Stenogram z rozmowy z Anną Walentynowicz przeprowadzonej przez SB w więzieniu w Lublińcu (1984)
W najnowszym numerze Arcanów (83) Piotr Gontarczyk i Sławomir Cenckiewicz zamieścili stenogram rozmowy dwóch oficerów SB (Burak i Czernys) z Anną Walentynowicz, która odbyła się w więzieniu w Lublińcu w dniu 19 stycznia 1984 roku. Daj eSBecy próbują podjudzać Annę Walentynowicz przeciw Wałęsie, (również przeciw Kuroniowi), raz stając w jego obronie, by chwilę później go krytykować. SBecy stosują podobne metody również jeśli chodzi o Kościół czy „Solidarności”. Próbują rozbudzić resentymenty, drażnić ambicje.
Konflikt Anny Walentynowicz z Lechem Wałęsą który miał miejsce w czasach „Solidarności” nie był tajemnicą, eSBecy próbowali to wykorzystać. Jak zachowała się Anna Walentynowicz? Powiem tylko że nie dała się sprowokować, często reagowała śmiechem, co jeszcze bardziej denerwowało eSBeków tak, że zdenerwowani atakowali ją i byli zmuszeni stawać w obronie PRLu i jej władz. Warto przeczytać cały stenogram by się przekonać.
Warto też zestawić stenogram z rozmowy z Anną Walentynowicz z zachowanym stenogramem rozmowy Lecha Wałęsy, czy też z notatkami sporządzonymi przez SB z przesłuchań Jacka Kuronia, które zostały opublikowane już jakiś czas temu. Ze względu na obszerność tekstu w tej notce przedstawiam na początek tylko stenogram z rozmowy przeprowadzonej z Anną Walentynowicz.
(pogrubioną czcionką zaznaczyłem niektóre co smaczniejsze fragmenty)
Lubliniec, dnia 19 I 1984 r. Stenogram
rozmowy przeprowadzonej z Anną Walentynowicz z dn 19 11984 r. w Zakładzie Karnym w Lublińcu
Czernys - ...Służba Bezpieczeństwa jest zawsze wierna i pamięta o pani.
Walentynowicz - Wiem, wiem, raczej służba niebezpieczeństwa, bo gdzie się panowie pojawią, to wszędzie jest niebezpieczeństwo.
Burak-Proszę pani, mam dla pani pewną wiadomość.
Walentynowicz - Mianowicie.
Burak - Jak już pani wyjdzie stąd, to będą nowe ceny.
Walentynowicz - (śmiech)
Burak - Ale chciałem coś zaproponować. Historia ostatnich kilku lat w na; kraju jest bardzo krótka, świeża, ale jakże bogata. Jest tam pani cząstka udziału. Był rok 1976, powstanie KOR-u, później powstają Wolne Związki Zawodowe na Wybrzeżu. Jest tam m.in. pani, Borusewicz, Pieńkowska, Gwiazdowie. Tam znajduje się Wałęsa.
Walentynowicz - Tak, prawda.
Burak - Jeśli pani uzna, że mówię tu nieprawdę, czy jestem niedoinformowany, to niech pani krzyczy albo protestuje!
Walentynowicz - Dobrze (śmiech).
Burak| - Nie będę wnikał w to, jak pani się tam znalazła, ale przychodzi sierpień roku 1980. Niepokoje społeczne, strajki na Wybrzeżu.
Walentynowicz - Niepokoje?
Burak - Społeczne.
Walentynowicz -Niepokoje to były tylko dla pana... później dla pana Jagielskiego.
Burak - Tak jak ja rozumiem, niepokoje te przerodziły się w strajki.
Walentynowicz - Działaliśmy pod wpływem faktów.
Burak - Nie kwestionujemy tego, że protesty były słuszne.
Walentynowicz - O!
Burak - Ja to pani mówię jako oficer Służby Bezpieczeństwa.
Walentynowicz - A jak się pan nazywa, bo dżentelmen powinien się przedstawić kobiecie, a panowie się nie przedstawili.
Burak - A po co pani moje nazwisko, do wypisywania w pamiętnikach? Przecież pani wie, że jesteśmy oficerami SB.
Walentynowicz - A zresztą... Pan i tak ma cztery legitymacje.
Burak - Ale wracajmy do rzeczy. Jest rok 1980. Powstał Komitet Strajkowy, są rozmowy w Stoczni Gdańskiej im. Lenina, już dochodzi do porozumienia i później to wszystko bierze w łeb. Proszę mi powiedzieć, kto i jakie wytyczne dawał do rozrób, jak były podzielone role. Pani miała swoją rolę, Kuroń swoją, Borusewicz swoją, a Wałęsę postawiliście na czele Komitetu Strajkowego.
Walentynowicz - Czy pan uważa, że to było złe?
Burak - Dobrze, on był dla was najbardziej wygodnym człowiekiem do tej roli.
Walentynowicz - (śmiech) Oczywiście, że wygodny był. Każdy robił to, co potrafił najlepiej.
Burak - O ile dobrze pamiętam, pani tam sprawy przepustkowe załatwiała, tam przy bramie. Tak?
Walentynowicz - Tak, między innymi, ale ja mam na to dokumenty i tego nie da się sfałszować.
Burak - Ale widzi pani, na pewno historia to sprawiedliwie oceni. Powstał nowy związek NSZZ „Solidarność", no i cóż, bardzo krótko trwała realizacja tej idei. Bo już po nowym roku apetyty zaczęły rosnąć w miarę jedzenia.
Walentynowicz - Proszę pana, apetyty nie zaczęły rosnąć, tylko panowie, znowu służba była postawiona na nogi, opłacona moim kosztem i wyście przygotowywali ludzi takich jak ja do deportacji. A że deportacja wam nie wyszła, wydając wojnę, internowaliście ludzi. Podpisując porozumienie w Stoczni, którego i ja byłam autorem, strona przeciwna - znaczy rządowa - nie miała zamiaru realizować, jak nie realizowała małego porozumienia z Episkopatem Polski.
Burak - Mówmy sobie to, co wiemy i myślimy. Pani jest lub była niedoinformowana. Ale chcę z panią zawrzeć umowę, że używając słowa „Solidarność", będę miał zawsze na myśli kierownictwo związku.
Walentynowicz - Tak.
Burak - Zarzucaliście, że władza była oderwana od klasy robotniczej. Było w tym wiele prawdy, ale szybko zapomnieliście o tym sami i oderwaliście się od klasy robotniczej. Skutki tego dzisiaj macie. Przecież Wałęsa wszędzie krzyczał: jest nas tyle, jest nas tyle. Pani się zgadza z tym?
Walentynowicz - Tak.
Burak - Jeździł po Polsce i przemawiał - jest nas dziesięć milionów, a pani najlepiej wie, co się okazało. Ile wyszło w końcu delegatów, jak żeście wtedy dokładnie sobie zrobili spis członków „Solidarności", ile wyszło członków „Solidarności" z 10 milionów? Proszę, niech pani powie?
Walentynowicz - To niech pan powie.
Burak - A pani wie?
Walentynowicz - Wiem, ale niech pan powie.
Burak - Jest pani kobietą i daję pani pierwszeństwo.
Walentynowicz - Proszę pana, ilu było członków podanych przez pana Żabińskiego?
Burak - Przecież Żabiński nie organizował zjazdu „Solidarności".
Walentynowicz - Towarzysze powiedzieli, zdawajcie legitymacje partyjne, i zdobywajcie legitymacje „Solidarności", zajmujcie jej szeregi.
Burak - Widzę jednak, że nie zna pani najnowszej historii.
Walentynowicz - Wywalczyliśmy nawet mszę w radio, bo Polska jest katolicka.
Burak - Pani myśli, że kler jest z tego zadowolony, że zrobiliście mszę w radio? Po pierwsze wpływy się urywają, po drugie zamiast iść do kościoła, modlą się do radia.
Walentynowicz - Do Boga.
Burak - Niech tam będzie. A ilu jest takich ludzi wierzących i praktykujących, że w czasie mszy co robią? Pani jako kobieta wie i nie muszę tego tłumaczyć.
Walentynowicz - Każdy ma wolną wolę.
Burak - Ale to nie jest w porządku wobec wiary.
Walentynowicz - To jest wolna wola.
Burak - Wie pani, co dzieci mówią, np. moja córka poszła do kościoła, przychodzi i mówi, że nic nie rozumie. Na religii mówią co innego, w kościele też. W ogóle o Bogu nie mówią, tylko o polityce. Kościół stał się areną wynurzeń politycznych.
Walentynowicz - Aha.
Burak -Widzę, że nie zna pani ostatnich decyzji Episkopatu w tym względzie.
Walentynowicz - I rządu.
Burak - Nie, Episkopatu. Widzę, że nie zna pani noworocznego orędzia prymasa Glempa.
