Gdyby....Powstanie się udało

avatar użytkownika Unicorn

W książce Ciszewskiego: http://www.1944.waw.pl/ przybysze z innych czasów trochę pomogli powstańcom, podobnie jak wcześniej w 1939 roku. Niestety dało to niewiele w skali globalnej, co autor książek ze smutkiem zauważył. Logika dziejów? Fatum? Być może. Pomimo niesprzyjających okoliczności początkowych- wiemy co było dalej, wiemy, że wywołując powstanie sporo ludzi orientowało się w sytuacji, a nie była ona zbyt wesoła, w końcu wiemy, jak się zakończyło i jak pomogło Sowietom i ich sługusom w opanowaniu Polski...Ale spróbujmy.

Mamy lipiec 1944. Załóżmy, że Stauffenbergowi udało się obalić Hitlera z pomocą brytyjskich służb, na przekór amerykańskiej agenturze uplasowanej wśród dyplomatów. Co dalej? Brytyjskie służby pomagają w zorganizowaniu porwania...Churchilla. Zostaje kartą przetargową. Cel: koniec drugiego frontu w Europie, Niemcy cofają się do swych granic zachodnich i proponują...aliantom (ale tylko anglosaskim) sojusz przeciwko sowieckiej Rosji. Roosevelt nie zgadza się na to. W wersji skrajnej spiskowcy mordują go. W USA zapada dyktatura. USA wycofują się z wojny. Niemcy zawierają pokój ze Stalinem. Ale Stalin chce więcej. Podburza Polaków do wywołania powstania. Zero reakcji.

Wersja mniej skrajna. Churchill obiecuje Polakom część terytorium Niemiec oraz odzyskanie terenów wschodnich w zamian za wybuch powstania, które...ma za zadanie pomóc Niemcom w ofensywie. Niemcy zmieniają swoją politykę wobec Polski. Tymczasowo...

Wybucha powstanie lubelskie skierowane przeciwko Sowietom. Dozbrojona partyzantka polska wraz z armią niemiecką kieruje się w stronę Lwowa...

-----

Tak czy siak. Nieciekawie.

Etykietowanie:

1 komentarz

avatar użytkownika circ

1. Unicorn

A może by tak spojrzeć na historię od tej strony, hę?

Protestanci wypowiedzieli posłuszeństwo królowi Zygmuntowi III Wazie, który wbrew ich żądaniom nie zgodził się na przepędzenie z Polski zakonu jezuitów10 wraz z najbardziej znienawidzonym przez nich ks. Piotrem Skargą11. Doszło do regularnej wojny domowej, która przeszła do historii jako „rokosz sandomierski”.
Nie sposób w tym miejscu nie przywołać niezwykłego wydarzenia. Oto w przeddzień ostatecznej klęski wojsk koalicji antykatolickiej12, w dalekim Rzymie – wyniesiony później przez Kościół na ołtarze – o. Bartłomiej Salutiusz dostąpił niecodziennej łaski. Podczas sprawowania Mszy św. otrzymał mistyczną wizję. Tuż po jej ustąpieniu zawołał: – O Polonia quantom habes Patronos!
(O Polsko, jakże wielkich masz patronów!). Po skończonej Eucharystii najpierw dopytywał się współbraci reformatów o istnienie państwa o takiej nazwie, a potem opowiedział im o tym, co w sposób cudowny zobaczył: W tym królestwie źli poddani podnieśli bunt przeciw dobremu królowi
swemu, dziś do bitwy przychodzi, i rzeczono mi, że wygrają, co będzie ostatnią i nieopisaną zgubą
tego państwa. A gdym na to ubolewał, w sercu widziałem aż oto Przenajświętsza Panna stanęła
przed majestatem Boskim z nieprzeliczonym gronem świętych patronów tego, który wraz z Nią, padając na twarze prosili Pana Boga za królem i królestwem jego. Więc na ich prośby zaszedł od Boga wyrok a zbuntowani przegrali, a król i z państwem ocalał13.
 Czy mając takich protektorów w Niebie winniśmy lękać się jakichkolwiek dziejowych przeciwności?
http://www.brdow.110mb.com/Kto_sie_boi_Krolowej_Polski.pdf

Ześmy się odzwyczaili?