David Lynch w liście do Donalda Tuska: „Tak nie postępuje się w krajach cywilizowanych. Martwię się o Polskę. Obawiam się tego, co o tym pomyśli wielu ludzi, w tym moi przyjaciele, których nakłaniam do inwestowania w Polsce”.

Co skłoniło słynnego reżysera do tak ostrej wypowiedzi? Rzeczpospolita: ‘Kryzysowa sytuacja w Łodzi sprawiła, że David Lynch napisał list protestacyjny do premiera Donalda Tuska. Sprzeciwia się decyzji władz komisarycznych Łodzi. Odkupiły one starą elektrownię EC1 Wschód, którą wcześniej nabyła od miasta Fundacja Sztuki Świata – współtworzona przez organizatorów Camerimage i twórcę „Miasteczka Twin Peaks”. Komisarz działał bez zgody amerykańskiego reżysera. Na terenie elektrowni miało powstać studio filmowe.’ „Piszę, aby poprosić Pana o sprawdzenie, czy działania podejmowane w Łodzi są zgodne ze strategią Pańskiej partii (...) Razem z Markiem Żydowiczem i Festiwalem Plus Camerimage ciężko pracowaliśmy, aby stworzyć z Łodzi niepowtarzalną stolicę kultury. (...) Teraz władze wyrzucają mnie z budynku, który oficjalnie mi sprzedały” – pisał Lynch[do premiera Tuska – Daredevil].

 

Ale co tam jakiś David Lynch? Przecież nasi rodzimi artyści wiedzą i więcej, i lepiej. Ba! – oni wiedzą coś, czego nawet nie są w stanie sami wyrazić. Choć tu należy być wyrozumiałym, albowiem na przykład aktorzy zazwyczaj nie potrafią wyrazić czegokolwiek, o ile im ktoś tego nie napisze na kartce. Weźmy takiego komedianta Chyrę, któremu nikt nie napisał przed żenującą imprezą w Łazienkach, jak nazywa się popierany przez niego kandydat, więc skąd miał to, biedaczek, wiedzieć? Bo większość artystów ma to do siebie, że uwielbia i umie mówić mocnym głosem, tyle, że bez sensu. Zwłaszcza artyści prowincjonalni, a przygniatająca większość polskiej bohemy to osoby z kompleksami prowincjuszy. Mają niemalże w genach kompleks niższości wobec swych kolegów z Zachodu (zwłaszcza tych z Ameryki), których zna cały świat. I jak dziwić się temu zakompleksionemu towarzystwu, że popiera kandydata, który przez zaprzyjaźnione z PO media przedstawiany jest jako światowiec (choć nie odróżnia stanowiska wiceprzewodniczącego ONZ odfunkcji sekretarza wykonawczego Komisji Gospodarczej ONZ ds. Europy, myli dług publiczny z deficytem budżetowym oraz nie wie, że Norwegia nie należy do UE). No, ale przecież postępowe media mówią, że to światowiec, więc musi nim być, co nie? A David Lynch na pewno został namówiony, czy wręcz opłacony, przez tych nienawistników z PiS-u. Pewnie dokładnie tak samo jak aktor Bulski, którego to wynajęli Stankiewicz z Pośpieszalskim, co by popluł na jedynie słuszny rząd pod światłym przewodnictwem premiera, którego nam cały świat zazdrości. A Lynch to nikczemnik i podlec, co zapewne gotów jest poświadczyć sam poseł Niesiołowski. A on, jako wybitny specjalista od podłości i nikczemności, wie, co mówi. Zwłaszcza, że jest z Łodzi, z której Platforma tego amerykańskiego reżysera od siedmiu boleści przegoniła. I dobrze mu tak! W końcu PO ma swoich nadwornych artystów! Obcych, zwłaszcza imperialnych, ani jej, ani Łodzi, ani POlsce nie potrzeba! Imperialnym artystom Platforma mówi stanowcze „nie”!

 

http://daredevil.salon24.pl/193029,po-imperialnym-artystom-mowimy-nie