Już parokrotnie postulowałem, by powstała partia dziennikarzy, ponieważ nikt tak nie zna się na polityce, jak właśnie oni, a co jeden to jeszcze lepsze rozwiązania polityczne sypiące się z rękawa.
Oto w "Dzienniku" znalazłem dziś felieton P. Gursztyna, którego nie znam, ale od razu, jak zobaczyłem jego zdjęcie z miną, jak określiłby to Witkacy, dancingbubka, zapragnąłem takiego mądrego człowieka poznać. Tedy sięgnąłem po tekst, wszak instynkt chociaż (bo nie resztki rozumu) nakazuje bucowi jak ja, uczyć się czegoś od mądrzejszych.
Gursztyn prorokuje z jednej strony rozpad PiS-u, z drugiej marny zgoła los PO. Ta pierwsza partia padnie jak padł AWS, zaś ta druga pójdzie śladem SLD. Wot i cała treść felietonu. Wiele się nagimnastykować przy takiej konstrukcji intelektualnej nie trzeba, ale najwyraźniej redakcja gazety uznała, że warto taki tekst opublikować, mimo że podobne tezy odnośnie do PiS-u można przeczytać w całym spektrum "prasy" komunistycznej ("Przegląd", "Polityka", "Trybuna", "dziś", "NIE" etc.) i postkomunistycznej ("GW"), a odnośnie do PO choćby na prawicowych blogach oszołomów pozbawionych szacunku dla rządu fachowców, jak też na łamach "Rz", która jednemu z pisujących do komunistycznej "Polityki" A. Krzemińskiemu przypomina prasę komunistyczną z lat 80., a ponadto kojarzy się z endecją i moczaryzmem.
Na marginesie pozwolę sobie na cytat z Krzemińskiego, żeby od razu zrobiło nam się lżej na duszy, gdyż stylistyka u Gursztyna jakby za takimi wzorcami podąża:
"U nas (...) 70-letnie dziecko wojny tęskni do życiodajnej masakry, a sfrustrowany profesor filozofii uprawia narodowy szamanizm."
Żeby nie trzymać Państwa w wątpliwości, to tak właśnie portretuje Krzemiński J. M. Rymkiewicza i R. Legutkę. No ale co ma z tak błyskotliwym autorem wspólnego inny bystrzak, tj. Gursztyn? Otóż, podobnie jak Krzemiński, widzi on współczesność z wielkiego oddalenia, jakby nie tylko kroczył wśród gwiazd, ale i znał wyniki kolejnych parlamentarnych wyborów. Możemy jedynie ubolewać, że tak zdolni ludzie nie tworzą właśnie swojego korporacyjnego ugrupowania, gdyż pod względem dalekowzroczności chyba nikt się z dziennikarzami nie może równać.
No dobra, był czas na pochwały, teraz czas na przyjrzenie się kuchni intelektualnej naszego politologicznego autorytetu. Gursztyn zaczyna od razu z grubej rury, postulując, by ugrupowania polityczne wspierane były przez psychologów politycznych, którzy z kolei wspieraliby działaczy, a zwł. przywódców w wychodzeniu z depresji. Już na pierwszy rzut oka widać, że sam Gursztyn znakomicie by się sprawdził w roli takiego psychologa, skoro taką diagnozę stawia po prostu z marszu, podczas gdy zwykły człowiek mógłby się głowić miesiącami, a na nic takiego by nie wpadł.
"Dziś (...) partią najgłośniej wołającą o pomoc psychologiczną powinno być Prawo i Sprawiedliwość. Od przegranych wyborów nastroje zawsze były tam nie najlepsze, ale teraz po sprawie alimentów Dorna zaczęły lecieć ku dnu."
Pominę może nowatorską frazeologię ("lecieć ku dnu"), wydaje się bowiem, że Gursztyn wie o wiele więcej niż przeciętny obywatel, a taką wiedzę trzeba nam chłonąć, nie zaś grzebać się w drobiazgach. Po pierwsze PiS przegrał wybory, po drugie, sprawa alimentów Dorna to już koniec świata. No dobrze, ale jak do tej swojej tajemnej wiedzy Gursztyn doszedł? Dotarł do "jednego ze współpracowników Kaczyńskiego", do "posłów z ostatnich szeregów", a nawet do "pewnego bardzo ważnego członka władz partii". Dodaje zresztą z rozbrajającą szczerością po przytoczeniu rozmaitych tajemnych wypowiedzi swoich interlokutorów (trochę wyglądających w tekście tak, jak gość zanurzony w cieniu z peerelowskiego programu "Niewidzialna ręka, to także ty"):
"Te zdania zostały skomponowane z autentycznych wypowiedzi narzekających członków PiS."
Zdania skomponowane z autentycznych wypowiedzi - to mi się bardzo podoba, szkoda tylko, że Gursztyn nie podał nam zasad takiej kompozycji. No ale czy artysta powinien odsłaniać tajniki swojego warsztatu? Chyba nie. Nawet, jeśli owi przywoływani "zanurzeni w cieniu" byliby tak naprawdę cieniami z jego własnej wyobraźni pisarskiej. Zresztą, chyba za to właśnie kochamy bajkopisarzy, tzn., że potrafią nas intelektualnie uwodzić grą iluzji.
Wróćmy jednak do odkrywczego tekstu Gursztyna. W swoich rozważaniach widzi on nie tylko "skomponowany z autentycznych wypowiedzi" kilkuprocentowy wynik PiS-u w najbliższych wyborach oraz postępujący rozpad tego ugrupowania, ale i całkowitą degrengoladę PO, mimo perspektywy zniknięcia PiS-u. No, masz babo placek!
"Ścisłe kierownictwo PO jest zaniepokojone wizją rozpadu PiS."
Ów rozpad zresztą, Gursztyn, traktuje jako absolutny, gdyż, jego zdaniem, po PiS-ie pozostanie próżnia. Cholera, niedobrze, panowie, niedobrze. No ale co dalej, bo przecież wszyscy zagryzamy paznokcie, tak nas "nerwa tłucze". Jak się możemy domyślać, po raz kolejny pojawia się wizja "trzeciej siły", czyli (wspieranej przez "Dziennik" jego łamami), Polski 21, czyli kolosa na, można by rzec, porządnych, papierowych nogach. Co na to PO?
"Oficjalnie wszyscy lekceważą taką możliwość, a naprawdę bacznie spoglądają na to, co robi Rafał Dutkiewicz i z kim się spotyka. - PiS mamy dobrze rozpoznane i rozrobione. Niech już tak zostanie, bo tak jest najwygodniej - westchnął niedawno pewien bardzo ważny minister w kuluarowej rozmowie o kłopotach partii Kaczyńskiego."
Pewien bardzo ważny minister, kuluarowa rozmowa - dojścia Gursztyna robić muszą wrażenie na każdym czytelniku. Strach pomyśleć, jakie taki dziennikarz ma możliwości wpływu na rzeczywistość, doprawdy, zwł. że wychodzi mu z tych rozmaitych interakcji z politykami, iż działacze PO widzą przyszłość swojej partii taką, jak SLD. Właściwie nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyż PO coraz bardziej do SLD się upodobniło, szczególnie do gabinetu Millera (swoją drogą wspieranego gremialnie przez tych samych "ludowców", co teraz :). Tylko że, jeśli PiS zniknie, a PO, jak twierdzi Gursztyn (komponując z autentycznych wypowiedzi), podzieli los komunistów, bo "ludziom w Platformie puszczą hamulce. Najpierw zobaczymy arogancję, potem łamanie standardów, wreszcie korupcję" - to, do cholery, co nam zostanie? No?
Spokojnie, drodzy Państwo. PSL pod kreską, SLD pod kreską, po PiS-ie próżnia, a PO w krzokach - do sejmu wejdzie partia dziennikarzy, a Gursztyn w swoim expose jako przyszły premier wygłosi program naprawczy dla Polski. Za doradcę weźmie Krzemińskiego, o.
Czy nie będzie się nam wszystkim żyło lepiej? Ba, jakie przeżywać będziemy napięcia, zastanawiając się np., czy do parlamentu załapali się też cholerni moczaryści i endecy z "Rzeczpospolitej"?
http://www.dziennik.pl/opinie/article248501/PiS_skonczy_jak_AWS_Platforma_jak_SLD.html
http://www.polityka.pl/narodowa-duchologia/Lead30,933,269465,18/
1 komentarz
1. Ten "piękny pan"
Są w życiu rzeczy ważniejsze, niż samo życie.
/-/ J.Piłsudski