Walentynowicz - Nie, nie znam.
Burak - Powiedział on, żeby kler zajął się swoją pracą duszpasterską i przestał się mieszać do polityki, bo od polityki jest hierarchia kościelna.
Walentynowicz - Kościół to jest każdy z nas.
Czernys - Kościół to jest instytucja.
Burak - No dobrze, mówiliśmy o tym, że mieliście podział ról. Każdy z was robił swoją robotę. Mnożyły się postulaty, strajki jeden za drugim.
Walentynowicz - Tak.
Burak -I kierownictwo „Solidarności" doskonale wiedziało, co robi. Nie ma tu wątpliwości.
Walentynowicz - (interesuje się torbą kpt. Czernysa)
Burak - Proszę sprawdzić. Zapewniam panią, że nie nagrywamy, bo po prostu
szkoda taśmy.
Walentynowicz - Tak, bo się niszczy.
Burak - Właśnie. Widzi pani, kierownictwo „Solidarności" ciągle wysuwało żądania, np. Wałęsa raz mówił o porozumieniu, a gdzie indziej o targaniu po szczękach.
Walentynowicz - Ja w ogóle o tym nie wiem.
Burak - I znowu dowód, że pani jest niedoinformowana. Przecież jego wystąpienie w Radomiu transmitowano przez radio. Pani o tym wie.
Walentynowicz - Ja tam nie byłam.
Burak - Tak, ale słuchała pani przemówienia Wałęsy i innych w radio, jak mówiono o targaniu po szczękach.
Walentynowicz —Ale w końcu wyście strzelali z karabinów maszynowych i strzelacie przez 40 lat.
Burak - Pani tu grubo przeholowała. Partia przyznała się do swoich błędów. Jest to udokumentowane.
Walentynowicz - Właśnie.
Burak - Czytała pani raport Kubiaka. Tam wszystko jest napisane.
Walentynowicz - Nie.
Burak - Powołana była komisja do wyjaśnienia przyczyn kryzysów w Polsce. W raporcie jest wszystko pięknie opisane i radzę pani przeczytać. A wie pani, jakie było duże zainteresowanie raportem Kubiaka ze strony członków „Solidarności"?
Walentynowicz - Tak?
Burak - Tak, i polecam pani to przeczytać. Widzi pani, partia przyznała się, a pani tu dzisiaj w tej naszej krótkiej dyskusji nadal nie dopuszcza błędów „Solidarności".
Walentynowicz - Ale ja nie mam do czego się przyznawać! Wie pan co. W czasie zjazdu „Solidarności" stwierdzam, że Służba Bezpieczeństwa obsługuje teleksy.
Burak - (śmiech)
Walentynowicz - No, proszę bardzo.
Burak - Ciekawe rzeczy! Brawo Służba Bezpieczeństwa. Wiem z góry, że pani się nie przyzna do błędów „Solidarności". Wie pani, że sporządzano listy...
Walentynowicz - Czegoś takiego nie było.
Burak - Ale są na to dowody, dokumenty, że w Zarządzie Regionów, a najbardziej zajadłe było „Mazowsze". A co, nie stawiano krzyżyków?
Walentynowicz - Wy to tak pięknie dokumentujecie.
Burak - To są wasze dokumenty. Fałszowaliście dowody osobiste.
Wfdentynowicz] - Tak, zgadza się.
Burak - Widzi pani.
Walentynowicz - U nas tak jak w Chinach, rewolucja kulturalno-oświatowa, poniszczyliście nasze dokumenty, teleksy, maszyny analityczne.
Burak - Widzę znowu, że pani jest niedoinformowana.
Walentynowicz - Tak. Służba Bezpieczeństwa wie wszystko, nawet nagrała rozmowę podziemia we Wrocławiu.
Burak - A jednak pani słucha radia.
Walentynowicz - Zastanawiam się, jak to się stało.
Burak - Coś pani powiem, na co są dokumenty. Za pięknych, listopadowych dni Lechu jeździł po Śląsku. Kto pierwszy powiedział, że wyrzucimy ich za burtę, utworzymy im kopalnie itd., kto dokonał podziału na „wy" i „my"?
Walentynowicz - Pan tu mówi cały czas Wałęsa, Wałęsa. Wałęsa tyle zrobił złego,
dlaczego żeście go nie aresztowali?
Burak - Wałęsa chciał naprawdę wiele dobrego zrobić.
Walentynowicz - Tylko co?
