał do wywrzeszczenia "przedstawiciel" i wodzirej tej tłuszczy, facio w zielonym kapeluszu z gębą kucharza z Akademii ASP, jak Taras?
..ulica jest do tego, zeby sie bawić głośno, nikt tego nie zabroni".
I co takiemu odpowiedzieć? Do niego może dotrzec tylko ta prawdziwa ulica warszawska, obijając ryja w bramie.
To do niego dotrze - że nie jest tłuk jeden sam na tej ulicy i to nie tłuszcza nadaje ton na warszawskich, i nie tylko warszawskich, ulicach.
Pozdrawiam
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl