Jeszcze trochę (drogi Watsonie) o wrogim przejęciu Donalda T. i jego skutkach
Ile Tusk wiedział przed akcją?
Nie, stanowczo sądzę, że (szeroko pojęty) Putin Tuskowi (wąsko pojętemu w każdym razie, a zapewne i szeroko pojętemu) nie powiedział z góry, że chodzi o zamordowanie tego paskudnego Kaczora, a nie tylko o kolejne ośmieszenie go i obrzydzenie mu życia. Dlaczego tak sądzę?
- niby po co miano by mówić, skoro pewne było było, że (szeroko pojęty) Tusk i tak zrobi co trzeba? no bo niby jak miałby odmówić Putinowi wspólnego przeczołgania tego paskudnego Kaczora, skoro to dla niego i awans polityczny do ligi dużych chłopców (tak mu się w każdym razie wtedy wydawało) i realizacja marzeń?
- zawszeć to zwiększone ryzyko ujawnienia planów przed - albo też ujawnienia przebiegu samej akcji już po niej... nie przeceniałbym tego ryzyka, uwzględniając z jaką to polską elitą mamy tu do czynienia, ale ryzyko zawsze istnieje i rasowy kagiebista zawsze będzie się je starał zminimalizować;
- Tusk (pojmowany wąsko czy szeroko, nieważne) mógłby nawet wtedy robić trudności, czy sabotować akcję, a to z tego powodu, że wiedziałby, iż zdaje się na łaskę i niełaskę Putina (pojmowanego wąsko lub szeroko), który po pierwsze będzie mógł go teraz szantażować, a po drugie może kiedyś uznać, że należy pousuwać niewygodnych świadków;
- z drugiej strony, Putin (o dowolnej szerokości pojmowania) absolutnie nic nie traci, wciągając nie do końca świadomego Tuska w ową grę - tak czy tak Tusk popełniłby zbrodnię zdrady własnego państwa, zbrodnię ze skutkiem śmiertelnymi, itd., jego wina nie jest jakoś istotnie mniejsza, niż gdyby osobiście zdetonował bombę pod fotelem Prezydenta RP;
- nie bez znaczenia był zapewne też fakt, że zaskoczenie Tuska (pojmowanego przede wszystkim wąsko, ale nie wyłącznie), kiedy nagle uświadomił sobie w dniu "katastrofy", że dał się ograć jak podwórzowy patałach, i że jego marzenie o wspólnym z dużymi chłopcami robieniu wielkiej polityki zakończyło się totalnym zbłaźnieniem i teraz już się do końca życia spod ruskiej nahajki i kagiebowskiego szantażu nie wywinie, musiało dać fajny, z punktu widzenia Putina (dowolnie pojmowanego) psychologiczny efekt, i spowodowało, że Tusk w tych kluczowych pierwszych momentach po "katastrofie" był uległy i przewidywalny, jak należy.
Tajemnica spowiedzi (i jej miejsce w świeckiej obrzędowości)
Nie mogłem sobie odmówić tego pokrętnego i jakże efektownego tytułu, ale chodzi mi o to, że jest w całej tej sprawie - w całej tej misternej układance, której wszystkie niemal elementy zdają się jakoś wskakiwać na swoje miejsce - jedna rzecz, jeden element, którego sobie nie potrafię do końca wytłumaczyć.
Jest nim ta orgia przepraszania, zadośćuczyniania, rachunków sumienia, spowiadania się z dawnych i całkiem niedawnych grzechów (i to publicznie), bicia się w piersi (wyjątkowo często, jak na to towarzystwo, własne) i pokutnych zdrowasiek, jaka przetoczyła się przez media zaraz po "katastrofie". Mam co do tej sprawy kilka całkiem różnych hipotez, z których żadna mnie do końca nie przekonuje... Zresztą, jako człek, który z mediami (poza blogami oszołomów) kontakt ma naprawdę niewielki, nie mam też odpowiednio solidnych informacji, by próbować tę sprawę wyjaśnić. Może ktoś mi pomoże.