Burak - Tylko to, że jego najbliższe otoczenie, pani również, Kuroń, Gwiazdowie
i inni wiązaliście mu ręce.
Walentynowicz - (śmiech) Dlatego Wałęsę puściliście wolno, a Kuronia i Gwiazdów aresztowaliście.
Burak - Jak to, Wałęsa był przecież internowany. Dłużej nawet siedział od pani. Warunki internowania Wałęsy też są pani znane. Przecież on przedstawicielom Międzynarodowego Czerwonego Krzyża powiedział, że siedzi w złotej klatce. To, co mi wiadomo - pani również była w dobrych warunkach.
Walentynowicz - Nie, nam ciekło na łóżka.
Burak - Raporty MCK mówią coś innego. Z tego wniosek, żeście zdewastowały budynek. Trzeba było przeznaczyć grube pieniądze na remont po was. MCK, porównując Turcję, stwierdziła, że Polska stworzyła idealne warunki do internowania.
Walentynowicz - A dlaczego nie pokazujecie, że jak wieziono nas z Poznania, to kawa w termosie zamarzła?
Burak - Mieliście to, na co zasłużyliście.
Walentynowicz - Wydaliście wojnę „Solidarności".
Burak - Nie, to wyście nam wypowiedzieli wojnę i myśmy musieli ją przyjąć. Trzeba było was unieszkodliwić, bo dalej polałaby się krew. A może mi pani powiedzieć, dlaczego nie wszyscy członkowie „Solidarności" zostali internowani?
Walentynowicz - Bo nie było tyle miejsc.
Burak - Nie, internowaliśmy ekstremę, pani wie, co za tym słowem się kryje. Nie było potrzeby wszystkich internować. Wpuściliście w maliny klasę robotniczą.
Walentynowicz - (śmiech)
Burak - Są na to dowody.
Walentynowicz - Partia przez 40 lat wpuszcza robotników w maliny.
Burak - Pani nie jest jeszcze starą kobietą i dożyje pani czasów, że historia wystawi wam sprawiedliwy rachunek. Cierpliwie analizowałem dokumenty i co się okazuje? Kłóciliście się między sobą. Wałęsę kopaliście ze wszystkich stron.
Walentynowicz - (śmiech) Jest pan obrońcą Wałęsy?
Burak - Nie, on też popełnił wiele błędów, ale chciał dobrze. Pani temu nie zaprzeczy. Kuroń go atakował, pani go kopała...
Walentynowicz - Ale dostał Nagrodę Nobla.
Burak - Do tego jeszcze dojdziemy. Do tego stopnia pani była w konflikcie z Wałęsą, że o tym obszernie pisała prasa brytyjska.
Walentynowicz - O, oni tylko na to czekali.
Burak - To jest pochlebiające?
Walentynowicz - Nasza prasa pisała?
Burak - Nie, prasa jejmości królowej Elżbiety z Wielkiej Brytanii. Jej ta prasa podlega. Tam była mowa, że pani zarzucała mu malwersacje finansowe, itd. Pani przecież nadzorowała sprawy finansowe. Zgadza się?
Walentynowicz - Tak, oczywiście.
Burak - Mam do pani pytanie, czy to służyło związkowi, czy przeszkadzało, że kłóciliście się między sobą?
Walentynowicz - My byliśmy robotnikami.
Burak - Ale zajmowaliście się polityką, a nie sprawami robotniczymi. Nie mieliście globalnego rozpoznania nastrojów społecznych.
Walentynowicz - Byliśmy robotnikami.
Burak - Byliście robotnikami, ale szybko o tym zapomnieliście.
Walentynowicz - Ja zapomniałam?
Burak - Ale Wałęsa zapomniał, że jest robotnikiem. Świadczą o tym fakty na przestrzeni ostatnich kilku lat.
Walentynowicz - Raz pan chwali Wałęsę, raz pan na niego najeżdża.
Burak - Mówię wciąż prawdę. Wyście go postawili na czele związku, bo był wam wygodny.
Walentynowicz - (śmiech)
Burak - Kuroń przecież tego nie ukrywał. Mówił, że to chłopak na posyłki, sierżant w okopach.
Walentynowicz - Nie, on jest kapral.
Czernys - Ale Kuroń go awansował do sierżanta.
Burak - A o pani Kuroń mówił, że pani mu nogi myła i że pani jest ciotą rewolucji. Wyście podpalali, a Wałęsa jeździł i gasił jak ten strażak.
Walentynowicz - Pan się tak o niego troszczy. Nie omieszkam mu o tym powiedzieć. Mam nadzieję, że przyjdzie na mój proces.
Burak - Możliwe, przecież był na procesie w Grudziądzu, ale zrobił to dla oka, bo pani nienawidzi, chce mieć argument. Jak może panią lubić, skoro pani go obszczekiwała.
Walentynowicz - No to jak on kierował?
Burak - On nie był zdolny do kierowania związkiem, bo ciągle mu nogi podstawialiście. Za granicą pisano o nim niepochlebnie, tzn. powoływano się na panią, więc jak on mógł w wielu sytuacjach podejmować racjonalne decyzje i kierować związkiem?
Walentynowicz - Jak wsadziliście Walentynowicz i Kuronia do więzienia, to zgódźcie się, żeby on teraz kierował.
Burak - On sam nie jest zdolny do kierowania związkiem.
Walentynowicz - Ale przy waszej pomocy...
Burak - On nic nie może już stworzyć.
Walentynowicz - To pomóżcie mu, pomóżcie mu.
Burak - Wyście mu pomagali i co z tego wyszło?
Walentynowicz - Dostał Nagrodę Nobla.
Burak - To była taka taktyczna zagrywka wobec państw obozu socjalistycznego.
Walentynowicz - Gen. Jaruzelski złożył protest. Po raz drugi w historii tej nagrody to się zdarzyło. Był to protest na piśmie.
Burak - Pani, gdyby była w tym komitecie, na pewno by tej nagrody mu nie dała.
Walentynowicz - Dziwna rzecz, że świat docenił.
Czernys - Są bardziej zasłużeni ludzie, których świat nie docenił, a tylko Walęsę. Jak to się stało?
Burak - Kierownictwo, które sterowało tym wszystkim, popełniło błąd.
Walentynowicz - Komitet Obrony Robotników - to tak jak komitet pogorzelców czy powodzian. Sytuacja stworzyła potrzebę, że ten komitet musiał istnieć. Nieśli potrzebę najbardziej potrzebującym. Jak powstała „Solidarność", to KOR się rozwiązał.
Burak - Marzyły się wam fotele - ministrów, premierów.
Walentynowicz - (Ha, ha, ha!)
Burak - A kto doprowadził do Radomia. Pani była jednak osobą niedoinformowaną. Powiem wprost, jak to widzę i oceniam. Pani była tym narzędziem.
Walentynowicz - Tak jak Wałęsa...
Burak - Nie, nie Wałęsa. Pani była zaślepiona. Pani ma do niego wielki żal.
Walentynowicz - (śmiech)
Burak - Widzi pani, on wykazał humanitaryzm, przyjechał do pani na proces.
Walentynowicz - Mam nadzieję, że i teraz przyjedzie, chyba że go aresztujecie.
Burak - Nie jest potrzebny nam do szczęścia.
Walentynowicz - (śmiech)
Burak - Umówmy się tak, niech on nam lepiej nie przeszkadza.
Walentynowicz - (śmiech) Ale pozwoli mu pan przyjechać na moją sprawę.
Burak - Jak będzie chciał, przecież on jest wolnym człowiekiem.
Walentynowicz - Jak zabrał mnie po sprawie w Grudziądzu, to słyszeliśmy przez radio Wałęsy, jak wasi podawali: „Wjechaliśmy na podwórko starej pudernicy” (śmiech). Komunikat SB.
Burak - Widzę, że któryś z naszych chłopców miał poczucie humoru.
Walentynowicz - Stara pudernica, proszę bardzo, i pijaczką mnie nazywano.
Burak - Nie widzę, żeby pani była pijana. Ale obserwując panią, zauważyłem, że ma pani urazę do Wałęsy. Kierownictwo KOR-u jest zażenowane wyciągnięciem Wałęsy na piedestał. Wałęsa nie w każdej sytuacji godził się ze stanowiskiem KOR-u - Kuronia, Michnika, Modzelewskiego, itd.
Walentynowicz - Pan chyba nie zna sytuacji.
Burak - Oj, widzę, że lepiej od pani. To nie było przewodzenie robotnikami, tu się zaczęła wielka polityka, walka o władzę. Wałęsa to widział i kiedy chciał się skłonić w kierunku nurtu robotniczego, to wyście mu nóżki podstawiali, sami sobie nawzajem przeszkadzaliście.
Walentynowicz - (śmiech)
Burak - Pani nas nazywa przeciwnikami. Głupi byłby to przeciwnik, który widząc co się dzieje, nie wykorzystał tej sytuacji, tego chaosu. Trzeba było was unicestwić, aby zapobiec rozlewowi krwi.
Walentynowicz - (śmiech) To pan po to przyjechał, żeby mi zaimponować.
Burak - Nie przyjechaliśmy wyrabiać u pani miłości do SB. Bylibyśmy naiwniakami, a my się za dobrze znamy.
Walentynowicz - (śmiech)
Burak - Nie chcemy pani miłości do SB, nawet namawiać na sojusz.
Walentynowicz - (śmiech)
Burak - Ale jesteśmy ludźmi, mieszkamy w tym samym kraju, władamy tym samym językiem - i okazuje się, że możemy w niektórych momentach dojść do porozumienia.
Walentynowicz - Tak.
Burak - Informujemy panią o tym, czego pani nie wie z najnowszej historii, i powtarzam, że np. Kuroń na pani temat wiele razy niepochlebnie się wyrażał.
Walentynowicz - Tak?
Burak - Tak, to są słowa Kuronia - „ciota rewolucji".
Walentynowicz - (śmiech) Tak, bo ja wywołałam rewolucję.
Burak - Nie, pod innym kątem, bo przecież pani dołączyła do nich o wiele później. Proszę to rozumieć jako angażowanie do brudnej roboty, które pani bezkrytycznie podejmowała.
Walentynowicz - Aha.
Burak — Mówiło się, że pani nogi myła Kuroniowi.
Walentynowicz - O, ja myłam nogi Kuroniowi?
Burak - O, wie pani, tak na marginesie powiedziałem.
Walentynowicz - (śmiech)
Burak - A „ciota rewolucji" - bo pani bezkrytycznie, fanatycznie wszystko wykonywała, co się pani poleciło. Z Wałęsą już tak pograć nie mogli.
Walentynowicz - No bo ja Wałęsę wychowałam (śmiech).
Burak - Widać, widać. Kołodzieja też pani wychowała, że siedział w więzieniu.
Walentynowicz - Wy się czepiajcie Rakowskiego, że syn jego pozostał zagranicą.
Burak - Co innego pozostanie za granicą, a co innego przestępstwo przekroczenia granicy.
Burak - Na temat syna Rakowskiego my wiemy swoje, a pani swoje.
Walentynowicz - Aha.
Burak - A może dobrze, że właśnie tam jest.
Walentynowicz - Ale Kołodziej wrócił tu do pracy.
Burak - Jaka jest jego praca, pani wie? l
Walentynowicz - Nie wiem, z nim kontaktu nie mam.
Burak - No właśnie, jak będą wszyscy tak pracować, to pójdziemy z torbami.
Walentynowicz - Jest fachowcem przecież, ma papiery.
Burak - Wyście przecież od wszystkiego mieli fachowców, wszyscy umieli dużo
gadać, a mało robić.
Walentynowicz - Tak, ja pracowałam uczciwie.
Burak - Tak, zgadza się. W pewnym czasie pracowała pani uczciwie, ale ilu takich było, pani o tym wie, tylko pani się nie przyzna, którzy przylegli do „Solidarności" i rozrabiali..
Walentynowicz - A ilu partia napłodziła takich darmozjadów?
Burak - Zaraz, jak to partia napłodziła - „Solidarność".
Walentynowicz - W stoczni młodych ludzi wzywano do zarządu zakładowego ZSMP, i tam dwóch panów z SB, no i zaczynają rozmowę. Ty wiesz, kto to ona jest, to pijaczka.
Burak - Kto?
Walentynowicz - Służba Bezpieczeństwa. Odciągaliście ludzi od Boga.
Burak - Co mamy mówić o wyrywaniu Boga z serca. Była pani w Watykanie?
Walentynowicz - Byłam.
Burak - Rozmawiała pani z papieżem o tych problemach?
Walentynowicz - Nie, nie rozmawiałam.
Burak - A szkoda, trzeba było zapytać papieża. Powiem więc pani, że Kościół ma większe problemy na Zachodzie niż na Wschodzie. Na Zachodzie jest mniej ludzi wierzących. O czym więc mamy mówić?
Walentynowicz - Tak, jest komitet przeciwalkoholowy. A dlaczego ludzie piją wódkę?
Burak - Chwileczkę, jak pito za czasów „Solidarności"? Pani nie wie? Kuroń pił jak szewc.
Walentynowicz - O mnie też mówiliście, że pijaczka.
