Koniec Powstania

avatar użytkownika Foxx
Było nas około dziesięciu z ponad stu. Leżeliśmy na podwórzu domu. Obok inny jeszcze się dopalał. Nagle usłyszeliśmy jęki docierające do nas z tego budynku. Oficer niemiecki wysłał tam dwóch żołnierzy, którzy, ryzykując życiem, weszli do płonącego domu, gdzie palące się belki mogły w każdej chwili się załamać. Z trudem wyciągnęli Polaka w cywilnym ubraniu. Przyprowadzonego półżywego do oficera. Ten, ponieważ marynarka ocalonego miała wgniecenia na prawym ramieniu, zdecydował, że był on żołnierzem, i kazał go rozstrzelać. Ci sami dwaj, którzy uratowali Polaka, odprowadzili jeńca na bok i usłyszeliśmy strzał. Befehl ist Befehl - rozkaz jest rozkazem - mówi stare niemieckie przysłowie.

Czekaliśmy na ewakuację, ale kiedy i dokąd? w pewnej chwili podeszło do mnie dwóch Polaków z eskortującym ich żołnierzem i zostałem położony na noszach. Stało się to tak szybko i nagle, że nie miałem nawet czasu pożegnać się z Irką i drugą sanitariuszką - tą piękną.

Leżałem, niesiony wysoko na ramionach przez moich tragarzy. Szedł też z nami jakiś starszy pan. Nie widziałem go, ale słyszałem Niemca wrzeszczącego na niego - Schnell, schnell! - Był lekko ranny w nogę i nie mógł dorównać nam kroku. Usłyszałem z wysoka, że Niemiec załadował karabin. Strzał, starszy pan zginął, bo szedł zbyt powoli.

Niesiono mnie dokądś przez Park Ujazdowski koło szpitala wojskowego, gdzie Stasinek Sosabowski i Jurek Kaczyński studiowali medycynę jako lekarze wojskowi. Widziałem z góry dookoła masę zrzutów sprzed kilku dni, które spadły na teren okupowany przez Niemców: broń, amunicja, opatrunki, spadochrony jeszcze były na miejscu. Ta tak konieczna pomoc, niestety, dostała się pod niewłaściwy adres.

Samoloty przylatujące z Włoch miały tylko kilka minut na zrzuty, by starczyło im Było nas około dziesięciu z ponad stu. Leżeliśmy na podwórzu domu. Obok inny jeszcze się dopalał. Nagle usłyszeliśmy jęki docierające do nas z tego budynku. Oficer niemiecki wysłał tam dwóch żołnierzy, którzy, ryzykując życiem, weszli do płonącego domu, gdzie palące się belki mogły w każdej chwili się załamać. Z trudem wyciągnęli Polaka w cywilnym ubraniu. Przyprowadzonego półżywego do oficera. Ten, ponieważ marynarka ocalonego miała wgniecenia na prawym ramieniu, zdecydował, że był on żołnierzem, i kazał go rozstrzelać. Ci sami dwaj, którzy uratowali Polaka, odprowadzili jeńca na bok i usłyszeliśmy strzał. Befehl ist Befehl - rozkaz jest rozkazem - mówi stare niemieckie przysłowie.

Czekaliśmy na ewakuację, ale kiedy i dokąd? w pewnej chwili podeszło do mnie dwóch Polaków z eskortującym ich żołnierzem i zostałem położony na noszach. Stało się to tak szybko i nagle, że nie miałem nawet czasu pożegnać się z Irką i drugą sanitariuszką - tą piękną.

Leżałem, niesiony wysoko na ramionach przez moich tragarzy. Szedł też z nami jakiś starszy pan. Nie widziałem go, ale słyszałem Niemca wrzeszczącego na niego - Schnell, schnell! - Był lekko ranny w nogę i nie mógł dorównać nam kroku. Usłyszałem z wysoka, że Niemiec załadował karabin. Strzał, starszy pan zginął, bo szedł zbyt powoli.

Niesiono mnie dokądś przez Park Ujazdowski koło szpitala wojskowego, gdzie Stasinek Sosabowski i Jurek Kaczyński studiowali medycynę jako lekarze wojskowi. Widziałem z góry dookoła masę zrzutów sprzed kilku dni, które spadły na teren okupowany przez Niemców: broń, amunicja, opatrunki, spadochrony jeszcze były na miejscu. Ta tak konieczna pomoc, niestety, dostała się pod niewłaściwy adres.

