Trzy interpretacje, jeden rezultat

avatar użytkownika tu.rybak
Od przerzucania papierów rośnie nam PKB. O ile oczywiście przerzucający wystawia fakturę. Podejrzewam, że rządzący (przypominam: Tusk i Pawlak) jednak nie wpadli na ten pomysł i właściwi urzędnicy przerzucają papiery w ramach pensji. A szkoda, zielona wyspa byłaby jeszcze zieleńsza...

Otóż minister Grabarczyk oszacował z grubsza wydatki na naprawę zniszczonych przez powódź dróg i torowisk. Wyszło mu około miliarda złotych. A jeszcze nie policzył dróg wojewódzkich, powiatowych oraz gminnych.

Minister nie tylko oszacował, ale wziął się od razu za naprawianie. Naprawia... projektem ustawy, którą właśnie ma zamiar przygotować. Natomiast pozostałe, te mniej ważne drogi, naprawi wkrótce, gdyż:

Gdy chodzi o drogi gminne, powiatowe i wojewódzkie, to mamy projekt ustawy, który jeszcze dziś będą omawiał na spotkaniu zespołu u ministra Michała Boniego – zapowiada minister Cezary Grabarczyk. Sądzę, że wkrótce pakiet niezbędnych zmian ustawowych trafi do parlamentu[A. Wyderka, RMF FM, 28 V 2010 r.]

Pierwsza narzucająca się interpretacja to taka, że mamy do czynienia z idiotami. Okazuje się, że do tej pory nie mieliśmy ustaw, które umożliwiłyby naprawy dróg. Czyli nie da się, bo przepisy (zapewne odziedziczone po koszmarnych rządach Kaczyńskiego) na to nie pozwalają.

Druga interpretacja jest trochę inna: mamy do czynienia z idiotami, bo oni myślą, że wystarczy naprawić na papierze. Krótko mówiąc zamiast naprawić drogę, uchwalamy ustawę naprawiającą drogę. Trochę to skomplikowane, ale być może działa.

To chyba nie może być prawda. Aż takimi idiotami nie mogą być.

Mamy więc do rozpatrzenia trzecią interpretację. Otóż mamy do czynienia z idiotami, bo chcą na naprawę dróg przesunąć środki z Krajowego Funduszu Drogowego. Ponieważ przepisy nie pozwalają z KFD reperować trzeba zmienić ustawę. Ktoś nieżyczliwie nastawiony do rządu Tuska i Pawlaka mógłby spytać to po co taką ustawę uchwalaliście? Przecież można było przewidzieć, że z KFD przyda się kasa na szkoły, lecznictwo itp. To mógłby być nasz budżet państwa bis - całkowicie pozabudżetowy...

Ale, ale! A co to jest KFD i czy ma pieniądze? Może to jakaś firma, która coś wytwarza i zarabia? A może bank-filantrop co tanio pożycza? Nic właśnie. KFD jest drogim pośrednikiem państwa w pożyczaniu pieniędzy. Istnieje tylko dlatego, żeby dziura budżetowa Vincent-Rostowskiego nie przekroczyła 55 proc. progu ostrzegawczego:

Resort finansów za wszelką cenę stara się odciążyć budżet, wypychając wydatki poza niego. Ponad 10 mld zł pożyczy na własną rękę Fundusz Drogowy, na kilka miliardów też będzie się musiał zadłużyć ZUS. To sztuczna sytuacja. Jeśli w przyszłym roku minister finansów zdecyduje się ją urealnić, to wcale się nie zdziwię, jeśli deficyt budżetowy wzrośnie o ponad 100 proc.[S. Gomułka, Rzeczpospolita, 5 IX 2009 r.]

Krótko mówiąc KFD jest tylko po to by w papierach się zgadzało.

Tak więc trzecia interpretacja słów ministra Grabarczyka zapewne jest najbliższa prawdy i oznacza niestety, że mamy do czynienia z idiotami.

1 komentarz

avatar użytkownika Maryla

1. nie, to nie idoci, to świadome szkodniki

Krótko mówiąc KFD jest tylko po to by w papierach się zgadzało.

Tak więc trzecia interpretacja słów ministra Grabarczyka zapewne jest najbliższa prawdy i oznacza niestety, że mamy do czynienia z idiotami.

--------------------------------------

pieniądze, których Polska nie wykorzysta, wróca do Niemiec i Francji.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl