Dowiedzieliśmy się dziś jak będzie wyglądać odpolitycznianie mediów publicznych przez Platformę. Zarówno tryb ogłoszenia mianowania panów Lufta i Dworaka (w dwa dni po rzeczywistej nominacji), jak i uzależnienie obu nominatów od partii – matki (obaj byli członkami PO i obaj medialnie ją obsługiwali do wczoraj jeszcze) jasno pokazują, jakimi bajkami były opowieści z mchu i paproci o odpolitycznieniu przez PO mediów publicznych. Bardzo chciałbym zobaczyć dziś durnowate twarze tych wszystkich publicystów, którzy święcie wierzyli w zapewnienia polityków PO, że oni na serio chcą usunąć się z TVP i PR. No, ale miłość jest ślepa, miłość do PO zwłaszcza.

A jak będzie wyglądać relacjonowanie polityki w czasach, gdy PO przejmie media publiczne? Tak jak dziś relacja w „Faktach” w TVN z przesłuchania Mirosława Drzewieckiego – trwała nie dłużej niż minutę i ograniczała się do pokazania przekomarzania się głównego bohatera z Beatą Kempą o to, czy zapisałaby się do Platformy. Nic, słownie nic, o meritum sprawy, o aferze, o gniciu państwa. W najlepszym wypadku można to tłumaczyć profilem tej stacji, swoistym infotainment, zabawianiem się na śmierć. W najgorszym – świadomym działaniem na rzecz swych politycznych przyjaciół, jak to określił niezrównany Andrzej Wajda. Tak czy inaczej – był to pokaz tego, czym będzie informacja po przejęciu władzy przez PO w mediach publicznych. To będzie poważne ograniczenie demokracji, bo zlikwiduje się faktycznie (choć nie formalnie) pluralizm informacyjny. A to oznaczać będzie jedno – fasadowość i pozorność  demokratycznego charakteru naszego ustroju.