Bezczelność Sikorskiego jest niemierzalna
W polskiej polityce funkcjonują z powodzeniem ludzie po wielokroć skompromitowani, osoby, które za swoje "wyczyny" w demokracjach bardziej od naszej cywilizowanych, byliby dożywotnio od działalności publicznej wyłączeni. Ten fakt świadczy oczywiście bardzo źle o Polsce jako kraju UE, państwie dążącym do ugruntowania najlepszych standardów demokracji wysokorozwiniętych. Świadczy on także o jakości pracy "wolnych mediów", roli opinii publicznej w recenzowaniu poczynań partii politycznych i poszczególnych ich członków. Mówiąc w największym skrócie, przyjęła się w Polsce zasada olbrzymiej, zupełnie nieuzasadnionej moralnie, tolerancji wobec osób ( w tym także działaczy partyjnych) popierających (, a przynajmniej niekrytykujących) tzw. salon warszawsko-krakowski. Salon ten to wąskie środowisko skupione wobec magnatów medialno-biznesowych, których fortuny zostały "wypracowane" nie zawsze w sposób uznany na Zachodzie naszego kontynentu.
Politycy skompromitowani dożywotnio to m.in.: K. Marcinkiewicz, J. Palikot, P. Graś, R. Sikorski.
Ten ostatni to postać warta szczególnie ostrej recenzji: przecież z całą powagą, mimo bagażu szemranych uczynków, dążył on do objęcia w RP funkcji głowy państwa. Radosław Sikorski jest nieautentyczny do bólu: zmienił środowisko polityczne dopiero wtedy, gdy na pokładzie buchnął ogień- wcześniej drastyczne różnice światopoglądowe, gospodarcze, moralne nie przeszkadzały mu cieszyć się władzą. Dopiero gdy zaczęło być naprawdę gorąco, podkulił ogon i przeszedł do obozu wroga. Wielu nazywało ten gest "pragmatyczną postawą", czemu przeczą dalsze wybory Pana Zdratka. Zaraz po politycznej zdradzie Radosław rozpoczął bezceremonialny atak na swoich niedawnych przyjaciół; to wtedy padły słowa "o dorzynaniu PISowskich watah". Takie słowa w ustach oksfordzkiego dżentelmena, męża zdobywczyni Pulitzera, brzmiały szokująco. Szybo zostały jednak zaakceptowane, co pozwoliło naszemu bohaterowi na pełną swobodę działań.
Umówmy się na chwilę szczerości; Sikorski nie ma w zasadzie żadnych sukcesów jako minister spraw zagranicznych; jest słabym politykiem, nie mówiąc już o przymiotach dobrego dyplomaty (wystarczy słuchać, co mówi- taki język na pewno nie jest językiem dyplomatycznym). Całą robotę w MSZcie "odwalać" muszą jego zastępcy; rola Radka jest brylowanie na salonach i...walka z Prezydentem Kaczyńskim. Chamstwo Sikorskiego kilkukrotnie wyprowadziło brata Jarosława z równowagi, co było doskonałym pretekstem do medialnej nań nagonki. W miasto poszedł przekaz: "Kaczor to hamulcowy, bezustannie się wtrąca, uniemożliwia prowadzenie polityki przez rząd Tuska"...
Wystarczy na spokojnie prześledzić historię napięć na linii Kancelaria Prezydenta- MSZ, by dostrzec kto naprawdę odpowiada za kompromitujący Polskę na arenie międzynarodowej "spór o krzesło w samolocie". Dziwie się, że żadnego z publicystów nie stać po śmierci Kaczyńskiego na solidny komentarz na ten temat.
Zaraz po 10 kwietnia, z największych politycznych opluwaczy ś.p. Prezydenta Kaczyńskiego, tylko Sikorski nie zapadł się pod ziemię. Troszeczkę usprawiedliwia ten stan piastowane przezeń stanowisko. Nie może to jednak usprawiedliwiać tandetnego afiszowania się nim podczas uroczystości żałobnych, stania w pierwszym rzędzie oficjeli rządowych, zupełnie tak, jakby wcześniej nic się nie stało.
Trzeba o tym pamiętać oceniając dzisiejsza postawę szefa MSZ. Gdyby Zdradek miał honor, odszedłby po tragedii smoleńskiej z czynnej polityki, może objął- w najlepszym razie- jakąś placówkę dyplomatyczną (najlepiej w kraju Trzeciego Świata, bo jak już wspominałem, dyplomata z niego cienki).
Mamy sytuacje zupełnie odmienną. Dziś Radek z całą zawziętością wykorzystuje swoje najlepsze "zdolności", włączając się w trwająca właśnie kampanie prezydencką, szczególną kampanię prezydencką:
- Wybory wygra Bronisław Komorowski, gdyż ma większą zdolność koalicyjną, a Jarosława Kaczyńskiego politycy i wyborcy się boją - mówił w Radiu Zet minister spraw zagranicznych Radosław Sikorski.(...) Sikorski ostrzegł także, iż spory o to, kto prowadzi politykę zagraniczną w Polsce mogłyby wywołać "jeszcze bardziej gorszące spory", niż to się działo za czasów Lecha Kaczyńskiego. (źródło)
Bezczelność Sikorskiego jest niemierzalna. Facet, który przez wiele miesięcy zajmował się głównie prowokowaniem konkurenta (sic!) - Prezydenta Kaczyńskiego, dziś zapowiada wprost, że w przypadku zwycięstwa Jarosława będzie robił to ze zdwojoną siłą (wywoła "jeszcze bardziej gorszące spory"). Widać, że Radek nic się nie nauczył po tragedii z 10 kwietnia. Cham będzie chamem do końca; warchoł- warchołem...ku zgubie Rzeczpospolitej.
Pamiętajmy o tej deklaracji Radosława, podczas niedzielnej wędrówki do urn...
- chinaski - blog
- Zaloguj się, by odpowiadać
2 komentarze
1. Takich Gnid i chamow
nalezy pietnowac i tepic. R.S to wrog Polonii i niszczyciel.
Przyjezdni (gazarbaiterzy) okreslaja siebie jako Polonia. To skandal. Moi drodzy Panstwo
Polonia glosuje za Panem Jaroslawem Kaczynskim.
Natomiast ci przyjezdni na KOMUCHA - KOMOROWSKIEGO. Nasi Rodacy zaczynaja byc nie lubiani.
2. nikczemność i prostactwo, ten palant nie powinien ani dnia byc
Złożenie kwiatów na grobie tragicznie zmarłej pary prezydenckiej przez
Hillary Clinton, podczas jej sobotniej wizyty w Krakowie, było
początkowo wpisane w jej oficjalny plan wizyty. Tak się jednak nie
stanie - informuje RMF FM.
Według radia, Clinton nie pojawi się na Wawelu, aby w żaden sposób nie
zostało to potraktowane jako angażowanie się w kampanię wyborczą. W
zamian pani sekretarz ma złożyć kwiaty przed Krzyżem Katyńskim u stóp
Wawelskiego Wzgórza - podaje RMF FM.
Reporterzy radia próbowali uzyskać informacje w tej sprawie od MSZ, ale
nie otrzymali żadnej odpowiedzi.
http://wiadomosci.onet.pl/2191755,11,na_prosbe_msz_clinton_nie_zlozy_kwi...
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl