Dzisiaj wpadłem na dwa ciekawe artykuły. W jednym z nich była opisana w bardzo ciekawy sposób technologia wydobycia gazu łupkowego oraz mapka z obaszarami na terenie Polski, na których szacowane są największe złoża:
Ciekawe fragmenty:
Co to jest gaz łupkowy:
"Gaz uwięziony w skałach ilastych, czyli shale gas oraz złoża zawierające to paliwo w izolowanych, trudno dostępnych porach skalnych (tzw. tight gas) stały się już bardzo popularne. Gaz łupkowy pozyskiwany jest ze skały łupkowej bogatej w organiczny węgiel. Łupek zaś, to najczęściej występująca skała osadowa, tak samo nieprzepuszczalna jak beton. Uwięzione tam cząstki gliny zawierają olej i gaz naturalny, który tworzył się przez miliony lat z rozkładu materii organicznej, jaka pozostała w skale. Łupki mogą utrzymywać tak ogromne ilości gazu, bo ich źródła produkują go powoli i stabilnie przez długie lata. Wyzwaniem jest przemieszczenie ogromnych ilości płynów i gazów poprzez skałę. Wielkie koncerny naftowe m.in. w USA, Kanadzie, Australii i Europie (Niemcy, Szwecja, Węgry)już od dawna interesują się perspektywami występowania tego gazu i prowadzą poszukiwania jego złóż. Szacuje się, że światowe zasoby gazu w złożach niekonwencjonalnych są dziesięciokrotnie większe od zasobów konwencjonalnych"[1].
Jak się dostać do gazu:
"Technologię wydobycia opracowali Amerykanie. Horyzontalne (poziome) wiercenia oraz hydrauliczne rozwarstwianie łupków gazonośnych to główne jej elementy. Najpierw jest klasyczne wiercenie pionowe. Następnie rurę wiertniczą i wiertło wyjmuje się i w to miejsce wprowadza oprawę w celu zabezpieczenia otworu przed zasypaniem i zalaniem wodą. Potem wpompowuje się specjalny beton, który przetłaczany jest między ściany otworu a zewnętrzną ścianę oprawy uszczelniając wywiercony otwór, co zapobiega również zanieczyszczaniu warstw wodonośnych (1).
Taki otwór wierci się na głębokość od 3 tys. m do 100 m nad planowanym odgałęzieniem horyzontalnym. W tym miejscu zaczyna się zakręt i wprowadzany jest silnik wiercący z instrumentami pomiarowymi (MWD) w celu rozpoczęcia budowania łuku. Odległość od punktu zakończenia pionowego wiercenia do końca zakrętu to około 500 m (2). Kiedy zakręt będzie kompletny, rozpoczyna się wiercenie sekcji poziomej(3). Jedna użyta do tego celu rura ma ok. 6,5 m długości i waży ok. 250 kg. By wydrążyć kanał długi na ok. 2,5 tys. metrów, trzeba użyć ponad 350 rur ważących blisko 87 ton (4).
Gdy określona długość kanału zostanie uzyskana, zaczyna się budowa osłony, podobnie jak na początku (5). Następnie do odwiertu poziomego wprowadza się działo perforujące - rurę z ładunkami wybuchowymi, które odpala się za pomocą detonatora elektrycznego. Ładunki naruszają litą strukturę łupków gazonośnych (6). Po wycofaniu działa wtłaczana jest tam pod bardzo wysokim ciśnieniem woda z piaskiem i specjalnymi dodatkami chemicznymi. Gdy mieszanka dostanie się do perforacji, ciśnienie spowoduje rozszczelnienie i spękanie skały łupkowej (7). Utworzy to kanały pozwalające na wypuszczanie gazu do przewodu (8). Takie "wyrobisko" dzieli się na trzy segmenty i cofając się zatyka kolejno uruchomione sekcje, rozszczelniając kolejne(9). Po zakończeniu tego etapu pozostawione "korki" usuwa się za pomocą wiercenia.
Proces ten może być powtarzany wiele razy w celu objęcia promieniście całego poziomego złoża łupków wokół pionowego przewodu wiertniczego. W tym miejscu stawia się szyb i montuje inne urządzenia pozwalające na ujęcie i odtransportowanie gazu do rurociągów lub cystern"[1].
-------------------------
"Prawdopodobne złoża gazu łupkowego ciągną się szerokim pasem od Pomorza po Rzeszowszczyznę (tam właśnie sprzedano najwięcej koncesji) i w rejonach monokliny przedsudeckiej. Obszar objęty planowanymi pracami wynosi ponad 37 tys. km2, co stanowi prawie 12 proc. obszaru Polski"[1].
"Gazowe interesy Putina załatwiane były z polskim premierem nad grobami oficerów w Katyniu i dziwiły nawet rosyjskich dziennikarzy. Dwie godziny później w jednym ze smoleńskich hoteli miała miejsce konferencja prasowa premiera Rosji na temat zaspokojenia polskiego popytu na gaz do roku 2037. Zmarły tragicznie prezydent Lech Kaczyński ostro i głośno wskazywał na szkody, jakie ta umowa może przynieść Polsce. Także Komisja Europejska nie jest skora do wydania zgody na taki kontrakt "[1].
Aczkolwiek wątpliwości w sprawie wydania zgody na kontrakt wynikały z wyboru "operatora na gazociąg przesyłowy, jak i system dopuszczania do przesyłu"[2]
Napisano, że: "w aneksie postanowiono m.in., że - zgodnie z unijnymi zasadami - niezależnym operatorem gazociągu jamalskiego zostanie należąca do Skarbu Państwa spółka Gaz-System"[2]. - i chyba co do niezależności spółki Skarbu Państwa KE zgłosiła swoje wątpliwości.
---------------
Ostatnio cytował moją notkę portal Węglowodory.pl:
"Proszę zwrócić uwagę na ryzyko opracowywania technologii oraz jej koszt. Niestety ale może zdarzyć się również sytuacja, że po wpompowaniu kilku mld złotych w technologię i próbnych odwiertach w różnych rejonach Polski okaże się, że gazu wydobyć nie można. Kto wtedy zostanie obarczony odpowiedzialnością za zmarnotrawione pieniądze, które można było przeznaczyć na „o wiele szczytniejsze cele niż jakieś tam grzebanie w ziemi”. Czytaj więcej o technologii wydobycia gazu łupkowego."[5].
Zatem zobaczmy:
"Menedżerowie największych światowych firm paliwowych konsultują z Państwowym Instytutem Geologicznym i stroną rządową strategię wydobywczą gazu ziemnego z formacji łupkowych.
- O zasobach tzw. gazu, w tym łupkowego, szacowanych w Polsce na poziomie ponad 1800 mld m sześc. dowiedziałem się już w roku 1985, kiedy poznałem wybitnego geologa śp. prof. dr. hab. inż. Juliana Sokołowskiego, który referował wyniki 16-letniego programu badań geologicznych w Polsce. Już wtedy dane dotyczące gazu łupkowego, ale też ropy były znane i mamy je dokładnie udokumentowane. Znamy struktury geologiczne, w których występują gaz, ropa oraz wody geotermalne"[3].
"Wielokrotnie informowaliśmy rządy różnych opcji o tych wynikach. Przyznam, że ze zdziwieniem przyjęliśmy decyzję rządu Hanny Suchockiej o zakupie rosyjskiego gazu w ramach tzw. kontraktu stulecia. Działo się to już w czasie, gdy mieliśmy nasze zasoby ściśle określone"[3].
"Panuje opinia, że wydobycie gazu ziemnego z łupków to nie lada wyzwanie...
- Zbierają się różne gremia, ściąga się światowych ekspertów, a my mamy własnych ekspertów w tej dziedzinie. Nad zagadnieniem wykorzystania gazu łupkowego w Stanach Zjednoczonych pracował prof. Bohdan Żakiewicz, z którym od lat współpracuję.Wszystko można załatwić we własnym zakresie. Technologia wydobywania gazu z łupków jest nam znana. Wystarczy zastosować specjalne materiały wybuchowe (propyleny), które udrożniają ten gaz. My to wszystko wiemy, a prof. Żakiewicz może to dokładnie wytłumaczyć współczesnym politykom" [3].
"Wracając do gazu, dodam, że w tamtym czasie powstała też koncepcja budowy - na bazie gazu, w tym łupkowego - fabryki nawozów azotowych. To wynikało z faktu, że pewna partia gazu na Niżu Polskim zawiera dużo azotu. Chcieliśmy go pozyskiwać. Niestety, z planu inwestycyjnego wycięto ten pomysł"[3].
"Przypomnę, że w prawie geologicznym wciąż pokutuje zapis, że podmiot otrzymujący koncesję na poszukiwania (choć one nie są potrzebne, bo my mamy ściśle określone miejsce, gdzie ten gaz występuje) ma pierwszeństwo do dysponowania tym gazem. Może więc dojść do sytuacji, że nasz własny gaz będzie nam sprzedawany po cenie takiej, jaką płacimy za ten surowiec z importu. Samo wydobycie gazu łupkowego z pewnością będzie znacznie tańsze. Podkreślę to jeszcze raz: technologia jest nam znana, a sięgając po zagraniczne firmy, Polska będzie traciła ogromne pieniądze. Wypadałoby skierować Głównego Geologa Kraju do archiwum Instytutu Geologicznego, gdzie można znaleźć dokumenty, które wskazują miejsca i struktury geologiczne, w których występuje gaz, ropa naftowa i inne bogactwa przyrodniczePolski"[3]
"Wydobycie gazu łupkowego jest skomplikowane i drogie?
- Nic podobnego. Moją wiedzę opieram na współpracy z prof. Żakiewiczem, który przez lata pracował w USA w przemyśle naftowym i siarkowym i wprowadzał tam polską myśl technologiczną. Jak mówi stare porzekadło: "Cudze chwalicie, swego nie znacie". Sposób wydobycia gazu łupkowego jest nam znany i nie ma powodów, by oddawać koncesje zagranicznym firmom. Wszystko można zrobić we własnym zakresie. Mamy polską myśl techniczną, ale mamy też marnych polityków, i to jest nasze nieszczęście"[3].
Jak również polecam przeczytać bardzo dobrą notkę Leszka Koltunskiego:
"Parę lat temu USA zabrały się za budowę ( jak my teraz ) paru wielkich i bardzo kosztownych terminali do importu gazu płynnego, LNG. W ciągu ostatnich paru lat łupek ilasty zmienilł jednak zasady gry tak bardzo, ze w 2009 USA wyprzedziły w produkcji gazu dotychczasowego lidera, Rosję ( źródło ), a cena tysiąca jednostek energetycznych LNG spadła tam z 13 dolarów w 2002 do 5 dolarów dzisiaj ( źródlo ). W ciągu paru następnych lat USA powinny z importera przepoczwarzyć sie w znaczącego eksportera LNG. Budowane terminale trzeba wtedy będzie przystosować do eksportu."
------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Jak już pisałem we wcześniejszej notce mamy potencjał intelektualny, z którego w końcu należałoby skorzystać zlecając ośrodkom naukowym zajmującym się górnictwem opracowanie własnej technologii wydobycia gazu z łupków. Technologię tę można opracować we współpracy z instytutami badawczymi z Ukrainy i Węgier, ponieważ na terenie tych krajów zapewne również znajdują się podobne pokłady skał łupkowych. Na tego typu inwestycje powinne być spore dofinanoswanie Państwa jak i znalazły by się również fundusze z UE. Ponadto gaz wydobywany w kraju metodami konwencjonalnymi jest 3 razy tańszy niż gaz kupowany z Rosji. Jeszcze kilkanaście lat temu wydobycie krajowe było na poziomie 5mld m3 obecnie jest około 1,7mld m3 [4] (w raporcie PGNiG jest 4, 1 mld m3 ). Jeżeli wydobycie gazu z łupków w USA skutkował spadkiem cena tego surowca, to można przypuszczać, że u nas było by podobnie.
Nie trudno dojść do wnioksu, że rozwój gospodarczy jest w dużej mierze uzależniony od cen gazu. Obniżka ceny gazu już o 20% daje ogromne oszczędności począwszy od zwykłych gospodarstw domowych, przed piekarnie, zakłady przetwórcze, po gigantów jak KGHM czy elektrownie gazowe. To jest klucz do skoku gospodarki. Mamy pod dostatkiem własnych surowców tylko trzeba zlecić opracowanie technologii ich wydobycia. Nota bene wspominałem, w którymś ze swoich tekstów, że Polska będzie musiała wydać w najbliższych latach ponad 100mld euro na modernicację polskiej energetyki w perspektywie do 2030 r.[6]. Należy również przypomnieć, że zgadzamy się na limity CO2, które będą nas kosztować dość dużo:
"Były wicepremier przypomina, że zdaniem analityków prawa do emisji 1 tony CO2 będą kosztowały 100 EUR, co może spowodować 100-proc. wzrost cen za energię"[7].
---------------------------------------------
Mała dygresja:
Jak widać pieniędzy wyrzucanych w błoto nie brakuje. A pieniądze na idiotyczne limity CO2 mogłyby być przeznaczone na rozwój różnych technologii związnych z energetyką, w tym zielonych. Najciekawsze jest to, że najbardziej na zielonych technologiach zyskują kraje, które są w nich najbardziej rozwinięte, więc w ich interesie jest podtrzymywanie bajeczki o GLOBCIO(jako skutek działalności człowieka). Niemcy - jeden z najbardziej rozwiniętych technologicznie krajów na świecie, mający bardzo duże osiągnięcia w dziedzinie materiałów półprzewodnikowych związanych z rozwijaniem konstrukcji ogniw słonecznych. Francja - przoduje w technologii "zielonej" uzyskiwania energii z elektrowni atomowych. Oczywiście Francji zależy na kontraktach aby budować w całej Europie takie elektrownie. Trzeba tutaj zaznaczyć, że dziwnym trafem Polska staje się składowiskiem odpadów radioaktywnych z całej Europy, jak również trzeba zaznaczyć, że odpady radioaktywne nie są pewnym sensie naturalne w przeciwieństwie do CO2, który jest naturalnym gazem. Ponadto elektownie jądrowe mają żywotność do 40-50lat. No cóż, nasze węglowe też już mają te lata...Może tutaj skończę swoją dygresję...
Wracając do tematu: jak powiedział Adam Matkowski podczas konferencji: "Nie ma nic lepszego niż wydobycie krajowe". Dlatego Polska powinna inwestować w nowe technologie i to nie tylko w dziedzinie wydobycia, ale również w innych dziedzinach. Co róż słychać o wspaniałych wynalazkach jakie powstają na polskich uczelniach, ale nie są one kompletnie wykorzystywane. Rozmawiając z wieloma naukowcami można dojść do wnioksu, że w Polsce nie ma kompletnie żadnej współpracy pomiędzy przemysłem a ośrodkami naukowymi, w przeciwieństwie do takich krajów jak USA, Niemcy czy Francja. Inwestycja w nowe technologie jest podstawą rozwoju i nowoczesności każdego kraju.
-----------------------------
Jeszcze jedna ważna informacja odnośnie budowania magazynów gazu - obecnie pojemność naszych magazynów gazu wynosi 1,63 mld m3. PGNiG planuje do 2012 roku zwiększenie pojemności magazynowej do 2,85 mld m sześc. Zgodnie z dyrektywą UE na firmy importujące gaz jest nałożony obowiązek gromadzenia rezerw surowca. Zgodnie z tym, do 2025 roku muszą wybudować magazyny, których wielkość ma wystarczyć na pokrycie 30 dni średniej wielkości importu[8][4].
[1]http://biznes.interia.pl/prasa/tygodnik_solidarnosc/news/kto-sie-boi-polskiego-gazu,1477453
[2]http://www.dziennik.com/news/gospodarka/10549
[4]Dane z konferencji poświęconej polskiemu bezpieczeństwu energetycznemu z udziałem Adama Matkowskiego - Dyrektora Projektowania i Rozwoju GAZOPROJEKTU, ekspert w dziedzinie gazownictwa
[5]http://weglowodory.pl/gaz-lupkowy-w-polsce-obalamy-mity/
[6]http://www.rp.pl/artykul/411844_Miliardowe_potrzeby_polskiej_energetyki.html
[7]http://energetyka.wnp.pl/limity-co2-zagrozeniem-dla-polski,61312_1_0_0.html
[8]http://chrisfugiel.pl/articles/0/99
http://jan.cwiecek.salon24.pl/182575,zlecmy-opracowanie-technologii-wydobycia-gazu-lupkowego-2
napisz pierwszy komentarz