Samoloty przylatujące z Włoch miały tylko kilka minut na zrzuty, by starczyło im paliwa na powrót do odległej bazy. Stalin odmówił możliwości lądowania na terenach zajętych przez Rosjan. Brakowało lotnisk na przyjęcie tych samolotów - taka była odpowiedź.

Doniesiono mnie wreszcie na aleję Szucha i położono na trotuarze, pod drzwiami, naprzeciw budynku zajętego przez gestapo. Poza mną zajmowało się tam jeszcze pięciu rannych, między innymi dziewczyna trafiona w płuco kulą dum - dum (o ściętym wierzchołku, powodującą głębokie rany szarpane).

Ta dzielnica Warszawy, zajęta cały czas przez Niemców, pozostawała nietknięta. Od czasu do czasu wybuchał pocisk artylerii wystrzelony zza Wisły, ale wrażenie ciszy i spokoju po ostatnich siedmiu tygodniach było oszałamiające.

Oficer SD (gestapo) spacerował ze swym psem. Zatrzymał się obok nas i zapytał znakomitą polszczyzną, skąd nas przyniesiono itd. Młody, szesnasto-siedemnastoletni chłopak, leżący obok, zaczął mu opowiadać: - Ja jestem cywilem, mną się nie opiekowano, tylko żołnierze AK mieli dobrą opiekę. - Gadanie sąsiada, prawie denuncjacja, bardzo mi się nie podobała. Mnie przed wyniesieniem z piwnicy, zmieniono opatrunki, i choć bandaże były papierowe, ale czyste i świeże. Gestapowiec nareszcie odszedł, nie zareagował.

Zapadła już noc, gdy nas zaniesiono do piwnic gestapo, tam gdzie torturowano, ludzi znanych mi i nie znanych. Lekarz mówiący po polsku opatrzył moje liczne rany, nie zadając pytań.

Załadowano nas sześciu do ambulansu wojskowego i zawieziono do szpitala Dzieciątka Jezus, prowadzonego przez zakonnice. Dojechaliśmy tam bardzo późno, myślę, że o dwudziestej trzeciej - dwudziestej czwartej w nocy, i położono nas w budynku frontowym, gdzie było absolutnie ciemno, bo elektryczność naturalnie nie działała. O świcie żył już tylko ów siedemnastolatek i ja. W ciągu dnia i ten chłopak umarł. Z całego transportu przeżyłem sam jeden.

Rano znalazłem się w łóżku. Było to 25 lub 26 września. Zaczynało robić się zimno, a wszystkie drzwi szpitala wybite. Trzeba było odciągać łóżka od muru zewnętrznego, bo deszcz padał na rannych.

Stan mojego zdrowia nie był najlepszy. Prawa ręka sparaliżowana. Żadna z ran: z 4 i 31 sierpnia, jak też z 11 września, się nie zagoiła. Odkryłem przypadkiem, że mój serdeczny palec prawej ręki ruszał się dziwnie - dwa centymetry nad stawem. Lekarz powiedział: - Ma pan złamany palec, nie zauważyłem. - Założył mi deseczkę, a palec zrósł się krzywo i do dziś jest pochylony w prawo.

Zmiany opatrunków, podczas których byłem nagi, w temperaturze od pięciu do dziesięciu stopni, trwały zazwyczaj z godzinę. Moja rana brzucha wyleczyła się jakoś sama. Któregoś dnia fontanna ropy wylała się dziurą po odłamku. Ten pewnie wyskoczył razem z nią. Nie wiem. Po długiej przerwie mój brzuch zaczął działać od nowa. Wbrew temu, co mówił doktor, przeżyłem.

W przeludnionym szpitalu brakowało jedzenia. Siostry miały więcej pracy, niż mogły wykonać. Zupę, jedyne pożywienie, stawiano na mojej piersi i lewą ręką musiałem ją jeść, nie rozlewając, co nie było łatwe.

Drugiego października wiadomość: powstańcy podpisali kapitulację, będą wywiezieni do obozów jenieckich w Niemczech.

Nie chciałem w to wierzyć, ale okazało się po kilku dniach, że wieść jest prawdziwa. Ludność cywilna musiała wyjść z miasta praktycznie bez niczego. Wielu pojechało na roboty do Niemiec. Niektóre transporty, nie wiadomo czemu, wywiozły innych do obozów koncentracyjnych.



Ze wspomnień Stanisława Likiernika, którego działalność została przedstawiona w literackiej i fabularnej formie w książce Romana Bratnego "Kolumbowie" (postać Skiernika). W czasie Powstania Warszawskiego jego szlak bojowy przebiegał przez Wolę, Stare Miasto i Czerniaków w szeregach Zgrupowania "Radosław". Trzykrotnie ranny, został odznaczony Orderem Wojennym "VIRTUTI MILITARI" klasy V-ej. Kilkakrotnie w czasie Powstania był o krok od śmierci m.in. wraz z grupą z batalionu "Zośka" przebił się przez Ogród Saski ze Starego Miasta do Śródmieścia. - dzięki uprzejmości Stowarzyszenia Pamięci Powstania Warszawskiego 1944


Na zdjęciu, Powiśle pod koniec Powstania.

3 komentarze

avatar użytkownika Maryla

1. 75 lat temu, 2 października

75 lat temu, 2 października 1944 r., po 63 dniach
heroicznego i samotnego boju prowadzonego przez powstańców z wojskami
niemieckimi, wobec braku perspektyw dalszej walki, przedstawiciele KG AK
podpisali w Ożarowie układ o zaprzestaniu działań wojennych w
Warszawie.

Powstanie
Warszawskie było największą akcją zbrojną podziemia w okupowanej przez
Niemców Europie. Planowane na kilka dni, trwało ponad dwa miesiące.

Jego militarnym celem było wyzwolenie stolicy spod niezwykle
brutalnej niemieckiej okupacji, pod którą znajdowała się od września
1939 r.

Powstanie Warszawskie było największą akcją zbrojną podziemia w
okupowanej przez Niemców Europie. Planowane na kilka dni, trwało ponad
dwa miesiące.


Deklaracja młodego pokolenia – kultywowanie pamięci o bohaterach walczących o niepodległość

Kultywowanie
pamięci o bohaterach walczących o niepodległość, przekazywanie kolejnym
pokoleniom prawdy historycznej oraz niedopuszczanie do jej zatarcia lub
zniekształcania – m.in. to zawiera Deklaracja młodego pokolenia.
Dokument w obecności powstańców warszawskich podpisano we wtorek w
Warszawie.

Podpisanie układu o zaprzestaniu działań wojennych w Warszawie. Ożarów Mazowiecki, 02.10.1944 r. Fot. PAP/CAF

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

2. (Brak tytułu)


Fragment "Biuletynu Informacyjnego" z 2 października 1944 roku

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

3. Uroczystość wygaszenia

Uroczystość wygaszenia symbolicznego ognia pamięci na Kopcu Powstania w Warszawie. 02.10.2020. Fot. PAP/W. Olkuśnik

Uroczystość wygaszenia symbolicznego ognia pamięci na Kopcu Powstania w Warszawie. 02.10.2020. Fot. PAP/W. Olkuśnik

Na Kopcu Powstania
Warszawskiego na stołecznym Czerniakowie w piątek po południu zgaszono
ogień pamięci. Zgodnie z tradycją płonął przez 63 dni, czyli tyle, ile
trwał powstańczy zryw w 1944 roku. Ogień przyniosła 1 sierpnia sztafeta
pokoleń z Grobu Nieznanego Żołnierza. Teraz ogień tam wróci.

W
piątkowej uroczystości wzięli udział powstańcy, harcerze i warszawiacy.
Pod pomnikiem wystawiono wartę honorową i złożono kwiaty. Kwiaty
złożyli m.in. wiceprezydent stolicy Renata Kaznowska, burmistrz Mokotowa
Rafał Miastowski, przedstawiciele Kancelarii prezydenta, premiera,
władz Mazowsza, marszałków Sejmu i Senatu.

Z głośników puszczono nagrane opowieści byłych powstańców i
okolicznościowe piosenki. Odegrano także hymn Polski i hejnał stolicy.
Poległych powstańców i cywilne ofiary powstania uczczono minutą ciszy.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl