ONI O NAS – CZYLI ROZPRAWA ZE ŚCIOSEM (Aleksander Ścios)
„Związek Byłych Funkcjonariuszy Służb Ochrony Państwa, jest samorządnym i demokratycznym stowarzyszeniem byłych funkcjonariuszy służb ochrony państwa Rzeczypospolitej Polski.” Za tą oficjalną nazwą kryje się stowarzyszenie „przyjaciół wspólnej służby”. Jak wynika z treści, zamieszczanych na stronie internetowej związku, jego członkami są w większości ludzie, rozpoczynający i kontynuujący karierę zawodową w Polsce Ludowej, zatem sama nazwa organizacji może być nieco myląca. „Chcemy bronić godności i dobrego imienia tych wszystkich funkcjonariuszy służb ochrony Państwa, którzy uczciwie i rzetelnie, z poszanowaniem prawa, motywowani troską o bezpieczeństwo kraju, służyli lub służą Ojczyźnie.” – deklarują byli funkcjonariusze.
Przed kilkoma miesiącami w tekście ONI przedstawiłem to stowarzyszenie, zamieszczając m.in. fragmenty tekstów z oficjalnej strony internetowej ZBFSOP. Gdy niedawno odwiedziłem ponownie to forum, dostrzegłem na nim wyraźne ożywienie, nową szatę graficzną, aktualne teksty i artykuły. Moją uwagę zwrócił szczególnie taki oto apel:
„Trzeba bowiem przerwać ten nasilający się, stymulowany strachem i niewiarą w przyszłość chocholi pląs pod dyktando zajadłych w swej nienawiści polityków, usłużnych wobec nich pseudohistoryków i propagandystów, plujących "oczywistymi prawdami", demagogią i kłamstwem na temat ostatniego ćwierćwiecza Rzeczpospolitej i rzeczywistych uwarunkowań tych historycznych przekształceń, które w tym czasie nastąpiły, w tym także miejsca w nich służb specjalnych PRL.”
Pomyślałem, że może warto ułatwić funkcjonariuszom „obronę ich godności i dobrego imienia”, a jako człowiek notorycznie „ plujący "oczywistymi prawdami", demagogią i kłamstwem” powinienem czuć się odpowiedzialny za publiczne fałszowanie wizerunku ludzi „służb specjalnych PRL” . W ramach moralnej ekspiacji i tzw. pluralizmu poglądów, prezentuję zatem nieskromnie tekst, podpisany przez „byłego wieloletniego oficera Kontrwywiadu i Wywiadu RP 2 i 1/2 oraz RP 3” , którego tematem jest „Rozprawa o metodzie” oraz „internetowa kariera” autora niniejszego blogu.
Tekst pana oficera pozostawiam bez komentarza, mając szczerą nadzieję, że czytelnicy zechcą go ocenić sami.
***
Aleksander ŚCIOS, czyli - IV prawda...
Piątek, 19. Wrzesień 2008 18:01 Wpłynęło
("Rozprawa o METODZIE")
Karierę robi ostatnio w Internecie niejaki "Aleksander Ścios" (uwaga: personalia podobno tyle warte co "J-23""). Objawił się on jako ekspert od pajęczyny służb specjalnych z PRL-owskim rodowodem, dławiących z coraz większą mocą młodą i osłabioną Rzeczpospolitą, odpowiedzialnej za niepowodzenie eksperymentu z tzw. "IV RP". Wcześniej rozprawił się już z ZBFSOP (patrz: http://cogito62.salon24.pl/72936,index.html), przenikliwie demaskując tę organizację jako SB-cką forpocztę, knującą na ogródkach działkowych (tym mateczniku wszelkiej postkomuny!) i bezczelnie domagającą się od wolnej wreszcie Ojczyzny kilku krzeseł, stołu, trochę papieru i spinaczy biurowych..! Wnioski z analizy były porażające: ONI wciąż tu są i na dodatek ośmielają się o "Ściosopodobnych" mówić "oni", kiedy wszyscy inni wiedzą że ONI to "oni" a nie my, bo MY to Polska właśnie..! Sodoma i Gomora, jak tym komuchom się we łbach poprzewracało przez tego Tuska! A trzeba ich było "dobić" od razu na samym początku..! Wtóruje mu chórek wpatrzonych w swojego guru internautów, przekładając metaforyczną (humanista to przecież i demokrata!) myśl Mistrza na bardziej zrozumiałe dla tego towarzystwa konkrety: powywieszać ich było trzeba, albo jak tych w Rumunii..!! Oj, cieszy się w grobie Wielki Klasyk z nowego wysypu współwyznawców świetlanej jego tezy, że WALKA KLASOWA ZAOSTRZA SIĘ W MIARĘ BUDOWY NOWEGO USTROJU!
Aktualnie niezwykle płodny (od miesięcy wypuszcza antykomusze teksty z częstotliwością uderzeń karabinu maszynowego - musi biedaczkowi zostawać bardzo mało czasu na jakąś uczciwą robotę, żeby na chleb mógł zarobić) umysł Pana Aleksandra - "wolnego strzelca, historyka filozofii", jak sam o sobie pisze (uwaga: filozofia - z gr. miłość mądrości...???) - rozpala zwłaszcza problem "politycznej agentury wpływu", bo jakoś tę porażkę PiS-u trzeba usprawiedliwić.. Jego never-ending-story na ten temat (patrz: http://cogito62.salon24.pl/93078,index.html) stwarza dobrą okazję do pokazania metody bałamucenia umysłów w ramach walki politycznej w obszarze mediów (bo o konkretne cele polityczne tu chodzi a nie o jakąś "prawdę" czy "sprawiedliwość", a choćby tylko rzetelną wiedzę o mechanizmach działania służb specjalnych) - metodę właściwą nie tylko dla tego bojownika o "IV RP", ale dla całego ugrupowania, które reprezentuje.
Co jest najbardziej charakterystyczne dla tej metody ?
Przede wszystkim BEZCZELNOŚĆ KŁAMSTWA, wobec którego przyzwoity i znający prawdę człowiek czuje się oszołomiony i bezradny.. Ten okrzyk złodzieja: "łapaj złodzieja!..." Właśnie w obszarze rozważań o "politycznej agenturze wpływu" ta cecha rysuje się najostrzej (UWAGA: dopisek "politycznej" do ugruntowanego w słowniku służb wywiadowczych pojęcia, podobnie jak mętne pseudoteoretyczne rozważania o jakimś zacieraniu się cech operacji wywiadowczych w odniesieniu do działalności służb w tym obszarze i niemożności - oraz BRAKU POTRZEBY: wystarczy A.Ścios, prof. Zybertowicz i może jeszcze paru innych! - ich w najwyższym stopniu profesjonalnego traktowania, dokumentowania i ścigania przez uprawnione wyspecjalizowane służby państwowe jak każdej innej formy działalności wywiadowczej, jest nieprzypadkowy - łatwiej wtedy prześliznąć się nad różnymi lukami, nie tyle w logice rozumowania, bo o to w tekście Ściosa trudno, co w przekazie propagandowym, mającym zmanipulować odbiorcę tekstu). Jak bowiem określić sytuację, gdy m.in. przywołując "ustalenia" Macierewicza Ścios "udowadnia", jak to "sowieckie służby" przez swą agenturę wpływu ulokowaną wg klucza politycznego (tam, gdzie postkomuna, PO i wszyscy inni konkurenci polityczni do władzy, teraz zwłaszcza w środowiskach postsolidarnościowych innych niż hołubione przez BRACI) rozkładają na łopatki Państwo Polskie, gdy przecież chłodna i apolityczna oraz pobieżna nawet analiza działalności Macierewicza wykazuje, że to on (z pomocą paru innych) szybko i skutecznie rozbił polskie służby specjalne i pozbawił je możliwości skutecznej ochrony RP " lepiej i szybciej, niżby służby rosyjskie mogły to zrobić jakąkolwiek inną metodą... Tymczasem... "po owocach poznacie ich", jak głosili już w Piśmie, a nie po przebraniu, albo inaczej (jak uczą w służbach od zarania ich istnienia) - szukając sprawcy przede wszystkim należy zadać pytanie: "cui bono?"... By przesłonić ten prosty związek logiczny, musi Ścios w swym tekście uciekać się nawet do prymitywnych kłamstw - zwłaszcza tam, gdzie zwykłemu odbiorcy, spoza służb, trudno rzekomy "fakt" zweryfikować. Tak jest np. z twierdzeniem, że "..przedstawiciele KGB mieli dostęp do wszystkich materiałów, dostawali stenogramy z podsłuchów najważniejszych obiektów, mieli prawo sięgania do archiwów MSW, nawet najtajniejszych", albo że "..jednym ze >znaków rozpoznawczych< III RP jest pogląd, jakoby w Polsce szpiegów sowieckich nie było". W tym pierwszym przypadku mogę powiedzieć tak: "przedstawiciele KGB" rzeczywiście nachalnie usiłowali (zwłaszcza po wprowadzeniu stanu wojennego) penetrować aktywa operacyjne SB i to na wszystkich jej szczeblach - ale właśnie usiłowali, a na wszystkich szczeblach dlatego, że nie mieli takiego automatycznego wglądu "do wszystkiego", o którym Pan pisze oraz że nie mieli zaufania (i słusznie!) do tego, co w ramach faktycznie funkcjonujących porozumień (jak w każdym wówczas bloku polityczno-militarnym, Panie Ścios!) mogli otrzymać. Pamiętam dobrze dyrektywę, niepisaną z oczywistych względów (w IPN więc jej nie będzie, a nawet gdyby była, to przecież nie tego typu materiałów w dokumentacji po nieboszczce SB szukacie!) swojego ówczesnego przełożonego płk B.: "Należy gonić ich ("Ruskich") z Wydziału!" I pamiętam też jakiego typu, pożal się Boże, "informacje operacyjne", w jakich sytuacjach i jak często przekazywano w ramach PSED (Połączony System Danych o Przeciwniku), o którym Pan pisze... Może i słyszał Pan, że dzwonią, tylko nie wie w którym kościele, a dokładniej - wcale Pan nie chce wiedzieć..!
Natomiast co do tego drugiego Pańskiego "faktu" (o "znaku rozpoznawczym III RP"), to jako oficer Kontrwywiadu w tejże III RP mogę, niestety, powiedzieć tylko tyle, że... mija się Pan całkowicie z prawdą i dobrze Pan o tym wie - dowodu jednak nie przedstawię, bo w przeciwieństwie do Pana JA ZNAM FAKTY, w związku z czym jestem ustawowo zobowiązany zachować je dla siebie jeszcze "parę lat" (choć bardzo bym chciał o nich mówić, bo są piekielnie ciekawe!), a Pan może bajdurzyć, co tylko zechce, Panie Historyku Filozofii!
Bezczelnym kłamstwem jest też Pańskie twierdzenie, że "..współczesne opowieści ludzi komunistycznej bezpieki, o ich >służbie dla Polski< trzeba zaliczyć do mitów III RP. Jaskrawym przykładem wypełniania woli sowieckiego mocodawcy jest sprawa >polskiego Bonda< czyli agenta sowieckich służb Mariana Zacharskiego.." Ja i moi koledzy przed Panem nie będziemy się tłumaczyć ze swoich motywacji. Ani Pan ani żaden z wysokopłatnych, utrzymywanych z naszych podatków pracowników "policji historycznej", tj. IPN, nie próbował nawet dotychczas rzetelnie zbadać tego BARDZO WAŻNEGO tematu (może wreszcie któryś z naszych wysokich przełożonych odważy się napisać jakieś wspomnienia i skupić się na tym właśnie, pokazując wszystkie uwarunkowania, dramatyczne dylematy, bo tu jest przecież istota problemu..?). Powiem tylko Panu, Panie Ścios, że to Pana obecne działanie (nie wiem, co robił Pan w przeszłości - może zechciałby Pan coś na ten temat..") zasługuje na to, by poszukiwać jego PRAWDZIWYCH A NIEJAWNYCH INSPIRATORÓW i pytać o ich i Pańskie rzeczywiste motywacje, bo coś tu dziwnie zalatuje.. Natomiast co do Zacharskiego, to byłem z jego sprawą związany, gdy się jeszcze działa, a Pan nie miał nawet pojęcia, że taki człowiek istnieje i... może znowu Pan coś słyszał nie do końca albo świadomie przekręca - ja i Pan wiemy, w którym miejscu"
I tu właśnie warto powiedzieć coś na temat drugiej cechy manipulacji, której się Pan dopuszcza " są nią PÓŁPRAWDY. Chyba jeszcze gorsze, bo operujące faktami dla wywołania u odbiorcy wrażeń zupełnie fałszywych. Przykład: sprawa finansowania partii politycznych przez Art-B. Podał Pan prawdziwe dane o niektórych beneficjentach tej firmy, "zapomniał" Pan jednak uzupełnić je o informację, że pieniądze od Art-B brało też PC braci Kaczyńskich, a niektórzy prominenci tej partii mieli nawet w związku z tym do czynienia z wymiarem sprawiedliwości...
Zbliżony charakter mają Pańskie rozważania operujące faktami, ale przypisujące tym faktom (których mechanizmy sprawcze są powszechnie znane i w pełni weryfikowalne na różnych obszarach) zgoła odmienne (i - zgodnie z wcześniejszym Pańskim teoretycznym "przygotowaniem artyleryjskim" - praktycznie niemożliwe do udowodnienia, więc z potrzeby udowadniania... zwalniające!) przyczyny, pasujące do sensacyjnych spiskowych teorii. Przykładem "prorocze" przewidywania Anatolija Golicyna (nb. ciekawe dla jakiej służby wywiadowczej teraz pracuje..?) co do przebiegu wydarzeń w Polsce w latach 80-tych - równie odkrywczo można np. przewidywać (choć w odniesieniu do rozwoju sytuacji w kraju mieliśmy tylko wszyscy NADZIEJĘ a nie pewność, że tak będzie, że nastąpią demokratyczne przemiany bez "targania się po szczękach" i wszyscy odpowiedzialni ludzie po jednej i po drugiej stronie w tym kierunku działali - to źle, to spisek..?), że po zimie przyjdzie wiosna, przebiegle spiskując przeciw zimie, już gdzieś od początku marca... Każdą sekwencję zdarzeń można opatrzyć "agenturalnymi didaskaliami" " jedni widzą wszędzie zielone ludziki, inni czerwone (choć ci drudzy jednak, niestety, ciągle jeszcze są poza zasięgiem służby zdrowia...).
Trzecia cecha porażającej logiki Pana wywodu to wykorzystanie tego samego faktu (czy "faktu") do dowodzenia w jednym miejscu jednej tezy, a w innym... wręcz przeciwnej lub głoszenie tez wzajemne sobie przeczących. Pisze Pan np. wielokrotnie w swojej twórczości literackiej o tym, z jaką zajadłością służby specjalne państw socjalistycznych tępiły wszystkie działania wymierzone w siłę i spoistość Bloku, a gdzie indziej, że "..przygotowania komunistów do transformacji ustrojowej rozpoczęły się już w latach 70-tych i były od początku prowadzone i kontrolowane w ramach długofalowej polityki strategicznej Bloku. Ta ogromna operacja, nadzorowana przez moskiewskich strategów, nabrała przyspieszenia w drugiej połowie lat 80-tych, a Polska stała się swoistym >poligonem doświadczalnym< (...) Rok 1989 był najwyraźniej, w ocenie moskiewskich decydentów optymalną datą, by rozpocząć trzecią fazę transformacji<...". Nie będę tej arcyciekawej tezy komentował (w końcu nie jestem historykiem filozofii), dodam tylko skromne własne uzupełnienie logiczne powyższych myśli: "Ukoronowaniem tych komuszych knowań było obalenie komuny, rozbicie muru berlińskiego i rozpad Imperium Sowieckiego. A najgorliwsi realizatorzy tego >poligonowego doświadczenia<, jak np. Ceausescu i Honecker, dopiero wtedy mogli z dumą zameldować urnie z prochami Leonida, który biedny nie doczekał tak wspaniałego efektu swojego diabolicznego planu: >Towarzyszu Prezesie, meldujemy wykonanie zadania!<". Oj, Ściosie, Ściosie! - szanuj, człowieku, choć trochę swoich czytelników!
