Minister Miller znowu w Moskwie (Synteza)
Maryla, czw., 10/06/2010 - 20:28
Okazało się, że nagrane rozmowy na kopiach zawartości czarnych skrzynek nie zgadzają się ze stenogramami przesłanymi w formie papierowej. Pan przewodniczący komisji poprosił przyjaciół Moskali o prawidłowe nagranie dźwięku, które nie budziło by wątpliwości co do wartości poznawczej stenogramów. Dźwięk oczywiście poprawiono i jest on już zgodny z tym co na papierze, bratnia współpraca obu narodów jeszcze raz wykazała, że nie jest istotne co kiedy powstało, ważne jest to co wspólnie uzgodniono dla dobra ludu pracującego miast i wsi.
Szukając analogii można dojść do takiej sytuacji:
- Zostaje znaleziony trup w domu sąsiada, którego chroni immunitet dyplomatyczny.
- Sąsiad ustalił z policją, że będzie jej przekazywał dowody zgodnie z jej wnioskami.
- Policja nie widząc jak wygląda mieszkanie, bo nie dostał nakazu, prosi więc o ciało i wszystko co znaleziono przy nim.
- Sąsiad zidentyfikował ciało jako swojego kochanego konkurenta i przekazał policji, ale zatrzymał sobie karty kredytowe i fiolkę z trucizną, o której policja nic nie wiedziała.
- Policja wystąpiła więc do sąsiada o przekazanie jej wszystkich noży kuchennych, zapomniała jednak o tym, że sąsiad posiada również siekierę, co prawda nie była on główną przyczyną zgonu, ale mogła nim być.
- Sąsiad wypłacił kasę i kartę kredytową podrzucił jednemu z bezdomnych, którego za to aresztowano uznając, że to on ukradł.
- Okazało się, że z okna naprzeciwko nagrano scenę morderstwa, ale dyplomata stwierdził, że napój który podał denatowi, to sok marchwiowy, a on się po prostu zdenerwował tym i dostał zawału, bo od dawna leczył się z myśli samobójczych.
- Film uznano wić za niewystarczający, poproszono więc sąsiada o ten sok marchwiowy w celu jego analizy.
- Sąsiad dyplomata musiał szybko pobiec do sklepu, aby go kupić i przesłać listem poleconym, przez wszystkie kontynenty na komisariat na drugiej ulicy.
- Po otworzeniu soku na policji, okazało się, że jest on już zepsuty i nie nadaje się do analizy.
- Policja wystąpiła więc o ponowne nalanie soku i tym razem sama się po niego zgłosiła. W soku nie znaleziono trucizny, bo jak wspomniałem wcześniej został on kupiony już po śmierci ofiary, a sama reszta trucizny zdążyła już dawno spłynąć kanalizacją do morzą.
- Norze kuchenne, razem ze szczoteczką do zębów i wszystkimi tomami dzieł Lenina trafiły po wielu miesiącach na komisariat, ponieważ podobnie jak sok marchwiowy opłynęły dookoła ziemię. Na szczęście noże nie skorodowały i można było poddać je analizie, stwierdzono też, że szczoteczka do zębów nie zawiera śladów DNA denata, co potwierdziło przypuszczenia o tym, że nie mogło ona być jego. Podjęto też żmudną pracę analizy tego co Lenin mógł o tym wszystkim sądzić, gdyby jeszcze żył – analiza trwała wiele lat i przyniosła zaskakujące rezultaty, Lenin podejrzewał, że sok marchwiowy może prowadzić do nadmiaru krwi w organizmie, co może powodować niewydolność krążenia i zawał – wszystko się więc zgadzało!
- Policja ucieszona, że wszystko zostało wyjaśnione i zgadza się z zeznaniami sąsiada ofiary zamyka śledztwo i przeprasza w jego własnym języku za niedogodności jakie go spotkały z powodu konieczności współpracy z policją.
http://synteza.salon24.pl/192617,minister-miller-znowu-w-moskwie
- Zaloguj się, by odpowiadać
Etykietowanie:
napisz pierwszy komentarz