Jakie tu widzę możliwości? Oto jakie je widzę:
- zwykłe działanie tzw. wolnego rynku, czyli, normalnie w sumie pojęty, interes własny... chodzi mi o to, że postępowanie zgodnie z ogólnie przyjętą (choć moim zdaniem przereklamowaną) zasadą, że de mortuis nil nisi bene - czyli puszczanie przez wszystkie te tefałeny marszy pogrzebowych Frycka i ograniczanie się do w miarę suchych informacji - byłoby dla konsumentów tych mediów właśnie zbyt suche, a dlatego mało atrakcyjne, więc źle by się to odbiło na dochodach... jednocześnie (jak to być może oceniano) dalsze plucie na "Kaczora" nie wchodziło, przez jakiś czas, w grę... cóż więc pozostało? to, co wszyscy widzieliśmy - świecka spowiedź publiczna, pokuta za grzechy i obietnice, że już nigdy...
O ile powyższa hipoteza nie zakłada i nie wymaga jakiegoś odgórnego sterowania, to wszelkie inne co najmniej je sugerują, jeśli nie więcej.
- chęć zapanowania nad nastrojami ludu metodą "wskoczyć na pierwszego ze stada oszalałych, cwałujących na oślep koni, i stopniowo go wyhamować, czym pośrednio wyhamujemy pozostałe"... metoda ta sprawdza się w westernach, w realu, z własnego doświadczenia, uważam ją za trudną do praktycznej realizacji... ale sama zasada jest niewątpliwie słuszna i to działa - zarówno w stosunku do koni, jak i do ludzi... (problemem jest oczywiście wskoczenie na cwałującego w tłumie innych konia i utrzymanie się na nim, a nie wyhamowanie konia, który poniósł, np. kierując go na dostatecznie dalekie zarośla, albo pod stromą górę, bo sam to nawet parę razy robiłem... a że konie to zwierzęta stadne, więc i razem biegają, i razem biegać przestają, to znany fakt)... przechodząc z koni na lud i rodzime media, mogłoby chodzić o to, by się z uczuciami ludu zbytnio nie rozminąć, ale potem nimi stopniowo kierować i doprowadzić do ich wyciszenia i ew. zmiany w pożądanym kierunku;
- mogłoby to wynikać z jakichś przepychanek w establiszmęcie i związanych z nim mediach... ktoś mógłby być z ludem bliżej, niż druga strona, ktoś mógłby chcieć lud mieć po swojej stronie... sprawa znana od tysiącleci i dobrze przećwiczona, zarówno w PRL (prim), jak i już potem... ktoś mógłby zadać sobie nieco trudu i prześledzić, jak to tam było z tymi świeckimi spowiedziami w poszczególnych mediach, przede wszystkim zaś jak to się miało do ośrodków władzy (realnych), którym te media sprzyjają i którym podlegają... chodzi o WSI/Rosję, Światłą Europę (Bruksela/Berlin), Izrael (z przyległą Ameryką) i tego typu sprawy;
- mogłoby to też, przynajmniej teoretycznie, być robione na bezpośredni i wyraźny rozkaz z Moskwy... po co? a czy ja wiem? czy ja szachista?... no, powiedzmy że po to, by stworzyć szum informacyjny i wszystko jeszcze bardziej zagmatwać.
Zwróćmy uwagę, że, o ile moje teorie są słuszne, to Rosjanie raczej nie mają interesu, by całą tę sprawę po prostu gładko i elegancko zakończyć, wyciszyć całkowicie itd. Oni przecież dzięki temu mają władzę nad Tuskiem (szeroko i coraz szerzej pojętym) i to im się bardzo opłaca. A Tusk musi przecież wiedzieć, czyją jest pacynką... Czyją pacynką tak nagle i nieodwracalnie, dzięki własnej głupocie i zadufaniu, się stał...
I ten miecz Damoklesa musi nad nim wisieć bez przerwy. Że Tusk w końcu się załamie? Fakt, ale w tym już głowa (szeroko pojętego) Putina, by ten moment ocenić i uprzedzić. Co na pewno nie wpływa dodatnio na samopoczucie Tuska, ale kogo to w końcu obchodzi?
I co z tego wszystkiego teraz wynika?
Wbrew buńczucznemu tytułowi nie sądzę, bym tu miał wymienić wszystko, co wynika, albo choćby istotną część. Wspomnę tylko o tym, co mi się w tej chwili nasuwa.
Otóż Tusk (pojęty szeroko i z każdym dniem szerzej) skompromitował się w tej całej sprawie TOTALNIE. Zapracował sobie na tytuł Mistrza Politycznej Szmacianki i Największęgo Okołopolitycznego Błazna (co najmniej) Pierwszej Połowy XXI w. Nie tylko został - i to wyłącznie dzięki własnemu zadufaniu i głupocie - gładko, za to wrogo, przejęty spod unijnego wymienia pod ruską nahajkę, ale też skompromitował się doszczętnie w oczach każdego, kto wie co się stało i ma jakiekolwiek pojęcie o politycznych standardach - choćby tych niewysokich, dzisiejszych.
Tak więc... Oczywiście jeśli mam w tych swoich dedukcjach rację - w przeciwnym przypadku: Sorry chłopie, jasne że jesteś cool i w ogóle fantastyczny, bez urazy! Jednak jeśli MAM rację, to Tuskiem gardzić muszą teraz nie tylko (dowolnie szeroko pojęty) Putin, ale także jego dotychczasowa patronka Merkela, i w ogóle wszyscy w miarę poważni politycy. Tusk (jeśli mam w tych dedukcjach rację) jest już skończony w międzynarodowej polityce. To gorzej niż zbrodniarz - to naiwny idiota, który się zakiwał na śmierć, na własne życzenie, a skutkiem jest... Sami wiecie.
Oczywiście istnieją w III RP b. znaczące siły, którym na rękę jest WSZELKIE osłabianie, ośmieszanie i demontowanie Polski... Tych ludzi można teraz bez większego trudu rozpoznać po zadowolonych minach... Zresztą, o czym wspominałem w poprzednim tekście, mieliśmy przecież ten, niezbyt długi, ale i tak interesujący, festiwal miłości do (szeroko pojętego) Putina. Który interpretuję jako przegląd swojej agentury przez szeroko pojętego, plus ew. pewna ilość nowych gorliwych kandydatów, oferujących na wyścigi swoje usługi...
Sponte sua niejako, w nadziei, że zostaną dostrzeżeni. (Albo może czasem nawet i w nadziei, że ktoś ich uzna za agentów wpływu Kremla, i dzięki temu staną się arystokracją. To by był motyw jak z filmu o gościu udającym, że ma miliony, kiedy mieszka w tekturowym pudle w parku.)
Zadowolonych gęb jest dzisiaj sporo, ale jednak przejście spod unijnego wymienia, hojnego dla swoich i patrzącego przez palce na wszelką korupcję (która przecież nie jest korupcją) swoich, pod ruską nahajkę, pod ruską, kagiebowską dyscyplinę... Pod ten miecz Damoklesa, który wisi nad Tuskiem, ale także przecież i nad tymi, którzy razem z nim są w tym szambie umaczani... Którzy są z nim kojarzeni... I to się będzie rozszerzać z dnia na dzień... To nie może być miłe dla establiszmętu... To nie może być dla nich łatwe... Tutaj trzeba coś jednak szybko wykombinować, nie ma chwili do stracenia, nikt rozsądny nie będzie przecież dobrowolnie tonął z tym Titanikiem!
Tak wiec - jeśli oczywiście w tym co mówię, jest jakiś sens - w establiszmęcie dzieją się teraz naprawdę ciekawe rzeczy, choćby nie było ich wprost widać na powierzchni... Są tam napięcia, są tam narastające niechęci, jest tam uczucie, że poziom topieli podnosi się, a wszyscy na raz przecież nie zdołają się na tę niewielką szalupkę załapać. Tak da się zinterpretować całkiem sporo dziwnych zachowań tej grupy - zachowań, które inaczej byłoby zinterpretować jeszcze trudniej.
Paradoksalnie, może być tak, że to my wiemy, jaka jest u nich sytuacja, natomiast oni nie potrafią precyzyjnie ocenić sytuacji po naszej stronie. Gdyby tak było, mielibyśmy całkiem znaczące, choć dopiero częściowe, taktyczne zwycięstwo, bo wiele zwycięstw zaczyna się od tego, że wróg przestaje rozumieć naszą taktykę. Niektórzy, i to wcale nie jacyś amatorzy w tych sprawach, wręcz twierdzą, że: "KAŻDA taktyka, której przeciwnik nie rozumie prowadzi do zwycięstwa".
Nie byłbym aż takim optymistą, ale, jeśli choć trochę prawdy w tym jest, to drążmy, analizujmy, wymieniajmy myśli... Z jednej strony... Z drugiej zaś róbmy swoje tak, żeby oni mieli problemy ze zrozumieniem nas.
- triarius - blog
- Zaloguj się, by odpowiadać
22 komentarzy
1. Tygrysie
"Z drugiej zaś róbmy swoje tak, żeby oni mieli problemy ze zrozumieniem nas."
I O TO CHODZI - nie mogą znać dnia ani godziny, KIEDY LAWA SIĘ PRZEBIJE .
A pracują nad nami najlepsi senie od socjotechniki - rozpracowują, ale nie sądzili, że ta lawa jest wciąz tak gorąca, choć robili wszystko, by ja zalać szambem.
Zauważyłam wymiane kadr 'EKSPERCKICH' na pierwszym froncie w TVN24 = szykuja przegrupowanie , Wajda zapowiedział wojnę, kadry od wojny zajęły pozycje.
Pozdrawiam
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
2. fakt... i te ich nowe...
... przepisy dotyczące internetu. Bardzo mi się to nie podoba.
Trza by jednak zacząć nieco więcej w realu. W sensie się spotykać, poznawać... Wiesz - cmentarze, stacje benzynowe, biegające źwierzątka... Taka rodzima tradycja i to wyraźnie działa.
Pzdrwm
triarius
-----------------------------------------------------
http://bez-owijania.blogspot.com/ - mój prywatny blogasek
http://tygrys.niepoprawni.pl - Tygrysie Forum Młodych Spenglerystów
3. cmentarze, stacje benzynowe, biegające źwierzątka...
:) jesteśmy jak na patelni, mamy stały monitoruing, jakaś krypta cmentarna by sie przyadała.
A propos i w temacie z FF :
Czas na katakumy i Polske podziemna.
http://forum.fronda.pl/?akcja=pokaz&id=3575912
Interesuje mnie zagadnienie nie tyle oporu zbrojnego w realu przeciwko zabocom obecnej Polski, ale czy jest mozliwe stworzenie Polski Podziemnej w swiecie internetowym?
Przeciez kazdy z nas spedza na komputerze wiecj czasu niz na co kolwiek innego w realu. ja np. juz siedze na FF chyba ze 3 godziny, a jeszcze mam zrobic dwa projekty w CAD na poniedzialek, tez na komputerze, co w sumie zajmnie oklolo 24 godziny, i pewne prace zawodowe manualne, co zajmnie mi do poniedzialu nastepne kilka godzin.
Komputer jest wlasciwie moim swiatem realnym dzisiaj, a ze Polska mi lezy na sercu, i nie mam czasu na prawdziwy real to moze by jakies Powstanie Wirtualnie ?
tylko czy jest to mozliwe, czy wirtualna konspiracja by zadzialala?
---------------------------------------------------------------------------
NO WŁASNIE !
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
4. jeszcze dodam, że...
... to robienie wszystkiego oficjalnie, "legalnie", na widoku, metodą dysydentów, to było fajne... Ale teraz, jak wiemy, kim naprawdę byli dysydenci, kto sobie tak to zaplanował i co z tego wynikło, to raczej powinniśmy wiedzieć, że dobre, ale nie dla nas.
Nie idźmy tą drogą Sabo! ;-)
Pzdrwm
triarius
-----------------------------------------------------
http://bez-owijania.blogspot.com/ - mój prywatny blogasek
http://tygrys.niepoprawni.pl - Tygrysie Forum Młodych Spenglerystów
5. Jestem bardzo
ciekaw kiedy Putin s. largo (Pułkownik) poddusi Tuska s. stricto (Donaldzika). Gdyby bowiem popłynąć twoim nurtem można było zauważyć szok i strach.
Szok co ja q..a narobiłem i nie do opanowania paniczny strach no to teraz rozwałka, zadusi jak psa. A przecież przejęcie ma celu używanie przejętego w tym jego siatki czy kontaktów, mniejsza o terminologię. No to odpuszczono. Donaldzik budził się i sprawdzał czy jeszcze żyje. U takiego gościa wykształca się mechanizm obronny w postaci częstej ułudy, ze Pułkownik wykorzystał i zapomniał. Tymczasem pewnej nocy się obudzi i zobaczy obcięty łeb. To go postawi do pionu ale już mniej rozhisteryzowanego.
Jak będzie się bronić państwo? Nie bardzo liczę na ukryte masowe knucie i wyczekiwanie na odpowiedni moment, gdyż należy zakładać, że pułkownicy mają informację co u państwowców piszczy. Liczyłbym na kogoś od Tuska s. largo. Kogoś madrego i przebiegłego. Statystycznie zakładam, że musi być kto,ś kto się w tym wszystkim połapał i chce przysłużyć się ojczyźnie nie zważając na niebezpieczeństwo i nie licząc na nagrodę. Ten ostatni warunek jest konieczny. Typowy zdrajca jest mniej prawdopodobny z prozaicznej przyczyny - fruktów niet.
Weźmy np. ostatnich nielegałów z USA. Nie wnikając w przyczynę akcji FBI zdrajca musiał być na Łubiance. To towarzystwo nie była hierarchiczną siatką. Nie sądzę by wszyscy mieli tego samego prowadzącego czy ten serwis, wręcz to wykluczam. Mimo to zostali zdjęci jednego dnia.
Ciekawe czasy :(
6. dałoby się sporo rzeczy...
... zrobić... może Ci podrzucę parę sugestii na priva, zresztą, pewnie nie pamiętasz, kiedyś sugerowałem założenie takiej technicznej komórki od tych spraw.
O walce zbrojnej oczywiście nie ma w tej chwili mowy. Po prostu nie należy sobie robić wody z mózgu, potępiając ją absolutnie i pryncypialnie i dorabiając sobie do tego jakieś chore - czy to liberalne, czy to pseudo-religijne - ideologie.
Całości nie da się jednak z pewnością zrobić wirtualnie. Z wielu powodów, ale m.in. z tego, że w ostatecznej instancji to zawsze władza kontroluje sieć. Co by o tym nie opowiadały różne lewackie nerdy, niby się na kompach znający jak nikt.
Wystarczy docisnąć dostawców netu, wystarczy namierzyć jednostki, te które nie przestrzegają zasad absolutnej tajności... A po nich resztę.
Ja już dość dawno stwierdziłem, że wzgl. znane nazwisko lepiej mnie w sumie chroni, niż mityczna anonimowość, bo fachowiec tak czy tak namierzy mnie w sieci w 10 minut, góra. I mało jest takich, których by się nie dało równie łatwo, lub prawie, namierzyć.
Od realu nie uciekniemy. (Może niedługo na spacerniaku?)
Pzdrwm
triarius
-----------------------------------------------------
http://bez-owijania.blogspot.com/ - mój prywatny blogasek
http://tygrys.niepoprawni.pl - Tygrysie Forum Młodych Spenglerystów
7. Może niedługo na spacerniaku? :)
zawsze sobie cenie dobre towarzystwo, warunki są obojętne, choć wolę działac na wolności, taka dzika natura we mnie :)
Nie jest wesoło, atak propagandy bez żadnych hamulców wskazuje na rychłe działania wojenne.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
8. @triarius
Jeśli chodzi o dysydentów, to Pan za bardzo ufa SB-ekom. Ja też uważam, że Tusk został wrobiony razem z Arabskim i Komorowskim. ŁŁ uważał, ze to oni zawiazali spisek, a ja się z tym nie zgadzalam w mojej notce z 06.06. "Czy Łażący Łazarz ma rację?". Pytanie kto to wymyślił? Otoż ja podejrzewam, że ludzie byłego WSI we współpracy z GRU, ale nie sam Putin. Jestem skłonna wierzyć świadectwu Władimira Bukowskiego, że Putin był początkowo zaskoczony i przerażony całą sprawą, przynajmniej do momentu w którym zdał sobie sprawe z tego, że teraz to ma Tuska i innych w garści. Ciekawa jest tez teza blogera Kajmana, że głównym celem zamachu mógł być nie tyle Lech Kaczyński, co ci czterej wojskowi z NATO. Zgadzam się z tym, że Tusk jest skompromitowany i może zostać wkrótce zastąpiony przez kogoś z grupy Komorowskiego. Pisałam o tym w notce "Tusk powinien sie modlić o zwycięstwo Kaczyńskiego". Ciekawe, czy moje przewidywania się sprawdzą. Dotychczasowe raczej się sprawdzały więc może i te też.
9. trochę tylko słabo widzę takie...
... koedukacyjne spacerniaki.
Jeśli w ogóle takie luksusy będą.
Pzdrwm
triarius
-----------------------------------------------------
http://bez-owijania.blogspot.com/ - mój prywatny blogasek
http://tygrys.niepoprawni.pl - Tygrysie Forum Młodych Spenglerystów
10. nie wykluczam, że Putinowi jakaś...
... ichnia służba zrobiła brzydkiego psikusa - bo to raczej o to by chodziło, a nie o utrupienie natowskich wrogów Matuszki R. Kto się w końcu dzisiaj przejmuje NATO? Które przecież w oczach niemal traci wszelkie znaczenie, a niedługo będą prosić Rosję na kolanach, by raczyła się przyłączyć.
Ja jednak zdecydowanie uważam, że najprawdopodobniejszy jest tu sam Putin. Dzięki temu nie ma tu też np. konieczności zakładania jakiejś wielkiej konspiracji - a to jednak nie jest aż tak łatwo zrobić, szczególnie w Rosji, i wiele rzeczy dzieje się wtedy zawsze nie tak, jak człek planował.
Kagiebowski honor Putina nie pozwoliłby mu chyba przepuścić takiej okazji. No a złożyć Donaldowi T. taką propozycję byłoby dlań b. łatwe. Z kolei jak Donald T. miałby odmówić? I niby dlaczego? Przeczołgiwał już "Kaczora" wiele razy, marzył o tym dnie i noce, tym razem miał szansę na to samo w wersji LUX i XXX... A poza tym Putinowi się przecież nie odmawia! On sam nam to zresztą mówił. Donald T. znaczy.
No i nie zapominajmy jaki jest Putina konkretny zysk z całej tej akcji! Co tam paru generałów zdychającego i tak NATO, skoro przez pół roku czy rok - jak długo Tusk się nie załamie i nie trzeba będzie go... wiadomo - rządzi sobie Polszą jak chce! To mało?
Stanowczo mój wariant zakłada najmniej dziwnych i nigdy niewidzianych rzeczy, jest najprostszy, najelegantszy, psychologicznie najlepiej się trzyma przysłowiowej kupy... Korzyści obu stron - realne Putina i wyimaginowane Donalda T. - też są bez porównania większe, niż w innych wariantach.
Pzdrwm
triarius
-----------------------------------------------------
http://bez-owijania.blogspot.com/ - mój prywatny blogasek
http://tygrys.niepoprawni.pl - Tygrysie Forum Młodych Spenglerystów
11. @triarius
Lech Kaczyński przedstawiany w telewizjach po katastrofie jako wybitny polityk i wspaniały człowiek, to sposób na spacyfikowanie ewentualnych negatywnych nastrojów społecznych.
Władza się straszliwie bała, więc zafundowała obywatelom piękny spektakl z uroczystą muzyką i wzruszającymi wywiadami.
Na froncie pojawili się moralizatorzy, że przypomnę tylko ówczesne notki Jankego:
http://jankepost.salon24.pl/168612,badzmy-razem
http://jankepost.salon24.pl/169479,niech-to-nas-wzmocni
http://jankepost.salon24.pl/172305,zrobmy-z-tym-cos-dobrego
Gdy po kampanii wyborczej Jarosław Kaczyński zaczął publicznie w sposób stanowczy domagać się wyjaśnienia przyczyn katastrofy smoleńskiej, uspokajacze znowu przystąpili do akcji.
Tym razem przestrzegają, że domaganie się prawdy ma rzekomo zburzyć wizerunek Kaczyńskiego jako polityka statecznego i wpłynąć na obniżenie się szans PiS-u w kolejnych wyborach.
Niezawodny Janke napisał:
"Niestety PiS uznał, że nie tylko trzeba wyjaśnić sprawę smoleńską, co jest oczywiste i konieczne, ale też uznał, że trzeba zrobić z tej sprawy oręż polityczny. I wywiad Jarosława Kaczyńskiego dla „Rzepy” i ten dla „Gazety Polskiej” i wypowiedzi Brudzińskiego w żaden sposób ani nie przyczynią się do ani do wyjaśnienia sprawy smoleńskiej, ani nie poprawią sytuacji PiS. Jak za dawnych czasów, wystawiają się na tylko strzały.
Mówienie o tym, ze każdy ma prawo do emocji nie jest dobry wytłumaczeniem. Swoich emocji nie trzeba wyładowywać w życiu publicznym. Polityka służy do osiągania celów a nie wylewania emocji. Nawet tych najtrudniejszych".
http://jankepost.salon24.pl/207624,emocje-czy-polityka
Rebeliantka
12. triarius
"Mam co do tej sprawy kilka całkiem różnych hipotez, z których żadna mnie do końca nie przekonuje... Zresztą, jako człek, który z mediami (poza blogami oszołomów) kontakt ma naprawdę niewielki, nie mam też odpowiednio solidnych informacji, by próbować tę sprawę wyjaśnić. Może ktoś mi pomoże."
To było trochę nie tak.
Niemal natychmiast po katastrofie wystąpił w TVN24 jakiś wąsaty specjalista od lotnictwa z Wrocławia, Szulc i od razy i bez skrupułów uznał prezydenta winnym. Potem sięgnięto po Millera i Niesiołowskiego.
Posypały się na TVN gromy od internautów, pewnie rozdzwoniły się telefony, a pod pałac zaczęli napływać tłumnie ludzie.
Postanowili uniknąć kompromitacji i uciekli do przodu stąd łzy, zdjęcia uśmiechniętego prezydenta i pierwszej damy.
Musieli zatrzeć to pierwsze, złe wrażenie. Zniknął Niesioł i ów Szulc
Po prostu nie przewidzieli nastrojów tłumu i z mety chcieli walić w prezydenta.
Pozdrawiam
13. Tygrysie
Najprostszy to jest ten wariant bez celowego sprowadzenia maszyny na ziemię z tak niskiego pułapu i tak blisko lotniska. Istotnie im prościej tym bezpieczniej. Zakładane cele czyli całkowite przejęcie Tuska było mozliwe też w przypadku wciągamy piłkarzyka w grę, Kaczora czołgamy a Tusku pokazujemy ewidentny dowód, że dobrowolnie wziął w tym udział lub nawet zachęcał i był sprężyną. O taki materialny ślad przy założeniu że od początku przejmujemy pajaca nie trudno.
Odstrzał to jednak bardzo gruby numer biorąc pod uwagę współczesne środki jakimi dysponuje obcy wywiad. Chyba, że jak kiedyś pisał Nurni chodziło o, w miarę bezpieczne, pokazanie tzw. demokratycznemu światu fucka. Bezpieczne, bo za Kaczyńskiego nikt nie ma zamiaru umierać. Zrobić to rękami palanta podwójna korzyść.
14. W każdym razie "będzie się działo" jest tuż tuż.Propaganda
już im ie pomoże, chyba że Putin nie będzie zbyt boleśnie przykręcał imadła ale jak znam GRU i KGB - będzie. Tusk o tym wie, Bronek jeszcze za głupi.
Właściwie obaj nie mają gdzie się podziać - a muszą ze sobą taszczyć jeszcze całą bandę, która im łatwo nie odpuści.
Panie Donaldu, pan to przyswaja? Jeszcze ciekawe, co ugra tu cham z Bilgoraja.
Są w życiu rzeczy ważniejsze, niż samo życie.
/-/ J.Piłsudski
15. Janke faktycznie jest...
... obrzydliwy nie do opisania! Te jego mądrości powinny trafić kiedyś do licealnych podręczników.
Fakt, możliwe, że te bicia się w piersi i pokutne zdrowaśki miały być ofertą przetargową dla JK - żeby nie starał się dociec prawdy i mobilizować wokół tej sprawy ludzi.
Że to było jakoś tak tandetnie zrobione, dałoby się wytłumaczyć tym, że nie mieli czasu tego dokładnie przemyśleć, a musieli działać od razu.
Zresztą dość krótko to w sumie trwało, bo niedługo potem zaczęła się historia z pochówkiem i wszystko wróciło do normy. W tym pochówku domyślałbym się długiej łapki agentury.
Pzdrwm
triarius
-----------------------------------------------------
http://bez-owijania.blogspot.com/ - mój prywatny blogasek
http://tygrys.niepoprawni.pl - Tygrysie Forum Młodych Spenglerystów
16. problem jednak w tym, że oni się nigdy...
... tym złym wrażeniem specjalnie nie przejmowali. Ani teraz się nie przejmują.
Jak pogodzisz swoją tezę z kuriozalnym ogłoszeniem przez Wajdę (komitet honorowy Komóry w oficjalnym i nagłośnionym wystąpieniu, jakby nie było), że jest wojna domowa? Kiedy z naszej strony nic podobnego ani robione, ani mówione nie było?
Pzdrwm
triarius
-----------------------------------------------------
http://bez-owijania.blogspot.com/ - mój prywatny blogasek
http://tygrys.niepoprawni.pl - Tygrysie Forum Młodych Spenglerystów
17. @triarius
Tym, że zobaczyli, że Polacy łagodni są. I niezorganizowani.
Corrigenda mówi, twórzmy legion i ma rację.
Rebeliantka
18. Jarecki też wspomniał...
... (na niepopkach), że wcale nie musiało być zamachu, a wystarczyło Tusia przekonać, że był.
Zgoda, to by też zadziałało. Dla mnie jednak to nieco zbyt kunsztowna hipoteza jak na real.
Obcy wywiad dysponuje - i co z tego? Kto będzie miał na tyle pewne dowody, na tyle przekonujące dla zachodniego leminga, by skłonić go do nadstawiania dupy za jakąś Polskę i za jakiegoś dawno nieżyjącego Kaczyńskiego, którego przecież i tak nikt nie lubił? Kto odważy się tak w prost podskoczyć Putinowi?
Nie, dla mnie to wszystko naiwne rozważania. Putinowi tak czy tak nikt nie podskoczy z powodu tej sprawy - gość jest całkowicie bezpieczny. I będzie, niezależnie od wszystkiego. Jeśli go kiedyś konkurent uwali (np. z armii czy GRU), to na pewno nie z powodu Lecha Kaczyńskiego.
Nie dajmy się wkręcać w niby logiczne, a jednak całkiem nieprzystające do rzeczywistości hipotezy! Był zamach, a wszystko inne ma prawdopodobieństwo bliskie zeru. Wszelkie zaś tłumaczenia, jakie to dla Rosji było ryzykowne, że nic z tego nie mieli, że zbyt oczywiste... To ewidentna bzdura.
Jak było z Litwinienką, że spytam? Ukrywali swoją w tym rolę, czy też może właśnie ją wyeksponowali do granic możliwości? I zaszkodziło im to? Putinowi osobiście?
Istnieje, pomijalne moim zdaniem, prawdopodobieństwo, że ruski bajzel plus splot nieszczęśliwych przypadków spowodował wypadek, A JEDNOCZEŚNIE ruscy udają, że to był zamach - nie na tyle, by dało ich się złapać za rękę (niby kto?), ale na tyle, by Tuś i jego gromadka tak uważali... W celu ich przejęcia... Ale też prawdopodobieństwo takiego splotu wydarzeń jest praktycznie ZEROWE.
To był zamach, po prostu!
Pzdrwm
triarius
-----------------------------------------------------
http://bez-owijania.blogspot.com/ - mój prywatny blogasek
http://tygrys.niepoprawni.pl - Tygrysie Forum Młodych Spenglerystów
19. że Bronek to idiota, fakt, ale tutaj...
... o wiele ważniejsza jest inna sprawa - Bronek po prostu JEST ICH!
Bronek (przy całej swej głupocie) zawsze wiedział, że oni nigdzie daleko nie odeszli, że ta zachodnia laba długo nie potrwa... I teraz jest z siebie (słusznie w pewnym sensie) dumny, co widać na jego zadowolonej i zachwyconej sobą gębie.
Znacznie gorzej mają wszyscy ci, którzy już bez unijnego cycka życia sobie nie potrafią wyobrazić, którzy jeszcze niedawno sądzili, że już się załapali na nową ojroarystokrację... A tu nagle masz babo placek i byle durny Bronek jest o lata świetlne przed nimi w oczach nowych panów... A nad grzbietem dość jednak wulgarna i mało hedonistyczna azjatycka nahajka.
Biedne te wszystkie Wojtki Sadurskie i inne takie Florenckie Euromędrce!
Pzdrwm
triarius
-----------------------------------------------------
http://bez-owijania.blogspot.com/ - mój prywatny blogasek
http://tygrys.niepoprawni.pl - Tygrysie Forum Młodych Spenglerystów
20. triaurius
zadowolona przasna geba Komorowskiego, kwasne miny eurocyckow, a ja pytam jakie my powinnismy miec miny? zdaje sie nam ostanie sie spacerniak i nahajka
Figa
21. nie ma tego złego - będzie...
... czas na przemyślenie Spenglera i Ardreya (jeśli ktoś łaskawie przeczyta).
Kiedy jest koszmarnie, to niemal nigdy nie jest AŻ tak koszmarnie, jak nam się zdaje - człek ma skłonność do skrajnych nastrojów.
To kurestwo z czasem MUSI się pożreć między sobą, a wtedy my...
Zresztą czym jest w końcu życie? Czy to naprawdę jakieś pedalskie oświeceniowe "dążenie do małego szczęścia"? Czy też jednak walka, która tak czy tak skończy się naszą śmiercią, więc można się postarać zrobić to z jakąś klasą?
Pzdrwm
triarius
-----------------------------------------------------
http://bez-owijania.blogspot.com/ - mój prywatny blogasek
http://tygrys.niepoprawni.pl - Tygrysie Forum Młodych Spenglerystów
22. oświeceniowe "dążenie do małego szczęścia"?
Czy też jednak walka, która tak czy tak skończy się naszą śmiercią....
albo wyzwoleniem..
bo walka nie jest o zloto
tylko o twoja dusze...