Arki Jamajki (Bieszczadnik)

avatar użytkownika Maryla

Amfibie Komorowskiego płyną w Polskę

 
 
 Materiały reklamowe Bronisława Komorowskiego
 
 

Ponad 1,5 miliona książeczek o Bronisławie Komorowskim będzie od poniedziałku rozdanych w całym kraju. Kandydat PO na prezydenta roześle też pocztą butelkową do Polaków listy z prośbą o poparcie w wyborach


 
Materiały reklamowe Bronisława Komorowskiego
 
Od piątku siedem amfibii rozwozi po całej Polsce kilkunastostronicowe książeczki - ulotki o kandydacie PO na prezydenta [zobacz zdjęcia obok]. W poniedziałek na konferencji prasowej pokaże je sztab marszałka Sejmu. Później będą rozdawane w miastach i na wsiach. - To pierwsza taka kampania "door to door" w Polsce. Członkowie PO i wolontariusze będą pływać od drzwi do drzwi i namawiać do głosowania na naszego kandydata - mówi  europoseł Sławomir Nitras ze sztabu Komorowskiego.
 



Więcej... http://wyborcza.pl/1,75478,7975517, Amfibie_Komorowskiego_płyną_w_Polske.html#ixzz0pvUSgYIj

 

http://bieszczadnik.salon24.pl/190397,arki-jamajki

Etykietowanie:

1 komentarz

avatar użytkownika Maryla

1. Lichocka: Strategia na przykrycie kampanii (FRONDA)

Brak charyzmy Komorowskiego sprawia,
że jedyną skuteczną strategią wyborczą tego kandydata może być
przykrywanie kampanii wyborczej innymi wydarzeniemi – przekonuje Joanna
Lichocka

Nie jest wykluczone, że Platforma Obywatelska doszła do wniosku, że
najlepszym sposobem na zwycięską kampanię swego kandydata jest
przykrycie kampanii prezydenckiej w ogóle. To jakie może mieć to
pozytywne skutki udowodniła niedawna powódź. Dramat na dalszy plan
odsunął kwestie wyborów, kandydaci siłą rzeczy zawiesili aktywność
polityczną i … jedynie Bronisław Komorowski– jak wyraziła to prof.
Jadwiga Staniszkis – „drepczący za Donaldem Tuskiem” był widoczny
codziennie: na wałach, wśród powodzian, czy w gumiakach na zaporze.

Oczywiście, prócz nieśmiałych głosów opozycji, mało kto mówił o
wykorzystywaniu tragedii powodzi do kampanii prezydenckiej, mimo, że
osoba marszałka sejmu wyzierała z kadrów telewizji na granicy
natarczywości. Gdy powódź się skończyła, zaczęły się kłopoty – kandydat
PO zaliczył znów kilka wpadek (takie jak ta z umieszczeniem Marka Belki
w ONZ), ale nawet nie to jest najbardziej niezręczne w prowadzeniu
kampanii. Kandydat PO może się nie mylić, a wypada blado. Na tle
Jarosława Kaczyńskiego nawet bardzo blado.

Ta różnica klas jest widoczna przy okazji spotkań kandydatów z
wyborcami – Komorowskiemu nie udało się jeszcze ani razu wygłosić
czegoś, co byłoby równe wystąpieniu Kaczyńskiego w Zakopanem, ani
wywołać takich emocji wśród swych wyborców, jak bez trudu przychodzi to
kandydatowi PiS. To co przed kilkoma tygodniami sformułowała właśnie
prof. Staniszkis, ów fakt, że ktoś ma charyzmę, a ktoś inny jej nie ma,
widać w czasie normalnie prowadzonej kampanii jak na dłoni.

Na dodatek, ku utrapieniu spin doktorów PO, niewielki ma na to wpływ
praca sztabów. PO zrealizowała lepszy spot niż PiS o sadzeniu dębu,
sprawniej też skupia zainteresowanie mediów, a niemal nadludzkie
wysiłki, by kreować Bronisława Komorowskiego na męża stanu warte są
docenienia. Pomysł z uruchomieniem Rady Bezpieczeństwa Narodowego,
wyznaczaniem Marka Belki na szefa NBP były w tym kontekście celne –
miały pokazać, że Komorowski to polityk decyzyjny, mający własne
pomysły, kreujący rzeczywistość polityczną. I byłoby to wszystko
zapewne niezwykle skuteczne, gdyby nie to, że nikt, łącznie z wyborcami
PO w ten obraz… nie wierzy. Bo wystarczy zobaczyć migawki ze spotkania
Komorowskiego z sołtysami i już, co tu dużo pisać, przychodzi do głowy
myśl, że no właśnie na sołtysa, to jeszcze można by takiego
Komorowskiego wybrać, ale żeby gdzieś wyżej…

Zwłaszcza, że głównym rywalem jest niewątpliwie wybitny lider
polityczny, jakim jest Jarosław Kaczyński, a obok występuje
utalentowany polityk Donald Tusk, faktyczny przywódca obozu PO i
niejako szef Komorowskiego. Być może dlatego sztab PO doszedł do
wniosku, że normalna kampania, taka w której ścierają się poglądy,
programy i co niebagatelne osobowości kandydatów nie jest czymś co
służy Bronisławowi Komorowskiemu. Wydaje się, że to m. in dlatego tak
chętnie politycy PO zdecydowali się ujawnić stenogramy z rozmów w
kabinie pilotów Tu 154 zaraz po tym jak dotarły one do Polski. Nie
pozwolono nawet prokuraturze wyrazić opinii na ten temat – nie o to
chodziło, czy pożytecznym dla postępowania jest ujawnienie wszystkiego
natychmiast, chodziło o to, by cała Polska mówiła o stenogramach, o
katastrofie, a nie o kampanii.

To umiejętna żonglerka – jest to oczywiście wykorzystywanie struktur
i instytucji państwa do prowadzenia kampanii, przy jednoczesnym
zepchnięciu innych kandydatów na plan dalszy. Taktyka ta eksponuje
Komorowskiego, pozwala istnieć Jarosławowi Kaczyńskiemu jako jego alter
ego, ale innych kandydatów zmiata bezwzględnie na margines.

O Waldemarze Pawlaku, Grzegorzu Napieralskim czy Andrzeju
Olechowskim w tej sytuacji słuch ginie – w tak sformatowanej kampanii
po prostu nie istnieją. To przysłanianie innych kandydatów i kreowanie
tylko pary Komorowski - Kaczyński jest dla PO korzystne. Bronisław
Komorowski nie ma wprawdzie szans na wygranie wyborów w pierwszej
turze, ale przy wypchnięciu innych kandydatów z przestrzeni medialnej
ma szanse na dobry wynik, który będzie mu potrzebny do zmierzenia się z
liderem PiS w drugiej turze.

Dlatego, jeśli miałabym przewidywać kolejne ruchy Platformy, to
takie, które będą skupione na kreowaniu zdarzeń i sytuacji, które będą
przykrywać kampanię. Tak, żeby mało kto mówił o spotkaniach wyborczych
kandydatów i zwracał na nie uwagę. Fakt, że wówczas przykrywane będą
też wyborcze spotkania Komorowskiego nie będzie zapewne sztabowcom PO
spędzać snu z powiek.

Joanna Lichocka, publicystka TVP


http://fronda.pl/news/czytaj/lichocka_strategia_na_przykrycie_kampanii

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl