Hodowla agentury wpływu. (GadajacyGrzyb)

avatar użytkownika Maryla

Uniwersytet Warszawski – kolejny przyczółek „partii Gazpromu” w Polsce?

I. Senator Nowosilcow w „Polsze”.

Przez większość mediodajni informacja przeszła bez echa. Sam bym przeoczył, gdyby nie to, że klikając po portalach natrafiłem w „Rzepie” na komunikat, zapowiadający studencki protest przeciw podpisaniu umowy stypendialnej między Uniwersytetem Warszawskim a Gazpromem.

UW - Gazprom

Czym prędzej pośpieszyłem na stronę UW w poszukiwaniu oficjalnego stanowiska władz „ucziliszcza” powołanego w 1816 roku przez Cesarza i Samodzierżawcę Wszechrosyjskiego, a przy okazji - Króla Polski, Aleksandra I. Czyżby szacowne magnificencje powróciły do źródeł? I to nie do tych z czasów Szkoły Prawa i Szkoły Lekarskiej, utworzonych w Księstwie Warszawskim, lecz tych z post – „kongresowiedeńskich” lat Królestwa Polskiego?

Nuu, oto, co ujrzały moje piękne oczy:

a)Uniwersytet Warszawski podpisał „trójstronne porozumienie”.

b) Porozumienie dotyczy pięcioletniego programu stypendialnego dla doktorantów i zostało zawarte „pomiędzy UW a spółkami Gazprom Export i EuRoPol GAZ”.

c) Program stypendialny będzie obejmował „doktorantów z Uniwersytetu Warszawskiego, którzy prowadzą badania dotyczące stosunków polsko-rosyjskich: gospodarczych, politycznych czy kulturalnych”.

d) Na dzień dobry stypendystów będzie osiemnastu, zaś łączna suma ich obrazowania wyniesie 100.000 Euro.

***

Kulturalne ozdobniki z podpunktu c) chyba możemy sobie darować. Póki co, spragnionych wiedzy doktorantów będzie osiemnastu. Za skromne sto tysięcy Euro. Wot, tak na początek. Wybrańcy po uzyskaniu doktoratów, dokooptują zapewne akolitów. Maszynka nabierze rozpędu. Rozkręci się jak ta lala.

Ach, zapomniałbym - „ucziliszcze” odwiedziła przy tej okazji nie byle jaka persona – sam Senator Nowosilc…, to jest, chciałem rzec, wice – szef Gazpromu, Aleksander Miedwiediew. Przypomnę, że Gazprom posiada 48% udziałów w EuRoPolGazie, zaś Aleksander Miedwiediew jest przewodniczącym Rady Nadzorczej wzmiankowanego interesu, kontrolującego biegnący przez Polskę odcinek tzw. „gazociągu jamalskiego”.

II. „Bezstronni fachowcy” od przekonywania.

W taki oto sposób hoduje się „bezstronnych fachowców”, którzy następnie stają się dyżurnymi „twarzami”, występującymi we wszystkich możliwych i niemożliwych mediodajniach. Będą, jako „niezależni eksperci”, rzecz jasna, urabiać opinię publiczną i rozładowywać społecznie napięcie, gdy jakiś oszołom zacznie zbyt głośno krzyczeć o braku dywersyfikacji dostaw gazu i uzależnieniu Polski od rosyjskiej rury. Będą przekonywać o rozlicznych profitach płynących z „konstruktywnej” współpracy między Polską a Rosją i Gazpromem.

Zapewne część z nich – wszak są młodzi, obiecujący itd. dołączy (z dyskretny poparciem mocodawców) do gabinetów politycznych naszych Wielce Ważnych Person, by uważnie baczyć na odpowiednią „owocność” polsko – gazpromowskiej ścisłej współpracy, i aby owa ścisła współpraca, spasi Hospodi!, nie uległa rozluźnieniu.

Kwestię agenturalnego werbunku przyszłych stypendystów należy przyjąć za pewnik. Gazprom nie jest normalną firmą, nawet jak na specyficzne standardy surowcowej branży. Gazprom jest jednym z podstawowych narzędzi realizacji neoimperialnej polityki Rosji. Tak, tejże Rosji, z którą się ostatnio „jednamy”, a która konsekwentnie przywiązuje do siebie Europę za pomocą gazowej smyczy, ze szczególnym uwzględnieniem państw byłego ZSRR i szerzej – RWPG.

Władze Uniwersytetu Warszawskiego powinny o tym wiedzieć. Albo, przynajmniej, zapytać się kogoś w miarę przytomnego, przed podpisaniem stypendialnego dealu.

III. Gazprom czuwa…nad „mądrością etapu”.

Trudno nie interpretować edukacyjno – agenturalnej inicjatywy Gazpromu inaczej, niż w kategoriach kolejnego etapu podporządkowywania sobie polskiej polityki energetyczno – surowcowej. Po sukcesie, nazwijmy to: „polit – biznesowym” (aneks do tzw. „kontraktu jamalskiego” przedłużający dostawy do 2037 roku plus podporządkowanie Rosji EuRoPolGazu) należy ukształtować rzeczników „porozumienia”. Mieć własnych, miejscowych „fachowców” w Priwislańskim Kraju – bezcenne. Wystarczająco giętcy „stypendyści” z pewnością zrozumieją „mądrość etapu”. A że są młodzi, to nikt nie wytknie im konszachtów z komuną.

Ptaszęta ćwierkają, iż Gazprom przymierza się do wypchnięcia z Polski amerykańskich firm zainteresowanych naszymi złożami gazu łupkowego. Zajmie ich miejsce, a że nie dysponuje odpowiednimi technologiami, miast wydobywać, położy na nich swą niedźwiedzią łapę i dalej będzie nam pchał swój – nieswój gaz. Bądź to z Syberii, bądź z „odzyskanych” republik centralno - azjatyckich.

Na zakończenie wątku, uwaga pod adresem władz UW. Czy jedna z kluczowych placówek uniwersyteckich, mimo chronicznego niedoinwestowania, naprawdę musi korzystać ze stypendiów ufundowanych przez firmę będącą prawą ręką i podporą ludobójczego reżimu Putina? Owszem, zdaję sobie sprawę z tego, iż na całym świecie najróżniejsze firmy mają swoje programy stypendialne i podejmują współpracę – na ogół ku obopólnej korzyści – z instytucjami naukowo – badawczymi. Tylko, jak wspomniałem nieco wyżej, a tu powtórzę wielkimi literami: GAZPROM TO NIE JEST NORMALNA FIRMA.

Dotarło do Magnificencji, czy nie dotarło?

IV. Podsumowanie.

Oj, nie próżnuje ten Gazprom, nie próżnuje… Nie zasypia gruszek w popiele.

Stawiam mój grzybi kapelusz przeciw bananom, że stypendystów Gazpromu czekają świetne kariery. O ile będą lojalni wobec dobroczyńcy.

Przytoczę po raz kolejny główną tezę niniejszej notki - tak hoduje się agenturę wpływu. W niedalekiej przyszłości, widząc młodego, przebojowego doktora z ambicjami, wypowiadającego się w teleokienku i optującego twardo za niebywałymi korzyściami płynącymi z „konstruktywnej” współpracy z Rosją w ogóle, a z Gazpromem w szczególności, warto będzie sprawdzić, czy aby nie był beneficjentem opisywanego tu stypendium.

Tuszę, iż listę przyszłych stypendystów z Gazpromowej łaski Uniwersytet Warszawski zamieści na swojej stronie internetowej.

W końcu – czegóż tu się wstydzić?

Nieprawdaż?

Gadający Grzyb

P.S. O moim grzebaniu w gazie...

 

http://pod-grzybem.salon24.pl/185913,hodowla-agentury-wplywu

Etykietowanie:

7 komentarzy

avatar użytkownika razputin

1. To nie możliwe

by Moskwie groziła luka pokoleniowa...nie w "naszym" kagiebystanie

avatar użytkownika Anda

2. Uniwersytet...

Puzle zaczynają pasować.

avatar użytkownika roma anna

3. W temacie: dr Rafal Brzeski o sowieckich agentach wplywu.

Ten bardzo wazny tekst pojawil sie na salonie24, ale niestety bardzo szybko splynal
do powiwnicy.

Ciekawsze cytaty:

*Operacje z wykorzystaniem agentury wpływu należą do działań strategicznych i zakrojone są na lata, a nawet dziesięciolecia, bowiem kształtowanie zbiorowej świadomości społeczeństw wymaga czasem wymarcia całego pokolenia. Skuteczność agentury wpływu zależy w dużej mierze od jej uplasowania i wiarygodności. Zarówno odpowiednie awansowanie i „przesuwanie” agenta w hierarchii, jak i budowanie jego autorytetu, wymagają czasu. Dlatego też werbownicy najczęściej działają na uniwersytetach, które tradycyjnie są miejsce ścierania się idei i rewolucyjnych koncepcji urządzenia świata. Tym bardziej, że nawet skrajne poglądy głoszone w świecie akademickim stosunkowo łatwo przesączają się do szkół, środowisk naukowych, a nawet do kościołów. Przykładami może być „teologia wyzwolenia” lub wieloletnia działalność publicystyczna anglikańskiego biskupa Southwark dr Mervyna Stockwooda, który pisywał w komunistycznym dzienniku Morning Star, a w książce The Cross and the Sickle (Krzyż i Sierp) zalecał wywłaszczenie ziemian, potępiał prywatną własność środków produkcji oraz zgadzał się z Leninem, że wcześniej, czy później wszystkie narody będą budować socjalizm.31*

Wykrycie agentury wpływu jest równie trudne, co ocena jej skuteczności. Agenci wpływu należą do osób o najściślej strzeżonej tożsamości w ewidencji służby.46 Są bowiem najczęściej postaciami publicznymi, a ich skuteczność opiera się na totalnym utajnieniu. Raz zdemaskowany agent wpływu nieodwracalnie traci swą przydatność.

Agenci wpływu, zwłaszcza uplasowani wysoko w hierarchii politycznej, prowadzeni są najczęściej werbalnie, drogą ustnych sugestii, bez zostawiania śladów w dokumentacji służby. Często w prowadzonej przez służbę ewidencji agentury jeden kryptonim obejmuje całą grupę lub organizację złożoną z wielu osób, których tożsamość nie jest wymieniana. Zdarza się, że anonimowi agenci wpływu ukrywani są zbiorowo pod kryptonimem konkretnej operacji i uaktywniani incydentalnie w momentach ważnych rozstrzygnięć politycznych.47 Zabiegi te sprawiają, że agentura wpływu dekonspirowana jest najczęściej przez oficerów wywiadu, którzy przeszli na drugą stronę. W rosyjskich służbach mówiono, że każdy wielki sukces wywiadowczy prowadzi do klęski.48 Im agent jest lepszy, tym bardziej narażony jest na ryzyko. Nie tylko ze strony kontrwywiadu kraju, w którym działa, ale również z uwagi na fakt, że jego wysokie notowania w Centrali zwracają uwagę lokalnych oficerów wywiadu, a zatem rośnie niebezpieczeństwo zdekonspirowania przez uciekiniera, który przejdzie na drugą stronę i wykorzysta posiadane informacje, jako swoisty „bon obiadowy”.

Wysoki stopień utajnienia tożsamości agentów wpływu sprawia, że udowodnienie im przed sądem działania na rzecz obcego państwa jest praktycznie niemożliwe. Podstawą demokracji jest bowiem prawo do głoszenia własnych poglądów. Agent wpływu nie wykrada tajemnic z sejfów i prawie nie sposób przyłapać go na „gorącym uczynku”. Najczęściej nie kontaktuje się potajemnie z oficerem prowadzącym i nie otrzymuje od niego instrukcji, zadań lub wynagrodzenia. Nie odwiedza skrzynek kontaktowych, nie zostawia nigdzie mikrofilmów lub innych materiałów wywiadowczych. Agent wpływu wyjeżdża oficjalnie na jawne seminaria lub konferencje naukowe, pobiera stypendia naukowe lub wykłada na zagranicznym uniwersytecie, zagraniczni wydawcy publikują jego książki, otrzymuje nagrody twórcze, spotyka się z politykami, ludźmi ze świata gospodarki i nauki. Zebrane „wrażenia” ubrane we „własne przemyślenia” publikuje w mediach, rozpowszechnia w „politycznych salonach”, albo podczas spotkań z politykami i decydentami własnego kraju. Formalnie nie robi nic nielegalnego. Dlatego też jedynym skazanym agentem wpływu pozostaje Pierre-Charles Pathé. Inni, przykładowo Günther Guillaume lub Arne Treholt stanęli przed sądem, ponieważ prowadzili równolegle „standardową” działalność wywiadowczą.

*Ponadto, agent wpływu najczęściej działa pośrednio (to nie on podejmuje decyzje, lecz polityk, któremu on doradza!). Dlatego jest trudny do zdemaskowania i zneutralizowania, natomiast jego mocodawcom stosunkowo łatwo jest zorganizować jego obronę drogą petycji, interpelacji parlamentarnych, demonstracji poparcia ze strony znanych postaci lub medialnej akcji pod hasłem obrony uznanego autorytetu przed dyskryminacją, wpisując ją przy tym w generalną kampanię obywatelskiego sprzeciwu wobec panoszącego się „izmu”. Rodzaj tego „izmu” nie jest istotny, ważne jest, żeby ten „izm” źle się odbiorcom mediów kojarzył. A jeśli medialna wrzawa nie przynosi spodziewanych rezultatów, można zorganizować manifestację protestacyjną, której umiejętnie zainspirowani uczestnicy będą ochoczo wywrzaskiwać hasła podsunięte przez inną siatkę agentury wpływów. Liczba i struktura kombinacji w gruncie rzeczy zależy od stopnia naiwności społeczności sterowanej przez służbę i jej agentury.*

Wiecej: http://www.eioba.pl/a123288/rafal_brzeski_agentura_wplywu#ixzz0oxWk0S5a

http://www.eioba.pl/a123288/rafal_brzeski_agentura_wplywu

avatar użytkownika Maryla

4. Liczba i struktura kombinacji

Liczba i struktura kombinacji w gruncie rzeczy zależy od stopnia naiwności społeczności sterowanej przez służbę i jej agentury.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika roma anna

5. @ Maryla

Nie wiem czy Pani udalo sie juz przeczytac caly tekst. Tam m.innymi jest informacja
o sposobach wykorzystywania przez obca agenture srodowisk homoseksualistow.

Popularyzacja tych srodowisk glownie przez Michnika i GW, pod pretekstem tolerancji -
jest zastanawiajaca.

avatar użytkownika Maryla

6. roma anna

Michnik i środowisko GW tylko przeniosło doskonałe wzorce z państw, gdzie te metody zostały wypróbowane zanim przyszły do Polski.

W końcu jest z "ludźmi honoru" za pan brat - dosłownie i w przenośni.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika roma anna

7. @ Maryla

Michnik zrobil inaczej: wzorce sowieckie ubral we wzory zachodnioeuropejskie. (rzekome tradycyjnie amerykanskie).
Pytanie podstawowe brzmi: KTO zaimplantowal te wzorce na zachodzie?
Odpowiedz: lewica, komunisci. A oni jak zwykle potrafia sie swietnie poslugiwac pewnymi, wybranymi nacjami.

Aby lepiej poznac problem, warto posluchac wywiadu z bylym agentem KGB :

http://www.youtube.com/watch?v=HEIcUqgxpVo&feature=related

http://www.youtube.com/watch?v=JN0By0xbst8&feature=related

Ten sam wywiad z napisami po polsku:

http://tinyurl.com/2f92nps

Zyciorys tego agenta KGB w j. angielski (Wiki w j. angielskim jest bardziej wiarygodna:

http://en.wikipedia.org/wiki/Yuri_Bezmenov