Nie winić tramwajarza

avatar użytkownika FreeYourMind

"Do modnych, nieustannych zarzutów, które są wobec nas wysuwane, należy ten, że działamy według tzw. dyrektyw Moskwy, że wszystko jest skutkiem moskiewskiej ingerencji. Stara to śpiewka. My mamy własny rozum, podejmujemy własne decyzje, stosujemy własne rozwiązania, realizujemy je własnymi siłami, które, jak już nieraz kontrrewolucja mogła się przekonać, nie są wcale tak małe." -

te spiżowe słowa warto przywołać, skoro "stary żołnierz" wygłaszać zaczął kolejne sążniste przemówienie, w którym klasyczne sowieckie kłamstwa wymieszane są z konfabulacjami i fikcją preparowaną, by udawała prawdę (lub też wyrób prawdo-podobny, posługując się językiem peerelu).

Dalej nasz bohater opisywał sytuację w 1982 r. tak:


"Opierając się o uniwersalne zasady socjalizmu, korzystając z doświadczeń bratnich krajów, rozwiązujemy na­sze problemy samodzielnie, w sposób oryginalny i twórczy. Wdrażamy śmiałe reformy o unikalnym częstokroć charakterze, posiadamy liczne odrębności wynikające z hi­storycznych oraz współczesnych warunków i potrzeb. A z Moskwy? Rzeczywiście spotykamy się z „ingerencją", ale ingerencją szacunku, zrozumienia i zaufania dla na­szej drogi. Nawet wtedy, gdy było najgorzej, gdy bezczeszczono radzieckie groby, gdy szalała antyradziecka propaganda — do naszego kraju płynęły zwiększone do­stawy towarów, za które nie mieliśmy czym płacić. I na­dal odczuwamy tę właśnie „ingerencję", wielką pomoc. Jest szansa kontynuacji, rozwoju naszej współpracy i radzieckiej pomocy. W najbliższym czasie zwrócę się do towarzysza Leonida Breżniewa, do kierownictwa radzieckiego o dalszą życzliwość wobec naszej ciężkiej sytuacji."

A nieco wcześniej, w tym samym przemówieniu wskazywał prawdziwego agresora i państwo szczególnie ingerujące w sprawy polskie:

"Socjalistyczna Polska znajduje się w ogniu szczegól­nie ostrego ataku kół imperialistycznych. Stany Zjedno­czone, siły reakcyjne w niektórych krajach Zachodu ze szczególną zajadłością reagują na to, że taka gratka jak upadek socjalistycznego państwa polskiego uciekła im w ostatniej chwili, że zostały sparaliżowane ich rachuby, że nie udało się uczynić z Polski „konia trojańskiego".

Koło historii się nie cofa. Co więc zostaje obok sankcji? Zostaje rynsztok propagandowy. Zostaje współczesna „Targowica" — ludzie siedzący na garnuszku obcych ośrodków i wywiadów, nakłaniający swych mocodawców do sankcji wobec własnego kraju, doradzający, jak można jeszcze przysporzyć trudności własnemu krajowi, własnemu społeczeństwu. Niestety, takich suflerów haniebnej sprawy mamy i w Polsce. Przyjdzie czas na ujawnienie ich oblicza.

Prezydent Reagan podjął dziś ostateczną decyzję o zawieszeniu klauzuli największego uprzywilejowania. Spo­dziewaliśmy się tego, był to już tylko akt formalny. Pol­ska nie jest jednak stanem Texas. Polska nie da się zamknąć jak Indianie w rezerwacie, będzie zawsze otwar­ta na świat. Jednakże w powstałej sytuacji ograniczymy amerykańską aktywność na terenie Polski. To będą nasze restrykcje, podjęte przez suwerenne państwo polskie.

Nie uda się oczywiście utrzymać na dłuższą metę swoistego oblężenia  naszego kraju przez nacisk ekonomicz­ny oraz agresję propagandową. Stan ten skończy się, jak skończyły się różnego rodzaju blokady i sankcje, że przy­pomnę chociażby rok 1949, w którym na liście amerykańskich towarów, których wywóz do Polski był zakazany, znajdowała się nawet aparatura rentgenowska. Działo się to wówczas, kiedy w naszym kraju, udręczonym latami okupacji, było tak wiele gruźlicy oraz innych nie­zwykle ciężkich chorób."