I kolejny chwyt Pana Aleksandra, zaczerpnięty ponad wszelką wątpliwość z dorobku intelektualnego ukochanego Wodza i powszechnie stosowany przez jego obóz polityczny, tak, że stał się nawet jego znakiem wyróżniającym, swego rodzaju sofistycznym patentem: OCZYWISTA OCZYWISTOŚĆ - stosuje go Pan wszędzie tam, gdzie wywód niekoniecznie się "klei", np.: "..Przykłady świadczące, że służby specjalne PRL-u były jedynie przedłużeniem służb sowieckich i przez cały okres swojej działalności pozostawały zależne od moskiewskich dyrektyw, są już na tyle liczne i znane, że można ten fakt uznać za udowodniony". Jakoś umknął mi ten moment, gdzie zostało to rzeczywiście udowodnione prze Pana lub Pana kolegów...
A gdy taki "argument" nie wystarcza, można jeszcze skleić razem fakty i pseudofakty... śliną. Na przykład wywodami niejakiego prof. Zybertowicza (dogania już w swoich zasługach dla umacniania polskich służb specjalnych Pana Antoniego!), który z "naukowego" piedestału zaświadcza, że tak, agentura wpływu istnieje naprawdę (jakie to odkrycie? - przecież żaden prawdziwy oficer wywiadu tego nie neguje!), po czym... pokazuje palcem wszędzie WOKÓŁ SIEBIE! Bo według całego tego towarzystwa agentura wpływu to wszyscy ośmielający się głosić poglądy inne niż ukochany Wódz! Jakie to proste! Nie potrzeba żadnego kontrwywiadu i wywiadu, doskonalonych przez lata jak angielski trawnik, żmudnego profesjonalnego rozpoznawania przeciwnika przez pokolenia oficerów, przenikania w jego szeregi, realizacji złożonych spraw i dogłębnej, długoletniej, bieżącej analizy ogromnej ilości danych oraz... ciszy wokół tego i wyłączenia wszelkich "szumów politycznych", wpływu osobistych sympatii i poglądów (bo ta najcenniejsza agentura wpływu często ulokowana jest w BARDZO ZASKAKUJĄCYCH MIEJSCACH...) " wystarczy geniusz Zybertowicza i błyskotliwość Ściosa, by odkrywać i chłostać ognistym mieczem wredną agenturę wpływu - a to na ogródkach działkowych, a to na szkoleniach bankowców, a teraz przede wszystkim (to nowo odkryta, zbiorowa forma agentury wpływu) masowo w szeregach PO! ("..Pojawia się pytanie o udział agentury wpływu na proces powoływania nowych partii i środowisk politycznych... W moim przekonaniu z klasycznym wprost przykładem >sterowanej demokracji< mieliśmy do czynienia w przypadku powołania partii, z której wywodzą się politycy obecnego rządu").
Paranoja! Może więc już starczy tej lekcji anatomii - trup aż nadto cuchnie...
Tylko parę jeszcze słów na koniec - JUŻ NA POWAŻNIE:
1. Wygodnie Panu Ściosowi ustawiać sobie przeciwnika do (ś)ciosu tak, jak jemu pasuje, przydawać mu dowolnie i bezkarnie cechy, które chciałby w nim widzieć i wtedy "między oczy", przy ryku zachwyconych fanów jego drużyny... Ja nie twierdzę, bynajmniej, że agentury wpływu nie ma. Lub że nie jest groźna. Ale, niestety, nie kryje się ona tam, gdzie chce nam wmówić Pan Ścios. I dlatego jej działalność jest i będzie nadal niebezpieczna dla Polski. I nie zneutralizuje się jej metodami, które proponuje czy wychwala Pan Ścios. I złudna jest też wiara, że sprawę się załatwi metodami Macierewicza - to naiwna wiara, nawet wielu uczciwych ludzi w jego otoczeniu...
2. I niechby otworzyli wreszcie te wszystkie archiwa! Wtedy zobaczymy (jeżeli pokazane zostaną wszystkie papiery, bez pośrednictwa "kapłanów prawdy" - wybiórczej - z IPN!), jakie powiązania mieli różni ideowi przyjaciele Pana Ściosa i jakie korzenie miały niektóre tak hołubione przez niego ugrupowania... A co do STASI i "swobody jej działań w Polsce", to niech Pan, Panie Ścios, nie bredzi o rzeczach, o których Pan niewiele wie... A może zechciałby Pan zachęcić Gaucka lub BND do rzeczywistego ujawnienia działań służb niemieckich na terenie Polski - od początku przemian ustrojowych DO KOŃCA...?
3. Jedną z metod inspiracji, dezinformacji i ukrycia prawdy - zwłaszcza we współczesnych "społeczeństwach informacyjnych", oferujących mnogość kanałów przekazu i wolność słowa - jest zalew informacjami i... quasi-informacjami: ukrytymi w tym potoku danych i wielokrotnie powtarzanymi, w różnej formie, rzekomo pochodzącymi z różnych źródeł komunikatami manipulacyjnymi.
4. Ludzie, uważajcie więc na których blogach czytacie kolejne "rewelacje" o "układzie" i nie ulegajcie prymitywnej demagogii! Wierzcie w to, co sami wiecie i widzieliście, na tej podstawie oceniajcie racje. I pamiętajcie, że ONI to wcale - wbrew temu, co pisze Ścios - nie jest Polska! I że zawłaszczanie przez nich narodowych świętości, patriotycznych haseł i symboli to tylko kradzież i profanacja a nie rzeczywisty tytuł do PRAWDY, SPRAWIEDLIWOŚCI I OJCZYZNY.
5. Po drugie nie wdawajcie się w bijatyki, taplanie w szambie ze Ściosem i jemu podobnymi - bo nie nadążycie z rzetelnym doborem argumentów za pozbawionym jakiejkolwiek odpowiedzialności słowotokiem Ściosa. Nie dawajcie się prowokować do dialogu na ich warunkach, bo nie wygracie - ostatecznie Pan Ścios, gdy użyjecie zbyt celnego argumentu... po prostu Was wymiksuje (jak np. zrobił to z internautą ksywa "Predator", który ośmielił się napisać komentarz do jego tekstu na blogu nie taki, o jaki Wielkiemu Autorowi chodziło). Miejcie zawsze w pamięci podstawową tezę Wielkiego Wodza : "NIKT NAM NIE WMÓWI, ŻE BIAŁE JEST BIAŁE, A CZARNE JEST CZARNE!" - nie próbujcie nawet! ONI już wszystko wiedzą. Lepiej. Od wszystkich. A jak coś nie zgadza się z faktami? Tym gorzej dla faktów - to tylko złudzenie z Matrixa, za którym kryje się agentura wpływu, Sowieci, SB-ecja, układ etc.
Bo z tą ich "IV RP" jest jak z ową CZWARTĄ PRAWDĄ ze starego kawału " komsomolską...
I to by było chwilowo na tyle.
Były wieloletni oficer Kontrwywiadu i Wywiadu RP 2 i 1/2 oraz RP 3
Źródło:
http://www.zbfsop.pl/index.php?option=com_content&view=section&layout=blog&id=5&Itemid=5
http://cogito62.salon24.pl/95108,index.html
- Maryla - blog
- Zaloguj się, by odpowiadać
6 komentarzy
1. do pokazania metody bałamucenia umysłów w ramach walki
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
2. Pan Aleksander Scios!
Errata
3. Ze Ściosa
4. Sowiniec powinien zweryfikować znajomości
5. Takich 'działaczy' nam nie brak. Najwięcej ich przy boku Bolka
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
6. Sami uważajcie na znajomych, każdego można OMAMIĆ