Dwie Polski - dwa języki (Krzysztof Wyszkowski)
„Od paru lat spadały na nas wyzwiska - na tych wszystkich, którzy nie chcieli przyłączyć się do chóru wylewających pomyje na głowę Prezydenta, przystąpić do walki z kaczyzmem, dołączyć się do zbożnego czynu dożynania watah.
/.../ Te obelgi były zaszczytem. Dzisiaj wiem, że są największym zaszczytem, jaki mnie spotkał w życiu." pisał po tragedii smoleńskiej Zdzisław Karasnodębski i konkludował: „A od tych, którzy przy Nim stali i pozostali, wymaga się, by milczeli, by odkreślili przeszłość grubą kreską, by się pojednali, by nie zakłócali atmosfery żałoby. Ale ich - naszym - obowiązkiem wobec Niego i Nich jest mówić. Grubej kreski tym razem nie będzie."
Tak, naszym obowiązkiem jest mówić. Gdy trzeba, mówić twardo, jak Krasnodębski o oszczercach - „Gardzę wami". Jak Andrzej Nowak o pupilu Tuska i Komorowskiego - „Wszystkie granice podłości zostały przekroczone. Przekroczy je także każdy, kto zaprosi polityka PO, który pozwolił sobie na ten akt nieludzkiej nienawiści, do programu, na łamy gazety, każdy, kto podejmie z nim dyskusję." Trzeba być twardym, bo prawdziwa jest diagnoza Jarosława Rymkiewicza, że są:
„Dwie Polski - ta o której wiedzieli prorocy
I ta którą w objęcia bierze car północy /.../
To co nas podzieliło - to się już nie sklei
Nie można oddać Polski w ręce jej złodziei
Którzy chcą ją nam ukraść i odsprzedać światu"
Ten podział nie pojawił się po śmierci Prezydenta. On się ukonstytuował przy okrągłym stole, a późniejsze „kurviosa" układu Urban-Michnik, takich jak np. przydawanie Kiszczakowi tytułu człowieka honoru przez największego z kłamców III RP, były już tylko logiczną konsekwencją sojuszu typologicznie znanego pod hasłem „Kur-wie lepiej". Ten podział miał swoje jawne odsłony w postaci mordu na rządzie Jana Olszewskiego, choć Układ starał się ukrywać jego sens za pomocą masowej propagandy mediów kierowanych przez byłych agentów SB.
I dzisiaj też rzesza pracowników poesbeckich mediów stara się osłonić ten podział argumentacją o wolności słowa i walce z zakłamaniem. Znany pisarz napisał nawet - "jest problem asekuranctwa, przesadnej ostrożności, niezrozumiałej oględności, czasami zwykłego tchórzostwa w wyrażaniu własnych opinii na temat tego, co nadęte, godnościowe, niezrozumiałe lub absurdalne jak katastrofa smoleńska." To jest ten sam ton, jakiego propaganda sowiecka i niemiecka używały wobec Polski po 1 września 1939 r. Polacy powinni zdobyć się na szczerość i uznać, że ich prawo do narodowej i państwowej godności jest bezprawnym i absurdalnym roszczeniem; bez asekuranctwa, przesadnej ostrożności i niezrozumiałej oględności należy stwierdzić, iż Polska jest „(psim) pomiotem" Traktatu Wersalskiego. Ten ton przez lata okupacji niemieckiej i PRL został tak skutecznie przez część polskich elit uwewnętrzniony, że popularny rysownik nawet nie zdaje sobie sprawy, że wtykając polskie flagi w psie odchody jest tylko kontynuatorem zadań stawianych antypolskiej propagandzie przez Mołotowa i Goebbelsa.
Odmawiając zgody na grubą kreskę wobec ohydy sponsorowanej przez Tuska i Komorowskiego, a symbolizowanej przez Palikota, Niesiołowskiego czy Kutza, należy jednak pamiętać, że na ich język nie wolno odpowiadać w tym samym kloacznym tonie. Reakcją na napastliwość w stylu Der Sturmera i Krokodila nie może być oddawanie pięknym za nadobne, a utrzymanie własnego, wyższego tonu. A z tym, niestety, nie jest dobrze nawet w moim macierzystym piśmie. Przyznaję, że oglądając niektóre okładki, a szczególnie rysunkowe wkładki satyryczne, odczuwałem czasem zażenowanie z powodu bijającej z nich wrogości, a nawet pogardy. Zdarzały się tam aluzje tak okropne, że - mówiło mi to wiele osób - wywoływały odstręczające wrażenia nawet u najżyczliwiej nastawionych czytelników.
Mam poczucie, że klienci GW czy TVN również moje artykuły mogą uznawać za element propagandy, z którą się nie dyskutuje z powodu jej kompromitującego poziomu. Ale nie o takich czytelników mi chodzi. Myślę o tych czytelnikach, przeważających, jak sądzę, w środowiskach patriotycznych, którzy szukają w uczciwej prasie słów twardych - ale godnych, ostrych - ale prawdziwych. Którzy nie chcą ranić swej wrażliwości moralnej i estetycznej trafiając na satyrę niezdarną i nie śmieszną, a irytującą i zawstydzającą. Starajmy się utrzymywać na ich poziomie.
http://wyszkowski.eu/index.php/artykuy/26/1514-dwie-polski-dwa-jzyki
- Zaloguj się, by odpowiadać
3 komentarze
1. szkoda tylko, że nawet...
... te plany maximum obejmują jedynie gadanie...
Pzdrwm
triarius
-----------------------------------------------------
http://bez-owijania.blogspot.com/ - mój prywatny blogasek
http://tygrys.niepoprawni.pl - Tygrysie Forum Młodych Spenglerystów
2. Potrzebna jest konsekwencja
Nie karmić wrogich stacji, nie zaciemniać obrazu - niech stoją w nagim kłamstwie poddani pod osąd Narodu.
Pozdrawiam -
hrabia Pim de Pim
3. potwierdzam,są dwie Polski,ja mam zaszczyt być z TEJ,co nie
pozwala na rozkradanie POLSKI,Naszej Polski
nie kupować wrogich nam gazet,nie popierac dziennikarzy,ktorzy
są plastelinowi
być obecnym w SPOŁECZENSTWIE
i tłumaczyć ludziom,co ich czeka,
przy rządach GRADA,ktory jest
"jeszcze lepszy niz Wasacz" w sprawach prywatyzacji
Eureko,Katarczycy.....
czy
przy takim ministrze jak GRAS,ktory po rusku przeprasza
ponad naszymi głowami,rosjan,słynna kradzież
kart kredytowych
mamy naprawdę duzo do ODKŁAMANIA
a najważniejsze TO,to,że
nie MOJ PREZYDENT
sp Profesor Lech Kaczynski
spowodował z PILOTAMI ...smolenski dramat.........
przypominajmy o tym,az do skutku
.....drugiej Polsce
gość z drogi