Majster od czekolad

Szefem NBP ma zostać Marek Belka. Podobno to świetny bezpartyjny fachowiec o "pięknym życiorysie". Zapewnia sam profesor Niesiołowski (tu). Zęby mnie od tego wszystkiego bolą i nie wierzę, że jedynym powodem jest ta tabliczka białej wedlowskiej czekolady, którą znalazłem w szufladzie młodszego referenta.

   Czekoladę mu zjadłem, bo byłem głodny. Nie wstydzę się tego i nie żałuję, bo jak bym jej nie zjadł, to byłbym zły i wielu uczciwym i miłym ludziom mogłoby zrobić się przykro. A tak czekoladę odkupię, podrzucę na miejsce i będzie po sprawie. Ktoś zapyta: "a czego pan szukał w szufladzie młodszego referenta?". Jak to czego, szukałem czekolady, bo czego można szukać w szufladzie młodszego referenta, który jest na urlopie... Podsumowując, byłem głodny, nie chciało mi się iść do sklepu, dobrałem się do szuflady referenta, znalazłem i zajumałem mu tabliczkę białej wedlowskiej, którą potem bez śladu i świadków zjadłem. Korzyści? Nie musiałem iść do sklepu, kiedy wszyscy inni chodzili. Takie były czasy, że chciało mi się jeść, a nie chciało chodzić. Po drugie -- gdybym jej nie zajumał i nie zjadł, to tyle pięknej pracy moich kolegów i mojej własnej by nie powstało, cały dzień -- wspominałem już o tym -- chodziłbym wkurzony i psuł nerwy. Po trzecie wreszcie -- nigdy wcześniej nie jadłem czegoś tak paskudnego jak biała wedlowska, więc nie przesadzajmy z tą moją odpowiedzialnością za jumanie.