Bronisław Komorowski dziękując premierowi za szalik powiedział   - Widać, że nie jesteś z Poznania, Krakowa albo ze Szkocji, Donaldzie, skoro zrobiłeś taki wielki i wspaniały dar.

To był żart podyktowany silnymi moimi związkami z Poznaniem. Ja jestem z Poznania. Mam też nadzieję, że Szkoci się nie obrażą –mówił chwilę później chcąc wybrnąć z kolejnej gafy swojego autorstwa.

Wydaje się, że po kłamstwach Wajdy, tych wczorajszych o rzekomym biskupie żałującym, że katastrofa nie wydarzyła się 7 kwietnia i tych haniebnych z donosu dla Le Monde jeszcze w trakcie trwania żałoby, określenie „łże elity” nie jest niczym obraźliwym. Ono mówi prawdę.

Wajda dla Le Monde:

„Chodzi o ogromną stratę. Na pokładzie byli ludzie bardzo wartościowi. Udawali się do Katynia w słusznej sprawie, w sprawie niezamkniętej historii. Los, jaki spotkał prezydenta Kaczyńskiego, jest tragiczny. Ale musimy dowiedzieć się, dzięki czarnym skrzynkom, czy lądowanie nastąpiło na jego rozkaz. Przy tym założeniu, czy prezydent miał prawo podjąć decyzję mającą wpływ na życie wszystkich pasażerów? Nikt by o tym nie myślał, gdyby nie było precedensu, w Gruzji.

Ale wróćmy do Bronisława Komorowskiego. Nikt, dosłownie nikt nie prostował, kiedy parę dni temu przebywającego kilka miesięcy w Auschwitz, Bartoszewskiego nazwał wieloletnim więźniem obozów koncentracyjnych. Było to kłamstwo, którego żaden przyzwoity człowiek nie był w stanie wytknąć jego autorowi, ze względu na tragiczny kontekst. Nie protestował również sam bohater, o którym marszałek mówił.

Co jednak można sobie pomyśleć o osobie, która dla wyborczej gry manipuluje takimi tragicznymi wątkami życiorysu popierającego go „profesora?.

Kto kłamie w sprawach małych jest zapewne w stanie dopuścić się i kłamstw wielkich.

I tu powracam do Komorowskiego „z Poznania”.

Z tego, co wiem to ów „Poznaniak” urodził się w Obornikach Śląskich na Dolnym Śląsku w powiecie trzebnickim. Później przez dwa lata mieszkał w Józefowie koło Otwocka, a następnie w Pruszkowie gdzie uczęszczał do szkoły podstawowej. Dalej są już studia na UW, Warszawa i ani śladu Poznania.

Aleksander Ścios zadał tu na salonie24 pierwszą część trudnych pytań do kandydata na prezydenta Bronisława Komorowskiego. Pytań, których zapewne żaden dziennikarz nie będzie miał odwagi zadać.

Może ktoś jednak wykrzesze z siebie odrobinę bohaterstwa i zapyta kandydata salonu o to jego poznańskie pochodzenie?