Retoryka PiS – to już 5 lat
Tak kochani to już pięć lat odkąd w Polsce na daleki plan zeszły tematy dla państwa ważne i zasadnicze.
Polskim być albo nie być stało się to czy PiS zmienia retorykę czy wręcz przeciwnie, wraca do dawnej. Gdyby przez te pięć lat jakiś delikwent stukał nieustannie i bez żadnej przerwy palcem wskazującym w twardy blat biurka to dziś dorobiłby się pięknego, twardego kopytka. Co stało się z mózgami komentatorów bombardowanymi przez te lata ciągle jednym i tym samym?
Większość blogerów i dziennikarzy dało się wpuścić w ten propagandowy kanał i nie rozprawia już o niczym innym jak aktualna retoryka partii Jarosława Kaczyńskiego. Uchowało się dosłownie kilka dinozaurów, które tylko patrzeć jak wyginą zepchnięte na obszary skąd nie będzie już słychać ich beznadziejnego wycia.
Co do retoryki PO to nie jest ona tematem rozgrzewającym scenę polityczną i media, choć każdy zimny analityk wie, że to ta właśnie partia zaczęła bezpardonowa walkę z PiS za pomocą chamskiego i bezprecedensowego języka agresji.
Zaczęło się po pamiętnych przegranych przez PO wyborach w 2005 roku i wypowiedzi "odpowiedzialnego" szefa partii opozycyjnej Tuska informującego Polaków, że do władzy doszli złodzieje.
„Trzymajcie się za portfele, bo niezła ekipa dorwała się do władzy. Jeszcze trochę, a dolar będzie po 5 złotych, a benzyna po 6”
TVN biznes łączył się, co chwila z bijąca rekordy wzrostów giełdą, co nie przeszkadzało komentatorom mówić, iż „obserwują pewną nerwowość”.
Dobro państwa i jego obywateli zeszły na daleki plan. Pożądano jakiegoś załamania, krachu, czegokolwiek, co pozwoli walnąć w PiS. Udało się w końcu z reanimowanym dzień w dzień, noc w noc przez media Białym Miasteczkiem. Kwaśniewska podążyła z różą, Najsztub dowoził z własnej restauracji rosół, Ewelina Flinta Koncertowała, Kondrat recytował, a z wykładami pospieszył profesor Karol Modzelewski.
TVN łączył się z Białym Miateczkiem i codziennie w godzinę „bestialskiego” zepchnięcia pielęgniarek z jezdni na chodnik przez „krwawy reżim”, cała Polska mogła usłyszeć huk potrząsanych butelek wypełnionych kamieniami. Sierakowski wydawał papierowy „Kurier Białego Miasteczka”.
Było tak pięknie i skutecznie, że kontynuowano scenariusz po zamianie rządów na partię miłości. Dalej trwała gra na podział w PiS i ciągle w mediach tematem nr 1 była jego retoryka.
Na s24 nie brakowało tekstów podsumowujących dokonania PiS. Likwidacja WSI, powołanie CBA, obniżenie podatków. Tak bronili tych dwóch lat rządów Jarosława Kaczyńskiego jego zwolennicy choć tak naprawdę ten rząd dysponował sejmową większością jedynie przez 14 miesięcy.
Pokarzcie mi za to, powstałe na s24 teksty miłośników tuskowej partii wychwalające jakieś jego dokonania, reformy, wiekopomne zmiany. Pokażcie cokolwiek, co nie byłoby tylko waleniem w pisiorów i rąbaniem ciągle od 2005 roku tego samego drzewa?
Od 2005 roku trwa jasna dla cokolwiek myślącego samodzielnie obserwatora sceny politycznej, gra na rozbicie partii Jarosława Kaczyńskiego. Patologicznie nienawidzący PiS-u salon, faryzejsko promuje ludzi PiS mówiących innym „lepszym” językiem, wiedząc doskonale, że taka zmiana w kierownictwie oraz na stanowisku prezesa to w rzeczywistości tak oczekiwany koniec pozostałego cudem przy życiu Kaczora.
Teraz następuje pobudzanie próżności i wychwalanie przez salonowców wspaniałej kampanii PiS-u i nowego języka Kluzik- Rostowskiej i Pncyliusza. To oni wraz z Migalskim powinni przejąć partię, suflują „nagli przyjaciele”.
PiS przy władzy był dla nich groźnym psem biegającym po polskim podwórku bez łańcucha i niepozwalającym bezkarnie kręcić lodów i wynosić dobytku z obejścia. W 2007 roku wzięto go na łańcuch, lecz jeszcze zbyt długi by się swobodnie poruszać. Tragedia smoleńska skróciła ten łańcuch jeszcze bardziej.
Po ostatnich wyborach prezydenckich rządzący mogą już wszystko, lecz to dla nich jeszcze za mało. Przeszkadza i denerwuje ich samo szczekanie, które wydobywa się mimo duszącej już krótkiej uwięzi. Jeszcze ktoś może je usłyszeć. Jedyne wyjście to uśpienie hałaśliwego zwierzaka i wprowadzenie na jego miejsce psa typowo salonowego.
Właśnie o to toczy się gra i Jarosław Kaczyńskie doskonale zdaje sobie z tego sprawę.
PiS jak wiemy powrócił dziś do starej retoryki. Czy będzie to temat na kolejne pięciolecie?
Już cała Polska wie, że wizerunek Kaczyńskiego w trakcie kampanii nie był autentyczny.
Czy przez następne pięć lat znajdzie się ktoś kto podsumuje "niewiarygodnie spójny" i niezwykle "prawdziwy" wizerunek Komorowskiego?
- kokos26 - blog
- Zaloguj się, by odpowiadać
1 komentarz
1. A byłyby:
- porządnie zrobiona lustracja agenturalna i majątkowa, tzw. elit,
- opublikowany wreszcie Aneks,
- rozliczone złodziejstwa prywatyzacyjne,
- ujawnione kulisy Magdalenki i okrągłego stolca,
- historia I solidarnosciowej gazety,
- ujawnione pochodzenie takich lub owych partii,
- itp. itd. twarde ruchy,
to dzisiaj zaszczuwacze nie śmieliby pisnąć. Trafiliby w większosci tam, skąd pochodzą, czyli do gumiennych czworaków.