Portret zdrajcy
Przed Sądem Okręgowym w Warszawie trwa odczytywanie tasiemcowych wyjaśnień przez renegata, zdrajcę, zaprzańca i sowieckiego generała w polskim mundurze Wojciecha Jaruzelskiego. Argumenty, jakich używa niczym nie odbiegają od wcześniej opublikowanych kłamliwych książek autorstwa generała, ani od licznych artykułów prasowych z Gazety Wyborczej i jej satelitów. Pewnym charakterystycznym zjawiskiem jest typowy dla generała manewr wpisywania się w bieżącą sytuację polityczną i umizgiwanie się do wpływowego salonu za pomocą wazeliniarskich komplementów wobec Wałęsy, Michnika, Geremka, Kuronia i Mazowieckiego oraz tak lubiane i modne dzisiaj dokładanie opozycji poprzez cytowanie w odpowiednim kontekście Lecha i Jarosława Kaczyńskich czy Ludwika Dorna. Wygląda to tak jakby korzystał ze wskazówek kogoś z TVN-u.
Jaruzelski po raz kolejny w swoim życiu kładzie się na swój giętki grzbiet i odstawia żałosny wiernopoddańczy taniec wobec tych, którzy obecnie rozdają karty. On to potrafi, gdyż ćwiczył to przez dziesiątki lat przed przewodnikiem stada z Moskwy.
Kiedy trafił w szeregach LWP wraz z Armią Czerwoną do Polski był już zaufanym polskim oficerem dla Informacji wojskowej i Smiersza o pseudonimie „Wolski”.
Czuł za sobą olbrzymią siłę i zaufanie wielkiego brata więc z zapałem wykonywał w okolicach Piotrkowa, Radomska i Częstochowy rozkaz likwidowania polskiego podziemia niepodległościowego. Ile osób pozbawił życia, a ile dzięki niemu trafiło do katowni UB i NKWD pewnie nigdy się nie dowiemy. Jednak, kiedy ten zdrajca mówi o swojej pieknej drodze życiowej i trosce o to, aby nie przelała się bratnia krew, to warto przypomnieć temu kłamcy i tchórzowi mordowanie patriotów, antysemickie czystki w armii, strzelanie do robotników na wybrzeżu, bestialskie mordy księży patriotów i tych rzeczywiście groźnych i niezłomnych opozycjonistów.
Mam tą przewagę nad młodszym pokoleniem, że doskonale pamiętam wystąpienia Jaruzelskiego, w których nigdy nie zabrakło pochwał dla marksizmu-leninizmu, i zapewnień o wiecznej przyjaźni do ZSRR. Zaufanie i miłość, jakimi darzył Wielkiego Brata z Kremla przez długie lata owocowały wzajemnością i powierzaniem swojemu zaufanemu pachołkowi najhaniebniejszych zadań, od mordowania własnych rodaków w latach 40-tych i 50-tych do ujarzmienia własnego narodu przez wprowadzenie stanu wojennego.
Dzisiaj z odtajnionych dokumentów i relacji rosyjskich dysydentów wiemy, że Jaruzelski żebrał na Kremlu o braterską pomoc w postaci interwencji wojsk układu warszawskiego, a kiedy to się nieudało skomlał o choćby werbalne groźby wobec własnego narodu.
Dzisiaj, choć nie grozi mu ani śmierć ani wieloletnie więzienie pozbawia się na oczach całej Polski resztek honoru i zwykłej wdzięczności i przyzwoitości wobec swoich dawnych dobroczyńców z KPZR.
Zdrajca z takim haniebnym życiorysem bezczelnie twierdzi, że on, odwieczny pachołek Moskwy bronił ukochany naród przed krzywdą, jaka mogłaby go spotkać ze strony Armii Czerwonej.
Jaruzelski obrońcą Polski przed Armią Czerwoną. Koń by się uśmiał.
Nie kpij z nas, choć dzisiaj zdrajco.
- kokos26 - blog
- Zaloguj się, by odpowiadać
2 komentarze
1. agent Wolski
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
2. Sprzedawczyk