(wystąpienie Jaruzelskiego z 28-10-1982; zwłaszcza ta zakazana aparatura rentgenowska robi wciąz po latach wrażenie, no i ta specyficzna, bo leninowska, wizja Targowicy)
http://www.geocities.com/wojciech_jaruzelski/Xplenum1982.html

 

W XXI wieku świat dla Jaruzelskiego wygląda już nieco inaczej:

"komunizmu w klasycznej postaci nigdy nie było. Nierealny jest ziemski raj. Swoiste doświadczenie „komunizmu" mają jedynie izraelskie kibuce. To specyficzna - możliwa tylko w laboratoryjnej skali -forma. Nigdzie więcej komunizmu nie zbudowano. To piękna, szczytna idea, ale utopijna. Był tylko realny socjalizm. Miał on określony dorobek, nie da się go przekreślić. Miał też wrodzone wady, ciężkie grzechy, stalinowskie zbrodnie. Ten system się zużył. Musiał zejść z historycznej sceny. Dobrze, iż stało się to w sposób bezkrwawy, pokojowy."

(wystąpienie Jaruzelskiego  z 06-12-2002)
http://www.geocities.com/wojciech_jaruzelski/Tyczyn.html

Kto by pomyślał, że jeden z twórców komunizmu w Polsce uzna, że komunizmu nigdy nie było. Aż dziw, że w słynnym przemówieniu proklamującym wojnę z narodem polskim mówił tak:

"Pragniemy Polski wielkiej — wielkiej swym dorobkiem, kulturą, formami życia społecznego, pozycją w Europie. Jedyną drogą do tego celu jest socjalizm akceptowany przez społeczeństwo, stale wzbogacany doświadczeniem życia. Taką Polskę będziemy budować. Takiej Polski będziemy bronić. W tym dziele rola szczególna przypada ludziom partii. Mimo popełnionych błędów i gorzkich porażek partia w procesie historycznych przemian jest nadal siłą aktywną i twórczą. Aby skutecznie sprawować swą przewodnią misję, współpracować owocnie z sojuszniczymi siłami, opierać się musi na ludziach prawych, skromnych i odważnych.

Na takich, którzy w każdym środowisku zasłużą na miano bojowników o sprawiedliwość społeczną, o dobro kraju. To przede wszystkim rozstrzygnie o autorytecie partii w społeczeństwie. To jest jej perspektywa. Będziemy oczyszczać wiecznie żywe źródła naszej idei z deformacji i wypaczeń. Chronić uniwersalne wartości socjalizmu, wzbogacając je stale o narodowe pierwiastki i tradycje. Na tej drodze socjalistyczne ideały stawać się będą bliższe większości narodu, bezpartyjnym ludziom pracy, młodemu pokoleniu. A także zdrowemu, zwłaszcza robotniczemu, nurtowi „Solidarności", który własnymi siłami i we własnym interesie odsunie od siebie proroków konfrontacji i kontrrewolucji. Tak pojmujemy ideę porozumienia narodowego."
http://www.geocities.com/wojciech_jaruzelski/proklamacja.html

No ale, jak wiemy - socjalizm to nie komunizm. Aż dziw, że za Stalina tyle trzeba było luda natłuc i skatować, by tę prostą prawdę zrozumiano. Wracamy jednak do XXI w., kiedy to Jaruzelski snuje swoją dalszą opowieść, zestawiając swoją osobę a to z Pinochetem, a to z Piłsudskim:

"Często stawiany jest zarzut, spotykam się z nim: „panie generale, dlaczego Pan nie zrobił tego, co Pinochet w Chile. On zreformował gospodarkę, tam ona zaczęła lepiej funkcjonować". Odpowiadam, że gdybym chciał zrobić to co Pinochet, to trzeba byłoby zamordować tysiące ludzi - w proporcji do wielkości naszego kraju. Przeprowadzić operację w tak straszliwie krwawy sposób. Zabrać ludziom tyle co on zabrał — po to, ażeby w przyszłości było gospodarczo lepiej. Tego i nie chciałem, i nie potrafiłem."

"Jak wiadomo, Józef Piłsudski był przez wiele lat czołowym działaczem Polskiej Partii Socjalistycznej, a nawet przez kilka lat jej przywódcą. Kiedy w 1918 roku Polska odzyskała niepodległość, rzekomo powiedział: „wysiadłem z czerwonego tramwaju na przystanku niepodległość". Ja to parafrazuję, mówiąc - ja nie wysiadłem z czerwonego tramwaju na przystanku demokracja. Ten tramwaj tylko zmienił kierunek jazdy, zmienia w demokratycznym trybie konduktorów i motorniczych. Chodzi o to, ażeby na miarę realiów ustrojowych zachować ten jego kolor, dostosowywać do potrzeb społeczeństwa, człowieka."

(wystąpienie tramwajarza Jaruzelskiego 06-12-2002)
http://www.geocities.com/wojciech_jaruzelski/Tyczyn.html

Przywołuję te wszystkie obszerne cytaty dla tych, co zarówno ten głos i tę frazeologię znają z własnego doświadczenia, jak choćby ja czy kokos26, który dziś także o Jaruzelskim wspomina, jak i tym, którzy po takie teksty źródłowe nie sięgają. Jest takie dość oklepane hasło związane z propagandą, że kłamstwo powielane nieustannie, zaczyna "stawać się prawdą". Jaruzelski, powtarzając do upadłego od lat po 1989 r. wciąż te same załgane frazesy o "mniejszym złu", o tym, że "ludzie nie są aniołami" (zwł. gdy mowa o opozycji) czy wreszcie o "groźbie interwencji", odwołuje się do tego propagandowego mechanizmu i być może jakiś skutek społeczny w ten sposób odnosi.

Przypomnę może jeszcze jeden pikantny fragment ze słynnego przemówienia z 1981 r.:

"Padają wezwania do fizycznej rozprawy z „czerwonymi", z ludźmi o odmiennych poglądach. Mnożą się wypadki terroru, pogróżek i samosądów moralnych, a także bezpośredniej przemocy.

Szeroko rozlewa się po kraju fala zuchwałych przestępstw, napadów i włamań. Rosną milionowe fortuny rekinów podziemia gospodarczego. Chaos i demoralizacja przybrały rozmiary klęski. Naród osiągnął granice wytrzymałości psychicznej. Wielu ludzi ogarnia rozpacz. Już nie dni, lecz godziny przybliżają ogólnonarodową katastrofę."

Te słowa, sądzę, należy traktować jako kluczowe dla całej poważnej sprawy wojny Jaruzelskiego i jego sługusów z obywatelami polskimi. Kto nie żył we wczesnych latach 80. w Polsce, ten zapewne nie wie zupełnie, o co chodzi i do jakiego stopnia junta czerwonych trzymała obywateli jak zwierzęta w boksach. Jeden z najczęściej powtarzanych załganych frazesów Jaruzelskiego to ten o "katastrofie", "przepaści", "ogólnonarodowej tragedii" itp. (przyjmuje on różne formy, ale myśl leninowską zachowuje niezmienną) powrócił i dziś na rozprawie sądowej.

I tak sobie myślę, że Jaruzelski tu ma rację. On faktycznie zapobiegł wielkiej tragedii - katastrofie, która spadłaby jak młot na czarownice albo jak grom z jasnego nieba na rzesze czerwonych pasożytów, którzy doili Polskę i Polaków przez dziesięciolecia i zapewne po strajku generalnym zostaliby postawieni pod ścianą nie tylko w sensie politycznym. On rzeczywiście uratował swoją czerwoną armię (zaczynając od zomoli, poprzez trepów, a na politrukach w ówczesnych mediach kończąc), a sporo pogłowia w tym całym czerwonym regimencie było. Więc chyba w tym jednym Jaruzelski się nie myli - doprowadził do wojny z Polakami tylko po to, by ratować czerwonych. I to mu się udało. Zatem w swoim rozumieniu - jest niewinny.

 

A kto wobec tego jest winny wprowadzenia "stanu wojennego"? No, to chyba oczywiste - ci, co chcieli "fizycznej rozprawy z "czerwonymi"", a więc pewnie ludzie tacy, jak my :)

http://www.tvn24.pl/12690,1567007,0,1,jaruzelski-jestem-niewinny,wiadomosc.html

http://www.polonica.net/szkic_do_portretu_dyktatora_o_genJaruzelskim.htm

2 komentarze

avatar użytkownika Mirosław Domińczyk

1. Stan Wojenny

był narodową katastrofą, udaną próbą wprowadzenia systemu stalinowskiego. Totalnej wszechobecnej kontroli, stałej obserwacji, przemocą jako podstawy jego funkcjonowania. Eliminacji z życia publicznego wszystkich grup społecznych. Nie znamy do dzis bilansu strat wynikłych z faktu wprowadzenia tej hańby.

mirekd

avatar użytkownika Emisariusz IV RP

2. FreeYourMind - nie przegapić - dobry tekst FYM-a

Brawo, napracowałeś się. ============================== "Padają wezwania do fizycznej rozprawy z „czerwonymi", z ludźmi o odmiennych poglądach. Mnożą się wypadki terroru, pogróżek i samosądów moralnych, a także bezpośredniej przemocy. Szeroko rozlewa się po kraju fala zuchwałych przestępstw, napadów i włamań. Rosną milionowe fortuny rekinów podziemia gospodarczego. Chaos i demoralizacja przybrały rozmiary klęski. Naród osiągnął granice wytrzymałości psychicznej. Wielu ludzi ogarnia rozpacz. Już nie dni, lecz godziny przybliżają ogólnonarodową katastrofę." ====================================
Skąd Jaruzelski wiedział że tak będzie jesienią 2008 roku pod rządami PO i Tuska z PSL? Wizjoner. PO ogłosi znowu stan wojenny? Poproszą Putina o bratnią pomoc i wymordowanie kaczystów czyli NAS?