Tama czy Wał Galarety (karlin)
Przez Polskę od kilku lat przetacza się powódź.
Powódź kłamstwa, agresji, destrukcji i zdrady.
Wszyscy, którzy próbowali i próbują ją powstrzymać, są już bardzo zmęczeni.
Tych najważniejszych jest - po tragedii w Smoleńsku - coraz mniej, a ci co zostali, muszą teraz nieść ciężar ponad zwykłą miarę.
Z drugiej strony właśnie ta tragedia dała nam budulec, z którego - jeśli starczy determinacji i siły - możemy zacząć budować nowoczesną, potężną tamę.
Nie usypywane tu i tam, od czasu do czasu wały z worków, toreb i złudzeń, ale solidną konstrukcję, która może chronić Polskę przez lata.
Mamy również trochę czasu i wyjątkową okazję, gdyż smoleńska tragedia odebrała kłamstwu wiarygodność, a katastrofa naturalna, jaka po niej nastąpiła, podmyła kłamiącym fundamenty ich oszustwa.
Czy wystarczy sił?
Kiedy w sobotę obejrzałem sobie pierwsze, publiczne wystąpienie Jarosława Kaczyńskiego w tej kampanii wyborczej, zrozumiałem że mamy jeszcze kogoś wyjątkowego. Nie wyjątkowego poprzez zwykłe porównanie z - czasem beznadziejnym - tłem czy rywalami, ale wyjątkowego na skutek tego niezwykłego zbiegu okoliczności, na który składa się stop charakteru oraz losów indywidualnych i zbiorowości, czyli historii.
Do tej pory tylko to podejrzewałem. Teraz już wiem.
Przeżycia ostatnich tygodni odebrały mu część swobody, zmuszając do skupienia się na rzeczach najważniejszych. Ale równocześnie zniechęcając do tak przez niego lubianych, a czasem utrudniających odbiór przekazu, dygresji. No i zmniejszając do właściwych im rozmiarów, atakujących go, złośliwych karłów.
Dzięki olbrzymiej fali empatii, płynącej do niego od słuchających go i spotykających się z nim ludzi można być pewnym, że jego spotkania będą przekazem i dyskusją z wyborcami, a nie polemiką z wrogiem.
Cierpienie nadało mu stygmat i twardość, nawet jak na niego niezywkłą.
On po prostu czuje za sobą już tylko marmur.
Jeśli pojedzie w Polskę, także w regiony dotknięte katastrofą powodziową, wiem że wygra.
Jeśli zacznie mówić o potrzebie odbudowy Polski, Polski w której państwo, gwarantując obywatelom wszelkie prawa i wolności, nie zwalnia równocześnie siebie od jakiejkolwiek odpowiedzialności. Polski, w której gwarantem wspólnego dobra jest solidarna współpraca obywateli, samorządów i władz państwowych, wiem, że na pewno wiekszość słuchających przekona. Do tego, że można mu wierzyć.
I dysponenci kłamstwa nic mu nie będą mogli zrobić.
Moga mu przeszkodzic wyłącznie ci z jego sojuszników, których symbolem jest roztrzęsiona pod naporem agresji, nasiąknięta bezradnością, jak przeciwpowodziowe wały wodą, galareta z Bielan.
Jego Sztab Wyborzy musi wreszcie zdać sobie sprawę z tego, że unikanie starcia i zakopywanie pod ziemią nie pozwoli na wygranie wypowiedzianej Kaczyńskiemu już oficjalnie - wojny domowej.
Tak jak nie da zwycięstwa sama obrona.
Nie wszyscy wyborcy będą zdegustowani chamstwem i agresją kampanii PO. Niektórzy mogą dać się przestraszyć, niektórzy zniechęcić.
A straceni zostaną także ci wszyscy, a jest ich bardzo wielu, którzy czekają na budowniczych tamy, mającej ich właśnie przed chamstwem, agresją i zdradą ochronić.
Sztab Wyborczy ma obowiązek pomóc Jarosławowi wygrać.
Nie tylko nie przeszkadzać w pokazywaniu go takim, jakim się obecnie stał, ale przede wszystkim bronić przed agresją i zająć atakujących ich własnymi problemami.
Mam bowiem nadzieję, że nie przyjęto bez jego wiedzy i zgody taktyki Długiego Marszu - jak nie teraz, to na jesieni, jak nie w tym, to w przyszłym roku.
Polityka to profesja przewidywania i budowania scenariuszy na każda okoliczność, ale przede wszystkim - wykorzystywania pojawiających się możliwości.
A korzystne konfiguracje trafiają się Polsce niezwyklle rzadko.
http://karlin.salon24.pl/185708,tama-czy-wal-galarety- Zaloguj się, by odpowiadać
napisz pierwszy komentarz