Burak - Mniejsza z tym. Kuroń rozpijał wszystkich dookoła. Pani wie doskonale, jak pito na Zjeździe „Solidarności". Wie pani również, jak byli pijani Kuroń i Rulewski w czasie wprowadzenia stanu wojennego. Przyszli do hotelu bezpośrednio z obrad, byli tak nabuzowani, że głowa boli. Pani podnosi tu problem alkoholu.
Czernys - Wie pani, jak wpadł Waliszewski, dlatego że wynajął cały salonik, jak wyjechali i byli tak zalani, że jak przyjechali do Katowic, to był już stan wojenny.
Walentynowicz - Ja też nie wiedziałam, że jest stan wojenny.
Burak - Pani była trzeźwa.
Walentynowicz - Oczywiście, byłam trzeźwa.
Burak - A trzeba czytać prasę reżimową, jak to pani nazywała. Pani raczej czytała właśnie piśmidła. Zna pani przebieg obrad z 12 XII 1981 r.?
Walentynowicz - Nie, byłam w Częstochowie.
Burak - A szkoda. O czym tam się mówiło! Grozą wiało z tej sali.
Walentynowicz - Wypowiedzieliście wojnę społeczeństwu.
Burak - Nie tak, rząd bogatszy o doświadczenie zapobiegł rozlewowi krwi.
Czernys - A co mówił Siła-Nowicki tam w Stoczni? On ich uprzedzał, żeby się zastanowili.
Burak - Pani tu wydaje fałszywe świadectwo, że cały rząd jest niedobry.
Walentynowicz - Bo cała „Solidarność" została zgnębiona.
Burak - Nie „Solidarność", tylko kierownictwo. Robotnicy „Solidarności" są w innym związku, co prawda nie wszyscy. Patrzą, co się dzieje. Pani nie zna sytuacji w Polsce. Początkowo była nieufność - zgodzę się. Ludzie pomału wstępują do związków. To są niezależne, samorządne związki. Nie nazywają się co prawda „Solidarność lub „Jedność" - bo nie o to chodzi. Robotnik chce widzieć, że jego władze związkowe jego interesy reprezentują.
Walentynowicz - Tak jest, ale wcześniej zniszczyliście „Solidarność".
Burak - Nie, rząd przyjął wypowiedzianą wojnę przez kierownictwo „Solidarności" - tak sprawę stawiajmy - wojnę wypowiedzianą przez kierownictwo „Solidarności".
Walentynowicz - W 1970 roku nie było „Solidarności", a było to samo.
Burak - Pani przecież krzyczała - „pomożemy", a teraz pani znowu napastuje.
Walentynowicz - Tak, krzyczałam, bo uwierzyłam Gierkowi i po raz wtóry zostałam oszukana. Gierek zagarnął 29 mln zł.
Burak - Na podstawie czego pani tak twierdzi?
Walentynowicz - A te wszystkie...
Burak - Proszę odpowiedzieć na pytanie.
Walentynowicz - Za co te wszystkie wille robiono?
Burak -Te wille są w kraju i są przeznaczone na cele społeczne. Więc o co chodzi?
Walentynowicz - Budowano schrony przeciwatomowe.
Burak - Bzdury pani plecie. Chyba pani mówi o schronach budowanych przez rząd USA.
Walentynowicz - Ja nie żyję w Stanach Zjednoczonych, a w Polsce.
Burak - Ale pani jest w nich zakochana, zresztą jak w całym Zachodzie. Ja pani obiecuję, że jak Reagan rzuci na nas bombę - będziemy siedzieć w jednej piwnicy.
Walentynowicz - Nie, nam wpierw zagrażają bomby SS-20. Dlaczego prokurator zahaczył mnie o Reagana? Jaruzelski - to nasz mąż stanu, a Reagan...
Burak - A Reagan po prostu tak rządzi jak kowboj. No widzi pani, wspólnie odtworzyliśmy najnowszą historię, we fragmentach co prawda.
Walentynowicz - (śmiech) Odtworzą ją ludzie pióra, nie ja.
Burak - Zapraszam panią do dalszej dyskusji, a mam ciekawe wiadomości, o których pani nie wie.
Walentynowicz - Tak, to dobrze - poplotkujemy (śmiech).
Burak - Ale jednak nie jesteśmy tacy, jak pani nas tu wstępnie oceniała. A jeszcze jedno, żebym nie zapomniał, dlaczego pani nie była poważnie traktowana nawet w swoim gronie? Chciała pani przecież dać wszystkim KOR-owcom Nagrodę Nobla. Takie teksty pani wszędzie poruszała, ludzie się z tego śmiali.
Walentynowicz - Proszę pana, ale KOR-u już nie ma. Intencje KOR przejęła „Solidarność".
Burak - Widzi pani, jak pięknie pani powiązała KOR z „Solidarnością" i co z tego wyszło?
Walentynowicz - Tak, taka jest prawda. Nagrodę dostał Wałęsa.
Burak - Tylko on nie był nigdy członkiem KOR. Wałęsa powiedział tak, że teraz on musi nawet, a tych, do których ma urazę, bo jesteście w takiej sytuacji, a nie innej, musi wykazać pozory, że jest dobrze itd. Ale mówię oczywiście teoretycznie, że gdyby Wałęsa doszedł znowu do pewnej godności, proszę się nie łudzić, dla pani nie będzie miejsca w jego ekipie. Z góry pani to mówię.
Walentynowicz - Tak? A ja myślę, że jednak bym się załapała.
Burak - Mogę się z panią o to założyć, że pani by się w ekipie Wałęsy nie załapała. Pani o tym sama najlepiej wie. Niech pani najlepiej na ten temat porozmawia z żoną Wałęsy.
Walentynowicz - Dobrze.
Burak - Widzi pani. Wałęsa już jest w encyklopedii, a pani tam nie ma i nigdy będzie. Wiedzieliśmy o tym już w 1980 r.
Walentynowicz - Tak, wy przecież wszystko wiecie.
Burak - Oczywiście, jesteśmy po to Służbą Bezpieczeństwa i wiemy, że pani nigdy nie będzie w encyklopedii. Widzę po pani, że zazdrości pani Wałęsie.
Walentynowicz - (śmiech)
Burak - Wałęsa patrzy pani w oczy, a kłamie jak szewc. Pani o tym doskonale wie. Pani do niego nigdy nie miała zaufania. Pani jedno mówi, a drugie myśli.
Walentynowicz - (śmiech)
Burak - Tu nie ma wątpliwości. Wyraz pani twarzy najdobitniej o tym świadczy. Porozmawialiśmy sobie, nie będziemy dłużej panią zatrzymywać. Życzymy smacznego obiadu.
Czernys - Jeszcze jedno. Pani uważa się za „kobietę czynu" czy coś w tym rodzaju.
Walentynowicz - Jestem „ciotą rewolucji".
Burak - Tak, ale to jest od tej złej strony. Jak ten Kuroń to rozumie? Bo zawsze mówił przy tym, że gdzie jej nie pośle, to ona nawet najbrudniejszą robotę wykona.
Walentynowicz - A jakież to brudne roboty, że obejmowałam Świtonia za nogi?
Burak - O! Widzę, że jednak ma pani w tym kierunku ciągoty. Ale tam była ciągle mowa, że myła pani nogi Kuroniowi, a nie Świtoniowi.
Walentynowicz - Ale ja obejmowałam za nogi Świtonia.
Czernys - Ale pani i Kazimierz Świtoń macie wspólne cechy charakteru. Byliście niezdecydowani i wysyłaliście na przykład - przy tej tablicy - wysyłaliście młodych ludzi, aby sprawdzić, czy władza będzie reagowała. Sami staliście w cieniu. Pani napuszczała młodych ludzi. I wszyscy patrzą, co będzie.
Burak - Na ten temat to my sobie jeszcze podyskutujemy, bo jest okazja. Nie musimy pani szukać, bo jest pani w naszym zasięgu.
Walentynowicz - Tak (śmiech).
Burak - Reasumując. Pani o wielu rzeczach nie wie.
Walentynowicz - Oczywiście, że nie wiem.
Burak - Dlatego jeszcze się spotkamy. Historia jest bardzo krótka, ale jaka ciekawa.
Walentynowicz - Tak, bardzo ciekawa.
Burak - No to do zobaczenia. Życzymy smacznego obiadu. Widzi pani - z tymi towarzyszami można jednak porozmawiać.
- - blog
- Zaloguj się, by odpowiadać
7 komentarzy
1. Bolkodylemat i pułapka w którą złapano Walentynowicz
2. Bernard
Errata
3. Errata
4. Bernard,
Errata
5. Analiza biogramu daje full informacji
6. @
"Jeśli pozwolisz by robactwo się rozmnożyło - rodzą się prawa robactwa. I rodzą się piewcy, którzy będą je wysławiać"
7. Nasza kochana pani Ania.