Nie wygrać z Komorowskim to porażka !

avatar użytkownika seaman

Jarosław Kaczyński ustawił się w sytuacji, którą opisałem w tytule postu, w momencie, gdy zdecydował się kandydować przeciwko Bronisławowi Komorowskiemu.  Mało kto pamięta, że nawet zagorzali wrogowie JK podnosili wówczas kwestię ( z pewną nutą pretensji do Tuska), że kandydat Platformy to znacznie niższa liga niż jego rywal z PiS.

Takie postawienie sprawy determinuje późniejsze oceny, ponieważ w przypadku wyrównanego pojedynku, ocenia się kandydata w stosunku do jego możliwości oraz oczekiwań. Możliwości i wiedza Komorowskiego są żadne i nikt tego nie wie lepiej od samej Platformy, stąd nakaz sztabu, aby unikał konkretów, a sypał nic nieznaczącymi ogólnikami. Postrzeganie rywali w tej perspektywie powoduje, że Komorowskiemu do sukcesu wystarczy, żeby nie palnąć głupstwa, Kaczyński zaś musi być wyraźnie lepszy.

No i stało się : kandydat Platformy nie powiedział nic drastycznie głupiego, więc nie przegrał, czyli wygrał; JK nie znokautował rywala merytorycznie, więc nie wygrał, czyli przegrał.  Dodatkowy wpływ na taki rezultat miała konwencja debaty, która w gruncie rzeczy, jak słusznie zauważył Krzysztof Leski, była antydebatą. Nie było możliwości riposty, sprostowania, udowodnienia nieprawdy czy ad vocem. Ostatnie chwile debaty, gdy adwersarz Kaczyńskiego wyciąga jakiś kwit i żąda jego zdementowania, jest dobitnym przykładem.

Przecież wystarczyło, żeby Kaczyński zagrał w tej samej konwencji i sprowadził rzecz do absurdu – wyciągnął portfel z kieszeni, postukał weń palcem i poprosił marszałka o zdementowanie zawartej w nim informacji. Ale takiej możliwości w tej debacie nie było. To jest ewidentna wina sztabu Kaczyńskiego, że się zgodził na formułę konkursu recytatorskiego - w takim wypadku zawsze gładka, chociaż pusta mowa będzie górowała nad merytorycznym przekazem.

Co też się stało i w przekazie do wyborców "telewizyjnych", czyli żywiących się obrazem i komentarzem, a nie własną oceną, skuteczniejszy był zestaw gładkomówiący Tusk-Graś, który wyszkolił Komorowskiego, żeby jak ognia unikał konkretów. Nie ma znaczenia, że gadał ogólnikami i nic nieznaczącymi figurami w rodzaju, że nie ma Polski B i nie ma osobnej Polski solidarnej oraz liberalnej – dla niego ważne było, że słowa płynęły gładko i nie popełnił gafy zauważalnej dla szerokiego grona odbiorców.

Jeśli Kaczyński jest uważany za zawodnika wagi cięższej niż Komorowski, to nie wystarczy, żeby miał rację, musi przekonać, że jest nieporównanie lepszy od adwersarza.  Dodatkowym handicapem dla kandydata Platformy jest zaplecze medialne gotowe na każdy szpagat, nawet wbrew własnym poglądom. Nieważne, że Kaczyński miał rację, mówiąc o gotowości do rozmów z Miedwiediewem na temat sytuacji na Białorusi; ważne jest natomiast, że usłużne media potrafią uzasadnić przeciwne stanowisko Komorowskiego w tej sprawie.

Nieważne, że w Gazecie Wyborczej kiedyś pisano:  Dla Zachodu jedynym realnym partnerem do dialogu o Białorusi jest – jakby to dziwnie nie zabrzmiało – właśnie Rosja(...)Dialog Zachodu i Rosji o „problemie białoruskim”, zgranie działań przed wyborami prezydenckimi( a wierzę, że dojdzie do wyborów przedterminowych) dziś jest możliwy i niezbędny. Tylko wspólnymi wysiłkami można pomóc Białorusi wrócić do społeczności demokratycznej.

Ważne jest, co po wczorajszej debacie napisała dzisiaj Ewa Milewicz: premier Kaczyński wypalił, że będzie omawiał sytuację na Białorusi z prezydentem Rosji. Gdyby coś takiego powiedział polityk Platformy, PiS by im powiedział, że już Lenin mówił o samostanowieniu narodów. PiS by twierdził, że to dowód na zdradę PO.

To się nazywa mądrość etapu wyssana z korzeni Gazety Wyborczej i to będzie aktualna wersja aż do głosowania w niedzielę. A potem oczywiście znowu się napisze, że w rozmowach o Białorusi nie może zabraknąć Rosji... Jarosław Kaczyński i jego sztab nade wszystko nie może ani na chwilę zapomnieć, z jaką skalą manipulacji ma do czynienia.

P.S. Jeszcze jeden kamyczek do JK – nie można być tak widocznie spiętym przed debatą z przeciwnikiem klasy Komorowskiego – to tak, jakby Real Madryt spinał się przed meczem z Arką Gdynia !

http://wyborcza.pl/1,86672,3898215.html#ixzz0s5HYpp00

http://wyborcza.pl/1,86116,8070790,Komorowski_znokautowal_Kaczynskiego.html

Etykietowanie:

3 komentarze

avatar użytkownika Morsik

1. Dzisiaj w Gazecie Prawnej:

Komorowski i Kaczyński nie lubią się przez Palucha
Dziennik Gazeta Prawna | 28.6.2010 | rubryka: Kraj | strona: 4 | autor: Mariusz Staniszewski

WYBORY
Sprawa sprzed 20 lat wpływa na stosunki między kandydatami

Wyścig między kandydatami PO i PiS to nie tylko batalia polityczna. To walka dwóch osobistych wrogów. Sprawa sięga początku lat 90., kiedy to Kaczyński bardzo interesował się inwestycją Komorowskiego w parabank Janusza Palucha.

Jarosław Kaczyński, gdy jeszcze był szefem Kancelarii Prezydenta Lecha Wałęsy, zbierał informacje na temat inwestycji Bronisława Komorowskiego w bank Janusza Palucha. Marszałek bardzo nie lubi o tej sprawie wspominać i prawie nigdy tego nie robi.

Zmowa milczenia

Także Jarosław Kaczyński o sprawie inwestycji Komorowskiego w parabank nigdy nie mówił. Temat banku Palucha nie zaistniał też podczas żadnej kampanii wyborczej. Informacje o inwestycji znajdują się w jawnej części „Raportu z likwidacji Wojskowych Służb Informacyjnych“. Według niego w latach 1991 - 1992 Komorowski, który był wówczas wiceministrem obrony, wraz z przyjacielem Maciejem Rayzecherem, wtedy zastępcą dyrektora departamentu oświatowo-kulturalnego w Ministerstwie Obrony Narodowej, zainwestowali 260 tys. marek niemieckich w piramidę finansową, którą Janusz Paluch, właściciel firmy Nedpol, nazywał bankiem.
W to przedsięwzięcie zainwestowało wówczas swoje pieniądze także wielu wysokich rangą oficerów naszego wojska.

Agent w internacie

Według raportu pośrednikiem w przekazywaniu pieniędzy był tajny współpracownik WSI, a wcześniej WSW, ps. Tomaszewski. Agent ten w czasie stanu wojennego pracował jako stomatolog w ośrodku w Olesznie, gdzie podczas internowania przebywał Komorowski. Miał tam częste kontakty z obecnym marszałkiem Sejmu.
Po bankructwie Palucha Komorowski próbował odzyskać pieniądze poprzez firmy detektywistyczne. Te jednak wycofały się, ponieważ obawiały się politycznych koneksji Palucha. „Komorowskiemu sugerowano, że pieniądze może odzyskać kontrwywiad WSI, który pomógł innym oszukanym w ten sposób wysokim oficerom WP“ - czytamy w raporcie. Ciekawe jest także, że w 1993 r. przed aresztowaniem Paluch ukrywał się u siostry Mieczysława Wachowskiego. O sprawę zapytaliśmy wczoraj sztaby Komorowskiego i Kaczyńskiego. Nie otrzymaliśmy jednak żadnej odpowiedzi. Dwa lata temu o sprawie marszałek mówił w ten sposób „Gazecie Wyborczej“: „Mnie ukradziono wówczas pieniądze, które pożyczyłem od rodziny i powierzyłem p. Rayzacherowi, który je umieścił w jakiejś piramidzie. To nie miało nic wspólnego z WSI. Tyle że WSI rozpracowywały aferę, w której pieniądze utracili też niektórzy oficerowie“.

Wyrok zapadł

Inwestycja w parabank Palucha wciąż jest owiana tajemnicą, choć oficjalnie sprawa jest już zamknięta. W ub. roku Paluch porozumiał się z prokuratorem i dobrowolnie poddał karze. Został uznany za winnego sprzeniewierzenia 9 mln marek niemieckich i skazany przez sąd w Bydgoszczy na trzy lata więzienia oraz 5 tys. zł grzywny.

 Niechlubny udział każdy ma: ten, który milczy, ten, który klaszcze...

avatar użytkownika Maryla

2. seaman

Witam,

to, że media kreują rzeczywistość, nie oznacza, ze trzeba funkcjonariuszy traktowac powaznie, i Leski i Milewicz to funkcjonariusze, nie dziennikarze, zresztą 95% to funkcjonariusze.

Milewicz lepiej niech sprawdzi, co jej organ pisze o Białorusi, a potem się wypowiada, Kolenda-Zaleska tez od rana sie kompromituje.

Słowa Bronka nie zmienią rzeczywistości w sprawach miedzynarodowych - Białoruś jest w ZBiR.

Pozdrawiam

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

3. dla pani Milewicz

Gwałtowna reakcja Komorowskiego na słowa Jarosława, że o sprawie Polaków na Białorusi będzie chciał rozmawiać także z prezydentem Rosji, którą pod hasłem -"gafa Kaczyńskiego" - ochoczo podchwycili także "nagrzani" komentatorzy i "eksperci", może się okazać dla Bronka bardzo kłopotliwa i kosztowna.

Podobnie jak histeria PO w sprawie prywatyzacji szpitali.

Wystarczy, że ten temat za sprawą Sztabu Wyborczego Jarka nie zniknie do końca kampanii wyborczej.

To PO i Komorowski muszą się wytłumaczyć, dlaczego nie chcą rozmawiać z Rosją o problemach Polaków na Białorusi w trakcie trwających rozmów z Rosją o Białorusi na przykład na forum Rady Europy, w Europarlamencie czy podczas spotkań dwustronnych.

http://karlin.salon24.pl/200428,bialorus-dodatkowe-punkty

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl