Sondaże- demokratyczne kłamstwo

avatar użytkownika Unicorn

Naukowcy, media, politycy wmawiają nam, że "pomyłki" w sondażach to rzecz czysto techniczna. Nie mają jakoby żadnego związku z socjotechniką, służbami specjalnymi i kreacją fikcji na bieżące potrzeby polityczne. Poza tym sondaże to głos ludu i ich prawie kryształowy wizerunek nie powinien być zmącony jakimiś "wypaczeniami." Nawet w kwestiach badawczych często dokonuje się fałszerstw (Kinsey, Mead), czy zatem można postawić tezę, że sondaże to "owoc" demokracji?

Wychodzi na to, że najlepszy z najlepszych systemów okazuje się być jednym wielkim fałszem. W czasie wojny istniało sobie BSC, taka angielska organizacja zajmująca się m.in. urabianiem opinii w USA, przy życzliwym wsparciu Roosevelta, za wiedzą...NKWD. Należało wyciszyć nastroje izolacjonistyczne i spowodować coś, co pewien badacz nazwał "brytyjską ustawką wyborów amerykańskich w 1940." Efektem krótkotrwałym działania tej zaszczytnej służby PsyOP było oczywiście włączenie się USA do wojny (znowu ciche przyzwolenie NKWD jak i "popchnięcie" Japonii w kierunku zachodnim) i teoretycznie jej wygranie. Efektem długotrwałym była rozbiórka imperium, na własne życzenie, chociaż Churchill stwierdził, że nie będzie grabarzem (złośliwi twierdzą, że zmienił zdanie po uwagach Stalina dotyczących "wypadku gibraltarskiego")...

P. Wright w  swoich wspomnieniach nadmienił, przy okazji omawiania kretów w Firmie, o Bluncie- jak ów dżentelman dostał misję w Niemczech po wojnie- chodziło o odzyskanie dokumentów dotyczących niesfornego Edwarda i...rokowań pokojowych z Hitlerem. Wiemy oczywiście, że całe społeczeństwo Królestwa było zwarte, silne i gotowe ale jednak "elity" chciały pokoju i sojuszu z Hitlerem. Elity, część środowiska służb specjalnych, niemiecka opozycja "von"- możliwe, że dzięki temu sytuacja dzisiaj byłaby zupełnie inna. Ale mieli potężnego przeciwnika- dziwaczny sojusz...amerykańsko- sowiecki.

"Manipulowanie rezultatami sondaży opinii publicznej było kolejną ważną częścią działalności BSC- również cieszącą się poparciem Roosevelta. Sondaże stały się ważnym czynnikiem w amerykańskim (i w mniejszym stopniu europejskim) życiu politycznym w okresie międzywojennym, ale dopiero w czasie prezydentury FDR zaczęły wywierać wpływ na politykę i zwyczaje wyborcze prezydenta i kongresmanów. Miały również ogromne znaczenie w czasie prowadzonej w latach 1938- 1941 debaty "izolacja przeciwko interwencji." Roosevelt obserwował je bacznie, uważając za źródło informacji o tym, co myśli Ameryka, a następnie formułował swoje wystąpienia tak, by zyskać maksymalny odzew społeczny.

