Abp Michalik o przebudzeniu narodu i kłamstwach autorytetów (Fronda)

avatar użytkownika Maryla

Czy pojednanie polsko-rosysjskie po 10 kwietnia nie jest forsowane na siłę? Ile przetrwa dobro zrodzone z narodowej tragedii? - portal Fronda.pl rozmawia z abp. Józefem Michalikiem.

 

Fronda.pl: Po tragedii, która wydarzyła się pod Smoleńskiem, wielu ludzi powtarzało, że czuje się przygniecionymi przez jej symbolikę. Pojawia się pytanie o sens tego, co się stało?

Abp Józef Michalik*: Gdy niespodziewanie dzieje się taka tragedia, człowiek zawsze staje przed tajemnicą, jakimś misterium. I pyta, często najpierw sam siebie, co tak naprawdę się stało, czy to coś znaczy, czy jest w tym jakiś Boży, opatrznościowy zamysł. Ale dla ludzi w wielu przypadkach nieszczęście jest jednowymiarowe. A katastrofa z 10 kwietnia, także dzięki tej symbolice, pokazała nam też inne wymiary tej tragedii.

Metropolita przemyski  abp Józef Michalik.

Metropolita przemyski abp Józef Michalik.

Co Ksiądz Arcybiskup ma na myśli?

Po tragedii ujawniło się mnóstwo dobra. Wskutek katastrofy prezydenckiego samolotu z tyloma ludźmi na pokładzie pokazaliśmy całemu światu, że Polska naprawdę jest Polską, że pewne wartości, takie jak współczucie, wspólnota, prostota czy zwykła dobroć są mocno obecne w naszym narodzie.

Ponadto przez co najmniej tydzień, cały świat powtarzał prawdę na temat tego, co wydarzyło się w Katyniu 70 lat temu. Gdyby nawet polskie władze przez ten czas wydawały miliony na rozpropagowanie prawdy katyńskiej, to i tak nie przyniosłoby to takiego efektu, jakie przynosi świadectwo tragicznej katastrofy prezydenckiej delegacji do Katynia i ofiary z życia, jaką ci ludzie złożyli.

Żegnając ofiary tragedii na Placu Piłsudskiego zwracał ksiądz Arcybiskup uwagę na współczucie okazane nie tylko przez lud rosyjski, ale też przez jego przywódców. Czy ta często podejmowana idea pojednania polsko-rosyjskiego nie jest forsowana na siłę?

W Rosji też ujawniło się pragnienie dojścia do prawdy. Niejako wskutek śmierci prawie setki Polaków, tysiące Rosjan w publicznej telewizji mogły poznać i zobaczyć prawdę katyńską. A proszę pamiętać, że cierpieli nie tylko Polacy. Ówczesny system był też ogromną tragedią dla samych Rosjan i ta prawda jest nadal w Rosji zakrywana. Po Smoleńsku rosyjscy przywódcy stopniowo ją ujawniają i zaczynają nazywać rzeczy po imieniu.

Reakcja zwykłych Rosjan była wzruszająca. Ale czy nie jest zbytnią naiwnością wiara w gesty i słowa przywódców rosyjskich, zwłaszcza związanego z KGB premiera Putina? W rozmowie z Fronda.pl dr Henryk Głębocki z UJ przypomniał słowa rosyjskiego zespołu rockowego „Leningrad” o państwie, w którym „demokratami karmi się ryby”.

Trzeba uszanować i próbować przynajmniej zrozumieć drugą stronę. Ta katastrofa pomaga Rosjanom mówić prawdę, czasami może zmuszając rządzących do nazywania rzeczy po imieniu. I to jest klucz do interpretacji. Do rzucania ciężkich oskarżeń potrzeba faktów…

…zabójstwo Anny Politkowskiej, głośne morderstwo Aleksandra Litwinienki, likwidacje dokonywane na czeczeńskich przywódcach, agresja na Gruzję. Te wydarzenia łączy historyczny kontekst charakteru współczesnej Rosji i jej systemu władzy.

W Polsce też zdarzają się podobne historie, np. sprawa Olewnika. W przypadku smoleńskiej tragedii rosyjski prezydent zaczyna zakłamywane dotąd zbrodnie nazywać po imieniu. To jest dla mnie klucz do interpretacji.

W naszej rozmowie wyszliśmy od symboliki. Katastrofa zdarzyła się w przeddzień święta Miłosierdzia Bożego. Pięć lat temu, w tym czasie umierał Jan Paweł II, którego ostatnim przesłaniem było wołanie o nową wyobraźnię miłosierdzia. Oznacza ona wyrozumiałość i wspaniałomyślność, okazywanie ich nawet temu, kto może po ludzku nie zasłużył. Rozciąga się to też na relacje z sąsiednimi narodami.

Sceptycy, bądź realiści pytają, ile przetrwa to dobro zrodzone z narodowej tragedii. Bo już teraz w Polsce mamy do czynienia z agresją. Jej źródłem są często ludzie uważani za autorytety, albo pretendujący do odgrywania wielkiej roli w państwie.

