Sensacja! Czegoś wreszcie się dowiedzieliśmy! Według TVN24 strzały na miejscu katastrofy, uwiecznione na słynnym już filmie nieznanego autora, oddali polscy borowcy, chroniąc ciało martwego pana prezydenta przed Rosjanami. Co prawda BOR wkrótce tę wersję zdementował, ale „nie wierzę w wiadomości nie zdementowane” – że zacytuję klasyka. Tak więc ponad miesiąc czasu zajęło licznym świadkom zebranym wokół miejsca wydarzeń ustalenie że padły tam jednak jakieś strzały z broni krótkiej i kto te strzały oddał. Przypominam, że nie było to łatwe, świadkowie gubili się w domysłach. Twierdzono, że żadnych strzałów nie było albo, że eksplodowały gaśnice, lub że eksplodowała amunicja z pistoletów BOR-owców- ofiar katastrofy. Nareszcie po miesiącu ktoś sobie jednak przypomniał, że strzelał.
Jednak w Smoleńsku były strzały! (Kot z Cheshire)
Maryla, pt., 14/05/2010 - 20:13
Oczywiście każdy (poza "lemingami") widzi, że coś jest ukrywane. Pytanie tylko, co? Przypominam, że najpopularniejszą dotychczas interpretacją strzałów jest hipoteza, że w czasie brakujących 10 minut, OMON likwidował tych, którzy przeżyli katastrofę (oczywiście bronią z tłumikiem) a strzały oddali przed śmiercią ocaleni z katastrofy polscy BOR-owcy z obstawy prezydenta. Oczywistą rzeczą jest, że ukrywanie jakiegoś nieistotnego incydentu kosztem powstania przerażającej wersji wydarzeń, kładącej się cieniem na relacje międzynarodowe, NIE MA NAJMNIEJSZEGO SENSU! Chyba, że ktoś to robi celowo aby wzburzyć krew, ale nie potrafię wymyśleć, kto by to mógł być.
Tym niemniej, informacja podana przez TVN24 ma, dla mnie przynajmniej, ogromne znaczenie. Świadczy ona o tym, że film i nagrane dźwięki trzeba jednak traktować poważnie (w telewizji pokazano nawet ów filmik, jednak w wersji wyraźnie okrojonej i zagłuszonej). O tym samym świadczy reakcja BOR-u: panowie byli wyraźnie zakłopotani dementując wersję o incydencie polsko- rosyjskim. Dotychczas zachowywałem duży dystans, nie wiedząc czy film nie jest jakąś prowokacją. Skoro jednak mamy go traktować poważnie, to proszę dziennikarzy śledczych z TVN-24 o to próbę wyjaśnienie pozostałych wątpliwości.
Przede wszystkim tego, kim była snująca się wśród dymiących szczątków samolotu i wśród padających strzałów (skoro już wiemy, że to były strzały) postać w białej koszuli. Film widziałem, podobnie jak większość bywalców Salonu24 w wersji znacznie lepszej niż ta wyświetlona w TVN-24 i nie mogę udawać, że nie widziałem tego, co widziałem. Wiele obrazów i dźwięków nie potrafię zinterpretować, ale ta osoba, prawdopodobnie mężczyzna, była widoczna dość wyraźnie. Przesuwała się chwiejnym krokiem, była schylona tak jakby mocno bolał ją brzuch i miała na sobie białą koszulę. Inne osoby obecne w dniu katastrofy w okolicy były ubrane w płaszcze lub ciepłe kurtki. Ponieważ jedyną osobą jaka (ze względu na strój) wydaje mi się tu możliwa jest jeden z ocalałych pilotów Tu-154, ciekawi mnie także to, czy wszyscy piloci byli wśród owych „niemożliwych do zidentyfikowania” wskutek zwęglenia szczątków, bo nie pamiętam.
http://cheshire.salon24.pl/182031,jednak-w-smolensku-byly-strzaly
- Zaloguj się, by odpowiadać
Etykietowanie:
napisz pierwszy komentarz