Ponieważ metodyka sondaży była wówczas jeszcze w powijakach, łatwo było manipulować ich wynikami. Zadawano tendencyjne pytania, liczono "nie mam zdania" jako za lub przeciw, świadomie "korygowano" statystykę, znaczenie miało również samo przedstawienie rezultatu. Niekiedy zwykłe nieopublikowanie wyników sondażu wpływało na rezultat głosowania w Kongresie. Thomas Mahl ustalił, że cztery amerykańskie wielkie firmy sondażowe- w tym również otaczany najwyższą czcią  Gallup- działaly pod wpływem administracji Roosevelta, BSC albo obu. BSC miało nawet agenta w Gallupie- byłego kierownika działu reklamy Davida Ogilvy'ego. Była to jedna z rewelacji, które w 1962 roku wstrząsneły amerykańskim środowiskiem wywiadowczym. W rezultacie Ogilvy zażądał od Hyde'a, aby usunuął wzmianki o nim z przyszłych wydań- ponieważ zawierały prawdę. Za pośrednictwem Ogilvy'ego BSC było w stanie przekonywać Gallupa, aby nie publikowano wyników niekorzystnych dla brytyjskiej linii politycznej. Bardziej przydatny dla BSC był chyba Market Analysts Inc. Sandy'ego Griffitha (jak ładnie napisano "served BSC in secret"), prowadzący sondaże podczas ogólnokrajowych konwencji i wieców, które wykorzystywano w celu upublicznienia poglądów delegatów. Powstające na ich podstawie tytuły na pierwszych stronach (zwłaszcza w sprzyjających BSC gazetach) wpływały na opinię publiczną oraz na senatorów i kongresmanów. "

Za: L. Picknett, C. Prince, S. Prior, Od własnej kuli. Tajna wojna między aliantami, Warszawa 2007, s. 167.

Bardzo interesujące jest "działanie specjalne" dotyczące Willkiego, oficjalnie republikańskiego kontrkandydata Roosevelta. Autorzy opisują jak "przypadkowo" umarł R.E. Williams, przewodniczący komitetu organizacyjnego, co zwiększało szanse na wybór Willkiego. Następca, S. K. Pryor (później agent CIA) przyznał, że manipulował konwencją m.in. obcinając opozycyjne mandaty i drukując dodatkowe oraz uniemożliwił przemówienie byłego prezydenta Hoovera, psując mikrofon. Na konwencji "naturalnie" skandowano za Willkiem. Wielu delegatów, którzy za nim głosowali było później zaskoczonych, że w okręgach wyborczych...nikt o nim nie słyszał :>

Oto demokracja w pełnej krasie. Zakłamana demokracja sondażowa...

4 komentarze

avatar użytkownika michael

1. Nie tylko sondaże, kamera także potrafi kłamać:

Rzeczywiste proporcje są zupełnie inne, niż te które widać było w telewizji w czasie transmisji kręconej na żywo. Przypomnę z pamięci dwa fragmenty krótkiej katolickiej relacji z "Akcji Krzyż"na Krakowskim przedmieściu: http://blogmedia24.pl/node/34752
FAKT 1. [Dotarli do nas reporterzy z TVN na kilka sekund, nawet nie włączyli kamer.]
FAKT 2. [Organizatora demonstracji podnieśli na platformie telewizyjnego dźwigu.]
W tym jest cała symbolika. Wystarczy pokazywać w nadmiarze to, co pokazywać chcą, wystarczy ignorować to, czego pokazwać nie chcą. Swoje kłamstwo podnoszą na telewizyjnej Platformie Obywatelskiej, naszą prawdę ignorują, nawet nie włączając kamer.
Tak powstaje zniesławiające nas Polaków kłamstwo i fałszywe wrażenie przytłaczającej nas dysproporcji.


http://niepoprawni.pl/files/images/krzyz_smolenski.jpg

Ostatnio zmieniony przez michael o wt., 10/08/2010 - 14:57.
avatar użytkownika Ksiundz Stryj

2. @Unicorn

Jak powiedział polski klasyk prof. czołowy socjolog społeczny "Kto zamawia sondaż, takie wyniki dostaje":)

avatar użytkownika Unicorn

3. "U kogo zamawiamy sondaż? -To

"U kogo zamawiamy sondaż?
-To nie ma znaczenia, nasi są wszędzie.
Z resortu?
- Proletariusze wszystkich stanów połączyli się!"
Autentyczny cytat...

:::Najdłuższa droga zaczyna się od pierwszego kroku::: 'ANGELE Dei, qui custos es mei, Me tibi commissum pietate superna'

avatar użytkownika Ksiundz Stryj

4. @Unicorn

"Autentyczny cytat..."

Wierę, przypomniało mi się stwierdzenie sąsiadki elekta... tutaj (chodziło o kamienicę) wszyscy są z resortu :)