Na porażkę Bronisława Komorowskiego w nadchodzących wyborach złoży się szereg czynników, zacznę od najistotniejszego. Bronisław Komorowski wywodzi się Unii Demokratycznej/Unii Wolności i uosabia te wszystkie cechy, które spowodowały, że wyborcy wysłali tę partię na śmietnik historii.

Jest butny, pełen pychy. Uważa, że wyborcy go poprą tylko dlatego, że jest od nich mądrzejszy. Jak słusznie zauważył poseł Arłukowicz „uważa, że wygrana mu się należy”. Myślę, że bez wahania podpisałby się pod stwierdzeniem red. Lisa „ludzie nie są tak głupi jak nam się wydaje, są o wiele głupsi” Dziwnym trafem, partia w której aż roiło się od polityków prezentujących podobne postawy otrzymywała wynik zmuszający tychże polityków, by powyborczy poniedziałek obwieszczali, że „Polacy nie dorośli do demokracji”. Cóż, prosty wyborca może i jest głupszy niż wydaje się red. Lisowi, ale doskonale wyczuwa kiedy ktoś nim pogardza. Mimo, iż ciemny na takiego delikwenta głosować nie chce.

 

Osobną sprawą jest amok samodestrukcji jaki ogarnął członków sztabu wyborczego kandydata. Po sławnej konwencji w łazienkach, której apogemum było odtańczenie przez jednego Strasznego Dziadunia burundi dance, i wezwanie do wojny domowej wygłoszone przez innego myślałem, że na podobne prezenty nie możemy liczyć. Okazało się, że myliłem się. Spuszczenie ze smyczy Palikota nie jest nawet strzałem w stopę, jest to strzał we własne podbrzusze. Palikot i Sławku Nowaku są jak generałowie francuscy przygotowujący się w  1940 r. do kolejnej bitwy nad Marną i  Verdun. Obowiązująca narracja jest zupełnie inna, Palikot się ludziom opatrzył, dzisiejsza błazenada w Lublinie to najlepszy prezent jaki Jarosław Kaczyński mógłby sobie wymarzyć. Jeżeli przy okazji dojdzie do jakiejś zadymy tym gorzej dla budowniczego zgody narodowej.

 

Warto wspomnieć casus podającego nogę Lecha Wałęsy. Wałęsa miał potężny elektorat negatywny, który jednak gotów był na niego zagłosować z zaciśniętymi zębami byle tylko nie dopuścić do wyboru „komunisty”. Podanie nogi było o jednym wybrykiem za dużo. Wielu jego potencjalnych wyborców zostało po prostu w domu, mając dosyć chamstwa. W ogóle wybory prezydenckie są u nas specyficzne. Ziemkiewicz pisze, że podczas wyborów prezydenckich Polactwo wybiera sobie dziedzica. Stąd nieodmiennie słaby wynik kandydatów PSL w wyborach głowy państwa (po prostu nikt nie bierze na poważnie chłopa jako kandydata na dziedzica). Tak czy inaczej w wyborach prezydenckich premiowani są kandydaci umiarkowani, prezentujący się godnie. Nikt nie uzna za poważnego polityka osoby biegającej z gumowym penisem i świńskim ryjem. Odpowie ktoś, że przecież Palikot ma odwracać uwagę („przykrywać”) Komorowskiego. I czyni to na tyle skutecznie, że nikt nie ma wątpliwości, że cokolwiek robi Palikot, robi to na rachunek Komorowskiego.  

 

Do tego nawet przez przychylne media przebija się obraz strzelającego gafami jak z myśliwskiego sztucera kandydata. Byłem pewien, że Donald Tusk wykorzysta powódź do przesunięcia wyborów, po to by młodzi, wykształceni z wielkich miast mieli szanse wrócić z zagranicznych wojaży, a ciemny lud zapomniał o tragedii w Smoleńsku. On jednak wiedział lepiej, wiedział, że każdy tydzień to szansa na kolejne wpadki i gafy Komorowskiego. Wiedział, że jeżeli Komorowski nie wygra teraz, to tym bardziej nie wygra na jesienie, gdy wyborcy będą mieli okazję zapoznać się lepiej z jego „stylem prezydentury”

 

Pozostaje jedynie pytanie, czy Donald rzeczywiście chce porażki swojego kandydata. Obwożenie „Hrabiego” po wałach jak niedźwiedzia w klatce i mówienie za niego raczej na to nie wskazuje.  

 

http://teoriaspisku.salon24.pl/192015,wujek-bronek-z-unii-wolnosci