Dają znać o sobie pycha ludzka i pożądliwość tego żywota. Zwłaszcza pożądliwość władzy. To oczywisty dowód nieodczytania znaku czasu. A biada narodom, które nie chcą się przemieniać, biada tym przywódcom i tym autorytetom, którzy za cenę fałszywego zaistnienia depczą narodową tragedię i nie szanują łez wylewanych przez Polaków, dzieląc przy tym i jątrząc. Naród domaga się zgody i jedności, bo trzeba dyskutować, ale nie kłócić się.

Znany reżyser na prezentacji komitetu honorowego jednego z kandydatów mówił o „wojnie polsko-polskiej”, włączając w nią także Kościół.

I czy trzeba kolejnego nieszczęścia, by ten znany reżyser przestał rzucać oszczerstwa na antenie TVN 24 na biskupów przemyskich, a przez to na Kościół? Nie ma sensu żadne prawo, skoro konkretne mówienie nieprawdy w tym przypadku nie niesie za sobą żadnych konsekwencji. Wydaliśmy oświadczenie, w którym domagamy się sprostowania tej wypowiedzi.

Czy kuria przemyska doczekała się tego sprostowania?

Nasze oświadczenie podjęło jedynie kilka mediów. Nikt specjalnie nie chce mówić o kłamstwie autorytetu. Ale dobrze, że jest choć kilka takich ośrodków, które nie boją się mówić prawdę. To niedopuszczalne, żeby człowiek pretendujący do miana luminarza kultury powielał kłamstwa, albo w najlepszym wypadku haniebne i niesprawdzone plotki. Żaden z Księży biskupów przemyskich nie wypowiedział słów przytoczonych przez tego reżysera. Jak bardzo agresja musi przenikać serce kogoś, kto takie głupstwa i kłamstwa przypisuje innym.

Reżysera usprawiedliwiał skrajnie lewicowy dziennik pisząc, że „ksiądz nie ten, ale słowa się zgadzają”.

Nieuczciwi dziennikarze czy komentatorzy powinni być karani. Gdyby wzięli i przesłuchali kazanie, z którego korzystali, to usłyszeliby, że nie padło tam żadne życzenie śmierci. A kaznodzieja domagał się po prostu zwykłej sprawiedliwości i słowa „przepraszam”, które od wielu osób należało się zmarłemu tragicznie prezydentowi. Ale tego nikt nie wyciągał, bo to niewygodne słowa. Typowa manipulacja.

Zostawmy jednak tę agresję i wróćmy do dobra powstałego po 10 kwietnia.

Dla mnie niezwykłym darem Bożym jest to przebudzenie narodu. To fenomen. Prezydent nie miał przecież „dobrej prasy”. Wielu ludzi, którzy mu towarzyszyli, pozostawało w cieniu i w tym cieniu pracowało. Nagle się okazało, jak duża wspólnota ludzi, Polaków, istnieje wokół wartości, którzy ci ludzi wyznawali.

Reakcja ludzi i tworzenie się tej wspólnoty zaskoczyły wielu, nawet optymistów wyznających wielkość naszego narodu.

Delegacja jechała w świętej dla Polaków sprawie. Znów kłania się nam symbolika tej katastrofy. Ale jest coś jeszcze. Prezydent, który tragicznie zginął, miał odwagę iść pod prąd, nie tylko tym wyjazdem do Katynia. Miał po prostu swój styl, w tym styl życia rodzinnego i nie zmieniał go pod dyktando mediów, sondaży, czy innych wyznaczników. Przede wszystkim w tym swoim stylu był patriotą, który znaczną część życia oddał na służbę Polsce. Był naturalny, co bardzo często wyśmiewały media. Ludzie to docenili.

Jak możemy jako naród skorzystać z tego dobra, które ujawniło się w obliczu tragedii i zostało przypieczętowane krwią 96 osób?

Niezwykły po tej tragedii był brak podziału wśród Polaków. Nie było wierzących i niewierzących, zniknęły gdzieś tak eksponowane, a nawet manifestowane różnice światopoglądowe i polityczne. Ludzie najzwyczajniej okazywali sobie współczucie. Na tym trzeba budować.

A do tego potrzeba mądrych przywódców, którzy będą potrafili to wykorzystać i poderwać naród, a nie dbać tylko o partyjne interesy. Bo ten naród zdał egzamin, pokazał nowy wzorzec zachowań. Pytanie tylko, czy z przykładu danego przez zwykłych ludzi będą potrafiły skorzystać elity, politycy, media?

Rozmawiał Mariusz Majewski.

* Abp Józef Michalik - arcybiskup metropolita przemyski i przewodniczący Konferencji Episkopatu Polski.

 

http://fronda.pl/news/czytaj/abp_michalik_o_przebudzeniu_narodu_i_klamstwach_autorytetow

Etykietowanie:

1 komentarz

avatar użytkownika Maryla

1. A do tego potrzeba mądrych

A do tego potrzeba mądrych przywódców, którzy będą potrafili to wykorzystać i poderwać naród, a nie dbać tylko o partyjne interesy. Bo ten naród zdał egzamin, pokazał nowy wzorzec zachowań. Pytanie tylko, czy z przykładu danego przez zwykłych ludzi będą potrafiły skorzystać elity, politycy, media?

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl